Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

piątek, 7 grudnia 2012

Monsieur Sans-Gêne

Przygód żenującego pana z toruńskiego magistratu ciąg dalszy. Dziś kilka słów o budowanych w Toruniu obiektach. 


1. Hala sportowa. 

źródło: nastadiony.pl


Po bankructwie Hydrobudowy, która miała wybudować halę na Bema za ok 120 mln zł władze Torunia ogłosiły przetarg na dokończenie inwestycji. Najniższa oferta to 112 mln zł. Na realizację tego bubla wydaliśmy już 60 mln zł, na jego dokończenie potrzeba jeszcze dwa razy więcej, a roczne utrzymanie będzie nas kosztować w granicach 5-15 milionów złotych. O tyle spadną środki na dofinansowanie sportu w mieście.

Niedawno w Toruniu odbyło się spotkanie z architektem Mariuszem Rutzem z pracowni JSK, która przygotowała projekt Stadionu Narodowego. Pytany był min. o to dlaczego Londyńczycy budując stadion olimpijski zakładali jego przebudowę po zakończeniu igrzysk: usunięcie znacznej części trybun i przystosowanie obiektu do potrzeb mieszkańców miasta. Rutz tłumaczył, że stadiony piłkarskie w Polsce powstały w dużych miastach i będą zapełnione, tym bardziej że piłka nożna jest dyscypliną przyciągającą setki tysięcy kibiców. Lekkoatletyka nie cieszy się tak dużą popularnością.

"Żadne z miast, które organizowały olimpiady, nie miały zadaszonych stadionów lekkoatletycznych bo ich budowa opłaca się tylko wtedy, gdy zostaje się wybranym na gospodarza igrzysk" - cytuję (z pamięci) architekta. I dalej: "Zarzucano nam brak bieżni na Narodowym. Ale gdyby taka bieżnia była, cierpiałyby na tym inne widowiska i funkcjonalność stadionu byłaby mocno ograniczona. Trzeba by mecze oglądać z lornetką. Dlatego obiekty olimpijskie buduje się na olimpiadę a potem przebudowuje".

Rutz ma rację. Jakiś czas temu na forum pisałem o łódzkiej Atlas Arenie. Nie chcą z niej korzystać siatkarze, bo uważają że na starym stadionie doping jest większy, emocje na widowni silniejsze. Poza tym obiekt jest dla nich zbyt drogi.

W Toruniu sytuacja jest prostsza: nie będzie wyboru. Siatkarze i koszykarze zostaną w hali sportowej gastronomika albo będą płacić - za utrzymanie bieżni lekkoatletycznej, za jej zadaszenie i koszty ogrzewania. Samo odśnieżanie dachu będzie nas słono kosztować. Oglądanie meczu siatkówki z trybun za bieżnią lekkoatletyczną będzie znacznie mniej atrakcyjne niż w starej hali sportowej gastronomika.

Dlaczego budujemy halę z bieżnią, choć nie organizujemy letniej olimpiady? Ależ organizujemy. Toruń będzie gospodarzem Mistrzostw Świata (weterenów). Na tej imprezie kończy się wyobraźnia Pana Bez Żenady. Dalej będą tylko koszty utrzymania obiektu, którego kubatura jest przynajmniej trzy razy większa niż potrzeby miasta - wyłącznie z powodu bieżni lekkoatletycznej. Dofinansowanie z Ministerstwa Sportu i Urzędu Marszałkowskiego być może pokryje koszty budowy w większych gabarytach, ale na pewno nie pokryje kosztów utrzymania obiektu i nie zrekompensuje kibicom marnej widoczności.


2. Sala koncertowa na Jordankach. Nie inaczej, władze Torunia przygotowują kolejny przetarg po tym jak oferty przekroczyły ich oczekiwania. Projekt jest marny ponieważ nie przygotowano w sposób przemyślany jego założeń funkcjonalnych (programu funkcjonalno - użytkowego, który pełni rolę biznesplanu dla obiektu).

Muzeum Guggenheima, Bilbao. Źródło: wiki

Niedawno w Telewizji Bydgoszcz miała miejsce debata między Fundacją Tumult, władzami Bydgoszczy i Zarządem Województwa, uczestniczył w niej również Sławomir Idziak, znany operator. Polecam jej obejrzenie w całości. 

Nastawienie regionu do Camerimage można dość łatwo określić po zaproszonych do studia gościach: z Markiem Żydowiczem rozmawiał Sebastian Chmara, wiceprezydent Bydgoszczy oraz Michał Korolko z Zarządu Województwa. 

Marek Żydowicz mówił o tym, że festiwal jest dla Bydgoszczy taką szansą jak Muzeum Guggenheima dla Bilbao. W pełni się z tym zgadzam i uważam, że tylko Żydowicz - a na pewno nie żaden urzędnik - jest w stanie taką wizję zrealizować. 

Bydgoszcz ma więc szansę zostać polskim Bilbao. Ma gotowy produkt i znakomitą ofertę jego wykorzystania na rynku - przez pewien czas na wyłączność, ale jak mówił Idziak festiwal musi się rozwijać i nie może zbyt długo czekać. Jeśli Bydgoszcz zaryzykuje i przyjmie tę ofertę, ma szansę stać się centrum nowoczesnego przemysłu kreatywnego z centrum kultury o zasięgu ogólnopolskim a wręcz międzynarodowym. Dzięki temu do Bydgoszczy sprowadzą się ludzie z twórczym potencjałem, którzy w przyszłości będą determinować rozwój miasta, wyciągną je z kryzysu tak jak Bilbao w Hiszpanii. 

Toruń swoją szansę przegapił. My wybudujemy salę koncertową na Jordankach: będziemy w niej organizować Festiwal Piosenki i Ballady Filmowej Andrzeja Szmaka oraz Międzynarodowy Festiwal Muzyki Pokoju. Spory udział w tym będą mieli toruńscy dziennikarze, którzy z dużym antagonizmem traktują Marka Żydowicza. Tymczasem Bydgoszcz będzie rywalizować z Łodzią przyciągając filmowców, operatorów, reżyserów nie tylko filmowych ale również teatralnych. Miasta potrafią w ciągu dekady zmienić swój charakter i postrzeganie o ile przyciągają właściwych ludzi.

Widzę wahanie i niepewność wśród bydgoskich polityków. Wydaje mi się, że na początku muszą odrzucić błędne przekonanie o tym, że dla miasta ważniejsza jest S-5 czy jakieś drogi. Najważniejsze jest bowiem to, aby było po co do Bydgoszczy jeździć i aby ludzie kreatywni chcieli się do Bydgoszczy przenieść widzą w mieście szanse aby swoje zawodowe kariery rozwijać. Myślę, że na pewno z Markiem Żydowiczem można się porozumieć jednak nie ma co liczyć na to, że on pójdzie na kompromis, który zamieni projekt cywilizacyjny w jakiś urzędniczy gniot. Pewnych inwestycji nie można zrealizować połowicznie; albo realizuje się je w sposób przemyślany z odpowiednim rozmachem zabezpieczając odpowiednio duże środki finansowe na działalność przyszłej instytucji kultury, licząc się również z ryzykiem po stronie kosztów, albo nie realizuje się ich wcale. 

Żydowicz przekonał mnie ponieważ sam odniósł się do często pojawiającego się w mediach zarzutu, że oczekuje od samorządu czy państwa wybudowania obiektu za państwowe pieniądze i przekazanie mu go na własność. Po prostu powiedział, że to nie jest prawdą. Wierzę mu. Wierzę, że potrafi wydać pieniądze publiczne z pożytkiem dla Bydgoszczy, dla województwa, dla Polski lepiej niż Monsieur Żenła z Torunia.

10 komentarzy:

  1. "...albo realizuje się je w sposób przemyślany z odpowiednim rozmachem zabezpieczając odpowiednio duże środki finansowe na działalność przyszłej instytucji kultury, licząc się również z ryzykiem po stronie kosztów, albo nie realizuje się ich wcale."

    Właśnie dlatego, zgodnie z Twoim stanowiskiem, prezydent Zaleski realizuje projekt mostu na Wschodniej: jest rozmach, środki zarezerwowane (kredyt), przemyślał wszystko (czytaj. najlepiej przygotowana inwestycja w mieście)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A miał budować bez kredytu, tylko ze środków własnych gminy.

      Usuń
    2. Oj wszystkiego Gospodarz na moście nie przemyślał - zwężający się tunel, brak połączenia z autostradą. Bardzo dobrze przemyślane jest tylko wygięcie na ulicy Lipnowskiej aby droga trafiła w firmę K. idealna celność... przypadek...?

      Usuń
    3. Tutaj nie ma przypadku.

      Usuń
  2. Moim zdaniem jednak drużyny ligowe będą grały w nowej hali, mimo że nie będzie ich na to stać. Najwyższy z torunian będzie chciał przecież za wszelką cenę pokazać, że hala "żyje", więc kilku miejskim klubom będzie ją wypożyczał za "złotówkę" albo będzie im dawał jednego dnia dotację np. w wysokości 20 tys zł, a następnego dnia te 20 tys będzie odbierał jako koszty wynajęcia hali.
    Druga sprawa. Hala ma mieć ogromną widownie - ponad 5 tys osób na mecze, ponad 7 tys na koncerty. Koncertów będzie malutko, więc to mnie nie interesuje. 5 tys miejsc na mecze? Żadna toruńska drużyna nie jest w stanie przyciągnąć tylu kibiców, nawet za darmo! Trybuny będą świeciły pustkami aż przykro.
    Poza tym trzeba pamiętać o jednym - w marcu zostanie oddana do użytku Centrum Sportowe UMK, budowanie na miarę potrzeb a nie pokazania się. Tam będzie widownia na 300-400 osób. Jestem przekonany, że miejskie kluby będą sie do UMK ustawiały w kolejce o wynajem hali na mecze, bo cena będzie niższa, a i widownia będzie na miarę tych drużyn.
    Hala w Toruniu będzie ewenementem. Bieżnia - totalny bezsens w sytuacji, kiedy w Bydgoszczy jest silny ośrodek lekkoatletyczny a w Grudziądzu można trenować LA w hali. Poza tym LA nie jest w naszym kraju popularna i nigdy nie przyciągnie tłumów na trybuny. W Bydgoszczy raz na jakiś czas odbywają się mityngi z kilkoma gwiazdami, a na stadionie Zawiszy ludzi tyle co kot napłakał.
    Poza tym by zrobić jakiś dobre mityng z gwiazdami choćby europejskimi to trzeba wyłożyć sporo kasy. A która z toruńskich firm na to pójdzie? Żadna, bo nikogo nie będzie stać. A firmy spoza Torunia wolą zrobić taki mityng w Trójmieście czy Łodzi, gdzie np. są lotniska. Nam pozostaną weterani. Gdzieś czytałem wypowiedź Więckowskiego, że będzie to miejsce zgrupowań polskich lekkoatletów. Po pierwsze - no i co z tego? Po drugie - na razie to obietnica usta, na piśmie pewnie nic nie ma, a takie umowy powinny być na piśmie i to na kilkanaście lat do przodu. Mam umowę, że polscy lekkoatleci będą przyjeżdżali na zgrupowania w ciągu najbliższych 10 lat, to buduję dla nich halę. Nie mam takiego zapewnienia - to nie buduję, bo za co ją utrzymam?
    Przetarg na znalezienie sponsora do nazwy hali został unieważniony. W sumie to żadne zaskoczenie, bo Więckowski zażądał kasy z sufitu, argumentując to m.in. tym, że przecież tu będzie bieżnia! A kogo obchodzi, że będzie bieżnia? Firma, która by chciała być w nazwie jest zainteresowana przede wszystkim tym, by tu było dużo imprez, najlepiej wysokiej rangi i transmitowanych w TV. Bo wtedy nazwa tej firmy będzie w obiegu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prezes MSM pan Jerzy Ż. zapowiedział że w hali na Bema będą odbywały się w przyszłości "popołudnie z MSM" zamiast w auli UMK więc będzie kolejna cykliczna impreza dla wybranych z wodzirejem Michałem Z. i Marianem F. Po drugie na budowę bieżni nie pozwoliła sobie taka potęga jak Trójmiasto argumentując, że im się to nie opłaca natomiast nasz Gospodarz nie widzi problemu bo jeszcze są "chwilówki"...
    Uważam, że sala koncertowa na Jordankach jest słuszną ideą, jednak władza gospodarzy może go skutecznie zniszczyć. Oszczędzanie na materiałach wykończeniowych, brak skutecznego zarządzania obiektem, oraz źle przygotowany program użytkowy projektu mogą sprawić że obiekt nie stanie się ikoną miasta a wydane pieniądze nie przyniosą spodziewanego efektu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo nie przyniosą. Michałkowi i jego kolesiom po prostu zależy na wydaniu kasy i % dla...

    OdpowiedzUsuń
  5. naiwność wiary w słowa żydowicza w twoim wypadku jest aż śmieszna
    to tak jakbyś powiedział że Zaleski przekonująco obiecał, że zbuduje do jutra Jordanki i dlatego mu uwierzyłeś :)

    nabierasz się jak tysiące wcześniej na "geniusz" żydowicza.

    Musisz bowiem wiedzieć, że "chwyt z Bilbao" nie jest prawdą. Gdyby to było takie łatwe do powtórzenia, to dlaczego NIKOMU SIĘ TO NA ŚWIECIE NIE UDAŁO?
    Na szczęście inni już to wyjaśnili. Polecam ci kilka analiz, wyjaśniających dlaczego "efekt Bilbao" jest nie do powtórzenia w innym miejscu. Wynika to z przyczyn ekonomicznych, logistycznych, a nawet geograficznych! Dużo by mówić.

    Największy błąd wszystkich słuchających zapewnień Żydowicza o "bydgoskim/łódzkim/toruńskim Bilbao" polega na tym, że nie dociera do nich to, że muzeum w Bilbao działa przez cały rok.
    A camerimage zapełniłby program budynku przez cały... tydzień :)
    A co z 359 dniami poza tym?

    "Żydowicz zrobi program artystyczny" powiesz. Otóż NIE ZROBI :)
    Praktycznym przykładem na to, że żydowicz nie umiałby zarządzać takim centrum sztuki jest toruńskie CSW. Tu też zapowiadał że ma dla Torunia super program wystawienniczy. Tymczasem mówi się, że jedyna wystawa jaką miał przygotować odbyła się bez jego udziału bo się wycofał. Taki człowiek miałby kierować megaobiektem?

    A może by zagroził że go przeniesie? (na plecach :))

    OdpowiedzUsuń
  6. O to, to, podpiszę się pod poprzednikiem. Kiedyś byłem na imprzezie z MŻ i powiedziałem, że jak mu się nie podoba, to niech spada NAWET do Bydgoszczy. I co - przeniósł się do Łodzi, a teraz jest w Bydgoszczy. No i niech sobie tam jest. Albo w Zamościu. Bo niestety, ten człowiek jest niepoważny. I na pewno poza Camerimage w najbliższym czasie nic więcej nie zrobi...

    OdpowiedzUsuń
  7. @adas
    Mam nadzieję, że nie jesteś politykiem chociaż skoro Żydowicz się ciebie o coś pytał, czy może prosił cię o zainteresowanie i wsparcie na jakieś imprezie, a ty odesłałeś go na drzewo to prawdopodobieństwo że jesteś głupim toruńskim politykiem (ewentualnie marnym, zawistnym toruńskim dziennikarzem) rośnie.
    --------
    Jeśli zwracasz się do faceta, który osiągnął największy sukces w dziedzinie kinematografii w Polsce ostatnich 20 lat w ten sposób, że mówisz mu "spieprzaj" to życzyłbym sobie, abyś z tej polityki szybko wyleciał.
    Nie chcę broń Boże siebie porównywać do Marka Żydowicza, ale mi też politycy w Toruniu - wszystkich partii - powiedzieli "spieprzaj". I myślę, że im jest tym łatwiej powiedzieć komuś "spieprzaj" im ktoś jest od nich bardziej twórczy, kreatywny, im więcej inicjatywy przejawia i im większe ma od nich oczekiwania. Chociaż świat bez polityki nie istnieje, tak jak nie istnieje kultura bez pieniędzy to na blogu mogę wyrazić swoje nierealne życzenie wobec takich polityków - spierdalajcie.
    "I na pewno poza Camerimage w najbliższym czasie nic więcej nie zrobi..." - obyś ty zrobił kiedyś cokolwiek o takim znaczeniu jak Camerimage. Takiego międzynarodowego sukcesu festiwalowego nikt w Polsce nie osiągnął. Być może Open'er czy Woodstock pod względem frekwencji stoją wyżej, ale jeśli chodzi o film to Żydowicz osiągnął ogromny sukces, którego nikt się nie spodziewał. Osiągnął go sam, dzięki swojej pracy i umiejętnościom.

    Stąd też, adas, jeśli jesteś politykiem to ja ci mówię "spieprzaj" - natomiast jeśli jesteś toruńskim wyborcą to możemy tę dyskusję kontynuować, tylko proszę wymyśl coś o randze Camerimage zanim zaczniesz się pastwić nad Żydowiczem "że nic więcej (oprócz Camerimage) nie zrobi". On robi więcej: rozwija ten festiwal. I chciałby osiągnąć nim taki sukces jak Bilbao muzeum Guggenheima. Jest to ambitne, ale realne zamierzenie jeśli się jest Markiem Żydowiczem a nie durnym politykiem na zapyziałej prowincji.

    OdpowiedzUsuń