Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

niedziela, 31 lipca 2016

korycie


Nasi przedstawiciele w samorządzie nie mają żadnych oporów. To jest klub wzajemnej adoracji.

Ustawa zakazuje łączenia mandatu radnego z pracą w samorządzie. Ale zawsze można pracować dla innego samorządu czy samorządowej spółki, ewentualnie dla posła.

Marszałek nie ma wątpliwości, czy jego urzędnicy są obiektywni i bezstronni w konflikcie bydgosko-toruńskim, mimo że reprezentują jako radni gminę Toruń a jednocześnie, przynajmniej niektórzy, mogą mieć wpływ na unijne "konkursy" w ramach środków europejskich w dyspozycji województwa.

Gazeta Pomorska, 1 czerwca 2016 r. opisuje jak z polityki żyją nasi radni.


Miejsce przy...


Pozostając przy temacie upamiętnienia historii chciałem napisać komentarz do artykułu o muralach patriotycznych jakie mają powstać z inicjatywy stowarzyszenia "Nasz Podgórz". Lepiej zrobię jednak, gdy napiszę jaki przykład żołnierze wyklęci, żołnierze niezłomni zostawili młodym działaczom PiS.

Urbitor Sp. z o.o. należy do toruńskiego samorządu. Zarządza cmentarzami i giełdą towarową.

Prezes Wojciech Świtalski - "dobry znajomy posła Girzyńskiego" (Nowości, 18 stycznia 2011)

Dyrektor Działu Technicznego - Krzysztof Buława - były radny PiS
Dyrektor Działu Handlowego – Adam Olender - członek rady okręgu Chełmińskie
Dyrektor Działu Giełdy – Wojciech Klabun - radny PiS

Gdzieś w tej firmie są też ludzie, którzy pracują w niej wiele lat, znają ją od wewnątrz i liczą na awans. Ale ci będą już na zawsze "wyklęci".

czwartek, 28 lipca 2016

Wałęsa w Toruniu


Lech Wałęsa odwiedził Toruń na zaproszenie regionalnego 
Komitetu Obrony Demokracji oraz Gazety Wyborczej


Wrażenia? Przede wszystkim zdziwiły mnie dwie rzeczy. Pierwsza, że w roli gospodarza nie pojawił się pierwszy gospodarz Torunia. Druga, że Wałęsa miał dużo mniej pretensji do PiS niż zebrani.


środa, 27 lipca 2016

Zaleskiego aleja gwiazd


DD Toruń relacjonuje wypowiedzi radnych i prezydenta o piernikowej alei gwiazd.



Wyróżnienia, co do których podejmuję decyzje - wobec osób fizycznych, jak i firm - dotyczą okresu działalności, której pewnie jestem prezydentem, może nieco dłuższego - mówi Zaleski. - W tym czasie już od wielu, wielu lat Służba Bezpieczeństwa nie istniała. Każdy, a szczególnie chrześcijanie, panie radny, mają prawo do pokuty i prośby o wybaczenie grzechów. W związku z tym nie sposób oceniać ich za dzisiejszą działalność, patrząc na to, co grzechem według pana mogło mieć miejsce lat temu naście lub dziesiąt. Dlatego myślę, że procedura wyróżnień miejskich nie przewiduje wezwań do sprawdzania informacji o osobach z okresu, kiedy jeszcze SB istniało, czyli do 1989 r. Przynajmniej takiej procedury ja nie będę podejmował.

Tłumacząc ze spółdzielczego na polski, wyróżnienie przysługuje przede wszystkim za osiągnięcia w okresie prezydentury Michała Zaleskiego. Owszem, inne osiągnięcia mogą być brane pod uwagę.


Jeśli chodzi o SB, to jest to taka organizacja, która już nie istnieje. A jeśli chodzi o Instytut Pamięci Narodowej, to pamiętajmy, że liczą się przede wszystkim osiągnięcia w okresie prezydentury Zaleskiego.

piątek, 15 lipca 2016

De profundis

Z dedykacją dla toruńskiego "Camusa", list O. Wilde'a. 

Dołączyłbym skrzynkę wina, ale się nie znam. Poza tym dziś piątunio więc czas na wódkę z kumplami. Z kumplami. 

niedziela, 10 lipca 2016

Kujpom to trup


Bloger Robert Czekański na łamach GW twierdzi, 
że województwo kujawsko-pomorskie to trup. Nie zgadzam się.

Animozje bydgosko-toruńskie rzeczywiście mogą sprawiać wrażenie, że region pęka. Moim zdaniem są one jednak naturalnym elementem tutejszego klimatu, którego nie zmieni wyznaczenie granic województw w innym miejscu. Musimy nauczyć się ze sobą żyć jak sąsiedzi.


czwartek, 7 lipca 2016

Rodzina w kryzysie

Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem wywiad z arcybiskupem Gądeckim w Naszym Dzienniku, pt. Polska rodzina cierpi od lat.





Nie zdawałem sobie sprawy jak mocno nawyk sprzątania związany jest z religią. Z księdza arcybiskupa jest pewnie wzorowy katolicki bałaganiarz za którym krząta się uśmiechnięta grupa kobiet. Biję się w piersi, bo ja jestem na tle księdza arcybiskupa słaby i grzeszny, nawet ubrania sam sobie piorę.

Chętnie posłuchałbym więcej tych wykładów. Chciałbym poznać różnicę między indywidualną a kolektywną antropologią oraz kształtowaniem mentalności antykoncepcyjnej i ich związku z nawykiem sprzątania po sobie. 

wtorek, 5 lipca 2016

Czy ekonomia to nauka

Temat zasługuje na więcej niż notka z telefonu, z błędami, ale okoliczności czynią sposobność. 

Nauką jest to, co płynie z pisanej przez inteligentnych ludzi konfrontacji zjawisk z próbami ich wyjaśnienia. Trudno więc odmówić ekonomii przymiotu nauki gdy zmierza się ze zjawiskami najtrudniejszymi do zbadania i nie sposób ją lekceważyć gdy prezentuje proste i jednoznaczne odpowiedzi które pasują do modelu a nie do rzeczywistości. Ekonomia jest więc tym bardziej ciekawa im bardziej krytykuje swoje osiągnięcia. Wyśmiewanie się z homo economicus jest równie niepoważne co literalne traktowanie wynikow modeli równowagi posługujących się tym pojęciem. Ekonomia jest starciem idei politycznych świadomą targających nią interesów, która błyszczy w dyskusji doktrynerów. 

Negowanie ekonomii jako nauki płynie z lewej flanki, ale te interesy ekonomiczne moim zdaniem produkują własną wizję stosunków gospodarczych, własną ekonomię opartą na bardzo racjonalnych podstawach. Nauka jest syntezą przeciwstawnych tez więc słabość ekonomii jako nauki można upatrywac w tym, że nie dość poważnie traktuje jeden ze swych bardziej heretystycznych dziś kierunków. 

Jako ekonomista praktykujący mogę powiedzieć tak: wycena może być przeprowadzona wieloma różnymi metodami, w zależności pd tego kto płaci i jaki chce uzyskać wynik. Sztuka ksiegowania nie polega na tym, że aktywa zgadzają się z pasywami, ale że zgadzają się przy oczekiwanych założeniach. Księgowi czy audytorzy 95% swoich umiejętności mogą wycenić na średnią krajową ale rynek płaci eksta za te 5% które polega na zamieszczeniu się w założeniach przy maksimum kreatywności. 

Wiem, jak to brzmi. Dlatego właśnie uważam że prawdziwa ekonomia jest tam, gdzie interes, który za omawianą sprawą stoi, się ujawnia. Ekonomia jest sztuką demaskacji interesów. Mówienie, że ekonomia polega jedynie na maskowaniu własnej doktryny i własnych interesów poprzez pseudonaukowe rozprawki jest jednak oznaką pychy lub ignorancji wobec tych wszystkich, którzy krytycznie podchodzą do danych, procesów, modeli, wniosków. Mówiąc do ekonomistów: hej, wy, przemądrzali spiskowcy z klapkami na oczach, wasze modele są oparte na trywialnych założeniach - można trafić zarówno na kogoś obrażonego na pretensje, jak i na kogoś kto takie uwagi zbywa uśmiechem rozumiejąc że nie wykłada nauki o życiu i zabijaniu tylko bawi się założeniami i wynikami. 

Z jednym na pewni zgodzić się trzeba, tzn z tym że dziś mało jest ekonomii w ekonomii, a nauka przegrywa z presja. 

Natomiast nie sposob dziś narzekać na brak ciekawych problemów. Moim zdaniem, na gruncie teoretycznym, tzw agency models sa jednak dużym krokiem naprzód. W makro z kolei wiążącym nie jest wcale neoliberalny model tylko new keynsian z założeniem sticky prices. Dyskusja w której wskazuje sie ISLM jako model obowiązujący jest jednak śmieszna. 

Z kolei jako praktyk wciąż uczę się czym jest konfrontacja oczekiwań z rzeczywistością, z "prawdą". Kazdy ma swoją rzeczywistość i własna prawdę; banki, skoki, knf czy bfg. Ekonomista wie że wszędzie, w każdym środowisku, jest jakiś interes. Wie rownież że autorytet knf jest kluczowy dla rynku. O czym więc może toczyć sie dyskusja?

Reasumując, ekonomia to taka dziwna nauka w której można błysnąć oryginalnym podejściem do tematu, w której trudno dojść do złych wniosków, w której trudno sie mylić, ale w której szalenie łatwo uznać wszystkich nieprzekonanych za pomyleńców. 

sobota, 2 lipca 2016

Medium well


Medium well


Wiele mięsa zmarnowałem i mnóstwo tłuszczu na ściany wysłałem, zanim doszedłem do momentu, gdy zamiast podeszwy dostałem kawałek soczystej wołowiny na talerzu. 

Lotnisko Bydgoszcz-Toruń



Toruń wykłada 5 mln zł na rozwój portu lotniczego w Bydgoszczy. Tej kasy raczej nie odzyska, bo udziały nie dają kontroli a spółka przynosi straty. Nie znam szczegółów transakcji, ale w sensie biznesowym jest ona mocno wątpliwa i daje powody do podnoszenia zarzutu niegospodarności. Nie dałbym 5 mln zł za nazwę, którą można zmienić. Lepiej wpuścić taką kasę w promocję miasta, która kuleje. 

Koncepcja zmiany nazwy lotniska nie jest nowa. W 2009 roku przedstawił ją poprzedni prezes bydgoskiego lotniska, pan Wojtkowiak. Wówczas marszałek Całbecki był przeciwny temu rozwiązaniu.