Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

sobota, 18 stycznia 2014

W Gazecie o metropolii


Stworzenie świata, który jest wytworem artykułów w toruńskiej Gazecie 
Wyborczej kiedyś wydawałoby się nieprawdopodobne.


1. Radny Paweł Gulewski poświęcił mi notkę na blogu dedykując ją "może 30 osobom w Toruniu, bo tyle w maxie wie, co robił, robi i będzie robił niejaki hecer". Obserwuję od dłuższego czasu z jakim trudem Paweł buduje swoje niezgrabne wypowiedzi, więc doceniam wysiłek włożony w napisanie tego tekstu. Efektu docenić niestety nie mogę ponieważ asystent wicemarszałka senatu i rzecznik klubu PO za nic ma poprawność językową. Odradzam czytanie tekstów Pawła zwłaszcza młodym ludziom. Kształtują złe nawyki. 

Gdyby to był problem tylko Pawła Gulewskiego pewnie nie zaprzątałbym nim nikomu głowy, ale dotyczy również radnego Łukasza ("w dniu dzisiejszym") Walkusza (dyrektora w Urzędzie Marszałkowskim), radnego Arkadiusza ("w dniu wczorajszym") Myrchy (aplikanta radcowskiego), czy Michała Rzymyszkiewicza i Bartłomieja Jóźwiaka, a więc połowy klubu PO w radzie miasta.


Gdy czytam Rzymyszkiewicza to po pierwszym akapicie na czole pojawiają mi się kropelki potu. Zastanawiam się, jak autor takich gniotów jak np. oświadczenie klubu PO wygląda po zakończeniu pisania całości (pewnie wygląda tak, jak Rzymyszkiewicz po starciu z prof. Górskim na sesji rady miasta). Wypowiedzi Jóźwiaka są jakąś kiepską parodią, bo brzmią  mniej więcej tak: "dziś jest dzień, dzień jak co dzień, może jutro też wzejdzie słońce - a może spadnie śnieg? Oby. Święta, święta i po świętach. Zaraz Nowy Rok, kupiliście już szampana?"

* * *

Pawle, może i czyta mnie 30 osób, ale akurat w tej trzydziestce są ci, którzy wpływają na miejską politykę. Są wśród nich również dziennikarze dla których słowo jest tworzywem. Gdybyście w klubie PO nauczyli się poprawnej komunikacji w języku polskim być może przełożyłoby się to na wasz wizerunek. 

Nie wystarczy wbić się w nowy garnitur na fejsbuku, Pawle, aby na kimś wywrzeć pozytywne wrażenie. To może działać tylko do czasu, gdy otworzysz usta, czyli w twoim zawodzie dość krótko.

Nie wiem, jak przebrnęliście przez egzamin maturalny, panowie. Nie przyjmę na terminy ani ciebie, Pawle, ani twoich kolegów, bo wasze zaległości sięgają gimnazjum (wiesz, co to jest imiesłów?). Myślę, że prościej będzie wam, politologom, zatrudnić na umowę zlecenie jakiegoś polonistę. W ten sposób dacie wyraz swoim liberalnym poglądom politycznym: asystent asystenta senatora na śmieciowej umowie będzie za was tyrał, podczas gdy wy będziecie mogli skoncentrować się na tym, co wam dość słabo wychodzi, tzn. na wizerunku partii i sondażach.

Pawle, z twojego wpisu wynika jednak też jeszcze coś, co mnie przeraziło dużo bardziej niż wyobrażenie sobie ciebie czy Michała Rzymyszkiewicza w Sejmie wypowiadających się o reformie szkolnictwa wyższego w Polsce. Zajmę się tym w osobnym wpisie, który już zacząłem przygotowywać. Będzie miał tytuł: Obywatelski Gulewski. Masz jeszcze czas, aby zreflektować się na blogu. Dobrze go wykorzystaj, bo masz go niewiele.

Nowości, 14 stycznia 2014 r.


2. W 2010 roku napisałem do Gazety Wyborczej artykuł, który pojawił się pod tytułem: "Bez metropolii będziemy prowincją". Potem ciągnąłem swoje zainteresowanie metropolitalnymi sprawami na forum GW, założyłem też forum prywatne: BiT City. Po czterech latach widzę, że w polityce samorządowej nic przybliżającego nas do takiej metropolii, o jakiej wówczas pisałem nie zostało zrobione. Zarząd województwa i stojący nad nim partyjny komitet posłów Platformy nie przygotował założeń koncepcji tworzenia metropolii, nie stworzył miejsca ani warunków do dyskusji o metropolii. W tej chwili metropolia BiT jest projektem martwym. Przerósł on Lenza, Całbeckiego, Gulewskiego czy Rzymyszkiewicza - udało im się tylko zbudować metropolię polityczną, tzn. regionalną koalicję wewnątrz partii, której centrum leży w Toruniu. Dzięki temu to właśnie do tego miasta spływają z budżetu państwa ogromne europejskie pieniądze. Nie płyną jednak wraz z nimi żadne dobre dla tego miasta pomysły, region zaś ma z tego figę z makiem.

Z zupełnie innej perspektywy metropolię opisuje red. Jacek Hołub w toruńskiej Gazecie Wyborczej. Teksty Hołuba ukazują się tak naprawdę w jednym celu, tzn. gdy trzeba poprawić statystyki klikalności portal wyciąga jakiś bydgosko-toruński temat. Muszę przyznać, że czuję się w pewnym sensie ojcem tej koncepcji klikalności: już pod tym moim artykułem o BiT rozgorzała dyskusja. Potem kilka razy wrzuciłem na forum GW jakieś stanowisko TMMB (Towarzystwo Miłośników Miasta Bydgoszcz) a także wypowiedzi jego prezesa, pana Derendy. Reakcja za każdym razem była podobna, tzn. wzrost ruchu sieciowego na portalu. Dziś całkiem świadomie lokalny szowinizm monetyzuje dla Wyborczej red. Jacek Hołub. W jego tekstach nie chodzi o 100 mln euro, chodzi o kilka tysięcy klików po parę groszy. Toruńska Gazeta zajmuje się metropolią krążąc niczym sęp nad padliną. Nie tak to sobie wyobrażałem. Nadal wierzę jednak w sens pracy nad projektem z którego mogłyby pochodzić impulsy dla rozwoju naszego regionu.

Gdyby faktycznie wszystko było polityką kujawsko-pomorska metropolia rozciągałaby się od Włocławka po Nakło nad Notecią. Dziś metropolitalne aspiracje stały się zakładnikiem nieudolnie i niezbyt uczciwie prowadzonej polityki rozwoju regionalnego. BiT City jest wydmuszką, jajeczkiem z którego politycy wyssali całe żółtko zostawiając wyłącznie skorupkę, którą kruszy redaktor Jacek Hołub na łamach toruńskiej Wyborczej.

Wystarczy powierzyć politykom jakiś większy, ważny projekt a nic z niego nie zostanie. Od początku było dla mnie jasne to, że sprawami aglomeracji powinni zajmować się wizjonerzy, a nie biurokraci czy asystenci polityków. 



3. Atakuję Grzegorza Giedrysa za to, co znajduję w toruńskiej Gazecie Wyborczej. Dlaczego akurat jego? Bo jest jedyną osobą, którą w tej redakcji traktuję poważnie, tylko on się przejmuje tą krytyczną oceną, stara się ją zrozumieć.

Wiem, że nie żyjemy w politycznej próżni, nie trzeba mi o tym przypominać. Wiem też, że Giedrys, tak samo jak ja, jest pracownikiem najemnym. Obaj przez co najmniej osiem godzin dziennie staramy się zarobić na życie, a przez kilka kolejnych odreagowujemy wszystkie kaprysy naszych pracodawców, po czym następnego dnia, jak gdyby nigdy nic, znów stajemy się częścią tego świata kapitalizmu politycznego, który nas wyzyskuje. 

Może problem polega na tym, że gdy Giedrys idzie do pracy, ja z niej akurat wracam? A może na tym, że ja po robocie robię to, co wydaje mi się, że powinna robić redakcja Wyborczej, gdy ja wychodzę rano do pracy? A może na tym, że gdy po robocie otwieram Gazetę to chciałbym przeczytać o tym, że świat nie jest dobrze urządzony, że coś w nim jest nie w porządku? Jeśli wszystko jest polityką, czemu ten świat jest tak cholernie dobrze poukładany właśnie w toruńskiej Gazecie? 

W tym świecie toruńskiej GW szlachetny książę Ightorn i jego wierny Taudie przejęli zamek w Dunwyn i bronią go przed paskudnym królem Gregorem i jego podstępnym gumisiami, które chcą zburzyć zamek i zatrzymać królestwo w biegu. Witajcie w naszej bajce. 




6 komentarzy:

  1. Poprawiłem kilka błędów, trochę dopisałem (korekty i komentarze mile widziane).

    OdpowiedzUsuń
  2. BiT padlina, a obecnie polityczny SziT, na który są już pieniądze, które trzeba wydać rozpieprzy się zaraz na starcie, o ile dojdzie do jego realizacji. Politycy może i zbudują jakąś koalicję wokół tych pieniędzy, ale będzie ona równie nietrwała jak te projekty, które zrealizują. Problem nie tkwi jednak w Bydgoszczy, ale w Toruniu. Nie byłoby metropolii bydgoskiej, nie byłoby Jasiakiewicza, gdyby nie było polityki Całbeckiego i Lenza, gdyby nie było takiego Torunia, jaki zbudowali działacze partyjni ze środków europejskich. Za tymi działaniami nie kryła się wizja, to była sprytna polityka i jak każda sprytna polityka doczekała się jeszcze sprytniejszej politycznej kontry. To, z czym mamy dziś do czynienia to po prostu reakcja.

    Szowinizm jest świetnym narzędziem. Z Wyborczej dowiaduję się, że brak węzła w Czerniewicach to wina Bydgoszczy. Nie, nie tak to zostało napisane, ale tak jest odczytywane. Redakcja napisała, że "nie wiadomo kto odpowiada za jego brak". Resztę dopowiedzieli "czytelnicy" - a także ci wszyscy, którzy obserwują emocje na forach i doskonale umieją je wykorzystać.

    Od czterech lat w sprawie połączenia z autostradą mówią różne stowarzyszenia, w tym także Toruń bez hałasu. Sam przygotowałem prezentacje, koledzy organizowali konferencje, na których pokazywaliśmy je dziennikarzom. Byliśmy na sesji rady miasta, w obecności dziennikarzy, aby ten temat omówić.

    Nadal nie wiadomo, dlaczego nie ma węzła w Czerniewicach? Nie wiedzą tego ci dziennikarze, którzy te prezentacje oglądali? Nie widzą związku między zmianą lokalizacji mostu w 2005 roku, a przebiegiem autostrady, który wynika z decyzji jeszcze z lat dziewięćdziesiątych?

    Pięknie to jest rozgrywane. Niedługo za korki w Toruniu też będzie odpowiadać bydgoska gddkia, a za "wszystkie wspaniałe inwestycje, np. most" - Michał Zaleski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego BYDGOSKA dyrekcja nie dostosowała przebiegu autostrady, gdy światłe władze stolicy województwa zmieniły lokalizację mostu przesuwając go na działkę znajomej?

      TO PROWOKACJA! ALBO ZAMACH! ALBO ZAMACH I PROWOKACJA!

      Problem braku węzła w Czerniewicach pojawił się dopiero, gdy zmieniła się lokalizacja mostu. I nie został przez autorów zmiany lokalizacji mostu rozwiązany. Zresztą w tym samym czasie, gdy mieli szukać rozwiązania, zajmowali się węzłem Kluczyki i też im nie wyszło.

      Szczerze mówiąc, myślałem, że winą za brak węzła w Czerniewicach też zostanie obarczone jakieś stowarzyszenie.

      Ekrany akustyczne? Winne stowarzyszenie. Węzeł Kluczyki? Winne stowarzyszenie. Węzeł w Czerniewicach? I tu mnie Gazeta zaskoczyła: Bydgoszcz!

      Wkrótce będziemy winić stowarzyszenia w Bydgoszczy o "utratę pieniędzy europejskich". Już są winne! Hołub już napisał, że mogą doprowadzić do utraty dofinansowania.

      To jest piękne dziennikarstwo.

      Największy sukces ostatnich 25 lat?

      Może demokracja lokalna na łamach toruńskiej Gazety Wyborczej?

      Usuń
    2. "Nie odpowiadamy tylko za gradobicie, trzęsienie ziemi i koklusz".

      http://www.youtube.com/watch?v=L2NpLF6Qta4

      Usuń
    3. Co oznacza skrót BiT ?

      - BIERNI i TĘPI:)

      To o całej PełO!

      Usuń
  3. Chetnie bym podyskutowal, ale nad czym - rien de nouveau sous l'abat-jour:

    ad1. Gulewski i wylaszczeni chlopcy z PO - czyli mierni ale wierni. Po przeczytaniu tego artykulu Gulewskiego ani mnie to zszokowalo ani przerazilo - tego poziomu i contentu sie spodziewalem!
    2. GW juz dawno jest dla mnie nieczytalna (a kiedys prenumerowalem). Jest duzo wiecej ciekawszych artykulow w sieci, napisanych przez fachowcow lub osoby, ktore maja cos do powiedzenia (chocby ten blog). Bo w jakim temacie moze mnie oswiecic dziennikarz od wszystkiego? Za KAZDYM razem kiedy dziennikarz gazety (nie tylko wyborczej, kazdej innej mainstreamowej w PL) pisal na tematy na ktore mam jakiekolwiek pojecie, pisal glupoty lub polprawdy z ktorych wyciagal nielogiczne lub glupie wnioski.
    Ad.2.a. Jasne jest ze BiT nie powstanie dopoki zajmuja sie tym politycy tak niskiego kalibru. Co ja mowie, dopoki zajmuja sie tym politycy. Kropka. Metopolii nie da sie stworzyc dekretem, tylko konsekwentnymi dzialaniami, prowadzonymi latami, a majacymi na celu PRZEDE WSZYSTKIM poprawe sytuacji ekonomicznej. Tymczasem, z bydgoskiego lotniska (tudziez naszego regionalnego) mamy 3 polaczenia a z wroclawskiego 70. O genezach jednego i drugiego trendu mozecie sobie sami poczytac. Torun i region przespaly te lata w samozadowoleniu (politycznym, bo wiekoszsc obywateli ktorzy cos chcieli zrobic dawno uciekla). I nic sie nie zmienia.
    Pamitam kiedy kilka(nascie?) lat temu do pierwszych swoich wyborow startowal Zaleski z haslem bodajze "Czas na gospodarza" a ja czytalem o tym w internecie juz wowczas mieszkajac za granicami kraju, lapalem sie za glowe i glosno wzdychalem. Moj Boze, z tego nie bedzie niczego dobrego. No bo jak moze byc kiedy miastem, ktore powinno miec europejskie ambicje ma rzadzic osiedlowy ciec (tzn spoldzielca). Moj dziadek jest w Polsce szefem spoldzielni mieszkaniowej i idzie mu wysmienicie ale to nie znaczy ze nadaje sie na zarzadzanie zywym miastem! Skad w ogole to przeskalowanie: spoldzielnia->miasto?
    Nie oszukujmy sie zatem (a wlasciwie nie oczukujcie). Swiat uciekl, Torun zostanie fajnym miasteczkiem dla emerytow i studentow. Jesli UMK sie nie skurczy co tez nie jest dzis pewne.
    ad.3. Nie poradzisz nic na zblazowanych i zrezygnowanych lokalnych dziennikarzy, ktorzy dla wygody i tlumaczenia sobie swoich niepowodzen i nieporadnosci, wykrecaja sie od wszystkiego fraza wytrychem 'to wszystko polityka..', po czym napoczynaja kolejne piwo w swoim ulubionym pubie (Desperados?).
    Jest to postawa identyczna do tej lokalnego polityka-dzialacza, ktory na wszystko co przerasta jego umiejetnosci lub wiedze reaguje slowami 'nie da sie. ta sama mentalnosc.

    to miasto stanelo w miejscu wraz z nastaniem 'gospodarza' podczas gdy potrzebowalo wizjonera. w mozliwie najwazniejszym momencie w swojej powojennej historii (eu funds etc..).

    a najlepiej widac to po sondazu gazety na wydarzenie i ludzi 25-lecia. osoby ktore powinny ten plebiscyt wygrac dawno nie maja z tym miastem niczego wspolnego (wolszczan, zydowicz). wydarzeniem roku zas zostanie albo wybudowanie mostu albo powstanie radio maryja.

    really?

    OdpowiedzUsuń