Jaki interes ma gmina Toruń w objęciu udziałów w bydgoskim lotnisku za 5 mln zł?
Toruń wykłada 5 mln zł na rozwój portu lotniczego w Bydgoszczy. Tej kasy raczej nie odzyska, bo udziały nie dają kontroli a spółka przynosi straty. Nie znam szczegółów transakcji, ale w sensie biznesowym jest ona mocno wątpliwa i daje powody do podnoszenia zarzutu niegospodarności. Nie dałbym 5 mln zł za nazwę, którą można zmienić. Lepiej wpuścić taką kasę w promocję miasta, która kuleje.
Koncepcja zmiany nazwy lotniska nie jest nowa. W 2009 roku przedstawił ją poprzedni prezes bydgoskiego lotniska, pan Wojtkowiak. Wówczas marszałek Całbecki był przeciwny temu rozwiązaniu.
Sceptycznie do tego pomysłu podchodzi marszałek województwa Piotr Całbecki, bo może to odrodzić animozje bydgosko-toruńskie. - Lotnisko jest w Bydgoszczy i żadne zabiegi tego nie zmienią. Nowa burza w regionie i aglomeracji nie jest nam potrzeba - przestrzega.Można zgłupieć, jak się słucha Całbeckiego. Lotnisko dołuje, zmiana nazwy podobno mogła pomóc. Marszałek uznaje, że lepiej poczekać aż animozje bydgosko-toruńskie spowodują dalsze straty, które trzeba będzie pokryć dokładając ekstra 5 mln zł i wówczas dopiero zmierzyć się z bydgosko-toruńskimi animozjami.
Zmiana nazwy portu jest częścią przedstawionej przez Wojtkowiaka strategii rozwoju.
Jak tego słucham, mam wrażenie, że samorządowcom nie powinno się pozwalać tworzyć spółek Jeśli jest to uzasadnione interesem publicznym, wówczas należy narzucić im większe wymogi dotyczące funkcjonowania kontroli zarządczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz