DD Toruń relacjonuje wypowiedzi radnych i prezydenta o piernikowej alei gwiazd.
- Wyróżnienia, co do których podejmuję decyzje - wobec osób fizycznych, jak i firm - dotyczą okresu działalności, której pewnie jestem prezydentem, może nieco dłuższego - mówi Zaleski. - W tym czasie już od wielu, wielu lat Służba Bezpieczeństwa nie istniała. Każdy, a szczególnie chrześcijanie, panie radny, mają prawo do pokuty i prośby o wybaczenie grzechów. W związku z tym nie sposób oceniać ich za dzisiejszą działalność, patrząc na to, co grzechem według pana mogło mieć miejsce lat temu naście lub dziesiąt. Dlatego myślę, że procedura wyróżnień miejskich nie przewiduje wezwań do sprawdzania informacji o osobach z okresu, kiedy jeszcze SB istniało, czyli do 1989 r. Przynajmniej takiej procedury ja nie będę podejmował.
Tłumacząc ze spółdzielczego na polski, wyróżnienie przysługuje przede wszystkim za osiągnięcia w okresie prezydentury Michała Zaleskiego. Owszem, inne osiągnięcia mogą być brane pod uwagę.
Jeśli chodzi o SB, to jest to taka organizacja, która już nie istnieje. A jeśli chodzi o Instytut Pamięci Narodowej, to pamiętajmy, że liczą się przede wszystkim osiągnięcia w okresie prezydentury Zaleskiego.
Gruba kreska nie przekreśla historii. Jej zwolennicy, do których się zaliczam, nie zakładają zbiorowej niepamięci, zwłaszcza przy honorowaniu przez społeczeństwo osób o wybitnych zasługach dla państwa.
Pomniki czy nazwy ulic będzą kontrowersje, które są przejawem naszych zmagań ze współczesną historią. Ja się akurat cieszę, że lotnisko w Gdańsku zostało nazwane imieniem Lecha Wałęsy, któremu udało się być kimś więcej niż chciała SB.
Do teczek dostęp maja dziennikarze więc podejście Zaleskiego wydaje mi się raczej chybione. W ostatnim czasie ukazało się w toruńskiej prasie kilka lustracyjnych artykułów pokazujących w jaki sposób ludzie sobie wtedy radzili z inwigilacją. Znany bluesman pokazał wielką siłę charakteru. Znany bard mądrze opowiedział o tamtych czasach. Nie unikniemy takich dyskusji a moim zdaniem pokazują że w większości chodzi o ludzi pokrzywdzonych, chociaż czasem bywa inaczej.
Od prezydenta miasta z tradycjami zaangażowania w umacnianie polskiej państwowości oczekuję więc trochę większej przenikliwości przy brukowaniu deptaku na starówce nazwiskami osób zasłużonych. Nie byłoby dziś Torunia takiego, jaki mamy, gdyby nie zaangażowanie ludzi których SB prześladowała w sposób okrutny; o tym prezydent zdaje się zapominać ignorując historię i skupiając wyłącznie na teraźniejszości i pozyskiwaniu środków europejskich. Nie umiem sobie wyobrazić ileż odwagi wymagało powiedzenie agentom komunistycznych służb "nie" w ciemnym pokoju w hotelu Polonia - chciałbym, aby właśnie takie postawy były w naszym mieście upamiętnione w sercach mieszkańców. Jesteśmy to winni tamtemu pokoleniu.
Od prezydenta miasta z tradycjami zaangażowania w umacnianie polskiej państwowości oczekuję więc trochę większej przenikliwości przy brukowaniu deptaku na starówce nazwiskami osób zasłużonych. Nie byłoby dziś Torunia takiego, jaki mamy, gdyby nie zaangażowanie ludzi których SB prześladowała w sposób okrutny; o tym prezydent zdaje się zapominać ignorując historię i skupiając wyłącznie na teraźniejszości i pozyskiwaniu środków europejskich. Nie umiem sobie wyobrazić ileż odwagi wymagało powiedzenie agentom komunistycznych służb "nie" w ciemnym pokoju w hotelu Polonia - chciałbym, aby właśnie takie postawy były w naszym mieście upamiętnione w sercach mieszkańców. Jesteśmy to winni tamtemu pokoleniu.
Troszkę więcej refleksji by się więc przydało, jeśli wyróżnienie prezydenta Torunia ma zachować znaczenie.
Nie sądzę, aby milczenie było właściwą formą a słowa prezydenta wystarczyły. Chodzi o okazanie szacunku ludziom którzy w trudnych okolicznościach umieli się zachować. W postawie bluesmana widzę dla siebie dużą i piękną lekcję; chyba podobnie patrzy na nią autor publikacji w Pomorskiej. Bez IPN tej lekcji by nie było. Domyślam się, że wygrzebywanie starych spraw jest bolesne. Sądzę jednak, że jest również potrzebne by historia się nie powtórzyła, byśmy wiedzieli, że donoszenie na znajomych jest czymś nieprzyzwoitym.
Piszę to jako ktoś, kto poniekąd ma też własny, mały interes w rozstrzygnięciu znaczeń słów i gestów jakie prezydent Torunia wyraża publicznie wobec obywateli naszego miasta. Nie wszystko powinniśmy rozmieniać na polityczne drobne, czasem warto zainwestować trochę w dążenie do poszukiwanie historycznej prawdy.
Nie sądzę, aby milczenie było właściwą formą a słowa prezydenta wystarczyły. Chodzi o okazanie szacunku ludziom którzy w trudnych okolicznościach umieli się zachować. W postawie bluesmana widzę dla siebie dużą i piękną lekcję; chyba podobnie patrzy na nią autor publikacji w Pomorskiej. Bez IPN tej lekcji by nie było. Domyślam się, że wygrzebywanie starych spraw jest bolesne. Sądzę jednak, że jest również potrzebne by historia się nie powtórzyła, byśmy wiedzieli, że donoszenie na znajomych jest czymś nieprzyzwoitym.
Piszę to jako ktoś, kto poniekąd ma też własny, mały interes w rozstrzygnięciu znaczeń słów i gestów jakie prezydent Torunia wyraża publicznie wobec obywateli naszego miasta. Nie wszystko powinniśmy rozmieniać na polityczne drobne, czasem warto zainwestować trochę w dążenie do poszukiwanie historycznej prawdy.
Troszkę dopisałem do notki. Mam nadzieję, że temat nie przepadnie. Liczę na radnych którzy nie dali się zbyć, powodzenia.
OdpowiedzUsuń