"To oszust. I złodziej. Bo każdy oszust to złodziej"
Tym wesołym cytatem z filmu Barei rozpoczynam zgadywankę. Kto kłamie w wywiadzie w Pomorskiej? Adam Stando, Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Warszawie, czy ja?
Wojciech Giedrys: Bartosz Dawidowicz ze Stowarzyszenia "Toruń bez hałasu” zarzuca, że zamiast dyskusji na argumenty, wolą państwo atakować go personalnie. Dawidowicz zwracał się z prośbą o spotkanie. Profesor Łaszewski jednak na nią nie odpowiedział. Czy są państwo gotowi na taką debatę?
Adam Stando: Według mojej wiedzy, nie było żadnej propozycji spotkania za strony p. Dawidowicza, jednak dalecy jesteśmy odnosić się personalnie do osób reprezentujących stowarzyszenie "Toruń bez hałasu”.
Poniżej załączam e-mail do prezesa Stowarzyszenia "Teraz most" prof. Ryszarda Łaszewskiego z 3 lutego 2012 r.
Profesor nie odpowiedział na ten mail. Może nie korzysta z tej skrzynki? Rzecz jasna, pan Stando mógł nie wiedzieć, że taki e-mail został do prezesa zarządu Teraz Most wysłany. W Stowarzyszeniu "Toruń bez hałasu" członkowie zarządu trochę lepiej się ze sobą komunikują za pomocą poczty elektronicznej.
Pan Stando z pewnością nie odnosił się do mnie personalnie podczas rozmowy z marszałkiem Całbeckim. Tak, chciałbym w to wierzyć. Naprawdę bym chciał.
Pan Stando w tym wywiadzie opowiada bardzo wiele ciekawych rzeczy. Na przykład uważa, że "Teraz most" reprezentuje znakomitą większość mieszkańców Torunia. Ja też czasem odnoszę wrażenie, że ta znakomita większość chce być reprezentowana przez kogoś, kto im kłamał w sprawie mostu, buduje most na fundamencie kłamstwa i będzie kłamał dalej, że most na Wschodniej i związany z nim koszt kredytu jest miastu potrzebny. Szkoda, że prokuratura ma to w nosie.
Adam Stando: Na poparcie tej tezy zacytuję stwierdzenie Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska zawarte w wyjaśnieniu skierowanym do Departamentu Unii Europejskiej: "Na obecnym etapie nie ma podstaw, by wstrzymać dofinansowanie dla inwestycji w Toruniu. Błędy mają charakter formalny, a ich zaistnienie nie wiąże się z powstaniem szkód w środowisku naturalnym. Ponadto ich wystąpienie stanowi okoliczność naturalną w kontekście zgodności z projektem i prawem europejskim”.
Ciekawe. W aktach sprawy w GDOŚ w Warszawie takiego pisma nie ma. Pracownik GDOŚ, który się tą sprawą zajmuje również o takim piśmie nie słyszał. Dzwoniłem ponownie zapytać, czy może dyrektor GDOŚ przechowuje to pismo w jakiejś specjalnej szafie w swoim gabinecie. Dowiedziałem się, że żadnej korespondencji między GDOŚ a Komisją Europejską nie było.
Gdyby faktycznie dyrektor GDOŚ stwierdził to, co insynuuje pan Stando całe postępowanie prowadzone przez organ byłoby nieważne, a dyrektorowi groziłyby poważne konsekwencje. Nie można stwierdzić nieważności decyzji administracyjnej z powodu rażącego naruszenia prawa a potem napisać, że nic się stało. Nie można przed zakończeniem postępowania odwoławczego informować o rozstrzygnięciu.
Cóż więc i kogóż cytuje pan Adam Stando? Źródłem natchnienia dla pana Stando jest prezydent Michał Zaleski. Może to więc słowa prezydenta niefortunnie przypisane dyrektorowi GDOŚ. A może Michał Zaleski pełni również funkcję Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska? Swego czasu miałem wrażenie, że Zaleski jest Przewodniczącym Komisji Europejskiej a Barroso to figurant. To wyjaśniałoby dlaczego projekt mostu na działce pani Bożeny uzyskał dofinansowanie z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko pomimo urojeń i fantazji zawartych w studium wykonalności tego projektu.
Czas pokaże co cytował pan Stando. Zastanawiam się jednak co w zarządzie Stowarzyszenia "Teraz Most" robią profesorowie UMK? Co w nim robi profesor prawa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika? Mam nadzieję, że profesor Łaszewski udostępni dokument, który cytuje pan Stando.
Doprawdy, proszę nie trzymać znakomitej większości mieszkańców Torunia w przekonaniu, że istnieje coś, co nie miałoby prawa istnieć w praworządnym państwie. Proszę nie trzymać studentów prawa toruńskiego uniwerku, przyszłych prawników, w niepewności co do istnienia ordynarnie głupich dokumentów. Przecież gdyby istniały to prezes zarządu "Teraz Most", profesor prawa, z pewnością interweniowałby w sprawie przejrzystości postępowania prowadzonego przez organ.
Na pewno lepiej i skuteczniej niż radca prawny, Marek Zgoliński, który wnosił o wyłączenie pracownika organu z powodu kontaktów osobistych ze mną.
Adam Stando: Według mojej wiedzy, nie było żadnej propozycji spotkania za strony p. Dawidowicza, jednak dalecy jesteśmy odnosić się personalnie do osób reprezentujących stowarzyszenie "Toruń bez hałasu”.
Poniżej załączam e-mail do prezesa Stowarzyszenia "Teraz most" prof. Ryszarda Łaszewskiego z 3 lutego 2012 r.
Profesor nie odpowiedział na ten mail. Może nie korzysta z tej skrzynki? Rzecz jasna, pan Stando mógł nie wiedzieć, że taki e-mail został do prezesa zarządu Teraz Most wysłany. W Stowarzyszeniu "Toruń bez hałasu" członkowie zarządu trochę lepiej się ze sobą komunikują za pomocą poczty elektronicznej.
Pan Stando z pewnością nie odnosił się do mnie personalnie podczas rozmowy z marszałkiem Całbeckim. Tak, chciałbym w to wierzyć. Naprawdę bym chciał.
Pan Stando w tym wywiadzie opowiada bardzo wiele ciekawych rzeczy. Na przykład uważa, że "Teraz most" reprezentuje znakomitą większość mieszkańców Torunia. Ja też czasem odnoszę wrażenie, że ta znakomita większość chce być reprezentowana przez kogoś, kto im kłamał w sprawie mostu, buduje most na fundamencie kłamstwa i będzie kłamał dalej, że most na Wschodniej i związany z nim koszt kredytu jest miastu potrzebny. Szkoda, że prokuratura ma to w nosie.
Adam Stando: Na poparcie tej tezy zacytuję stwierdzenie Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska zawarte w wyjaśnieniu skierowanym do Departamentu Unii Europejskiej: "Na obecnym etapie nie ma podstaw, by wstrzymać dofinansowanie dla inwestycji w Toruniu. Błędy mają charakter formalny, a ich zaistnienie nie wiąże się z powstaniem szkód w środowisku naturalnym. Ponadto ich wystąpienie stanowi okoliczność naturalną w kontekście zgodności z projektem i prawem europejskim”.
Ciekawe. W aktach sprawy w GDOŚ w Warszawie takiego pisma nie ma. Pracownik GDOŚ, który się tą sprawą zajmuje również o takim piśmie nie słyszał. Dzwoniłem ponownie zapytać, czy może dyrektor GDOŚ przechowuje to pismo w jakiejś specjalnej szafie w swoim gabinecie. Dowiedziałem się, że żadnej korespondencji między GDOŚ a Komisją Europejską nie było.
Gdyby faktycznie dyrektor GDOŚ stwierdził to, co insynuuje pan Stando całe postępowanie prowadzone przez organ byłoby nieważne, a dyrektorowi groziłyby poważne konsekwencje. Nie można stwierdzić nieważności decyzji administracyjnej z powodu rażącego naruszenia prawa a potem napisać, że nic się stało. Nie można przed zakończeniem postępowania odwoławczego informować o rozstrzygnięciu.
Cóż więc i kogóż cytuje pan Adam Stando? Źródłem natchnienia dla pana Stando jest prezydent Michał Zaleski. Może to więc słowa prezydenta niefortunnie przypisane dyrektorowi GDOŚ. A może Michał Zaleski pełni również funkcję Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska? Swego czasu miałem wrażenie, że Zaleski jest Przewodniczącym Komisji Europejskiej a Barroso to figurant. To wyjaśniałoby dlaczego projekt mostu na działce pani Bożeny uzyskał dofinansowanie z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko pomimo urojeń i fantazji zawartych w studium wykonalności tego projektu.
Czas pokaże co cytował pan Stando. Zastanawiam się jednak co w zarządzie Stowarzyszenia "Teraz Most" robią profesorowie UMK? Co w nim robi profesor prawa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika? Mam nadzieję, że profesor Łaszewski udostępni dokument, który cytuje pan Stando.
Doprawdy, proszę nie trzymać znakomitej większości mieszkańców Torunia w przekonaniu, że istnieje coś, co nie miałoby prawa istnieć w praworządnym państwie. Proszę nie trzymać studentów prawa toruńskiego uniwerku, przyszłych prawników, w niepewności co do istnienia ordynarnie głupich dokumentów. Przecież gdyby istniały to prezes zarządu "Teraz Most", profesor prawa, z pewnością interweniowałby w sprawie przejrzystości postępowania prowadzonego przez organ.
Na pewno lepiej i skuteczniej niż radca prawny, Marek Zgoliński, który wnosił o wyłączenie pracownika organu z powodu kontaktów osobistych ze mną.
profesor UMK?
OdpowiedzUsuńcoz, on najlepiej swiadczy o tej prowincjonalnej uczelni. on i ten, ktory nie widzial niczego zlego w zlizywaniu bitej smietany z owlosionego kolana ksiedza przez dzieci...
Komuszki broją to się boją i ... kłamią.
OdpowiedzUsuń