Toruńska Gazeta Wyborcza przeprowadziła wywiad z toruńskim marszałkiem, Piotrem Całbeckim.
Poniżej tezy, które nasunęły mi się po jego przeczytaniu.
1. Marszałek nie umie wytłumaczyć dlaczego Gorzów i Zielona Góra mogą mieć dwa osobne ZiT-y.
2. Współpraca między Bydgoszczą i Toruniem w budowaniu wspólnej metropolii jest możliwa w ramach dwóch ZiT-ów. Na wspólne, skoordynowane działania obu miast w ramach jednego ZiT wydaje się za wcześnie
2. Całbecki dąży do wspólnego ZiT dla Torunia i Bydgoszczy, gdyż chce ponownie przepchać wielkie i bezsensowne toruńskie projekty drogowe, zwłaszcza jeden: Trasę Wschodnią.
3. Stawiam znak równości między Zaleskim i Całbeckim. Całbecki wspiera Zaleskiego, uważa go za dobrego prezydenta, jak sam przyznał kiedyś w jednym z wywiadów dla Nowości bardzo ceni osiągnięcia Zaleskiego jako prezydenta
4. Bydgoszcz prezentuje podejście projektowe, władze Torunia z Zaleskim i Całbeckim prezentują podejście finansowe: kto weźmie więcej kasy. Bydgoszcz zrewidowała więc swoje podejście, domaga się parytetu w wydawania środków europejskich.
5. Potrzeby związane z rozwojem i inwestycjami w polskich miastach są zbliżone. Toruń otrzymał jednak dwukrotnie więcej pieniędzy europejskich niż Bydgoszcz w minionej perspektywie. Nie jest istotne to, czy dostał je z takiego programu czy innego. Bydgoszcz nie chce zostawać w tyle i dofinansowywać budowy dróg w Toruniu ze środków, które mogłaby sama wykorzystać na realizację własnych potrzeb. Dysproporcje między kwotami są ogromne. Gdybyśmy w kolejnej perspektywie mieli Bydgoszczy zrekompensować te środki, budżet europejski by tego nie wytrzymał.
6. Dysproporcje w finansowaniu potrzeb miast regionu nie są efektem przypadku. Nie można tłumaczyć się w ten sposób, że ktoś złożył mniej wniosków o dofinansowanie na niższą kwotę. Gdyby politycy zarządzających regionem rozumieją ideę zrównoważonego rozwoju nie powinni byli dopuścić do tak rażących dysproporcji.
7. Toruń przepchnął most w ramach środków przeznaczonych na realizację kluczowych inwestycji dla państwa. Most na Wschodniej to powiatowa inwestycja, dwukrotnie droższa niż porównywalne projekty dlatego tylko, że Zaleski zmienił lokalizację przeprawy. Zmiana lokalizacji została przepchnięta przez budżet europejski a powinna być zbadana przez prokuraturę i sąd (była tylko w prokuraturze, która ją celowo uwaliła). Aby dokończyć Trasę Wschodnią, przekazać na nią dofinansowanie, trzeba ją umieścić w większym budżecie niż toruński. Gdyby były dwa ZiT (jeden dla Torunia, drugi dla Bydgoszczy) to większość środków z toruńskiego ZiT trafiłoby na budowę Trasy Wschodniej. Podobna kwota w większym budżecie nie rzucałaby się tak w oczy
8. Słowa marszałka o tym, że Komisja Europejska i Warszawa traktują Bydgoszcz i Toruń łącznie są bardzo niekorzystne dla Bydgoszczy. Toruń dostaje dużo pieniędzy, Bydgoszcz znacznie mniej, ale średnio dostajemy tyle inne regiony. Tak było w poprzedniej perspektywie unijnej. Bez wspólnego ZiT Toruń nie uzyska wysokiego dofinansowania na absurdalne projekty drogowe Zaleskiego i Całbeckiego
9. Skoro dla Platformy Obywatelskiej tak ważna jest partycypacja, konsultacje społeczne, decyzje podejmowane przez mieszkańców to dlaczego wspólny ZiT został nam narzucony przez Komisję Europejską, Warszawę i zarząd województwa?
10. Toruń potrzebuje co najmniej 100 mln zł dofinansowania na realizację swojej nieprzemyślanej wizji komunikacyjnej nie uwzględniającej nawet potrzeb mieszkańców, nie mówiąc o aglomeracji. Gdyby środki w ramach ZiT podzielić na dwie części bydgoska otrzymałaby 400 mln zł, toruńska 200 mln zł. W ten sposób Trasa Wschodnia stanowiłaby trzon naszych aglomeracyjnych aspiracji i niemożliwe byłoby stworzenie wokół takiego budżetu koncepcji rozwoju aglomeracji. O wiele łatwiej takie niedorzeczne toruńskie projekty drogowe przepchnął w ramach jednego ZiT, gdzie wszystko znów byłoby uśrednione. Nie dziwi mnie nieufność i opór dużej części mieszkańców Bydgoszczy i ich polityków.
11. Metropolia BiT potrzebuje osoby, która wzbudzi zaufanie po obu stronach Wisły: w Bydgoszczy i Toruniu. Marszałek Całbecki wzbudził nieufność w całkiem dużej części społeczności bydgoskiej oraz wśród bydgoskiej klasy politycznej.
12. Każdy racjonalnie myślący mieszkaniec kujawsko-pomorskiego, który wie o tym jakie pieniądze Toruń dostał na budowę dróg i w jaki sposób je wydał, jakie projekty z tego powstały, może mieć uzasadnione wątpliwości czy chce wspólnie z Toruniem tworzyć jakieś projekty. Moim zdaniem Toruń skompromitował Unię Europejską i jej fundusze biorąc pieniądze np. na budowę mostu na działce czyjejś znajomej. Dlatego nie dziwią mnie te niepokoje, które wyrażają różne bydgoskie środowiska obawiające się "wspólnego dzielenia wspólnych pieniędzy" razem z Toruniem.
13. Dlaczego Gorzów i Zielona Góra mają oddzielne ZiT? Bo to są miasta tej samej wielkości. Podzielą się pieniędzmi po połowie i unikną sporów. A dlaczego Toruń i Bydgoszcz mają mieć, zgodnie z wolą toruńskiego marszałka, jeden ZiT? Odpowiedź jest chyba oczywista.
14. Zawsze byłem za metropolią BiT. Największą przeszkodą uniemożliwiającą jej budowę jest brak zaufania i woli współpracy. Bydgoska nieufność nie wzięła się z powietrza, jest uzasadniona działaniami i zaniechaniami ze strony zarządu regionu. Idea wspólnej metropolii została zniszczona przez polityków, którzy nie umieli grać fair, zdobyć i utrzymać zaufanie. Jeśli Warszawa i Bruksela patrzą na nas jak na jeden region, to nie widzą dysproporcji w podziale środków europejskich między miastami, gminami. Warunkiem dobrej współpracy jest dostrzeganie wspólnych interesów, a nie stawianie interesów jednych ponad interesami innych. Wierzę we wspólną metropolię BiT opartą na wspólnych korzyściach a nie na politykierstwie.
i jeszcze jedno przyszło mi do głowy: skoro dla Platformy Obywatelskiej tak ważna jest partycypacja, konsultacje społeczne, decyzje podejmowane przez mieszkańców to dlaczego wspólny ZiT został nam narzucony przez Komisję Europejską, Warszawę i zarząd województwa?
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę to stoisz ramie w ramie z metropolitalnymi oszołomami pokroju Cyprys, Derenda, Jasiakiewicz i Bruski. Czy twoja chorobliwa nienawiść do Zaleskiego zaszła już tak daleko, że popierasz opinie ludzi nie kryjących co najmniej niechęci do twojego miasta a wręcz publicznie zeń szydzących? To przecież Bruski nazwał Toruń "miastem z jednym kodem pocztowym". O ile rozumiem, że temu sposobowi uprawiania polityki przyklaskują łepki ze stadionu Zetki i stare dziadki tęskniące za komuną to dziwię się, że Ty jako osoba, której podobno na sercu leży dobro miasta wspierasz jego wrogów.
OdpowiedzUsuńTak, spodziewałem się, że przedstawienie powyższych tez do dyskusji spowoduje zjawisko skądinąd znane z Bydgoszczy - "ty zdrajco!" zakrzykną wszyscy ci, którzy nie chcą widzieć w Bydgoszczy partnera tylko chcą to miasto wykorzystywać.
UsuńMoim zdaniem Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska broni interesów swojego miasta. Robi to w sposób stanowczy ale umiarkowany. Argumenty, jakie przedstawia stowarzyszenie Metropolia Bydgoska są merytoryczne. Spotykają się z emocjonalną reakcją marszałka Całbeckiego. Zresztą Całbecki nie ma argumentów w tej dyskusji, bo nie jest argumentem że "oni źle piszą wnioski" albo "oni nie składają projektów".
Druga sprawa, w dobrze pojętym toruńskim interesie jest kompromitacja tego, co Zaleski i Całbecki (choćby w tym wywiadzie) uznają za skuteczne działanie polegające na pozyskiwaniu środków europejskich. W Toruniu doprowadziło ono do uwikłania miasta w niedorzeczny, szkodliwy dla mieszkańców plan inwestycyjny (trasa wschodnia na działce znajomej). Z wypowiedzi Całbeckiego dość jasno wynika, że wspólny ZiT ma być kontynuacją tej fatalnej dla regionu polityki. Jestem całym sercem przeciwko takiemu zakończeniu. Tylko bydgoski opór może przerwać paranoję za którą odpowiadają Zaleski i Całbecki. Przypomnę, że sala koncertowa za ponad 300 baniek czy most na Wschodniej za 700 mln i Trasa Wschodnia za miliard to są wspólne dzieła panów Zaleskiego i Całbeckiego. W wywiadzie Całbecki jasno daje do zrozumienia, że chce tę politykę kontynuować.
Z tego wywiadu wynika również, że Całbecki prowadzi politykę nawet nie protoruńską, tylko prozaleską. Całbecki nic nie mówi o tym, jaką ma wizję Torunia. To jest tak naprawdę wizja Zaleskiego. Miałem nadzieję, że Zaleski już się skończył inwestycyjnie, że on już więcej głupot nie popełni. Ale wtedy wyskoczyli ludzie marszałka i przeszła sala koncertowa za 300 baniek. Teraz będzie jeszcze gorzej, teraz chcą to jeszcze bardziej rozdmuchać.
Nawiasem mówiąc, to był bardzo słaby wywiad Całbeckiego. Bardzo zły, pod każdym względem. Dobry polityk wie kiedy odejść, myślę, że Całbecki łudzi się że jeszcze coś zmieni. Ale nic nie zmieni, bo szedł tą samą drogą, którą idzie Zaleski i ma zamiar ją kontynuować.
To tyle.
"Tak, spodziewałem się, że przedstawienie powyższych tez do dyskusji spowoduje zjawisko skądinąd znane z Bydgoszczy - "ty zdrajco!" zakrzykną wszyscy ci, którzy nie chcą widzieć w Bydgoszczy partnera tylko chcą to miasto wykorzystywać."
Usuńfacepalm.jpg
Ty autentycznie jesteś "pożytecznym idiotą". Pożytecznym dla Bruskiego i Jasiakiewicza rzecz jasna.
tobie się wydaje, że jesteś taki oczywiście i jednoznacznie pozytywny dla Torunia. Jesteś o tym święcie przekonany. Jak każdy głupiec, któremu wydaje się, że wymyślając wroga będzie w stanie potrzymać trochę dłużej swoje szkodliwe rządy wybudzając w ludziach strach lub poczucie krzywdy.
OdpowiedzUsuńTo jest prymitywna, nudna socjotechnika spółdzielcza. Jerzy Urban też był święcie przekonany, że to działa.
Na mnie jednak działo słabo, więc bądź łaskaw zabrać stąd swoją trującą "oczywistą oczywistość".
Wiele osób w Toruniu może podzielać taki strach przed spojrzeniem sobie w lustro.
OdpowiedzUsuńOgólnie, są dwa wyjścia. Jedno: udawać, że problemu nie ma i czekać, aż ktoś inny go rozwiąże, nabrać wody w usta, chować głowę w piasek. W końcu każdy chce być patriotą, nikt nie chce być zdrajcą.
Druga opcja: aktywnie wspierać Toruń, demonstracyjnie łapać się za głowę, ostentacyjnie załamywać ręce gdy mieszkańcy Bydgoszczy mówią o tym, co ich wkurza. Albo włączyć się w pyskówkę zarzucając im "szkodzenie regionowi", albo "strojenie fochów", czy "na złość mamie odmrażanie sobie uszów". To ostatnie sformułowanie jest najgłupszym z możliwych i pokazuje, że ktoś traci nerwy. Całbecki nie jest "mamą" dla Bydgoszczy.
Oba rozwiązania prowadzą donikąd. Te dwie ścieżki zbiegają się w jednym miejscu - to twardy mur, na którym rozbijemy sobie głowę.
Możecie mi mówić, że "zdradzam interesy Torunia". Ale to wy wybieracie oczywistą katastrofę, drogę bez końca, bez celu. To wy kurczowo trzymacie się czegoś, czego nie ma. To wy żyjecie urojeniami a nie realną polityką.
Najbardziej idiotyczne w "waszej" polityce, w polityce Całbeckiego i Zaleskiego traktowanych łącznie, ze znakiem równości, jest to, że przez głupi most na Wschodniej podkopali pozycję polityczna Torunia w województwie.
OdpowiedzUsuń- gdyby nie most na Wschodniej to dysproporcje między podziałem funduszów unijnych nie byłyby tak ogromne dając bardzo solidne argumenty mieszkańcom Bydgoszczy, którzy czują się pomijani i zaniedbywani
- dla kilku głupich projektów Całbecki z Zaleskim ryzykują polityczną władzę jaką wypracowali im ich poprzednicy. Bo to wcale nie Całbecki i wcale nie Zaleski zabiegali o kuj-pom i taki podział instytucji jaki mamy. Oni to dostali. I spieprzyli
- dla pieniędzy nie oddaje się władzy politycznej. Trzeba było dawać Bydgoszczy furę kasy na takie głupoty jak sala koncertowa czy hala sportowa a dla siebie zatrzymywać cukierki, te najlepsze rzeczy. A ci gamonie przehulali tę władzę polityczną jaką dostali; i to w jak głupi sposób, tzn. zamieniając ją na kilka most, salę koncertową, halę sportową czy jakąś serwerownie.
A tak poza tym, to dla Torunia naprawdę najgorszą z możliwych opcji jest dziobanie takich projektów jak dotychczas, które mają wyłącznie populistyczny wymiar i hamują rozwój miasta. Hamują, bo koncentrujemy się na tym, na czym nie powinniśmy a zaniedbujemy obszary kluczowe, które pozwolą zdobyć miasto konkurencyjną przewagę nad sąsiadami.
OdpowiedzUsuńTa właśnie ta polityka tych dwóch panów, Zaleskiego i Całbeckiego, jest szkodliwa dla Torunia. To powinniśmy sobie uświadomić w pierwszej kolejności.
I każdy kto przeczyta ten artykuł dojdzie do tego samego wniosku: Całbecki jest całkowicie związany z Michałem Zaleskim, to są więzy dużo silniejsze niż jakakolwiek polityczna kalkulacja. To są więzy trwałe, solidne, nie opierają się na żadnej bieżącej kalkulacji politycznej. Zaleski i Całbecki to jest "czas gospodarzy kuj-pom".
Polityczną cenę za błędy Zaleskiego dotąd zawsze płacili wszyscy, tylko nie Zaleski. I tak będzie tym razem: zapłaci ją Całbecki.
OdpowiedzUsuńPatrząc nawet z perspektywy obowiązującego prawa nie ma żadnej możliwości, aby zmusić gminę miasta Bydgoszcz do stworzenia dobrowolnego związku z gminą miasta Toruń. Nie ma takiej opcji. ZiT nie jest narzędziem, które może w ten sposób ingerować w ustawodawstwo o ustroju samorządowym.
OdpowiedzUsuńNie można uzależniać całości dofinansowania, które w swej istocie ma na celu rozwiązywanie istniejących problemów obszarów zurbanizowanych od tworzenia związków miast według narzuconych z góry, z zewnątrz, kryteriów ich tworzenia.
Można pewną pulę środków wyodrębnić na projekty wspólne Bydgoszczy i Torunia, ale wówczas istotą wszystkich projektów w ramach tej puli byłaby współpraca między miastami. Tak nie będzie. Miasta nie są w stanie zrealizować wspólnie projektów o wartości 600 mln zł, które obejmowałyby swoim zasięgiem oddziaływania oba ośrodki. Takich projektów po prostu dziś nie ma. Tak naprawdę te projekty może realizować jedynie urząd marszałkowski, bo gminy mogą realizować projekty wyłącznie na swoim obszarze a nie poza nim.
Zarząd województwa może pewne środki przeznaczyć na realizację np. wymyślonego przez Całbeckiego kuriozalnego projektu tramwaju Bydgoszcz-Toruń. Ale ani toruńska gmina, ani bydgoska, nie będą budować linii tramwajowej poza miastami.
Dlatego moim zdaniem pomysł jednego ZiT-u sprowadza się wyłącznie do wspólnego budżetu w ramach którego będą realizowane projekty bydgoskie i toruńskie. Bydgoszcz nie chce brać udziału w takim przedsięwzięciu. Nie dziwię się im.
Niesamowite, jak kolosalne problemy stworzył Michał Zaleski swoimi "inwestycjami". Bo przecież przyczyną eskalacji konfliktu bydgosko-toruńskiego jest podział pieniędzy.
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że Całbecki w stosunku do Zaleskiego jest neutralny, że tak samo jak pomagał załatwić pieniądze na niedorzeczne toruńskie inwestycje, tak samo pomagałby bydgoskim idiotycznym projektom, gdyby Bydgoszcz takie realizowała. Ale załóżmy, że tak jest, że Całbecki po prostu dobrze życzył Toruniowi i załatwiał pieniądze na pomniki głupoty, które buduje Zaleski i nazywa inwestycjami.
No dobra, ale konsekwencje tych "inwestycji" są olbrzymie. Bydgoszcz wytyka Toruń palcem, czuje się oszukana. I odpowiedzialność polityczną za to ponosi Platforma Obywatelska i marszałek Całbecki, którzy Michała Zaleskiego na tej drodze wspierali.
Zadłużenie, cięcia wydatków bieżących i rozwojowych, gigantomania, uwikłanie miasta w niedorzeczny program budowy dróg tam, gdzie są niepotrzebne i drogie, totalna dewastacja układu przestrzennego miasta...Taki jest bilans strat prezydentury Zaleskiego. Do tego dochodzi utrata szans na partnerstwo z Bydgoszczą, skłócenie z sąsiadami i kryzys polityczny w województwie!
Platforma Obywatelska wszystkie problemy, które stworzył Zaleski zamiata pod dywan. Zmiana lokalizacji mostu? Zamiecione. Niegospodarność? Zamiecione. Idiotyczne inwestycje? Zamiatamy pod dywan.
Mieszkańcy Torunia są podatni na ciemnotę, jaką wciska Michał Zaleski i do której podłącza Platformę Całbecki. Ale mieszkańcy Bydgoszczy nie. Oni nie chcą partnerstwa z takim sąsiadem.
Problem, który stworzył Zaleski - przy pomocy Całbeckiego - jest naprawdę ogromny. I w jego centrum są toruńskie inwestycje. Gdyby one chociaż były mądre... Ale są bezdennie głupie! I za te głupie inwestycje dziś, w roku wyborczym, Platforma Obywatelska płaci ogromną cenę, znajduje się w sytuacji bardzo trudnej. A tymczasem Michał Zaleski się nie przejmuje, jego to w ogóle nie dotyczy.
Moim zdaniem ten styl polityki, jak uprawia PO w Toruniu ma krótkie nóżki. To jest słaba polityka, która prowadzi donikąd. Ona umacnia wyłącznie Michała Zaleskiego i potwornie osłabia Platformę. Dla mnie to było jasne od zawsze. A działaczom PO wydawało się, że będą z jednej strony krytykować Zaleskiego, z drugiej utrzymywać go przy władzy i że partia na takim działaniu utrzyma swoje sondaże poparcia.
Proszę sobie teraz spojrzeć w lustro, panowie. To jest właściwy moment na refleksję.