Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

sobota, 10 maja 2014

Podział mandatów w wyborach samorządowych


Zapowiadany arkusz umożliwiający przeliczenie głosów na mandaty 
w wyborach 2014 w Toruniu jest już gotowy.


\

Zostawiłem do edycji pola oznaczone kolorem - trzeba wprowadzić liczbę głosów w okręgu. W górnej części są wyniki z 2010 roku żeby wygodnie można do nich wrócić, gdy zabrniemy za daleko w symulacje. Możliwe jest wprowadzenie głosów dla 10 komitetów, kilka nowych już wprowadziłem, pozostałe można również wykorzystać. Liczba mandatów i podział głosów znajdują się w prawej części tabeli.




Arkusz jest bardzo prosty i zrobiony na szybko, nie jest gotowy na sytuacje gdy o mandacie decyduje losowanie, itd. To po prostu orientacyjna mapa służąca do symulacji.

(Ta "aplikacja" ma swoje dziury, ale nie ma sensu jej naprawiać, to tylko zabawka. Robiąc symulacje proszę się wystrzegać wprowadzania identycznej liczby głosów. Prawdopodobieństwo takiej sytuacji w rzeczywistości jest minimalne, robiąc symulacje przyjmujemy jednak takie uproszczenia. Ten arkusz tego nie udźwignie, np. po wprowadzeniu wszystkim identycznego poparcie 25 mandatów przypada PO).

Do czego tak w ogóle zmierzam? Drugi arkusz miałby pokazać jaki byłby podział mandatów gdyby komitety startowały w grupach. Jeśli pobawicie się w tym arkuszu to pewnie dojdziecie do wniosku, że nie ma innej możliwości niż grupowanie list.


12 komentarzy:

  1. Po co stworzyłem ten arkusz? W skrócie: żeby uzmysłowić niektórym byłym samorządowcom z wielkim doświadczeniem politycznym, że ich próby zlepienia czegoś nowego w Toruniu są bardzo nieprzemyślane.

    To, że jest w Toruniu liczne środowisko przeciwników obecnego układu nie musi przełożyć się na wynik wyborczy: liczbę mandatów. Dopiero grupowanie głosów może to zmienić. Wszelkie dyskusje na temat "wspólnego programu" (który miałby być kompromisem między poglądami skrajnie prawicowymi i liberalnymi z jednej strony i skrajnie lewicowym z drugiej) są bardzo dziecinnym podejściem do polityki. Wiele pracy bardzo wielu ludzi poszłoby po prostu na marne. Jest to szczególnie nieeleganckie gdy samemu nie chce się wykonać żadnej pracy tylko prosi o "przygotowanie swoich propozycji do programu".



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma już grupowania list. Platforma Obywatelska po dojściu do władzy natychmiast zmieniła ordynację i zlikwidowała grupowanie komitetów.
      http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/13620,wybory_samorzadowe_bez_blokowania_list.html

      Usuń
    2. dużo racji. przy czym ci, którym zależy na udziale w wyborach, powinni być widoczni na scenie lokalnej. interesować się, działać, zabierać głos. zrzucenie na innych pisania programu to żart.

      Usuń
  2. W polityce liczy się strategia, a w nadchodzących wyborach samorządowych strategia musi opierać się na grupowaniu a nie łączeniu.

    Arkusz, który zamieściłem w tym wpisie pokazuje, że jeśli nawet pojawiłby się nowy, niezależny komitet wyborczy to musiałby zebrać aż 5 mandatów, żeby przełamać obecną koalicję antyplatformerską: CzG+PiS+SLD, która ma 15 mandatów. Uzyskanie 4 mandatów to wynik na poziomie 21%. Możliwy? Nie sądzę, choćby dlatego żeby aby go uzyskać trzeba zaangażować dziesiątki ludzi a jedynie 4 z nich wejdzie, po 1 osobie na okręg wyborczy. Po co ludzie mają ciężko pracować w kampanii aby weszło 4 radnych? To niepoważne, tym bardziej, że czwórka która wejdzie raczej nie ma zapału do pracy. A potrzeba 5 mandatów, aby przełamać koalicję.
    Kolejna sprawa - jeśli każde ze środowisk dysponuje poparciem 2-3% w skali miasta to skąd pomysł, że robiąc bunga-bunga i łącząc lewicę z prawicą uzyska się wynik 5-6%? I co ten jeden mandat ma dać?
    ====================================
    Inaczej wygląda strategia polegająca na grupowaniu samodzielnych list. Owszem, wynik może będzie ten sam, czyli realnie, na dziś, bez większego można zrobić wynik 11-12% i uzyskać dwa mandaty. Przy lepszej pracy i dobrych wiatrach 3-5 mandatów.
    Tylko idea jest zupełnie inna: niezależne komitety startują w grupie. W każdym okręgu komitet: "Przyjazne Bydgoskie", "Satysfakcja na Chełmińskim", "Restart Starówki", "Ciesz się życiem na Rubinkowie".
    Do tego jeszcze komitety ideologiczne: lewicowe, prawicowe...
    Każdy próbuje na własną rękę. Ale żaden głos się nie marnuje. Miejska partyzantka.

    Na dzień dobry w ostatnich wyborach Przyjazne Bydgoskie dostało (w swoim okręgu) 6% (trzeba przyznać, że profesjonalnie działali w kampanii). Koalicja lewicowa działając byle jak dostała ok 3% w każdym okręgu.

    Te środowiska nadal nie mają szansy na mandat, ale mogą przyłożyć się do uzyskania mandatu przez grupę. Dzięki temu ich praca się nie zmarnuje. Grupa wejdzie do rady miasta.

    Kampania samorządowa będzie barwna, ciekawa, bardzo kolorowa, żywa. Oto chodzi.

    W arkuszu, który zamieściłem tego nie wyczytacie, bo ten arkusz pokazuje że innej drogi w tych wyborach nie ma, więc jak ktoś planuje swój udział w kampanii to naprawdę polecam zapoznanie się ze swoimi szansami najpierw poprzez zrobienie sobie symulacji w tym arkuszu, a potem poszukiwanie partnerów z którymi można zbudować strategię grupy. Chętnie wam wtedy przygotuję arkusz, który pokaże jak będzie wyglądał podział mandatów przy grupowaniu.

    Dziwię się też, że socjolodzy i politolodzy z Twojego Ruchu tak mocno wierzą w swoje szanse. Chyba ich nie skalkulowali. Dwa mandaty w radzie miasta? Akurat, Stys i Wojtas. Trzy to byłby wasz sukces.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd wiesz, że wierzymy w swoje szanse? A może nie wierzymy, wszak ateiści z krwi i kości. Poza tym, nie mając choćby minimalnego wsparcia mediów, tj. rzetelnego przedstawiania naszych postulatów, start w kampanii samorządowej jest skazany na porażkę. na razie, jak widać, fory ma tylko PO.

      Usuń
  3. Dwie przyczyny hamują rozwój demokracji samorządowej w Polsce: sprawiają, że zamiast ona nie rozwiązuje problemów społecznych tylko realizuje aspiracje rządzącej nomenklatury spychając znaczną część społeczności lokalnych na pozycje "wrogów miasta".

    Pierwsza przyczyna to bezpośredni wybór wójtów, prezydentów i burmistrzów.

    Druga przyczyna to mała liczba radnych.

    Wybory odbywają się w okręgach i tam dzielone są mandaty. W istocie Toruń podzielone jest na cztery części gdzie wybory odbywają się niezależnie, tylko próg wyborczy do podziału mandatów (5%) ustalony jest na całe miasto.

    Na Bydgoskim do wzięcia jest najmniej, 5 mandatów (na Podgórzu i Skarpie: 6; na Starówce, Chełmińskim i Wrzosach również 6, na Rubinkowie, Jakubskim i Mokrem: 8).

    Pięć mandatów na Bydgoskim, gdzie uprawnionych do głosowania mamy 33 tys mieszkańców. Dlaczego nie trzy mandaty? Jeden dla PiS, jeden dla PO. Wiadomo, że się pokłócą. Rządzić będzie ten trzeci. Tak samo sytuacja wygląda dla 5 mandatów: PO:2, PiS:2, rządzi Czas Gospodarza z 1 mandatem. Dziś sytuacja wygląda tylko trochę inaczej: PiS, Czas Gospodarza i SLD mają po 1 mandacie, ale to wystarcza by rządzić.

    Gdy jest 5-6 mandatów w okręgu to nie ma w nim miejsca na demokracje. Demokracja dostanie co najwyżej 1 mandat. Przyjazne Bydgoskie uzyskało w wyborach w 2010 roku ponad 800 głosów na Bydgoskim co stanowi ok 2.5% wszystkich uprawnionych do głosowania mieszkańców tej dzielnicy i blisko 6% głosujących. Ci ludzie nie mają swoich przedstawicieli w radzie i nigdy mieć nie będą.

    ====================
    Obie zmiany, tzn. ograniczenie liczby radnych i bezpośrednie wybory wójtów, burmistrzów, prezydentów wprowadziła "reforma" samorządowa przygotowana w 2001 roku przez SLD.

    Co ciekawe, onegdaj poseł Karpiński z PO w rozmowie ze mną wyraził bardzo pozytywne zdanie o tej reformie. Jego zdaniem to działa.

    =======================

    O ile bezpośrednie wybory jednoosobowego zarządu miasta były już przedmiotem krytyki o tyle liczba radnych jak dotąd nie była chyba szerzej kwestionowana. Warto by się temu przyjrzeć.

    W skali Torunia wydatki na radę miasta to jest grosz, realizujemy przecież inwestycje za miliardy. Cóż, pewnie byśmy bardziej uważnie wydawali te miliardy gdyby nie pozorne oszczędności na wynagrodzeniach dla radnych, które wymyślili nasi reformatorzy.

    Wolałbym płacić więcej na radę miasta, nawet dwukrotnie więcej utrzymując 50 radnych. Nie widzę żadnego problemu, stać nas. Wtedy w radzie miasta będzie miejsce dla demokracji, zwolni się go trochę po usunięciu chorych aspiracji różnych niespełnionych "Bobów budowniczych", którzy szastają miliardami a potem oszczędzają na rowerze miejskim przez parę lat przygotowując a w istocie hamując bardzo prosty i tani projekt tylko po to, aby na końcu męczyć się z jego "rewitalizacją".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciało 50-osobowe to bezwład decyzyjny i zbyt wiele interesów i interesików nie do pogodzenia. złożenie większości w 50-osobowym ciele i nim zarządzanie jest niemalże niemożliwością. Ale nie jesteśmy skazani na wiecznie ten sam układ. dobry komitet z praktykami i konkretami może przynieść sukces.

      Usuń
  4. Grupowanie list:

    Niestety pomyliłem się. Nie ma już grupowania list. Nie spojrzałem na status ustawy, której tekst ujednolicony wkleiłem:

    http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19980950602

    uchylona.

    Ustawa została zmieniona od wyborów w 2010 roku.

    http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/13620,wybory_samorzadowe_bez_blokowania_list.html

    z inicjatywy posłów Platformy Obywatelskiej.

    Czemu mnie to nie dziwi?:)

    W takim układzie moim zdaniem branie udziały w nadchodzących wyborach nie ma żadnego sensu. Miałem ochotę pójść i zagłosować na społeczników. Ale widzę, że to do niczego nie prowadzi, zupełnie nic nie zmieni.

    Nie ma możliwości wpływania na politykę w mieście poprzez wybory samorządowe.

    OdpowiedzUsuń
  5. i jeszcze jeden link, jak posłowie PO przed wyborami w 2010 roku zmienili ordynację wyborczą i zlikwidowali grupowanie:

    http://www.rp.pl/artykul/118502.html?print=tak

    Tak czy siak, jeszcze jeden powód aby nie głosować na PO.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe są ówczesne wypowiedzi polityków, którym zależało na likwidacji grupowania:

    http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/13620,wybory_samorzadowe_bez_blokowania_list.html

    - Wyborca głosował na partię X i Kowalskiego, a jego głos otrzymywała partia Y i Wiśniewski. Oznaczało to, że do rad gmin i powiatów dostawać się mogli ludzie, na których nikt nie oddał głosu - komentuje Porawsk (ze Związku Miast Polskich).

    Zastanawiam się, jak to możliwe że w Polsce funkcjonowała ordynacja, która pozwalała uzyskać mandat "osobie, na którą nikt nie oddał głosu". To wie tylko pan Porawski. Ale jedno trzeba mu przyznać: umiał przepchnąć korzystną dla siebie zmianę. Gadał głupoty, brednie, bzdury, ale z łatwością do nich przekonał wielu partyjnych działaczy.

    No i zza pleców działacza samorządowego od razu wyłania się pomysłodawca, poseł SLD. Witold Gintowt.

    Nic dziwnego, że PO musiała tę ustawę przepchnąć przez Sejm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. grupowanie pojawiło się tuż przed wyborami w 2006 roku, z inicjatywy... Samoobrony, LPR i PiS:

      http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,5110471.html

      Gdy tylko niegramotna pisowska koalicja przegrała wybory PO zlikwidowała grupowanie wychodząc z założenia, że rozwiązanie wprowadzone przez LPR i Samoobronę miało je umacniać.

      Usuń
  7. A co myślisz o Czasie Mieszkańców? Myślę, że powinieneś z nimi pracować.

    OdpowiedzUsuń