Znowu w telewizji powtarzali "Znachora"
Rozklejam się, gdy Bińczycki mówi
tym swoim fascynującym głosem: "gołąbeczko".
Wkrótce zaczyna się sezon urlopowy. Z tej okazji wpadłem na pomysł by znów zacząć czytać książki i potrzebuję pomocy. Czy mógłby mi ktoś wreszcie wytłumaczyć dlaczego Tadeusz Dołęga Mostowicz wielkim pisarzem nie był? Dawno tego słuchałem. Znów takiego wyjaśnienia potrzebuję.
Za każdym razem gdy Hollywood zachwyca się jakąś "wybitną" (oscarową) kreacją myślę o tym ile fajnych amerykańskich filmów jeszcze lepiej by się oglądało z Bińczyckim w roli głównej.
OdpowiedzUsuńKomentarz który ukazał się w Wyborczej zapowiedziany jako "komentarz młodej polskiej inteligencji".
OdpowiedzUsuńhttp://wyborcza.pl/magazyn/1,139185,16190392,Skladanie_panstwa_z_kupy_kamieni.html
Ten tekst tak bardzo prosi się o dyskusję, że aż nie potrafię z nim polemizować. Jets to wypowiedź z intelektualnie nieuczciwa. Najbardziej pasuje mi do jakiejś przybudówki platformerskiej: młodych demokratów. To jest takie środowisko, którym pociągają za sznurki działacze PO ilekroć demonstracji społecznego poparcia (w Toruniu robi to Rzymyszkiewicz, np gdy "Toruń popierał metropolię BiT").
Nie wiem, kim są uutorzy publikacji, która ukazała się w Wyborczej: Ula Lukierska, Michał Sutowski. Wiem, że ich pojęcie o polityce monetarnej na świecie to zlepek kilku pośpiesznie przeczytanych informacji wyszukanych w necie. Niby rozumieją, że Rostowski odszedł, tak jak chciał Belka, że rozmowa dotyczyła wsparcia PO w wyborach i zauważają, że w okresie koalicji PiS - Samoobrona - LPR inwestorzy nie uciekali z Polski.
Najłagodniejsza oceną rozmowy Belki z Sienkiewiczem jest taka: bełkot średnio rozgarniętych kolesi którzy za półtora tysiąca złotych żarli w drogiej knajpie na koszt państwa w przeświadczeniu, że troszczą się o państwo, przy czym ta ich troska sprowadza się do inwencji wkładanej w wymyślne przekleństwa.
Wyrazem troski Belki i Sienkiewicza o Polskę jest żarcie w drogiej restauracji i wysoki rachunek który wystawili swojemu państwu.