Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

środa, 8 stycznia 2014

SziT na kolei w kuj-pom, czyli metropolia wg Całbeckiego


Gdy słucham, jak radni Gulewski badź Rzymyszkiewicz opowiadają o ZiT
zastanawiam się, kiedy skończy się SziT, który ich patron, marszałek Całbecki,
tworzy na torach województwa kujawsko-pomorskiego

Jedyny element polityki aglomeracyjnej, jaki udało się marszałkowi Całbeckiemu stworzyć przez dwie kadencje (niemal osiem lat) właśnie się rozpada. Opowiem o tym z perspektywy pasażera naszych kolei.


Od dawna nieaktualny cennik biletów aglomeracyjnych
wiszący obecnie na stronie visitkujawsko-pomorskie.pl
Jeszcze bardziej nieaktualna jest wzmianka o tym, że bilet WiT 
jest honorowany przez MZK w Toruniu przez 60 min -
mój błąd: bilet jednorazowy BiT i WiT nadal uprawnia 
do 60 min podróży MZK Toruń 


Bilet aglomeracyjny BiT był szeroko komentowany jako przykład korzyści wypływających z powstania metropolii. Przykład ten nie miał szczególnej konkurencji, a w ostatnim czasie w Bydgoszczy wskazywano wiele bardziej lub mniej trafnych kontrprzykładów podkreślających wady metropolitalnych koncepcji z Torunia dla największego miasta regionu.

Sukces BiT-u miał swoją równie spektakularną kontynuację. Zgadlibyście, że chodzi o WiT? Jest to bilet okresowy umożliwiający podróż między Włocławkiem a Toruniem wraz z przejazdem komunikacją miejską we Włocławku lub Toruniu, lub w obu tych miastach.

Ile trzeba czekać, aby wpaść na kolejny, jakże łamiący urzędnicze schematy myślowe pomysł, czyli bilet WiB między Włocławkiem a Bydgoszczą? Jedną czy dwie kadencje? Będzie ciężko, bo marszałek, który zaniedbał restrukturyzację spółki PKP PR właśnie de facto zlikwidował bilet WiT wychodząc najwyraźniej z założenia, że aby zrobić jeden krok do przodu najpierw trzeba zrobić dwa w tył. Wtedy wyborcy zauważą, że coś drgnęło.

Gdyby nie likwidacja WiT pewnie po kilku latach doczekalibyśmy się nawet "IiB", czyli biletu Inowrocław-Bydgoszcz z przejazdami komunikacją miejską po Bydgoszczy... Tak w bólach powstaje metropolia - zamiast jednego biletu niech ich będzie tyle, ile mamy miejscowości w województwie! Jakże ambitny to cel na najbliższe 30 lat! Jakże innowacyjny: gdy inne aglomeracje idą w kierunku jednego biletu, my je rozmnażamy!

* * *

Korzystałem z miesięcznego biletu WiT na trasie Toruń-Włocławek wraz z przejazdem jedną wybraną linią MZK (co wyklucza przesiadki). Połączenie dotychczas obsługiwały Przewozy Regionalne, ale od grudnia trasę przejęła Arriva. Za bilet WiT, który w ubiegłym miesiącu kosztował mnie 240 zł teraz muszę zapłacić 300 zł. Co ciekawe, podobny bilet BiT na trasę z Torunia do Bydgoszczy - obsługiwaną przez PR - wraz z przejazdem po Toruniu nadal kosztuje tyle samo, ile kosztował miesiąc temu, czyli 225 zł.

Skąd wziął się wzrost ceny WiT? Napisałem do Arriva z prośbą o wyjaśnienie, oto odpowiedź:

Witam, w odpowiedzi na Pana zapytanie uprzejmie informujemy, iż oferta WiT do 15 grudnia 2013 roku, była objęta dofinansowaniem Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko- Pomorskiego. W kontrakcie jaki obecnie realizuje spółka Arriva RP, oferta WiT nie była warunkiem świadczenia usług przewozowych. Biorąc pod uwagę fakt, iż oferta ta cieszyła się dużym zainteresowaniem podróżnych, podjęliśmy własne działania mające na celu jej utrzymanie. Zwróciliśmy się z propozycją współpracy do partnerów umowy – Miasta Torunia i Miasta Włocławka, z którymi udało się wypracować porozumienie, w ramach którego oferta została zachowana, niemniej jednak bez wsparcia samorządu. Warunkiem koniecznym do utrzymania oferty promocyjnej była zmiana poziomu wysokości cen. Istotnie obecna cena biletu jest wyższa od ceny biletu wcześniej obowiązującego, niemniej jednak jej poziom pozwala na zachowanie obniżki w stosunku do ceny bazowej.

* * *

Marszałek Całbecki zrezygnował z biletu WiT bez przyczyny i uprzedzenia. Miesięczny bilet kolejowy do Włocławka kosztuje 240 zł a sieciówka w Toruniu kolejne 90 zł, co razem daje 330 zł (warto wydać dodatkowe 30 zł aby dostać sieciówkę). Nie chodzi jednak o to, aby kupować dwa bilety, ale jeden. Nie potrzebuję sieciówki w Toruniu, a jej wyrobienie wymagałoby dostarczenie MZK zdjęcia, kupowania karteczek w jednym z kilku punktów w Toruniu, gdzie można to zrobić tylko w niezbyt dla mnie korzystnych godzinach tracąc czas w kolejce do okienka.

Nie powinno więc tym bardziej nikogo dziwić, że mieszkaniec Aleksandrowa Kujawskiego czy Solca, który chciałby dojeżdżać do Torunia, Włocławka czy Bydgoszczy do pracy nie znajdzie dla siebie lepszego rozwiązania niż zakup dwóch biletów okresowych: od przewoźnika kolejowego oraz biletu miejskiego. Po co mu bowiem bilet WiT czy BiT aż z Włocławka czy z Bydgoszczy, skoro jeździ tylko z Aleksandrowa lub Solca Kujawskiego do Torunia?

Bilety WiT i BiT odrzucą więc ludzie szukający pracy w dużych miastach regionu a mieszkający w małych miejscowościach dotkniętych wysokim, strukturalnym bezrobociem. Oferta BiT i WiT nie zainteresuje też uczniów szkół średnich z tych miejscowości, którzy codziennie zapychają wagony regionalnych przewoźników dojeżdżają koleją do szkół Torunia, Włocławka czy Bydgoszczy z takich miejscowości jak Waganiec, Lubanie, Aleksandrów, Solec czy Cierpice.

* * *

Wydawałoby się, że stworzenie wspólnej taryfy biletowej integrującej przewoźników i zapewniających pasażerom wygodę jest zadaniem prostym. Załóżmy jednak, że nie jest i potrzeba na to trochę czasu. Marszałkowi Całbeckiemu wydaje się, że ma go dużo - tak co najmniej z 12 lat i trzy kadencje. Z podobnych założeń wychodzi pewnie też gospodarz Zaleski, który pozostaje wierny tym swoim bloczkom biletowym i kasownikom z poprzedniej epoki, które uniemożliwiają wprowadzenie zróżnicowanej, korzystnej dla przewoźnika i pasażera oferty, w której znajdzie się wreszcie optymalny dla każdego bilet czasowy.

O ile prościej byłoby mieć kartę zbliżeniową, dzięki której wysiadając z pociągu mógłbym przez 30 min jeździć z MZK po Toruniu. Przecież te rozwiązania biletowe pod względem technicznym są zuniformizowane i stosowane powszechnie w Unii Europejskiej. Jakże daleko nam jednak do Europy z Całbeckim i jego chippendalesami, jakiż multikadencyjny dystans musi pokonać Zaleski, by nas do niej wprowadzić. Jakiż dystans dzieli nas aglomeracji Trójmiejskiej z jej kolejami dojazdowymi...



Mam nadzieję, że minister Bieńkowska potrząśnie trochę wykolejonym Całbeckim. Nabroił już sporo na kolei co komentowałem na forum GW. Wielki sukces marszałka Całbeckiego polegający na wprowadzeniu konkurencji na tory województwa zakończył się klapą, na której cierpią pracownicy PKP PR. Jeśli celem samym w sobie było wprowadzenie konkurencji to być może wkrótce będziemy wraz z marszałkiem żyli nadzieją na kolejny, czyli poszukiwanie na torach województwa konkurencji dla Arrivy.

PS. Nie chowam żadnej urazy i nie noszę uprzedzeń do Arrivy. Lubię koleje i mam dużo sympatii do wszystkich jej pracowników (choć ostrożniejszej do członków zarządu spółek kolejowych). Wolałbym jednak, aby Arriva odjeżdżała o czasie, a nie parę minut szybciej. Nomen omen, ale naprawdę lepiej nie zostawać na regionalnych dworcach i przystankach kolejowych dłużej niż kilka minut (co, nawiasem mówiąc, przypomina mi jak około północy straciłem nadzieję na powrót do domu po pracy czekając na Przewozy Regionalne, które od 21-szej nieustannie "zbliżały się do Kutna i nadrabiały opóźnienie").



6 komentarzy:

  1. Swego czasu marszałek proponował mi zakład o wódkę przekonując do dwa razy droższego mostu w bezsensownej lokalizacji.

    W tym miesiącu kosztował mnie dodatkowo dwie flaszki.

    OdpowiedzUsuń
  2. I jeszcze jedna ciekawostka. Bilet BiT i WiT umożliwiają przejazd jedną linią komunikacji miejskiej na dworzec (w Toruniu to wyklucza tramwaj). W moim przypadku najwygodniej rano dojechać na dworzec autobusem 36. Ale autobus ten kursuje rzadko, o wiele częściej jeździ 11-tka. Trasy te się pokrywają. Posiadacz biletu MZK na jedną linię może na pokrywających się odcinkach korzystać z obu. Ale czy może to robić posiadacz biletu kupionego WiT czy BiT? Nigdzie w sieci nie znalazłem na ten temat informacji. Ani na stronie kolei, ani na stronie urzędu miasta nie mówiąc już o stronie visitkujawsko-pomorskie.pl (cóż za piękny adres: turysta od razu wie, że wybiera się w egzotyczne miejsce). Na tej ostatniej nawet cennik jest nieaktualny.

    Napisałem do MZK. Poinformowali mnie, że mogę korzystać z zamiennika na podstawie uchwały rady miasta w tej sprawie... Ja pierdzielę. Jeśli planujecie korzystać z usług aglomeracyjnych musicie przeglądać uchwały rady miasta Torunia. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Województwo liczy sobie 2 mln mieszkańców, więc pasażerów regionalnych kolei nie może być więcej niż kilkadziesiąt tysięcy (załóżmy, że koło 100 tys). Marszałek za swój sukces uważa "wprowadzenie konkurencji na tory województwa". Ale czy dla obsługi takiej niewielkiej liczby pasażerów naprawdę potrzebna jest konkurencja? Zresztą duopol to nie jest konkurencja.

    Pasażerskie przewozy kolejowe to nie jest to samo co PKS. Koszty stałe - utrzymania taboru i ogólnej działalności są relatywnie wysokie do kosztów zmiennych.

    To, czym chwali się marszałek, jest moim zdaniem przejawem dyletanctwa i bezmyślności, której skutki są bardzo kosztowne dla gospodarki. Spółki przewozowe podejmują swoje decyzje w oparciu o politykę kształtowaną przez nadzorcę i organizatora rynku przewozowego, a tej polityki w województwie w ogóle nie widać, jest wypadkową pomysłów pojawiających się pod wpływem chwili. Dziś bowiem marszałek grozi tworzeniem własnej spółki kolejowej, czym w zasadzie uznaje za błędną koncepcję na bazie której Arriva planowała swój rozwój i ponosiła nakłady inwestycyjne.

    Takie zachowanie jest po prostu nie do pogodzenia z oczekiwaniem partnerów gospodarczych, które sprowadzają się do stabilności raz przyjętych zasad.

    Nie rozumiem, jak można być podejmować decyzje gospodarcze w sposób tak bezmyślny, tak jakby miały one charakter decyzji politycznych. Ale podobno wszystko jest polityką...

    OdpowiedzUsuń
  4. Na trasie do Włocławka i Torunia podróżuje dużo uczniów szkół średnich. Pociąg do Włocławka zapełnia się nimi w Wagańcu i Lubaniu. Młodzież z Aleksandrowa jeździ raczej w kierunku Torunia. Ci pasażerowie - a jest ich większość w pociągu - nie mają żadnego pożytku z WiT, muszą kupić sieciówkę na Toruń i osobno bilet kolejowy.

    Całbecki niezbyt dużo i niezbyt aktywnie działa na kolei. Łatwo jest rozstrzygać przetargi, realizować inwestycje. To naprawdę nie jest filozofia ani powód do dumy w normalnie działającym państwie. Zamówienia publiczne to rutyna urzędniczej pracy.

    Czymś wymagającym nieco więcej trudu jest stworzenie strategii i konsekwentna jej realizacja. Takiej wizji metropolii Całbeckiemu i jego towarzystwu niestety brakuje jeszcze bardziej niż Zaleskiemu brakuje wizji Torunia. Stąd biorą się takie pomysły jak "tramwaj z Torunia do Bydgoszczy", z którym kiedyś wyskoczył Całbecki mówiąc dwie sprzeczne ze sobą rzeczy: "że to jest projekt, który wymaga analizy specjalistów" oraz "że jest korzystny". Stał się więc korzystny zanim jakikolwiek specjalista zdążył go wyśmiać (w duchu, bo za kasę przygotuje do tego projektu studium wykonalności, które "eksperci Jaspers" ocenią pozytywnie, również biorąc za to kasę).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie marszałek uzasadni budowę linii tramwajowej z Bydgoszczy do Torunia zamiarem wprowadzenia konkurencji dla torów kolejowych... Ręce opadają.

      Usuń
    2. Bo marszałek za każdym razem wpada w samozachwyt. Jakiż to jest ON wspaniały. Bo za co się weźmie, to spieprzy... Jak kacyk z czerwonego pałacu. Uczeń przerasta mistrza...

      Usuń