życzę prezydentowi Zaleskiemu, prezesowi Zawalowi i
mgr Popielewskiemu miłych zakupów.
Gdy Lidl, Kauflandy i Biedronka prowadzą zaciętą walkę o kontrolę nad handlem detalicznym, Toruń, miasto którego historia rozkwitła na rozwoju handlu, oddaje swój lokalny rynek zupełnie bez walki, a miejski samorząd potrafi zapewnić toruńskim handlowcom jedynie urągające warunki na bazarkach pod chmurką przy Mickiewicza, Chełmińskiej czy Lubickiej.
Nic dziwnego, skoro u boku prezydenta miasta do miejskiej rady kandyduje menadżerka jednego z tych blaszaków, słynący z idącego w parze z lizusostwem zamiłowania do pieniędzy miejski architekt zachwyca się gładką linią elewacji z blachy falistej, a o interesy handlowców dba zarabiający dyszkę na rękę prezes bazarków, który za sukces poczytuje sobie uprzątnięcie walających się wokół jego posesji śmieci po krytycznej publikacji jednej z gazet. "Welconomy" - porozmawiajmy o innowacjach.
Można żyć bez Biedronki i Lidl'a. Pisze o tym trójmiejska GW w artykule pt. Kaszubska gmina bez Biedronki i Lidla.
Znajomy z Podgórza, w podobnym wieku i sytuacji rodzinnej, powiedział mi niedawno "Lidl nas żywi i ubiera". Ta dowcipna parafraza zawołania kosynierów kościuszkowskich uświadamia, jak tak trudno byłoby dziś odkręcić to, co w ostatnich latach zepsuto. Nie jest to już możliwe. Można jednak próbować zatrzymać pieniądze, które tą drogą - poprzez kupioną za grosze powierzchnię handlową - uciekają z miasta ku zadowoleniu spółdzielczej plutokracji, która z pewnością zaszczyci swoją obecnością galę otwarcia powiększonego blaszaka przy Żółkiewskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz