Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

wtorek, 2 czerwca 2015

Kukiz - dlaczego nie?


Skąd, do licha, wziął się w tytule znak zapytania?

Jestem sierotą po Unii Demokratycznej, Unii Wolności, po rządzie Buzka i Balcerowicza. Od wczesnej młodości przeżuwam Gazetę Wyborczą, w 2005 i przede wszystkim w 2007 głosowałem na Platformę. Ostatni raz zaufałem Platformie podczas wyborów w 2010 roku. Mam czerep zryty mainstreamową publicystyką, która Kukizowi wyznacza miejsce gdzieś między Tymińskim, Lepperem i Palikotem.

* * *

fakt.pl


Tymiński był meteorem, który przemknął na jesiennym niebie niemal 25 lat temu budząc grozę zamiast pogłębionej, naukowej refleksji. Lepper był z kolei, w moich oczach przynajmniej, wybitnym wirtuozem społecznych emocji, który wymykał się socjologicznym schematom dzięki fenomenalnej retoryce dorównującej kunsztowi z jakim słowem posługuje się ojciec Tadeusz. Palikot przepadł jak kamień w wodę ciągnąc za sobą nudny słowotok kiepskiego wykładowcy z podrzędnej uczelni daleko od szosy. 

Poświęcę Palikotowi akapit z sympatii dla jego zwolenników, którzy tu od czasu do czas zaglądają. Palikot przegrał, gdy zaczął mówić o legalizacji trawki, prawach homoseksualistów i złym episkopacie. Tak często jest mi duszno w naszym kochanym kraju, że postępowy program przygotowany we współpracy z lewicowymi intelektualistami od początku wydawał mi się demonstracją polityczną podobną do publicznego samospalenia. Cenię tę ideowość, choć więcej dobrego dla sprawy, jakkolwiek ją nazwać, robi Robert Biedroń, który oswaja bliskie mi heteroseksualne lęki pruderyjnych dewotów niż ofiarujący się politycznemu ogniowi w ofierze na samodzielnie wzniesionym stosie Janusz Palikot, były producent bełtów spod Lublina, który sprzedał biznes, stał się rentierem i zaczął bawić się w politykę wierząc, że można  kupić miejsce w podręcznikach historii.


* * *

Dziś myślę, że nic nie jest w stanie skłonić mnie do ponownego głosowania na Platformę. Uważam, że tę partię należy pozbawić władzy absolutnej, którą dzierży. Jest to w interesie kraju, w interesie demokracji, w interesie społecznym i nawet w interesie Platformy Obywatelskiej. Deal with it.

Żuję Gazetę Wyborczą od lat więc przyzwyczaiłem się, że czasem staje mi w gardle. Zawsze poważnie brałem pod uwagę diagnozy i zalecenia Adama Michnika. Nigdy bardziej w nie nie wątpiłem niż dziś.

W hipotetycznym dyskursie z Michnikiem przedstawiłbym argumenty z naszego samorządowego podwórka. Gazeta, która dziennikarstwem śledczym zajmuje się niemal wyłącznie wtedy, gdy jest to na korzyść marszałka i przeciw Rydzykowi nie oddaje nawet połowy piękna pejzażu toruńskiej polityki. Taka gazeta zawiera w najlepszym razie pięć deko mięsa na kilogram, a i na te pięć deko składa się głównie MOM, czyli mięso oddzielane mechanicznie, mięso mechanicznie odkostnione, mechanicznie odmięśnione kości, itp.

W radzie miasta funkcjonuje "systemowa koalicja" Platformy, PiS, lokalnego PSL pod nazwą Czas Gospodarzy i jednosobowego klubu Mariana Frąckiewicza (SLD) wymierzona przeciwko środowisku obywatelskiemu, które wyrosło na kontestacji rządzącej miastem politycznej kliki prezydenta (wypadałoby znaleźć jakiś eufemizm dla słowa "klika", ale jest późno i nic mi do głowy nie przychodzi).

Samorząd toruński tworzą asystenci posłów, pracownicy urzędu marszałkowskiego i samorządowych spółek - podwładni lokalnych bonzów. W Toruniu żyją pod ochroną medialną i pod ochroną lokalnej tarczy korupcyjnej jak pączki w maśle: na bogato, na wesoło i bezkarnie. Środki publiczne wspierają polityczne koterie i prywatne koryta poza kontrolą społeczną, demokracja jest fasadą a propaganda sukcesu pod szyldem "unijnych inwestycji", które z inwestycjami nie mają zbyt wiele wspólnego, czerpie garściami z epoki Gierka. Nie przemawia przeze mnie frustracja i populizm - tak wygląda toruńska samorządowa rzeczywistość z dwoma wodzami na czele, których ustawa przewrotnie i dla draki chyba uhonorowała tytułami marszałka i prezydenta.

Platforma Obywatelska rządziła dwie kadencje i mogła zmienić tę samorządową patologię, którą zastała. Chciałbym traktować wybory samorządowe w 2010 roku, gdy PO szukała koalicjantów, jako tę jedyną nieudaną próbę wyrwania się z partyjnego schematu myślenia, ale nie mogę. W tamtych wyborach intencje PO rozminęły się z polityczną prozą organizacji, która jako priorytet traktuje rozdanie stołków swoim ludziom - takim, których można kontrolować i którymi można sterować. Nikt inny do lokalnej PO nie wejdzie, a już na pewno nie wejdzie ktoś, kto chciałby o rozwoju miasta merytorycznie porozmawiać wychodząc z założenia, że nie musi zgadzać się we wszystkim z panem Piotrem Całbeckim i panem Tomaszem Lenzem. Drzwi do awansu na stanowiska prezesów i dyrektorów są zamknięte. Nie tylko w teatrze Horzycy, ale w każdej samorządowej instytucji. Wystarczy spojrzeć, jak dyrektorzy migrują między stanowiskami dyrektorskimi od połowy lat 90-tych.

* * *

W polityce krajowej Platforma kojarzy mi się przede wszystkim z wydatkami publicznymi rozdzielnymi według klucza politycznego a finansowanymi przez całe społeczeństwo z coraz wyższych podatków (zamrożenie kwoty wolnej, wzrost bazy i stawek podatków pośrednich, przelanie kasy do z OFE do ZUS). Dotacje, na które wszyscy się składamy trafiają do nielicznych i zamożnych: rolników, biznesmenów i polityków. Nawet środki teoretycznie przeznaczone dla bezrobotnych nie trafiają do bezrobotnych tylko do organizacji stworzonych na potrzeby wyciągania unijnej kasy przez polityków, urzędników i biznes.

Pomysłu na rządzenie blisko 40 milionowym krajem PO nie miała i nie ma do dziś. Nie wierzę w politykę, która polega na przekupywaniu grup społecznych (rolnicy, górnicy, emeryci a ostatnio budżetówka). Poza tym widzę, że Platforma nie tylko przejęła elektorat SLD, ale przejęła również wszystkie nawyki schodzącej ze sceny politycznej nomenklaturowej partii. Pożegnanie PO z polityką może być więc równie długie i nużące co obecność Leszka Millera na czele lewicy. Niewykluczone, że PO się jeszcze zmieni, choć dziś wydaje mi się, że aby sprawiedliwości stało się zadość i aby ta zmiana była trwała, do oczyszczenia powinno dojść w opozycji lub na marginesie przyszłego rządu.

Przy okazji pozwolę sobie na bardzo osobistą refleksję. Dawniej ceniłem Janusza Lewandowskiego za spokój wypowiedzi, opanowanie i racjonalizm. Dziś nie mogę go słuchać i patrzeć na to, jak z liberała z KLD zamienił się europosła-pasibrzucha próbującego podtrzymać wrażenie, że w instytucjach europejskich chodzi o coś innego niż przejadanie publicznej kasy i promocję wypasionych urzędniczych gaży.

Z kolei Donald Tusk, do którego w młodości miałem dużo sympatii, zwiał do Brukseli akurat wtedy, gdy memy z cyklu "wina Tuska" przestały być śmieszne. Jego politycznym dziedzictwem jest obecny kryzys racjonalnej polityki bowiem 3/4 problemów z którymi boryka się dziś Platforma i środowiska reformatorskie to efekt jego rządów w kraju i w partii. Z polityka, któremu ufałem, stał się politykiem, którego porównuję do Jarosława Kaczyńskiego szukając podobieństw i różnic.


* * *

Dlaczego nie Kukiz? A co innego zostaje? Cieszę się z inicjatywy lewicowej (partia Razem) i liberalnej (Nowoczesna.pl). Nie sądzę jednak, aby mogły zagrozić, odpowiednio, SLD i Platformie, choć bardzo bym sobie tego życzył. Nie wierzę by propozycje Petru i Balcerowicza można dziś przedstawić językiem, który wzbudzi inspiracje i społeczne oczekiwania. Podobna słabość stoi za Partią Razem, która do sukcesu potrzebuje poparcia central związkowych, a nie publicystów i dziennikarzy. W kampanii retoryka jest ważniejsza niż program a retoryka musi być wiarygodna, aby przełożyła się na wynik wyborczy.

Mówiąc brutalnie, ciemny lud pracujący ciężko, w milczeniu, za pensje z pierwszego kwartyla, który przez tyle lat dzielnie znosił Platformę, PiS, PSL i SLD znów znalazł swojego trybuna. Ludzie chcą za kimś iść, za kimś kto im da to, czego sami nie mogą, nie umieją, nie chcą lub boją się wziąć. Głos Kukiza do nich trafia dużo lepiej niż pomysły wykształciuchów i autorytetów.

Będą za tym głosem szli dopóki się nie zmęczą. Potrzebują przekonania, że na końcu drogi coś jest, że jej cel jest blisko, coraz bliżej - choć wszyscy i tak widzą tylko plecy stojącej przed nimi osoby, a ci w pierwszym rzędzie co najwyżej plecy charyzmatycznego pasterza i jego głos zapewniający, że jest już blisko, tym bliżej, im bardziej się pogubił. Po drodze trzeba zapewnić ludowi rozrywki pokazując jak politycy kradną, jak żyją na koszt podatnika, jak kupują drogie kolacje kartami służbowymi i umieszczają swoje rodziny, znajomych, kochanki i kochanków na stanowiskach. Platforma Obywatelska świetnie potrafi przekonać niezdecydowanych, że światem rządzi chuć, obżarstwo i żądza pieniądza. Robi to lepiej niż SLD u szczytu formy.

W polityce nie wolno zapominać, że oprócz podtrzymywania w ludziach ich naturalnego przekonania, że świat jest zły, trzeba im również zapewnić wiarę w to, że sami są z natury dobrzy, nawet jeśli mają chwile słabości. W tym celu przydają się wszelkiego rodzaju rytuały, narodowe, religijne i obyczajowe, które pozwalają wyznać swoje przewinienia, żałować za nie i bez przekonania obiecywać poprawę oraz ofiarowywać gratyfikację w zamian za odpust. Po rytualnej ablucji można dalej zanurzyć się w swoich własnych kompleksach i słabościach, w domowej rutynie i zawodowej bierności, można podołać trudom codzienności, wyzyskowi w pracy, obojętności innych. Nie spodziewam się więc, że w wyniku nadchodzących wyborów od razu żyć będziemy w kraju mniej klaustrofobicznym niż obecnie.

Milcząca większość sama nie jest w stanie sobie wziąć. Potrzebuje kogoś, kto to zrobi  za nich, kto ich poprowadzi i im da - a jednocześnie pozwoli uwierzyć, że to, co biorą, po prostu im się należy.

Moim zdaniem problem polega dziś na tym, że tym ludziom się należy, a ci, którzy powinni to rozumieć i czuć na sobie odpowiedzialność, woleli zająć się własnym interesem i brać dla siebie.


t.b.c.

31 komentarzy:

  1. Na marginesie: gdyby PiS doszedł do władzy, miałbym bardziej przerypane niż dziś, więc Kukiz nie jest wcale tak niedorzeczną alternatywą gdy słabości doganiają PO.

    Jeśli chodzi o PiS to przyznam szczerze, że cieszę się z zapowiedzi, że Jarosław miałby być premierem. Wolę Kaczyńskiego niż bezosobową, agresywną masę tworzoną przez partyjny aparat PiS, zwłaszcza działaczy młodszego pokolenia. Ten pomysł aby Kaczyński był premierem chyba nie przysparza PiS poparcia, ale trudno mi to ocenić. Może się mylę, ale jednak mniej boję się PiS-u z Kaczyński niż bez niego. Jeśli zaś chodzi o Kukiza to boję się go mniej niż PiS bo podobnie jak reszta świata nie wiem, co się za nim kryje (na pewno coś radykalnego, ale czy dobrego czy złego, dziś trudno ocenić).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim skromnym zdaniem Kukiz ma duże poparcie jako ktoś, kto zbiera

      elektorat protestu. Jak zaznaczyłeś - wcześniej to był Tymiński, Lepper i

      Palikot. Po kolei:

      Tymiński - "pan z teczką" postać tajemnicza i niczym poza tajemniczością

      nie porywał elektoratu protestu,

      Lepper - tu już dokładniej widać, że jako radykalny działacz zmobilizował

      sporo elektoratu wsi mimo wszechobecnego na niej PSLu (został

      "skonsumowany" przez PiS, podobnie jak LPR),

      Palikot - moim zdaniem pozer na radykała - "załatwił" zdjęcie krzyża z

      Sejmu, ale do końca niekoniecznie mu się to udało

      No i teraz Kukiz - JOWy (to hasło "tylko" - wiem) - kolejny zbuntowany

      radykał.

      Co ciekawe - poparcie dla kolejnych radykalnych rośnie coraz bardziej.

      Może to wynika, z tego iż ludzie normalni (jak ja) mają w dupie układy i

      popierają kogoś kto wygląda na osobę spoza układu? Albo dlatego, że to

      nowa "krew" i pod tym można się podpisać, bo starego układu nie

      wspieramy?

      Załóżmy, że Paweł Kukiz wejdzie do Sejmu - co jest w tym momencie prawie

      pewne (zakładam jednak, że sam rządu nie stworzy - nie będzie miał

      większości).

      Nie będe dywagować - napiszę tylko jak ja to widzę:

      1. Spróbuje się dogadać z partią wygraną i wejść w koalicję - może coś

      ugra, ale może niestety skończyć jak Lepper (nieważne czy będzie to PiS -

      bardziej prawdopodobne, czy PO/PSL - nie sądzę)

      2. Zajmie się duprelami i skończy jak Palikot (dogadałem się, będą JOWy

      itp)

      3. Oleje wszystkich i będzie twardą opozycją

      Pozornie wszystkie powyższe scenariusze są samobójcze, aczkolwiek w

      przypadku trzeciego może być inaczej.

      Jeśli w trzecim przypadku "przetrwa" cokolwiek by się działo to o ile

      "establishment" nie stworzy stałej koalicji i nie przetrwa w niej do

      końca kadencji (nie będzie przyspieszonych wyborów) to moim zdaniem

      zgromadzi dużo wyższy odsetek niezadowolonych/protestujących i może sam

      zgromadzić większość. Choć czas niestety działa na jego niekorzyść, bo

      powstaną wtedy ruchy bardziej radykalne i być może one wtedy przejmą

      większość elektoratu protestujących.

      Podsumowując Kukiz jako anty-establishment ma duże szanse na dobry wynik

      wyborczy. Niestety równocześnie ma małe szanse na zmianę Konstytucji w

      koalicji z kimkolwiek. No chyba, że pozostanie "poza układem" (czego mu

      życzę) i za 4 lata będzie największą siłą w Parlamencie.

      Oby.

      adas

      Usuń
    2. Myślę, że wszystko zależy od tego, jakich współpracowników sobie dobierze i jak ci ludzie będą pracować. Jeśli dobierze sobie ludzi podobnie zmotywowanych, myślących i mówiących jak on to będzie kwestią czasu, gdy wspólnie znajdą fachowców, którzy pomogą im w ujęcie postulatu głębokiej zmiany w formę spójnego programu społeczno-gospodarczego.

      Usuń
  2. PO - Partia Oszustów, bezradni w RMT to PachOłki Lenca i Caubeckiego...

    OdpowiedzUsuń
  3. Problem chyba jednak jest zupełnie gdzie indziej, znacznie głębiej i zaczął się nie w 2007 kiedy Platforma doszła do władzy ( praktycznie absolutnej bo opartej o media+ większość sejmowa +prezydent+marszałkowie lokalnie dzielący środki UE+ koalicje gminne) ale w 1982 podczas stanu wojennego i w 1989 w po magdalenkowym układzie grubej kreski okrągłego stołu . Patrz: www.aomkatharsis.blogspot.com
    Niestety pokolenie roczników 70 i 80 które w samorządzie układ lokalny wciągnął do na różne stanowiska (zapoczątkowany w 1991 i przez 25 lat stwarzany i utrwalany nie przez kogo innego jak przez wojewodę Bernarda Kwiatkowskiego) nie potrafi odkryć , zrozumieć i przezwyciężyć samej przyczyny obecnego stanu rzeczy .

    Popatrzmy na listę red. Grzegorza Giedrysa wytypowaną z 2013
    http://grzegorzgiedrys.blogspot.com/2013/04/bya-magdalenka-jest-barbarka.html
    Dlaczego to nie zadziałało np w Czasie Mieszkańców?
    Dlaczego jak ktoś tu trafnie napisał w komentarzach ,,nawet nie wyszli z szatni"?
    Pozostawię to jako pytanie retoryczne....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ów tekst Giedrysa jest chyba bardziej przewrotny niż ci się wydaje.

      Usuń
  4. Trochę uzupełniłem ten wpis powyżej.

    OdpowiedzUsuń
  5. i pomyśleć, że cały ten przewrót dzięki programowi Kuby Wojewódzkiego. To też pokazuje jak funkcjonują inne media i jak duży wpływ mają na to, czego może się dowiedzieć a czego się nie dowie obywatel.

    Z innej beczki, polecam:

    http://wyborcza.pl/magazyn/1,145247,18019268,Co_wymysli_chodnik__czyli_polska_atrapa_rozwoju.html

    "Niech pan spojrzy na ten wykres, pokazuje wpływ unijnych środków na wzrost naszego PKB. To jest pierwsza perspektywa budżetowa, czyli lata 2004-06. Krzywa idzie w górę, inwestycje podkręcają gospodarkę, ale potem wszystko gwałtownie siada. Bo źródełko na rok wyschło. Sytuacja powtarza się przy budżecie w latach 2007-13. Huśtawka.

    Jeśli prawie wszystko pakujemy w infrastrukturę, to potem musimy płacić za jej utrzymanie. Remontować drogi, ogrzewać te nowe budynki. Gdy strumień pieniędzy słabnie - a tak się dzieje między unijnymi budżetami - wpływ inwestycji na nasz PKB jest ujemny. Dopłacamy. Przychodzi nowa transza i znów zaczynamy budować jak szaleni.

    Zamiast efektu kuli śniegowej fundujemy sobie efekt kuli u nogi."

    (...)

    "Trzy lata temu NIK sprawdził, jak są wydawane środki europejskie na innowacje i jak działają parki technologiczne. Raport jest wstrząsający. Dwa parki działają świetnie, a poza tym powstają budynki."

    (...)

    "Co robić?

    - Przestańmy głównie budować! Nakłady można zwiększać w nieskończoność, bo zawsze da się uzasadnić, że czegoś jeszcze brakuje. "Może się kiedyś przyda" - powiedział burmistrz Frampola o obwodnicy, która stoi pusta."

    (...)

    "Przyjemniej mieć wyremontowany rynek, odmalowany ratusz i prosty chodnik.

    - Na to kraj może sobie pozwolić, jak będzie bogaty. Czy infrastruktura tworzy stałe miejsca pracy i dochodu? Sama infrastruktura nie da nam rozwoju."

    (...)

    " Dwa unijne kraje, którym udało się przeskoczyć z grona najbiedniejszych do najbogatszych, to Irlandia i Finlandia. Kiedy byłem w Irlandii w 1991 roku, na wszystkich knajpach i sklepach były napisy: "Nie przyjmujemy do pracy", po miastach krążyły tabuny zdesperowanych bezrobotnych. Jak pojechałem tam pięć lat później, wszędzie wisiały kartki: "Szukamy pracowników". To była błyskawiczna zmiana. Na samym początku podjęli decyzję, że będą wydawać maksymalnie 30 procent środków unijnych na infrastrukturę. Żadnych odstępstw."

    (...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "W latach 90. prosiliśmy Irlandczyków o rady, jak Polska powinna wydawać unijne dotacje. Odpowiadali dziwnie: "Po pierwsze, musicie sobie stworzyć ostrzejsze zasady wydawania środków, niż wam dyktuje Unia". "Jak to? Mamy sami sobie utrudniać?" - dopytywaliśmy. "Wyśrubujcie warunki dla tych, którym chcecie przyznawać dotacje. I nie dawajcie byle komu". Rady wydawały się nieco ekscentryczne. Przecież jak są pieniądze, to kraj powinien wziąć, a nie stwarzać bariery.

      Oni nie czekali na każdego inwestora, jaki się nawinie. Wytypowali kilkaset nowoczesnych firm, głównie w USA, ale też we Francji, Niemczech, Australii, i oferowali dopłaty do inwestycji, zwolnienia podatkowe, jednak przede wszystkim szkolenie pracowników w konkretnej technologii stosowanej przez firmę. Na każde euro z unijnych programów na szkolenia dokładali z własnego budżetu kilkanaście. Uważali, że to najważniejsza rzecz, aby ludzie umieli."

      (...)

      "I?

      - Skoczyli z przedostatniego miejsca w Unii na drugie, jeśli chodzi o zamożność. Irlandzki PKB wzrósł z około 60 procent unijnej średniej do przeszło 120 procent. W kilkanaście lat. Nam po dekadzie w Unii to się nie udało."

      -----------------------------

      Dlatego brednie o wisłostradzie na bulwarze czy trzecim moście nadal są popularne. Ludzie lubią, jak się buduje, więc władza konsumuje dochody zamiast inwestować w rozwój.

      Proszę sobie przypomnieć co mówił, jak uzasadniał wydatki "inwestycyjne" a infrastrukturę prezydent Michał Zaleski. Pamiętam, że twierdził dokładnie coś innego niż ekspert, z którym Wyborcza przeprowadziła wywiad. Pamiętam też, że Zaleski nie umiał swoich błędnych decyzji o kierunku rozwoju miasta uzasadnić. Przedstawiał papkę o tym, że most, że sala koncertowa i hala sportowa to wydatki rozwojowe! A to nieprawda. Może są bardzo potrzebne, zwłaszcza most, ale dlaczego taki, który pociąga za sobą konieczność budowy Trasy Wschodniej o długości 14 km czy trasy średnicowej o kolejnych kilkunastu kilometrach? Ten człowiek mnóstwo pieniędzy przeznaczonych na rozwój wydał bezmyślnie i bez efektu. A dziś tworzy koalicję z PO, PiS, SLD i PSL.

      To jest problem państwa, a nie problem samorządu. Zaleski nie jest problemem lokalnym bo rozwiązanie wymaga działań na szczeblu centralnym. A tymczasem te działania wspierają takich Zaleskich w całej Polsce.

      Usuń
  6. http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,18037079,_Oddajcie_obywatelom_media_publiczne____apel_do_premier.html

    "Domagamy się odwołania w trybie natychmiastowym skompromitowanych pełnomocników ministra skarbu oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego w radzie nadzorczej TVP"

    "Kolejny skandaliczny przykład zawłaszczenia przez polityków telewizji to sposób, w jaki rada nadzorcza TVP przeprowadziła niejawny etap konkursu na prezesa i zarząd TVP, nie dopuszczając do udziału w konkursie kandydatów o wysokich kompetencjach merytorycznych, którzy nie reprezentowali interesów partyjnych"

    "Wśród nazwisk (podpisanych pod apelem) znaleźć można m.in. reżyserkę Agnieszkę Holland, reżysera i prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacka Bromskiego, reżysera teatralnego Macieja Englerta, krytyka Macieja Nowaka, wiceprezydent Krakowa Magdalenę Srokę, wydawcę Beatę Stasińską czy profesor Magdalenę Środę"

    ---------

    Kolejny Czarzasty i Kwiatkowski? Ile to już lat od afery Rywina? Platforma daje przykład, oj daje. Obywatelska jest już tylko z nazwy.

    OdpowiedzUsuń
  7. http://torun.gazeta.pl/torun/1,35576,18040354,Nie_bylo_korupcji_politycznej__Prokuratura_umarza.html

    No jasne, że nie było!

    "Wtedy senator PO Michał Wojtczak miał złożyć Pawłowiczowi propozycję, aby złożył mandat w zamian za pozostawienie go na stanowisku dyrektora CO."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zbigniew Pawłowicz stwierdził w grudniu, że marszałek Piotr Całbecki namawiał go do rezygnacji z kandydowania do sejmiku, a potem do zrzeczenia się mandatu radnego w zamian za korzystną umowę o pracę na stanowisku dyrektora Centrum Onkologii. "

      Zaraz, zaraz. Dwaj zgrani działacze Platformy nie namawiali dyrektora szpitala do rezygnacji ze startu w wyborach w zamian za korzystną umowę o pracę? Czy może namawiali, ale nie jest to korupcją polityczną tylko zwyczajnym działaniem osób odpowiedzialnych za nadzór nad służbą zdrowia i działaniem szpitali?

      Dobre!

      Usuń
    2. A więc Całbecki i Wojtczak działali w interesie pacjentów i szpitala oferując lepsze warunki zatrudnienia dyrektorowi, czy obaj nigdy żadnej tego typu propozycji nie składali a dyrektor zmyślił historię w którą wplątał dwóch ważnych polityków i nie grożą mu z tego powodu żadne konsekwencje prawne?

      Nie rozumiem. Może mi to ktoś wytłumaczyć?

      http://forumprawne.org/prawo-karne/246-korupcja-w-polskim-prawie-karnym.html

      Usuń
  8. Mam gorącą prośbę do Czasu Mieszkańców. Wkrótce puszczę na blogu wpis na wasz temat - jak wielkim rozczarowaniem się okazaliście. Spróbujcie z wyprzedzeniem odpowiedzieć na bardzo krytyczne uwagi pod waszym adresem. Nie sprawdzacie jako reprezentacja mieszkańców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas Mieszkańców = NowoczesnaPO
      "Petru: chcemy być partią sytych" i to jest prawda
      http://wiadomosci.wp.pl/kat,115354,title,Petru-chcemy-byc-partia-sytych-pielegniarek-naukowcow-i-malych-przedsiebiorcow,wid,17594185,wiadomosc.html

      Usuń
    2. To, co mówi i robi Petru, to jedna sprawa, a to, jak zachowuje się Czas Mieszkańców to drugi temat. Moim zdaniem czas mieszkańców nie sprawdza się jako reprezentacja mieszkańców. Potrzebują reformy a zmiany jakie musieliby wprowadzić są tak duże, że wątpię czy będą w stanie.

      Poza tym chciałbym usłyszeć jak i czym oni tłumaczą swoje poparcie dla inicjatywy Petru. Myślę, że nie wszyscy, którzy głosowali na nich chcą być wciągnięci w pomysły Ryszarda Petru. O ile sobie przypominam to Wielgusowie raczej popierali Zielonych, a to bardzo daleko od Balcerowicza.

      Z Czasem Mieszkańców nie idzie się porozumieć. Nic nie piszą, nic nie mówią, na fejsbuku są po prostu robią copy-past z portali. A przecież to miał być głos mieszkańców, mieliśmy rozmawiać, konsultować... Totalna porażka.

      ------------------------

      A tu ciekawostka o wypowiedziach Petru na temat kursu franka. Polecam w całości, nie będę cytował.

      http://wyborcza.pl/duzyformat/1,145319,18037029,Kolysanka_Petru.html

      "Rok 2008. Główny ekonomista banku BPH Ryszard Petru mówi w "Polska The Times": - Złoty będzie się wzmacniał. Kredyty we frankach jeszcze długo pozostaną bezpieczne i opłacalne."

      Miesiąc później Petru przewalutował swój kredyt (ciekawe czy prowizję zapłacił....Koledzy y BPH zrobili mu pewnie przewalutowanie od ręki). Ale w kolejnych latach dalej bredził o tym, że kurs nie wzrośnie. Teraz mówi o potrzebie przewalutowania.

      Widać, jak wiele zależy od tego gdzie dupa leży.

      Usuń
    3. Nie mam żadnej awersji do Ryszarda Petru, ale przyznaję, że mnie nigdy nie zachwycił jako ekonomista czy finansista. Uważam jego karierę za łatwą. Wyrósł dzięki Balcerowiczowi. To była łatwa kariera, choć pewnie kosztowała go dużo wysiłku bo Balcerowicz jest wymagający. Ale to dzięki rekomendacji profesora od razu trafił na samą górę w korporacji.

      Kwestia jego wypowiedzi w sprawie franków bardzo go politycznie obciąża i dyskredytuje. Ja to rozumiem, że się pracuje dla jakiegoś biznesu czy korporacji i robi to, co trzeba do jakiegoś momentu. Każdy ma gdzie indziej tę granicę. Ale zawsze obowiązuje nas lojalność wobec pracodawcy - kimkolwiek jest, cokolwiek robi. To ważne, pracę można zmienić po prostu.

      Ale Petru się pogubił i to bardzo. Był głównym ekonomistą czyli twarzą banku. A bank ten oferował toksyczny produkt klientom by zarabiać kupę siana na spreadzie. Kredyty frankowe to była piramida oparta na spreadzie, która jest tykającą bombą, jednym z elementów ryzyka systemowego zagrażającego stabilności sektora bankowego w Polsce.

      Dziś ten bank, BPH, doi klientów hipotecznych na innych usługach bankowych bo nie zarabia na spreadzie. Wszyscy za to płacą.

      Petru był twarzą czegoś co okazało się wielką, kosztowną pomyłką. Wielu ludzi przez franki potraciło domy lub dużą część dochodów. Co robi Petru? Petru uśmiechnięty idzie dziś "naprawiać Polskę".

      Coś mi tu mocno nie gra.

      Usuń
    4. Wyjaśnię. Nie mam powodów więc nie wątpię w szczere intencje Petru i w to, że jest fajnym kolesiem. Tylko drażni mnie, że facet w ogóle nie ma w sobie refleksji. Mnie by trochę zdołowało to, że nie zdając sobie sprawy z ryzyka kursowego nakręcałem taką paskudną sprawę akcję sprzedażową, że wierzyłem że sprzedaję dobry produkt a wyszło fatalnie. Albo że jako ekonomista tak pochopnie potraktowałem ryzyko. W każdym razie będąc twarzą czegoś, a nie tylko trybikiem rynkowej machiny, czułbym na sobie odpowiedzialność za to co się potem stało. W końcu "główny ekonomista" to coś znaczy.

      Zupełnie inaczej widzę rolę kolesia, który sprzedaje kredyty frankowe w punkcie obsługi klienta. On może coś tam wie, ale lepszej pracy nie znajdzie a pensja jest w domu potrzebna. To jest sytuacja w której jest większość z nas. Każdy gdzieś tam pracuje, coś widzi, stoi przed dylematem czy ryzykować zmianę pracy i jak to zrobić by zachować jej wysokość, czy w innej robocie będzie inaczej. Weźmy pracownika urzędu miasta - widzi co wyprawiają tam ludzie Zaleskiego, ale co ma robić? W Toruniu lepszej roboty nie znajdzie.

      Takie coś jest mi bliskie. Bycie twarzą banku sprzedającego franki, głównym ekonomistą przedstawianym jako uczeń i wychowanek prof Balcerowicza to zupełnie co innego.

      Usuń
  9. Radny PO Paweł Gulewski Prywatny. Manifest:

    https://www.facebook.com/pawel.gulewski/posts/773315652786637

    Dużo o uczciwości. To się niejako wpisuje w decyzję prokuratury o umorzenie sprawy domniemanej korupcji politycznej w kujawsko-pomorskiej Platformie Obywatelskiej.

    "uczciwie powiemy wyborcom, co nam się udało".

    Wybronić Sławka Nowaka się udało na przykład... To wielki sukces.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://wiadomosci.onet.pl/kraj/rzeczpospolita-po-zatrudnila-internetowych-hejterow/3g9k4r

      "O rzekomym zatrudnieniu internetowych hejterów miał poinformować jeden z uczestników partyjnego spotkania w Jachrance. Tam miała o tym mówić szefująca PO premier Ewa Kopacz. - Kopacz powiedziała, że zatrudniliśmy 50 hejterów, którzy mają krytykować PiS. Docelowo będzie ich około 100 - zdradził Marcinowi Pieńkowskiemu z "Rzeczpospolitej" jeden z uczestników wyjazdowego posiedzenia klubu Platformy."

      Gulewski: "uczciwie powiemy wyborcom, co nam się udało".

      Usuń
  10. PO I UCZCIWOŚĆ? ŻARTY ROBI SOBIE BEZRADNY GULEWSKI...

    OdpowiedzUsuń
  11. Hecer, Twoje inklinacje, jako społecznika, zawsze bardzo wysoko oceniałem, ale politycznie brniesz w sposób tak naiwny, ze aż niepasujący do rozgarniętego i wyedukowanego człowieka.
    Kukiz? ten "bezpartyjny: "antysystemowiec" drwi sobie w najlepsze z naiwniaków, którzy chcieliby widzieć w nim nowa jakość
    http://www.kontrowersje.net/zacznijcie_si_mia_z_antysystemowego_kukiza_bo_za_chwil_b_dziecie_p_aka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podoba mi się ten tekst. Wygląda jakby wyszedł spod pióra przerażonego działacza Platformy, który boi się, że ktoś inny wchodzi mu w paradę.

      Usuń
    2. napisał go Piotr Wielgucki, który znany jest jako zdecydowanie prawicowy publicysta, regularnie punktujacy platformę

      Usuń
  12. Być może ulegam urokowi w jaki Paweł Kukiz mówi o problemach społecznych, ale ja tego potrzebuję w polityce, a retoryka PO i działania rządu Tuska nie tylko mnie nie pociągają, ale wręcz odpychają. Mam do siebie pretensje, że dałem się zwieść. Nie tak miało być i działacze PO doskonale o tym wiedzą.

    Nie wierzę, że PO może się nawrócić i nadrobić stracony czas w kilka miesięcy. Poza tym taka przemiana pod wpływem groźby utraty stołków, które koalicja między siebie podzieliła mnie nie przekona. Mam zapomnieć o OFE czy miliardach unijnych euro wydanych bez sensu? Poza tym dziś postrzegam tę partię jako zagrożenie dla demokracji bo rządzi zbyt długo popierana jest przez elity, które jakieś problemy społeczne niby widzą, ale mocno się nimi nie przejmują. No cóż, ja po prostu podzielam emocje z jakimi mówi Kukiz. To jest wiarygodne. Nie znajduję dziś w polskiej polityce języka bardziej inspirującego. Jestem świadomy zagrożeń, napisałem o nich wyżej, ale przeważa we mnie naiwna potrzeba autentyczności.

    Na razie cały czas rozważam dlaczego nie Kukiz. Rzeczywiście, naturalnym dla mnie byłoby postawienie kropki w tytule.

    Wydaje mi się, że przyczyny porażki PO są nawet bardziej prozaiczne. Od koalicji odwrócili się rolnicy. Zniesiono ograniczenia w nabywaniu ziemi, a dla naszych rolników to jest po prostu zdrada. To nic, że ziemię nabywały spółki z zagranicznym kapitałem, to nic, że miliardy poszły na wieś, to nic że krus, że brak podatków... Chłop chce brać ale nie idzie na kompromisy.

    Druga sprawa, która odpycha rolników od koalicji to względy obyczajowe, skręt w lewo. Platforma nie przekonuje liberałów a konserwatywna wieś jest przeciwna związkom partnerskim. Nie jesteśmy Irlandią, w której katolickie społeczeństwo jest w większości za legalizacją związków homoseksualnych. Przemiany obyczajowe nie docierają na wieś. Wieś się zmienia, coś tam przejmuje z zewnątrz, ale przerabia to na swój sposób w taki sposób, aby przynajmniej zachować pozory, że pozostaje wierna tradycji i moralności. Dlatego głosuje przeciw obyczajowej rewolucji, nawet jeśli się zmienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. urok społecznej retoryki to jedno, ale tekst podlinkowałem, byś zechciał szerzej otworzyć oczy i po jakimś czasie znów nie stwierdził, ze boli Cie dupsko od łatwowierności i naiwności.
      Ładnie pan artysta mówi do ludzi: z pasją, charyzmą, emocjami- to może dawać efekt. Momentami sam się na to brałem- szczególnie, gdy akcentował patriotyzm, swoje tradycje narodowe, przykładne wychowanie, wartości w domu rodzinnym i ich obecną dewaluację.
      Ale nie ma cudów- w PL nie ma możliwości, by osoba z tak niskich kręgów polityki błyskawicznie mogła zrobić wynik z dwucyfrowym poparciem, bez stojącej za nią machiny do popychania. Całą kampanię jego sztab wyborczy był w głębokim cieniu, skrzętnie unikał tego tematu. Niektórzy mogli uwierzyć, ze to prawdziwy samozwaniec, który jest w stanie poprowadzić ludzi na barykady.
      Ale facet jest tak samo umoczony, jak reszta polityków i politykierów w tym kraju.
      Popatrz na to szerzej, zanim ulokujesz swoje sympatie w kolejnej maszynce do dymania. A czujność powinna być na wysokim poziomie- wszak po takich jak Ty, po rozczarowanych platfusami, nadchodzi Ryszard Petru ze swoim neoliberalnym bełkotem gospodarczym, wspomagany przez lokalną Joannę obojga nazwisk z czasu mieszkańców.

      Usuń
    2. Rozczarowanie jest wpisane w demokrację. Jedni swoją już mieli, inni mogą mieć.

      "Ale nie ma cudów- w PL nie ma możliwości, by osoba z tak niskich kręgów polityki błyskawicznie mogła zrobić wynik z dwucyfrowym poparciem, bez stojącej za nią machiny do popychania"

      Kukiz więcej zyskał poparciem Kuby Wojewódzkiego, obecnością w jego programie i szeptanym marketingiem niż poparciem udzielonym mu przez samorządowców z Dolnego Śląska o których nikt w centralnej Polsce nie słyszał. To, że próbujesz mi otworzyć oczy i podważasz szczerość retoryki Kukiza raczej nie jest potwierdzeniem wpływu ludzi którzy może coś mają do powiedzenia w swoich gminach czy powiatach.

      W jaki sposób mam szerzej na to spojrzeć? "Sztab był w głębokim cieniu" - a jednocześnie był tak wszechmocny, że zrobił dwucyfrowy wynik?

      "facet jest tak samo umoczony, jak reszta polityków i politykierów w tym kraju" - ależ bzdura. Nie mów mi, że ktoś kto siedzi na Wiejskiej z kadencji na kadencję jest "tak samo umoczony" jak ktoś, kto do polityki ledwie się zabrał. W co jest umoczony Kukiz w Toruniu? W jaki układ? W jaką koalicję? Z jakimi ludźmi on tu od lat tworzy aparat administracyjny i biurokratyczny nastawiony na wygrywanie kolejnych wyborów?

      Poza tym uważam, że rzekomo dekonspirujący Kukiza artykuł pana Wielguckiego nic nie mówi o ugrupowaniu, które się dopiero tworzy. Przedstawione są w nim biografie ludzi skłóconych z jakiś powodów z władzą, najczęściej z PO. Ja też miałem kiedyś złudzenia dotyczące Platformy i bardziej sympatyzuję z ludźmi, którzy zostali odtrąceni od tego, co zaczęła ona z czasem reprezentować. Pomijam przyczyny tego, że się rozstali: może ci od Kukiza za dużo chcieli, a może się zwyczajnie wkurzyli na konkurencyjny układ, który zaczął się rozwijać na "ich terenie". Nie wiem i na razie nie widzę powodów aby tym straszyć ludzi, tym bardziej że związki osób tam wymienionych z Kukizem były ledwie zarysowane. Sponsorowali jego kampanię? Może chcieli dowalić swoim przeciwnikom w PO w okolicy? Na razie mnie to nie obchodzi.

      Bardziej interesuję się tym, co będzie z głosami oddanymi na Kukiza bo za nimi stoi ważny sygnał dla polityków. I daję szansę Kukizowi na wykorzystanie tego potencjału. Może rozczaruje swoich wyborców tak jak inni populiści przed nim. A może coś sensownego uda mu się zrobić, może swoje poglądy jakoś przekuje na program społeczny. Zobaczymy

      Usuń
  13. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18096716,Trzesienie_ziemi_w_rzadzie__Dymisje_skladaja_ministrowie_.html

    "Na ręce Ewy Kopacz dymisje złożyli:
    *Bartosz Arłukowicz - minister zdrowia
    *Włodzimierz Karpiński - minister skarbu państwa
    *Andrzej Biernat - minister sportu
    *Jacek Rostowski - szef doradców premiera
    *Jacek Cichocki - szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
    *Tomasz Tomczykiewicz - sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki
    *Rafał Baniak - podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa
    *Stanisław Gawłowski - sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska
    Swoją dymisję zapowiedział również Radosław Sikorski"

    ---------------------------------

    W skrócie:

    W ujęciu politycznym - decyzja zła, która wspiera opozycję. W sensie państwowym - decyzja bardzo ważna, dobra i niezbędna by dobrze rządzić państwem.

    Rozwinę tę myśl. Powody dymisji są zróżnicowane, ale przynajmniej w kilku przypadkach mieliśmy do czynienia z ludźmi, którzy stanowi zagrożenie dla interesu państwa, dla interesu publicznego. Tych ludzi trzeba było zdymisjonować bez względu na cenę polityczną. Szkoda, że stało się to tak późno.

    Mam na myśli przede wszystkim osoby związane z ministerstwem skarbu ale też środowiska.

    W pozostałych przypadkach, moim zdaniem, mamy do czynienia z osobami, które nie umieją pracować zespołowo, działają politycznie, a ich merytoryczne wsparcie dla rządu nie było wystarczające.

    Dla mnie decyzja premier Kopacz jest bardzo ważna, buduje klimat zaufanie do niej jako premier odpowiedzialnej przede wszystkim za sprawy państwa a nie za sondaże czy wynik wyborów. Pośrednio ta decyzja w moich oczach przywraca zaufanie do Platformy. Może przedwcześnie to mówię, ale traktuję działania premier Kopacz jako pierwszy krok do przywrócenia zaufania wyborców Platformy do rządu i do partii. Kopacz pociągnęła za cugle, to było potrzebne, bo wielu "zawodników" w tej partii zaczęło się czuć zbyt swobodnie i robić interesy za które odpowiedzialność ponosi rząd i partia. Moim zdaniem Ewa Kopacz chce powiedzieć, że karierę w Platformie będą robić ci, którzy chcą pracować na rzecz państwa.

    Myślę, że Ewa Kopacz wie dużo więcej o tym jakie grupy interesu opanowały spółki publiczne, obszar prywatyzacji, w jaki sposób lobbystom udało się uzyskać wpływ na obszar ochrony środowiska, itd.

    Jeśli chodzi o Rostowskiego i Sikorskiego oberwało im się za tę kolację przy winie. Nie chodzi o to, co jedli, ale to, o czym rozmawiali (o własnych tyłkach gadali, kto kogo gdzie popchnie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że teflonowy Donald Tusk nigdy nie zdobyłby się na taki krok. Poza tym w dużej mierze właśnie on ponosi odpowiedzialność za takie rozluźnienie w partii i brak efektów rządzenia państwem.

      Usuń
    2. Premier Kopacz powinna podać cały rzad do dymisji. Cały czas wykonuje polecenia rudego bandyty z Brukseli. Ten rząd jak i rządy Partii Oszustów zagrażaja całemu państwu. Cyt. klasyka Bartosza Sienkiewicza (od wczoraj osoba prywatna): To jest chuj dupa i kamieni kupa... Kogo Kopacz przeprosiła za to co wyrabiają? Nie przerosiła wszystkich Polaków, tylko wyborców PO. Partia Oszustów cały czas jest w szoku po przegranej Komorowskego i nie moga dojśc do łądu i skałdu. Przed zaprzysięzeniem A. Dudy będzie jeszcze nie jedno trzesienie ziemi w PO. Partia Oszustów pozostawi po sobie spalnoną ziemię, byleby swoi mieli wygodne stanowiska i odpowiednim uposażeniem. By żyło sie lepiej ... nam i naszym kolesiom - Partia Oszustów. I tak jest od 8 lat...

      Usuń
    3. Premier Kopacz powinna o wiele wcześniej zdymisjonować ministra skarbu i gospodarki.

      http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,18097243,Dymisja_Karpinskiego_zatrzesie_spolkami_gazowymi_i.html

      "W obecnym zarządzie PGNiG przeważają menedżerowie, na czele z prezesem Mariuszem Zawiszą, którzy uchodzą za protegowanych Włodzimierza Karpińskiego. A wiceprezesem EuRoPol Gazu jest teraz Tomasz Flis, który także jest zaliczany do promowanego przez Karpińskiego "zaciągu z Lublina", jak żartobliwie mówili menedżerowie w branży energetycznej. "

      To nie jest śmieszne, tym bardziej że im nie chodziło tylko o wysokie gaże na stanowiskach w spółkach, ale o prywatyzację.

      Podobnie w min. gospodarki.

      Do tego dochodzi pokaźne grono lobbystów, którzy robią co chcą. Choćby ustawę o kredycie konsumenckim, ale takich rzeczy jest więcej.

      Arłukowicz okazał się nieprofesjonalny (nie udało mu się skutecznie wdrożyć ostatniej reformy). Karpiński, Tomczykowiecz - "podatni na wpływy zewnętrzne", mówiąc eufemistycznie. Moim zdaniem - duże zagrożenie.dla interesu państwa. Rostowski, Sikorski - zachowawczy, słabi, myślący o własnej karierze. Biernat - "frakcja" i wojny wewnętrzne.

      Usuń