Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

sobota, 6 czerwca 2015

Z czego żyją toruńscy radni, czyli karykatura demokracji


Źródła utrzymania radnych najlepiej informują o tym,
 kogo reprezentują w radzie miasta.

Toruńscy przedstawiciele w radzie nie są 
grupą reprezentatywną dla mieszkańców.

Pilnie potrzebujemy zmiany ustawy o samorządzie 
zakazującej łączenia mandatu radnego z pracą 
w jednostkach samorządowych, instytucjach 
i spółkach od nich zależnych oraz w biurach
poselskich i senatorskich.


Zebrałem informacje przedstawione przez toruńską Gazetę Wyborczą, które redakcja uznała wyłącznie za kolejne źródło przychodów z portalowej klikalności. 


Wyniki są szokujące. Przedstawiam je poniżej.







Zsumowałem dochody radnych w ramach klubów grupując źródła ich pochodzenia. Następnie podzieliłem sumę dochodów każdego klubu osiągana z każdego źródła przez liczbę radnych klubu i przez 12 miesięcy. W ten sposób uzyskałem przeciętną strukturę i wysokość miesięcznego dochodu radnego dla każdego z pięciu klubów w radzie miasta. Przedstawione wyżej dane pokazują dochód reprezentatywnego radnego z podziałem na źródła jego uzyskania dla każdego z klubów i dla rady ogółem.

Średni miesięczny dochód przeciętnego radnego klubu lewicy w toruńskiej radzie wynosi aż 21 tys zł a jego źródłem jest głównie własna działalność gospodarcza. Zaskakujące? Nie, jeśli wiemy, że klub składa się z jednej osoby: Mariana Frąckiewicza, radnego od ponad 25 lat.

* * *

Średni miesięczny dochód radnego Torunia, z uwzględnieniem diet i wynagrodzenia z zasiadania w komisji alkoholowej wynosi 6963 zł, natomiast bez dochodów z gminnej kasy: 5357 zł. Diety podnoszą więc wynagrodzenie radnych średnio aż o 30%. 

Najwyższy przeciętny dochód bez diet po klubie pana Mariana uzyskiwali radni PO: 7824 zł. Był on o 46% powyżej przeciętnej dla radnych pozostałych klubów. 

Głównym składnikiem wynagrodzenia radnych PO były dochody z zatrudnienia w samorządzie województwa i spółkach od niego zależnych oraz w gabinetach posłów, senatorów, eurodeputowanych (69%) i dochody z diety radnych (12%). Oprócz tego jeden z radnych uzyskał dużą darowiznę od członka rodziny (ponad 50 tys zł). Nie przepadam za takimi dochodami w oświadczeniach ponieważ jest to dobry sposób na legalizację dochodów z zupełnie innych źródeł - wystarczy znaleźć kogoś w rodzinie, kto o podpisze umowę darowizny. Nie wypada od razu przechodzić do insynuacji, bo sytuacje życiowe są różne.

Tylko jeden z radnych PO prowadzi działalność gospodarczą, ale dochód z niej raczej do wysokich nie należy. 

Dla mnie to szokujące, że największy klub w radzie chcący uchodzić za liberalny utrzymuje się przede wszystkim z polityki. Nie od dziś wiadomo, że najbezpieczniejszy interes opiera się na wpływach politycznych. 

Każdy z nas uzależniony jest od źródła utrzymania i boi się je stracić, bo to oznacza trudności w utrzymaniu rodziny, zwłaszcza w takim mieście jak Toruń, gdzie rynek pracy jest płytki. Patrząc w ten sposób mamy gotową odpowiedź kogo reprezentują radni Platformy Obywatelskiej. Stoi za nimi marszałek Piotr Całbecki, posłowie PO i partia. 

* * *

Z niecałych 7 tys zł dochodu przeciętnego radnego toruńskiej rady tylko 1 tys zł jest wynikiem prowadzenia działalności gospodarczej i jest to zasługą przede wszystkim jednego radnego, Mariana Frąckiewicza, który zarabia na jej prowadzeniu średnio ponad 16 tys zł miesięcznie. Na 300 tys zł dochodów z działalności gospodarczej jakie uzyskało w 2014 roku 25 radnych aż 200 tys zł zarobił radny Frąckiewicz. 

Radni PO dużo opowiadają o potrzebie wspierania biznesu, ale tylko jeden pracuje na własny rachunek, reszta wisi na wypasionych jak na Toruń etatach w budżetówce i quasi-budżetówce. Przeciętny radny PO nie utrzymuje się z "normalnej" pracy, tzn. pracy nie będącej wynikiem aktywności politycznej. Zarabia w samorządzie lub u posła - lepiej niż nieźle jak na Toruń. 

Wśród radnych PiS też nie jest dobrze. Aż 42% ich dochodów ma tę samą naturę, co główne źródło dochodów klubu PO, a kolejne 30% to diety radnych. Gdyby marszałek z PiS zastąpił marszałka z PO proporcje podziału samorządowych pieniędzy między "kluby" pewnie uległby odwróceniu i nic poza tym. Dziś widać wyraźnie, że dochody przeciętnego radnego klubu PiS (5.2 tys zł) są niższe od średniej dla całej rady mniej więcej o tyle, o ile wyższe od tej średniej są dochody przeciętnego radnego PO. 

Wśród radnych prezydenckiego CzG głównym źródłem dochodów jest praca na UMK, w szkołach i uczelniach (29%) oraz emerytury (16%) i zatrudnienie w MSM (12%). Przeciętny radny klubu CzG uzyskuje dochody na poziomie 6.5 tys zł, czyli na poziomie średniej dla radnych.

Z kolei radni CzM to prawdziwi ninja (no income, no jobs, almost no assets). W tym gronie udział diet w dochodach jest najwyższy i przekracza 50%. Radni CzM są silnie uzależnieni od dochodów w radzie, niewiele lub zgoła nic nie dokładają się do samorządowego budżetu. Średni dochód radnych tego klubu bez diet wynosi zaledwie 23% przeciętnego dochodu radnego Torunia  i zamyka się w kwocie 1.2 tys zł miesięcznie, czyli sporo poniżej ustawowego minimum na etacie. Pocieszające jest to, że środki te pochodzą głównie z prowadzenia działalności gospodarczej. Być może mówi to nam co nieco o tym, jak samorząd wspiera osoby pracujące na własny rachunek, choć moim zdaniem więcej mówi o radnych Czasu Mieszkańców.

* * *

Wszystkich 7 radnych Platformy w zeszłym roku zarobiło na pracy w biurach posłów i instytucjach marszałka aż 549.8 tys zł! Dodatkowo uzyskali jeszcze diety na poziomie 137.5 tys zł. W sumie ze środków bardziej lub mniej publicznych radni PO uzyskali roczny dochód w wysokości 687.3 tys zł!

Dochody roczne klubów radnych


Klub radnych PO świeci złym przykładem, ale pozostałe kluby nie poprawiają statystyki. Łącznie biura poselskie, senatorskie i instytucje zależne od samorządu województwa wypłaciły toruńskim radnym w ciągu roku 750 tys zł. 

Z własnej działalności gospodarczej radni uzyskali tylko 306 tys zł, z czego 200 tys to wkład biznesu jednej osoby, radnego SLD Mariana Frąckiewicza, który samotnie, acz godnie, reprezentuje lewicowe idee w radzie Torunia.

Wśród pozostałych źródeł dochodów radnych największe to ZUS (emerytury) oraz UMK, szkoły i uczelnie. Ponad 90% wszystkich dochodów radnych z tego źródła uzyskali radni prezydenckiego klubu CzG. Szkoły i uczelnie są zależne od samorządów a UMK jest jednym z filarów na którym opiera się prezydentura Michała Zaleskiego. 

Dochody radnych ze środków publicznych (biura poselskie, spółki samorządowe, szkoły, uniwersytet, ZUS, diety radnych) oraz spółdzielczych (MSM) to 76% wszystkich dochodów, a byłoby jeszcze więcej gdyby nie lukratywny biznes Mariana Frąckiewicza z SLD.

Co składa się poza tym na dochód radnego? Może to być darowizna od członków rodziny (radny PO), wynagrodzenie z działalności sportowej (głównie trenera wioślarstwa z CzG) czy dochód z wynajmowania mieszkań. Radni sobie nie skąpią i dorabiają nawet w radzie programowej publicznego radia.

Jeśli chodzi własną działalność to sporo radnych jedzie na stratach i nie płaci podatków, a kilku zarabia na poziomie niższym niż minimalne wynagrodzenie za pracę. 

* * *

Przeciętny radny w Toruniu uzyskuje dochód (bez diety) w wysokości 5.3 tys zł miesięcznie, z czego 2.5 tys zł z pracy w biurach poselskich, senatorskich i z urzędu marszałkowskiego lub podległych mu instytucji, tylko 1 tys zł z działalności gospodarczej (z tego 2/3 wypracował jeden radny), 450 zł z ZUS, 250 zł z MSM i 150 zł z wynajmu nieruchomości. 

Moim zdaniem te liczby wskazują, że demokracja w Toruniu jest fikcją. Radni utrzymują się głównie dzięki temu, że są radnymi, że istnieją w polityce. Żyją z reprezentowania środowisk, które z obecności w polityce i z samorządu zrobiły główne źródło utrzymania. 

Samorząd miejski stał się prywatną korporację, spółdzielnią polityczna. Nie możemy się rozwijać, gdy samorządowcy traktują samorząd i politykę lokalną jak dojną krowę, zatrudniają wg klucza partyjnego i rodzinnego, myślą głównie o sobie i są trzymani w garści przez polityków. 

Uważam, że o wiele bardziej niż ograniczenie liczby kadencji w samorządzie do dwóch (co pewnie najprędzej nastąpiłoby dopiero za 8 lat) potrzebny jest zakaz łączenia mandatu radnego z pracą w jakimkolwiek samorządzie i instytucji zależnej od samorządu oraz w biurach poselskich i senatorskich. W ten sposób odpartyjnimy samorząd. 

Po co nam radni, którzy są delegatami posłów, senatorów, marszałka? Czy w samorządach głosują posłowie, senatorowi czy marszałek województwa? Ta pionowa koncentracja zabija idę wspólnoty samorządowej i demokracji poprzez reprezentację. Albo wprowadzimy zakazy łączenia funkcji, które umożliwiają budowanie politycznych czeboli, albo stracimy kontrolę społeczną nad samorządem.

Obecna ustawa zakazuje łączenia mandatu radnego z pracą w samorządzie, który radny reprezentuje i z prowadzeniem działalności na majątku należącym do tego samorządu. Politycy znaleźli na to sposób, dlatego trzeba uszczelnić ustawę i oczyścić samorząd z osób żyjących z polityki, wyeliminować partyjniactwo i etatyzm.

Ja w takim samorządzie jak dziś nie znajduję swoich reprezentantów. Patrząc na źródła dochodów wydaje mi się, że większość radnych reprezentuje w radzie swój własny interes i uczyniła ze swej pracy w radzie i z polityki główne źródło utrzymania i dochodów.



PS. Z dochodów radnych klubu PiS wyłączyłem pensje jakie uzyskał w ubiegłym roku Ludwik Szuba, który w ubiegłej kadencji był wiceprezydentem, a teraz zasiada w radzie i jego dochodem jest tylko emerytura. Poza tym do dochodów radnych, którzy wcześniej nie zasiadali w radzie miasta doliczyłem 18 tys zł rocznych diet, a nie jedną dietę jaką otrzymali za grudzień. W ten sposób uzyskałem aktualną strukturę rocznych dochodów radnych. Wychodząc z założenia, że dochody w 2015 roku nie ulegną zmianie w stosunku do 2014 i radni otrzymają diety w takiej wysokości w jakiej uzyskiwali w ubiegłym roku otrzymałem przedstawione wyżej tabele. 


3 komentarze:

  1. Ten wpis idzie mi jak krew z nosa. Dalsze edytowanie nie ma sensu, lepiej nie będzie, gdy zacząłem słabo. Wiele sformułowań było zupełnie nietrafionych.

    Być może wyszło nieciekawie gdyż obliczenia były bardzo interesujące. W gazetach przeczytamy o pojedynczych przypadkach nepotyzmu i wdzięczności politycznej, która rzutuje na pracę instytucji państwowych i samorządowych. Te informacje są niepokojące ale nagłaśne przypadki nie dają obrazu sytuacji.

    Dopiero spojrzenie na dane przekrojowe pokazuje ponure oblicze polskiego samorządu. Dla mnie te wyniki świadczą o tym, że fundamentem toruńskiego samorządu jest korupcja polityczna - nie w sensie prawnym, tylko w potocznym znaczeniu, które wskazuje na dobrze zorganizowaną wąską grupę ludzi która handluje stanowiskami, pieniędzmi publicznymi by wzmocnić swoje wpływy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dorzuciłem jeszcze tabelę z rocznymi dochodami klubów radnych wartościowo i procentowo.

    OdpowiedzUsuń
  3. PO, PiS, SLD, CzG i CzM to jedna MAFIA

    OdpowiedzUsuń