Warto rozważyć oddanie głosu na Partię Razem.
Kilka dni temu użalałem się nad swoimi rozterkami spowodowanymi zbliżającymi się wyborami. Nie jest tak źle. Damian Rzadkiewicz z Partii Razem przełamuje stereotyp młodego ugrzecznionego toruńskiego polityka-karierowicza, który skupia się tylko na tym, na czym mu wygodnie, a krytyczne opinie na swój temat przykrywa zamieszczonym na fejsie selfie ze stadionu.
Wiwisekcja wcześniejszych wpisów na blogu wskazuje w jakim kierunku kształtuję swoje oczekiwania. Przez chwilę myślałem, że z ruchu Pawła Kukiza może powstać siła polityczna zdolna nadać nowy impuls gospodarce i społeczeństwu. Chwilę, dokładnie tyle trwała iluzja, że poparcie udzielone Kukizowi przez bardzo wielu rozgoryczonych obywateli może przekształcić się w coś dobrego.
Najwięcej spodziewałem się jednak po Platformie wierząc, że skoro stoją za nią różnorodne środowiska a także większe możliwości wykorzystania ekspertów przy tworzeniu wizji przemian oraz przywilej rządzenia, partia wykorzysta te przewagi nad rywalami politycznymi przygotowując ambitny, chwytający za serce program wyborczy. "Nowe otwarcie" Platformy okazało się zaś odgrzewanym na prowizorycznym palniku starym kotletem podanym na plastykowym talerzyku niespełnionych latami obietnic i polanym przypalonym sosem, którego głównym składnikiem był, jest i będzie demontaż systemu zabezpieczeń społecznych i instytucjonalnej ochrony wartości jaką dla gospodarki stanowi praca.
Znacznie lepiej do wyborów przygotował się PiS. Krytyka propozycji tej partii osadza się w zasadzie wyłącznie na jednym argumencie: "nas na to nie stać, propozycje PiS-u rozwalą budżet". Wyborcy mało się jednak przejmują takimi ostrzeżeniami, a ci, co się nimi przejmują, wiedzą, że za rządów PO dług publiczny rósł szybciej niż PKB. Z poziomu 500 mld zł urósł do ponad 800 mld zł, czyli o ponad połowę - mimo dewastacji II filara, mimo wzrostu podatków, mimo zamrożenia pensji w budżetówce i zamrożenia kwoty wolnej, itd. Ktoś kto przez wiele lat szuka oszczędności w kieszeniach podatników, zwłaszcza tych mniej zamożnych, a jednocześnie gwałtownie powiększa zadłużenie państwa i na wybory przygotowuje budżet z rekordowym deficytem nie brzmi wiarygodnie przestrzegając przed skutkami budżetowymi pomysłów opozycji. Nie daję Platformie prawa występowania w obronie zrównoważonego budżetu po ośmiu latach szkodliwej jego destabilizacji i konserwowania deficytu systemowego.
Kilka propozycji PiS uważam za ciekawe i warte dyskusji, dziwię się, że nie znalazły się w programie PO. PiS proponuje niższą stawkę podatku CIT dla małych przedsiębiorstw. Ja bym poszedł dalej i widział progresję podatkową. Dlaczego bank czy międzynarodowa korporacja płaci od zysku ten sam procent co mała firma rozliczająca się przez CIT? Łatwiejszy dostęp do kapitału stawia korporacje w uprzywilejowanej sytuacji którą system fiskalny państwa mógłby korygować.
Platforma chciałaby więcej wydawać i szuka pieniędzy, dlaczego więc w swoim programie "podnoszenia wynagrodzeń Polaków" nie sięgnie po łatwy pieniądz? Czy nie dlatego, że ów program pisali wyłącznie Szczurek i Lewandowski? Nawet gdyby pominąć łatwość z jaką można przypiąć Szczurkowi łatkę bankowca trudno podejście PO interpretować inaczej niż lekceważenie interesów gospodarczych licznych małych firm a wspieranie dużych.
* * *
PiS poradzi sobie w wyborach bez mojego głosu. Platformie nic już chyba nie pomoże: postawiła na Giertycha, Szczurka i Lewandowskiego oraz koalicję z SLD Leszka Millera i Jerzego Wenderlicha. Trzeba być ślepym aby nie dostrzec w tym pewnego schematu, wizji, prawdziwego celu i sensu sprawowania władzy. Od Giertycha do Millera? Beze mnie.
Z jednej strony jest PiS wobec którego moja Gazeta skutecznie wzbudza we mnie nieufność, z drugiej jest zaś coś zgniłego i rozkładającego się, polityczna wydzielina ciągnąca się od czasu pierwszych komisji śledczych aż po nagrania kelnerów. Musiałoby się wydarzyć coś niezwykle ważnego, żebym zagłosował ze świadomością, że przez kolejne cztery lata będę najprawdopodobniej musiał zatykać nos i czerwienić ze wstydu, jakbym w komisji wyborczej puścił śmierdzącego bąka, który został na długo zapamiętany.
* * *
Nastawiam się więc na świeżość i wyprawę w nieznane, tzn. oddanie głosu na Partię Razem. Z ich programem zgadzam się w nieco ponad 50%, ale to póki co wystarczy.
Duży wpływ wywarła na mnie odpowiedź Damiana Rzadkiewicza pod poprzednim wpisem. Startował z listy PO w wyborach samorządowych w 2014 roku z Bydgoskiego Przedmieścia, a dziś jest koordynatorem Partii Razem w Toruniu; idealnie więc nadaje się na złośliwą zaczepkę i kpinę.
Damian Rzadkiewicz odpowiedział na nią w taki sposób, jakby rozumiał czego się czepiam (hasło brzmi "kariera polityczna"). Potem przedstawił swój punkt widzenia bez oczekiwań, że to coś zmieni. Nie uważa się za karierowicza, a jednocześnie zdaje sobie sprawę, że udając się piechotą na pustynię równie trudno będzie mu udowodnić, że nie jest wielbłądem.
Jego odpowiedź nie tylko trzyma się kupy, ale przede wszystkim brzmi bardzo autentycznie. A w polityce w gruncie rzeczy właśnie o to chodzi. Damian Rzadkiewicz jest autentyczny. Partia Razem też sprawia takie miłe wrażenie, a jest ono bardzo odświeżające podczas kolejnego starcia PiS z szeroką koalicją sprzymierzeńców PO.
Sondaże i przebieg kampanii wyraźnie wskazują, że na pozytywne rozstrzygnięcie w tych wyborach raczej nie ma co liczyć więc głosowanie na sondażowe peryferia nie pogorszy i tak beznadziejnej sytuacji w jakiej znajdują się rozbitkowie, którzy na wzburzonych wodach polskiej polityki trzymali się dotychczas kurczowo platformy.
Sondaże i przebieg kampanii wyraźnie wskazują, że na pozytywne rozstrzygnięcie w tych wyborach raczej nie ma co liczyć więc głosowanie na sondażowe peryferia nie pogorszy i tak beznadziejnej sytuacji w jakiej znajdują się rozbitkowie, którzy na wzburzonych wodach polskiej polityki trzymali się dotychczas kurczowo platformy.
@ dług publiczny
OdpowiedzUsuńhttp://www.dlugpubliczny.org.pl/pl/metoda-liczenia
Urósł z 500 mld do ponad 800 mld przy rosnących obciążeniach podatkowych dla obywateli, demontażu II filara. W planach jest demontaż I filara systemu emerytalnego, czyli ZUS.
Przemiany proponowane przez Szczurka i Lewandowskiego zagrażają polskiemu państwu a ich jedyną przyczyną jest przemożna chęć przepuszczenia pieniędzy publicznych przez system partyjnych euro-dotacji.
Na co wydajemy pieniądze publiczne?
Usuńhttp://www.for.org.pl/pl/Rachunek-od-panstwa-za-wydatki-w-roku-2014
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,15719294,Polski_dlug_ciagle_rosnie__Zamknelismy_2013_r__z_880_2.html
Usuńgrafika:
[img]http://bi.gazeta.pl/im/e6/da/ef/z15719142Q.jpg[/img]
A tutaj obietnice rządu PO i PSL sprzed czterech lat (2011 rok)
Usuń"Reformy odpowiedzią Polski na kryzys finansowy"
http://m.wyborcza.biz/biznes/55,106501,10806616,,,,10806811.html
Miało być tak:
[img]http://bi.gazeta.pl/im/6/10806/z10806616P.jpg[/img]
Czyli byliśmy w 2010 roku (pamiętam ten samorządowy rok wyborczy) na poziomie 53% PKB i mieliśmy do 2015 (czyli po "reformach OFE", o których wtedy wyborcom nie mówiono) zejść do poziomu 47.4%
UsuńJest rok 2015 i mamy...54%. A w planach rozwalenie także ZUS-u, żeby można dalej ukrywać przyrost zadłużenia, który hamuje wzrost gospodarczy.
Co ciekawe, wszystkie podwyżki podatków czy cięcia, które miały po drodze miejsce, dotyczyły osób o niższych lub przeciętnych dochodach (podwyżka VAT, zamrożenie kwoty wolnej, redukcje niektórych zasiłków, zamrożenie płac w budżetówce, itd). A mgliście zarysowana w programie Szczurka-Lewandowskiego progresja podatkowa będzie dokonywana głównie w wyniku włączenia świadczeń emerytalnych i rentowych do budżetu, czyli redystrybucja w ramach budżetu znów będzie pomijać tych, którzy osiągają największe dochody i mają publiczny system emerytalny w nosie (np. dlatego, że za pensje urzędników i prezesów pokupowali mieszkania na kredyt, który spłacają z ich wynajmu).
http://wyborcza.pl/1,75968,18830840,rewolucja-platformy-na-rynku-pracy-nowa-nazwa-ale-przepisy.html
OdpowiedzUsuń"Platforma Obywatelska zapowiada wprowadzenie jednolitego kontraktu, który zastąpi wszystkie umowy na rynku pracy. (...)
Kierunek zmian doskonały, bo polski rynek pracy potrzebuje uzdrowienia. Rzecz w tym, że projekt PO go nie wyleczy. Nowy kontrakt niczym nie różni się od... klasycznego etatu.
Propozycja Platformy nie jest żadnym nowym prawem, tylko próbą umeblowania rynku pracy na nowo - szkoda, że tymi samymi meblami. (...)
Jednak szumnie reklamowana umowa gwarantuje dokładnie te same prawa i przywileje, które już dziś są zapisane w kodeksie pracy, np. urlop i okres wypowiedzenia uzależniony od stażu pracy.
Co więcej, nie zlikwiduje też dualizmu wykrzywiającego rynek pracy, czyli podziału na pracowników etatowych i "śmieciowych".
Powiedzmy wprost: wprowadzenie jednolitego kontraktu tego nie zmieni, nie wyleczy firm z cwaniactwa. Pracodawcy postawieni przed koniecznością podpisania kontraktu zmuszą zatrudnionych do podpisywania kolejnej śmieciówki co miesiąc. Albo każą im przejść na tzw. samozatrudnienie. Obie te grupy to dziś ponad 2 mln ludzi, obawiam się, że jednolity kontrakt tę liczbę tylko zwiększy."
Program wyborczy PO był pisany na kolanie, jest pozbawiony merytorycznej wartości, to zbiór banalnych a miejscami prymitywnych recept na ważne problemy społeczne i gospodarcze. Środowiska PO nie scalają eksperci z wizją przemian, ale rzesze karierowiczów żyjących na koszt państwa, którzy nie mają na nie żadnego pomysłu i myślą wyłącznie o własnej karierze.
OdpowiedzUsuńChciałbym, aby z tą tezą skonfrontowali się zwłaszcza toruńscy działacze PO młodego pokolenia. W jaki sposób wasza obecność w PO przekłada się na program tej partii, wizję Polski? Wiecie, ile bierzecie dzięki obecności w polityce. A ile do niej wnosicie? Program wyborczy partii rządzącej powinien zawierać takie elementy, na których wam zależy. Jakiej Polski chcecie dla siebie, swojej rodziny? Jeśli wy to w ogóle wiecie, jeśli się nad tym zastanawiacie, to dlaczego w tym programie nie ma nic waszego?
Czy polityka polega na tym, aby robić wpisy na fejsie? Gdybyście wy tam chociaż prowadzili dyskusje, pisali. Ale wy umiecie tylko wklejać zdjęcia z komórki.
Nie mam zamiaru twierdzić, że Damian Rzadkiewicz z Partii Razem ma konkretną wizję swojego kraju, ale widzę, że ją kształtuje w oparciu o dyskusję, działanie, zainteresowania. A nie o noszenie teczki za posłem, senatorem czy marszałkiem, którzy mają tylko wizję wydawania publicznych pieniędzy bez ładu i składu.
Usuń===========================
Check this out:
Program wyborczy Platformy to próba sklecenia owoców godzinnych dyskusji przy dobrym winku i ośmiorniczkach. O czymś trzeba gadać, więc gada się o tym "co trzeba zrobić".
Podczas takich spotkań w dobrej restauracji, w drogim garniturze, z kartą kredytową napchaną euro z diety ziomowi z PO brakuje tylko jednego: czystego sumienia, że pracuje dla kraju. Dlatego chętnie przechwala się swoimi pomysłami na państwo, przyszłość, reformy, przemiany. Czuje się wtedy mądry a jednocześnie uczciwy, jest sobą zachwycony.
Zbliżają się wybory, wydaje się, że pójdzie gładko, sondaże pokazują, że w najgorszym razie miejsce PSL przy korycie zajmie SLD albo np. jakaś Nowoczesna.pl. A tu nagle trach: sondaże pokazują, że najszersza koalicja może nie wystarczyć i ryzyko, że trzeba się będzie odspawać od państwowej kasy jest duże.
Wtedy przemądrzali eksperci siadają do pracy. Są pewni, że ich pomysły są genialne, w końcu tyle razy zachwycali swoją elokwencją swych rozmówców podczas lunchu czy kolacji. Siadają i piszą.
Co z tego wychodzi? Gniot. Banał. Jednolity kontrakt, który jest umową o pracę tylko jeszcze bardziej elastyczną, w myśl zaleceń MFW czy Banku Światowego. Złote myśli z prasówki europosła, czyta jakiś Wall Street Journal do lunchu i przenosi zapamiętane akapity na papier. Będzie brzmiało profesjonalnie. Nic dziwnego, że "jednolity kontrakt" nie jest skonfrontowany z realiami polskiego rynku pracy, który już jest bardzo elastyczny. Nic dziwnego, że nie konfrontuje się z problemem samozatrudnienia, który jest większy niż umowa o dzieło. Ważne, że jednolity kontrakt da pretekst by rozwalić Kartę Nauczyciela.
Zachwyceni sobą "eksperci" w rodzaju Lewandowskiego tremy nabierają dopiero na etapie prezentacji swojego programu. Wówczas okazuje się, że nikt ich nie rozumie, że nawet najbardziej przychylni im dziennikarze mają wrażenie, że "eksperci PO" sami nie wiedzą co chcą powiedzieć.
Wszyscy lecimy do lektury programu PO. Może ów dokument jest bardziej konkretny. A gdzie tam! Nic w nim nie ma. Gazeta nie wie co napisać, jak to skomentować. I jeszcze te kompromitujące brawa na sali gdy premier mówi o likwidacji finansowania etatów związkowych przez zakłady pracy...
Tak wygląda geneza programu PO na wybory. Spaliłbym się ze wstydu na waszym miejscu. Występując w roli eksperta, w roli polityka, który chce uchodzić i uchodzi za merytorycznego trzeba sprostać oczekiwaniom.
Okazuje się, że polityk PO jest ekspertem tylko podczas lunchu, podczas koalicji, jest mistrzem pogaduszek przy piwku czy winku. I sam nie wie, kiedy to się stało, kiedy przestał być tym, za kogo w swoich oczach uchodził. Kiedy oderwał się od kraju, od społeczeństwa, a kiedy stał się wyspą płynącą do przodu dzięki podatkom, które to społeczeństwo płaci na jego utrzymanie.
Jeszcze jedno.
UsuńMoja krytyka nie ma charakteru ideologicznego. Nie mam nic przeciwko gospodarce bardzo liberalnej, bez przywilejów władzy, z tanim państwem będącym jedynie słabo opłacanym "nocnym stróżem". Ja sobie w takim państwie poradzę, bez obaw. Inni będą mieli gorzej, mnie na tę okoliczność przygotowano.
To, wybieram inną koncepcję Polski, trudniejszą, wymagającą więcej przenikliwości a mniej prymitywnych doktryn jest po prostu ambitnym wyborem podyktowanym z jednej strony ciekawością, z drugiej wrażliwością społeczną. No i rozsądkiem.
Nie chcę się jednak kłócić z wami, w PO, o wizję państwa. Tylko jeśli macie wizję liberalną to nauczcie się o niej mówić zrozumiałym językiem. Jeśli jest to wizja bardziej społeczna i socjalna, to też trzeba ją przedstawić za pomocą konkretów. Wasze wypowiedzi to bełkot i papka. Sami nie rozumiecie co chcecie powiedzieć, w jakim państwie chcecie żyć.
Szczurek i Lewandowski nie umieli się wysłowić, a tacy są elokwentni między jednym a drugim głębszym.
Pozostali zaś umieją tylko w napięciu czekać na to, kiedy bić brawa, bo sami nie mają nic do powiedzenia. A już skrajnym rozczarowaniem są ludzie młodzi w tej Platformie, po których spodziewać się można chociaż ambicji, inicjatywy, ciekawości i odwagi.
Gdyby Łukasz Walkusz startował w tych wyborach do sejmu to na plakacie miałby napis: "Kocham Polskę" (kiedyś miał "Kocham Toruń" i z błogosławieństwem Całbeckiego wszedł do rady miasta). Łukasz Walkusz nie ma nic więcej do powiedzenia. Żadnej wizji. Żadnych poglądów. Totalne dno. I nie jest to wyjątek w Platformie. Jak mówił Balcerowicz, cytuję z pamięci: ilekroć rozmawiam z posłami PO zgadzają się ze mną, a potem dodają, że nic nie mogą zrobić.
A co Arkadiusz Myrcha ma do powiedzenia? Jedynka na liście Platformy. Lider. Postać reprezentująca listę kandydatów do Sejmu, izby reprezentantów najwyższej władzy w Polsce. Coś więcej niż Łukasz Walkusz?
Życzę Państwu owocnych refleksji podczas weekendu.
A żeby trochę urozmaicić te refleksje:
UsuńArkadiusz Myrcha. Wow! Gratulacje! Jesteś jedynką na liście PO. Arek, od kiedy wiesz? Super, trzymam kciuki.
- Czeka mnie teraz dużo pracy. Zbieram podpisy. Potem banery, plakaty, powierzchnia reklamowa. Dziękuję wszystkim za wsparcie. Nie zawiodę. Dam radę. Jestem normalny, wyróżniam się tym, że się nie wyróżniam oraz tym, że się niczym nie wyróżniam w gronie kolegów z Platformy, którzy się wyróżniają wszystkim. W przeciwieństwie do nich ja naprawdę jestem normalny, to widać prawda? Bycie liderem to wielka odpowiedzialność, dam z siebie wszystko (pstryk: selfie ze stadionu).
A nie mówiłem? Fejsbuk Arkadiusz Myrcha:
Usuń"Za nami konwencja wyborcza PO. Pani Premier przedstawiła bardzo ciekawy i ukierunkowany na przyszłość program. Młode osoby będą jednymi z głównych beneficjentów proponowanych zmian.
Z Agnieszką Pomaska rozmawialiśmy m.in. o zmianach na rynku pracy.
(treści rozmowy nie znamy, ale jest zdjęcie pod tytułem: Myrcha i Pomaska rozmawiają o zmianach na rynku pracy i beneficjach płynących do ludzi młodych)
https://www.facebook.com/RadnyA.Myrcha/photos/a.299832310129314.67056.154596731319540/809660882479785/?type=1&theater
Zapytam wprost, całkiem serio: rżniesz głupa?
Na kanwie tej niepublikowanej rozmowy nieznanej treści można zbudować ciekawą kampanię wyborczą. Głosuj na Arkadiusza Myrchę, zostaniesz beneficjentem obsypanym beneficjami. Po co pracować, lepiej być beneficjentem.
UsuńCo to w ogóle znaczy "być jednym z głównych beneficjentów"? Cokolwiek to znaczy, lepiej brzmi być beneficjentem niż nie być beneficjentem, prawda? Propozycja Myrchy jest mniej więcej tego rodzaju.
Już widzę te plakaty na ulicach Torunia: "Arkadiusz Myrcha. Ty też możesz być beneficjentem".
dla odmiany, ktoś autentyczny. Joanna Jurkiewicz, nr 2 na liście Partii Razem z Torunia
Usuń"Joanna Jurkiewicz – autorka „Dekady ajentów”, absolwentka studiów międzywydziałowych na UMK w Toruniu, doktorantka IS UW, od kilku lat publikuje w kwartalniku „Nowy Obywatel”."
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/opinie/20150615/jurkiewicz-zabka-koszmar-na-imie-mu-polski-kapitalizm
------------------
Między Jurkiewicz a Myrchą jest szeroka i głęboka przepaść. Różnica jak między uwiecznieniem się na zdjęciu w trakcie rozmowy zamiast przytoczenia jej treści, a napisaniem książki o rzeczywistych problemach ludzi, których nie rozwiązuje "stanie się jednym z głównych beneficjentem".
Życzę panu Arkadiuszowi, żeby się trochę zastanowił, usiadł i pomyślał, skąd wynika moja złość i rozgoryczenie, żeby zrozumiał, co chcę mu powiedzieć i pojął jak bardzo zachowanie, które wydaje mu się naturalne, jest nietaktowane a wręcz obraźliwe.
Arkadiusz Myrcha był jednym z promotorów i obrońców konkursu Miss UMK
Usuńhttps://www.facebook.com/stopglupotomwezciesiezanauke/posts/10201415815221442
Joanna Jurkiewicz krytykowała tę imprezę.
http://stylzycia.newsweek.pl/nie-chca-miss-bez-mistera,37594,1,1.html
Różnica między Myrchą a Jurkiewicz jest więc mniej więcej taka, że Myrcha paraduje w bikini na wybiegu "Miss polityki" i na pytania jurorów odpowiada z głupiutką naiwnością budzącą rozbawienie publiczności, a Jurkiewicz ma coś do powiedzenia o "nadużyciach ciała" nie tylko w kulturze, ale też w polityce.
nie tylko lista toruńska RAZEM jest ciekawa, Również bydgoska. Bang.
OdpowiedzUsuńhttp://parlament2015.pkw.gov.pl/344_sejm/4_KUJAWSKO-POMORSKIE_Bydgoszcz