Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

piątek, 15 kwietnia 2016

Zatrudnienie w górę


Skąd wziąć pieniądze na 500+?

Prof. Marian Noga twierdzi, że w budżecie nie ma pieniędzy na rządowy program. Skąd je wziąć? Po prostu trzeba więcej pracować.






Przy okazji wywiadu z Michałem Bonim kilka wpisów wcześniej  sformułowałem zarzut wobec koalicji rządzącej w latach 2007-2015 stworzenia w Polsce systemu wyzysku pracownika. Boni wyjaśniał, że ówczesne reformy były pospieszną reakcją na kryzys gospodarczy z 2008 r. i miały mieć charakter przejściowy. Przygotowany przez jego zespół program Polska 2030 był bardziej kompleksowy i społeczny.

W programie wyborczym PO znalazł się postulat "jednolitego kontraktu", który miał zastąpić różne formy prawne umów na rynku pracy. Tę propozycję traktowałem jako uderzenie przede wszystkim w kartę nauczyciela. Podważała też ochronę jaką ma zapewniony pracownik zatrudniony na etacie na czas nieokreślony.


Ówczesna większość parlamentarna "broniła gospodarki" przed wprowadzeniem stawki godzinowej za pracę, ale chętnie podnosiła płacę minimalną. Ten zabieg, moim zdaniem, miał charakter medialnej zagrywki. Brak stawki godzinowej pozwalał pracodawcom wypychać osoby o najniższych wynagrodzeniach na umowy śmieciowe, ciąć etat na mniejsze kawałki, itd. Będąca przedmiotem zainteresowania i licznych badań ekonomistów „minimum wage” zawsze odnosi się do minimalnej stawki godzinowej.

Nie znam stosunku Michała Boniego do propozycji jakie Platforma przedstawiła podczas wyborów. Im bardziej o tym wszystkim myślę, tym bardziej skłaniam się do tego, że poprzedni rząd cały czas stawiał na dalsze rozluźnienie przepisów dotyczących zatrudnienia. Czy takie rozwiązania są skuteczne w walce z bezrobociem? Czy bezrobocie w Polsce spada dzięki temu, ze zalegalizowano wyzysk ludzi o najniższych dochodach?



Obniżka kosztów pracy zwiększa dochody przedsiębiorców, a co za tym idzie poprawia ich kondycję i skłonność do inwestycji. Z drugiej strony, ograniczenie popytu wewnętrznego poprzez obniżkę siły nabywczej pracowników podważa sens realizacji inwestycji skierowanych na rynek wewnętrzny. Na monopsonicznym rynku pracy to obniżka wynagrodzeń zwiększy bezrobocie.

Nie ulega jednak wątpliwości, że spadek bezrobocia w Polsce z poziomu ponad 20% do poziomu poniżej 8% zbiegł się z wprowadzeniem elastycznych form zatrudnienia. Może jednak inne zjawiska mające wpływ na zatrudnienie odegrały dużo większą rolę niż „psucie” umów o pracę? 

* * * 




W 1998 roku bezrobocie spadło do najniższego poziomu od początku transformacji: 10,1%. Osłabienie koniunktury na świecie i podwyżka stóp procentowych w Polsce w krótkim czasie wypchnęły bezrobocie do poziomu ponad 20%. Kulminacja recesji miała miejsce w latach 2001-2002.

Po 2002 pojawiły się efekty obniżki stóp procentowych i spadku złotegu. Wejście do Unii ożywiło popyt na rynku mieszkaniowym i w eksporcie. Otwarcie granic umożliwiło zaś emigrację zarobkową dla ok. 2 mln Polaków, w tym głównie młodych pokolenia wyżu demograficznego przełomu lat 70-80, który wchodził na rynek pracy na początku tego millenium.

W latach 1998-2002 zatrudnienie spadło o 1.7 mln osób, z 15.4 do 13.6 mln. Bezrobocie wzrosło dwukrotnie, z 1.7 mln do 3.4 mln osób. Z Polski wyjechało też ok. 1-2 mln ludzi (zarówno zatrudnieni jak i bezrobotni).

Poziom zatrudnienia z 1998 roku osiągnęliśmy ponownie w 2007 roku. W latach 2002-2008 zatrudnienie wzrosło łącznie o 2.2 mln w porównaniu do 2002 roku.


Platforma przejęła gospodarkę tuż po rozpoczęciu kryzysu finansowego, w 2008 r., który był zarazem szczytem prosperity wynikającego z integracji, emigracji, niskich stóp procentowych. W latach 2009-2013 mieliśmy spowolnienie wzrostu gospodarczego i wzrost bezrobocia o ok. 600 tys. osób.


W latach 2009-2012 policy mix polegał na ekspansywnej polityce fiskalnej, której towarzyszyła ciasna polityka monetarna. Doszło do podniesienia stóp procentowych na złotym a jednocześnie KNF zakręcił kurek dla akcji kredytów walutowych. Kolejnym posunięciem KNF było podniesienie wymogów dotyczących wkładu własnego w zakup mieszkania na kredyt. Między programami Rodzina na swoim a Mieszkanie dla młodych powstała dziura. Te okoliczności i decyzje schłodziły gospodarkę dużo bardziej niż ekspansja fiskalna związana z inwestycjami unijnymi mogła ją ożywić. 

Znakomici ekonomiści PO zupełnie nie poradzili sobie z gospodarką. Luzowanie na rynku pracy zwiększało nierówności społeczne. Rozwalenie OFE to cios w fundamenty gospodarki narodowej za który chętnie postraszyłbym tych ludzi trybunałem (gdyby nie to, że w dzisiejszej Polsce podważany jest sens istnienia obiektywnych trybunałów).

Po 2008 gospodarce, która początkowo gwałtownie wchodziła w recesję głównie przez spowolnienie budownictwa, bardzo pomogło osłabienie złotego. Wzrost eksportu doprowadził do przywrócenia równowagi na rachunku obrotów bieżących. Cięcie stóp procentowych o połowę dalej silnie wspiera wzrost i zatrudnienie. Powraca koniunktura na rynku mieszkaniowym, która kształtuje popyt wewnętrzny.

Jesteśmy więc dziś lokomotywą, która dopiero się rozpędza. Mamy szanse na dodatkowe 0.5 mln miejsc pracy w ciągu najbliższych dwóch lat. Jest to też idealny moment na to, aby wydłużać aktywność zawodową i realizować programy mające wpływ na wzrost wynagrodzenia zatrudnionych.

Utrzymanie równowagi budżetowej powinno być względnie łatwiejsze. Realizacji programów jak 500+ powinna więc być związana ze wzrostem podatków dla pracodawców, którzy przez ostatnie lata korzystali z niskich płac i elastycznych form zatrudnienia oraz dla górnego kwartyla najlepiej zarabiających. Obniżenie podatków mniej zamożnym w formie tax credit - w ramach programu 500plus - powinno wiązać się z ich podniesieniem osobom zamożniejszym by ograniczyć wzrost zadłużenia.

Przywrócenie równowagi fiskalnej pozwoli dłużej utrzymać niskie stopy procentowe i koniunkturę na rynku wewnętrznym.


6 komentarzy:

  1. Takie proste zestawienia dość wyraźnie pokazują, że dalsza obniżka stóp procentowych jest wysoce niewskazana.

    Najbliższe lata będą chyba najlepsze od początku transformacji.

    Jest to znakomita i niepowtarzalna okazja do przeprowadzenia reform. Moim zdaniem absolutnie kluczowe dla przyszłości państwa i relatywnie nietrudne byłoby wykorzystanie okazji do zrównoważenia budżetu, który po latach rządów PO jest rozchwiany (sztuczki księgowe wokół OFE miały na celu ukryć bardzo niepokojącą prawdę).

    Są różne sposoby zrównoważenia finansów, ale mając taką koniunkturę w najbliższych latach wydaje mi się, że dobrym kierunkiem jest zmiana ordynacji podatkowej i podwyżka podatków (wyższe podatki dla najbogatszych i przedsiębiorców).

    Rząd premier Szydło idzie w tym kierunku. Pieniądze ma wnieść podatek bankowy, podatek od dochodów ukrywanych przed fiskusem (najbogatsi), itp. Z drugiej strony mamy "tax credit", czyli program 500+.

    Chociaż zgadzam się z kierunkiem to jednak wykonanie wydaje mi się nie do końca dobrane, tzn. obciążenie banków w obecnej sytuacji (niskich stóp) jest bardzo, ale to bardzo ryzykowne i niekorzystne. Walka z oszustami - milionerami nie da pieniędzy w przyszłym roku, ale dopiero za dwa, trzy lata.

    Przez rok można natomiast zmienić ordynację podatkową. Uprościć, ale i podnieść podatki, zwłaszcza korporacyjne, w taki sposób aby jednak dużo mniej kosztów było kosztem uzyskania przychodów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejszy - dla obecnie rządzącej ekipy - wniosek jaki z tych danych wypływa jest następujący: zatrudnienie na poziomie 16 mln to jeden z największych problemów naszej gospodarki.

    16 mln to jest rekord; niespełna 10 lat temu to było 13 mln! Przy ponad 38 mln obywateli...

    OdpowiedzUsuń
  3. Poprawilem trochę błędów. Tekst pisałem w pociągu, myślami byłem gdzie indziej.

    Nie chcę tak totalnie negować rządów PO. Mniej więcej od 2010 r krytykuję tę partię mniej więcej z pozycji kogoś kto jej zaufał a potem miał okazję przekonać się jak ona działa.

    Staram się jednak swoje osobiste porachunki trzymać z daleka od oceny politycznej.

    Im bardziej obiektywnie próbuję ocenić PO tym bardziej widzę jak słabe merytorycznie to były rządy. To byl mniej wiecej styl rządzenia jak w powiatowej metropolii, taki gospodarski. Może to sie sprawdza w samorządzie ale w skali kraju tak sie rządzić skutecznie nie da.

    OdpowiedzUsuń
  4. Głównym problem polskiej gospodarki będzie zaraz te 17 mln pracujących na 38.5 mln obywateli. Tylko emigracja pozwoliła przetrwać naszemu krajowi czasy gdy pracowało ledwie 13 mln. Jeśli chcemy mieć wzrost gospodarczy to wysoka produktywność nie wystarczy. Musimy zwiększać aktywność zawodową. Podnosić wiek emerytalny, likwidować skryte bezrobocie na wsi (ogromny problem), ograniczać przywileje, restrukturyzować górnictwo i energetykę.


    Prawdziwy skok gospodarczy w Polsce wywoła nie tyle plan Morawieckiego co plan zwiększania aktywności zawodowej, nawet kosztem subsydiów płacowych i tax credit dla zatrudnionych (a nie tylko dla tych co maja dzieci, musi być warunek zatrudnienia).

    Drugi filar to kompetencje i kwalifikacje pracowników. Każdy pracownik powinien raz na 2-3 lata brać udział w szkoleniu.

    Wzrost zatrudnienia (aktywność zawodowa) i produktywności (kompetencje) może nam dać co najmniej 5 lat wzrostu gosp. Może wydłużyć cykl koniunkturalny do następnych wyborów prezydenckich.

    OdpowiedzUsuń
  5. W uzupełnieniu wpisu dziś dodalem uwagę o schlodzeniu rynku nieruchomosci (wycofanie kredytów walutowych i wkład własny w kredyt w pln). Te słusznie działania KNF przeprowadzone zostały bez rozeznania ich wpływu na koniunkturę gospodarczę. Dadajmy do tego zamrożenie programu Rodzina na swoim i ułomności w pierwszej fazie Mieszkania dla młodych a mamy przepis na polityczną i wyborczą klęskę. Dziwi ona tym bardziej że ekipy "doradców gospodarczych premiera" rzekomo składały się z ekonomicznych autorytetów. Te autorytety okazały się jednak gadajacymi głowami niezdolnymi do przygotowania scenariusza gospodarczego na wybory. Ba, w kwestiach dotyczących rynku pracy też zawiodły.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdybym miał coś doradzić nowemu rządowi nowej koalicji to oprócz działań stabilizujacych budżet i długoterminową stopę procentowa o ktorych jest mowa choćby w programie Morawieckiego wskazanym właśnie na obszar aktywności zawodowej.

    Bezrobocie spadnie siłą koniunktury. Programy socjalne jak 500 plus dołożą do popytu. Stabilność budżetu jest jednak zagrożona o ile nie spełnia sie założenia dotyczące wzrostu podatków: ograniczenie przekrętów na VAT i podatki bankowe czy id handlu. A one sa mętne. Wszyscy maja tego świadomość. Także rządzący.

    Koniunkturę najbardziej może wesprzeć powiązanie programów socjalnych ze wzrostem aktywności zawodowej i produktywności pracy. Przesuwanie zasobów pracy w kierunku sektorów wiodących. Depopulacja wsi i rolnictwa. Wydłużenie wieku emerytalnego. Restrukturyzacja górnictwa i energetyki przez odejście od węgla i dywersyfikację produkcji energii elektrycznej.

    Gdyby udało sie przebić barierę 18 mln zatrudnionych t zwiększyć produktywność o 20% pkb per capita wzrosłaby o jakieś 40% w ciagu niespełna 8 lat. To wspaniały cel strategiczny i wielkie wyzwanie dla gospodarki narodowej. Wiecej szkoleń, wuecej pracy, wiecej inwestycji. W tej kolejności. Środki unijne mogą pomoc pod warunkiem ze ruszą reformy rynku pracy zachęcające do aktywności zawodowej. W przeciwnym razie rząd Szydlo skończy jak rządy Tuska i Kopacz.

    OdpowiedzUsuń