Inwigilacja w PRL to było przedszkole
Agenci bezpieki zakładali teczki obywatelom podejrzewanym o działalność zagrażającą władzy politycznej. Na maszynach zapisywali kolejne kartki z wynikami swoich obserwacji, rozmów ze współpracownikami, których musieli nakłonić do zwierzeń. W ten sposób gromadzili informacje o zwyczajach, słabościach, skłonnościach, życiu rodzinnym i zawodowym obywateli. Zakładano podsłuchy w telefonach i w mieszkaniach a wybranych śledzono.
Po 25 latach budowania państwa demokratycznego (nie zapomnijmy o integracji z NATO i z Unią Europejską), broniąc konstytucji gwarantującej wolności obywatelskie, żyjemy w świecie, w którym na każdego puchnie teczka zawierająca gigabajty danych z informacjami gdzie, kiedy, jak długo i z kim przebywał, ile zarabia, na co wydaje i co myśli. Wielkiego poruszenia wokół tak daleko posuniętej inwigilacji nie ma.
Świat Orwella mamy od 2007 roku kiedy do władzy dorawała się Partia Oszustów na czele z rudym kłamcą i bandytą ...
OdpowiedzUsuń