45 minut - tyle trwała budowa mostu wojskowego na Wiśle
w ramach ćwiczeń Anakonda
Ćwiczenia NATO są okazją do przypomnienia pomysłu, który przedstawiłem w marcu 2010 roku na forum Gazety Wyborczej, polegającego na budowie mostu tymczasowego w Toruniu w celu rozładowania korków. Ów pomysł przedstawili następnie (jako własny) politycy Platformy Obywatelskiej w wyborach samorządowych jesienią.
Forum GW, Tymczasowa przeprawa w Toruniu. Inspiracją była konstrukcja mostu Syreny w Warszawie:
W środę (27.06.2007) Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie oddał do użytku tymczasowy wiadukt na Trasie Toruńskiej zbudowany przez żołnierzy 2. Pułku Komunikacyjnego z Inowrocławia. Konstrukcja powstała z elementów mostu składanego MS-54 - znanego powszechnie jako most Syreny.
1. Etap przygotowawczy – od 04.09.2006 r. do 27.09.2006 r. - niecałe 4 tygodnie - (przeszkolenie wydzielonej grupy zadaniowej w zakresie montażu konstrukcji MS-54 i przepisów bhp, przygotowanie sprzętu, uzgodnienie spraw socjalno bytowych, przemieszczenie do rejonu wykonania zadania).
2. Etap realizacji – od 28.09.2006 r. do 31.12.2006 r. - 3 miesiące - (inwentaryzacja elementów konstrukcji MS-54, montaż konstrukcji w tempie 30 mb na dobę, nasunięcie wiaduktu na podpory, prace wykończeniowe).
3. Etap końcowy – od 01.01.2007 r. do 15.01.2007 r. - 2 tygodnie - (odbiór techniczny i przekazanie konstrukcji Zarządowi Dróg Miejskich w Warszawie, przemieszczenie do rejonu zakwaterowania, obsługa sprzętu).
CZAS REALIZACJI INWESTYCJI - OKOŁO 5 MIESIĘCY
BUDOWA: 30 METRÓW MOSTU NA DOBĘ.40 DNI 1200 METRÓW
Prezentacja prezi: Most tymczasowy
Ów pomysł budowy mostu wysokowodnego był torpedowany przez magistrat, który oszacował koszty na kilkadziesiąt milionów złotych mnożąc przeszkody proceduralne.
W ramach ćwiczeń Anakonda postawiono most pontonowy, którego utrzymanie w okresie zimowym jest trudniejsze, choć podejrzewam że nasze wojsko w ramach NATO już w 2010 roku mogło dysponować na tyle nowoczesnym sprzętem, by pokonać Wisłę zimą.
Do dziś nie potrafię zrozumieć, że woleliśmy stać w korkach niż postawić sobie szybko i tanio most, który by je rozładował. Nikt mi nigdy w sposób przekonujący nie wyjaśnił, dlaczego tak się stało. Prasa potraktowała most tymczasowy jako podejrzaną inicjatywę, ale nie była jednoznacznie krytyczna.
Most tymczasowy mógł zmienić historię Torunia. Na lepszą.
Do dziś nie potrafię zrozumieć, że woleliśmy stać w korkach niż postawić sobie szybko i tanio most, który by je rozładował. Nikt mi nigdy w sposób przekonujący nie wyjaśnił, dlaczego tak się stało. Prasa potraktowała most tymczasowy jako podejrzaną inicjatywę, ale nie była jednoznacznie krytyczna.
Most tymczasowy mógł zmienić historię Torunia. Na lepszą.
Na lepszą? Myślę, że wszyscy trochę się nad tym zastanawiają. Postawiłem kropkę po tezie, która przypomina o dyskusji w której każdy w Toruniu brał udział.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony ja też się cieszę, że mamy ją za sobą. Rozumiem, że dla bardzo wielu ludzi most był nużący do tego stopnia, że chcieli mieć z głowy tę dyskusję bez względu na jej wynik. Budowa ją ostatecznie zamknęła.
Z drugiej strony temat wraca przy okazji kolejnych pieniędzy które muszą sie znaleźć, wariantów planistycznych dla arterii czy połączenia z A1. Te tematy nie zyskują atencji bo wraz z nimi wraca nieszczęsny most.
U mnie przeważa chęć porzucenia raz na zawsze drogowej plątaniny i skupienia się na tych aspektach, które kształtują przyszłość i rozwój miasta. Co jakis czas pojawia się jednak mostowa anakonda która mnie połyka i wypluwa pytania, np. kiedy będzie remont starego mostu i co wtedy?
Most tymczasowy był brzydko sprzedany. Jako producent (choć przecież pomysł był omawiany jeszcze w latach 90), mam żal do jego sprzedawców. Rzucili go w kampanii wyborczej zawijając go w brzydkie polityczne opakowanie. Zyskał twarz pana Waldka z PO, która nie bardzo nadawała sie na twarz kampanii reklamowej.
OdpowiedzUsuńInaczej by to wyglądało gdyby pomysł wyszedł z wojska, jak teraz przy okazji Anakondy. Wojsko dostaje decyzje administracyjne od wojewody co upraszcza sprawę: most po prostu by stanął. Przejechaloby kilka czołgów. A potem można by powiedzieć: jak miasto chce możemy go na trochę dłużej zostawić i udostępnić mieszkańcom. Tak zresztą miało być.
Gdyby tak się stało mielibyśmy polityczny szach i mat w mieście. Być może tego właśnie nie umiem zrozumieć: tutaj nikt tego nie chce. To trochę niezrozumiałe bo polityka nie znosi pustki: zawsze jest jakaś opozycja. Dlaczego więc nie ma jej w Toruniu?
Wydaje mi się jakie mogą być tego przyczyny ale są to domysły. Sporo na ich rzecz cały czas przemawia. Staram się jednak o tym nie myśleć bo gdyby miały sie potwierdzić, trudniej by mi się żyło z taką świadomością.