Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

wtorek, 23 sierpnia 2016

InPost czy Poczta Polska?


Klasyczny pomysł "Janusza biznesu": sprzedać roszczenia pracownicze do spółki


Nie on pierwszy. Mam jednak nadzieję, że przy tej okazji nasze państwo wreszcie pokaże, że umie wykorzystać posiadane sankcje by nauczyć biznes szacunku do obowiązującego w kraju prawa. Akurat w tej sytuacji nie powinno być to szczególnie trudne i skomplikowane postępowanie. 

Model biznesu, który próbuje narzucić InPost jest absolutnie nie do zaakceptowania. Jeśli spółka chce dalej funkcjonować na krajowym rynku przesyłek, powinna wypłacić zaległe wynagrodzenia i odprawy; albo niech się zwija. Poczta jest już na tyle elastyczna, że wykorzysta tę okazję i wypełni paczkomatową lukę po InPost.

Lubię spółkę Poczta Polska. Przez wiele lat pełniła rolę wiodącej instytucji nowoczesnego państwa; moim zdaniem dalej powinna tę rolę odgrywać, podobnie jak robią to jej siostrzane spółki pocztowe w Europie.



Kondycja polskiej poczty i jej konkurencyjność pogarszała się dlatego, że spółka przez lata traktowana była jak polityczny łup, podobnie jak PKP czy LOT. W przeciwieństwie do innych spółek państwowych, o których przyszłości i prywatyzacji można dyskutować, Pocztę Polską jestem jednak skłonny uznać za naturalny monopol wspierający rozwój wysokiej jakości usług publicznych w kraju.

Niewiele brakowało, by w skutek działań polityków Poczta Polska upadła. W 2013 roku spółka przegrała z InPost przetarg zorganizowany przez Centrum Zakupów dla Sądownictwa. Dwa lata później prokuratura z Krakowa ustaliła, że członkowie komisji przetargowej sądowniczego "centrum usług wspólnych" nie umieli wyjaśnić w jaki sposób podjęli werdykt. W toku prokuratorskiego śledztwa stwierdzono również, że InPost był nieprzygotowany do świadczenia usług dla sądownictwa i nie spełniał kryteriów przetargowych - a więc nigdy nie powinien był wygrać przetargu, nigdy nie powinien być dopuszczony do świadczenia usług pocztowych dla sądownictwa w Polsce. Jak to się więc stało, że przez dwa lata je świadczył?

Janusz biznesu wygrał ceną - listy z sądu trafiały do podwykonawców, np. kiosków, a listonosze byli zatrudniani na śmieciówkach z ułamkiem etatu tylko dlatego, by spełnić kryteria przetargu. Wiarygodność daty doręczenia przesyłek pocztowych stawała się coraz bardziej wątpliwa, a jest niezwykle istotna dla życia gospodarczego i stosunków społecznych. Odpowiedzialność za takie lekkomyślne podejście do usług publicznych spoczywa jednak nie na InPost; moim zdaniem winna jest koncepcja "centrum usług wspólnych", która w sektorze publicznym nie trzyma się kupy.

Tworząc takie centrum dla usług publicznych politycy decydują się na instytucje, w których będzie wygrywać koncepcja niskiej ceny i niskiej jakości, organizacyjnego chaosu i braku szacunku dla klienta. To jest fundament na którym cała ta idiotyczna koncepcja się opiera. Wystarczy posłuchać argumentów przedstawianych przez adwokatów ich tworzenia by do takiego wniosku dojść: niska świadomość procesów, które się na siłę i bezmyślnie konsoliduje, przemożna chęć ingerencji w te procesy przez osoby bez doświadczenia i analitycznych predyspozycji a także uparte dążeniem do cięcia kosztów, które ostatecznie prowadzi do mnożenia wydatków - oto wspólny mianownik dla koncepcji centrum wspólnych usług w sektorze publicznym.

Intensywnie bujał w obłokach na ten temat dr Robert Gawłowski, zalecając utworzenie podobnego centrum dla usług oświatowych w toruńskim samorządzie. Bardzo zła koncepcja, bardzo zły kierunek myślenia. Szersze jej zastosowanie prowadzi do degradacji ważnych instytucji i osłabienia państwa w kluczowych obszarach jego funkcjonowania. Tory, po których sunie rozumowanie Gałowskiego są bardzo wysłużone i do przodu sunąć po nich wraz z nim mogą tylko "Janusze polskiego biznesu", którzy widzą nowoczesność tam, gdzie jej nie ma.

* * *

Bardzo podoba mi się funkcjonowanie poczty fińskiej (Posti Group, dawniej Itella). Obecnie jest to duże przedsiębiorstwo zajmujące się usługami pocztowymi, logistycznymi i finansowymi (OpusCapita). Dawniej w jego skład wchodziła Sonera, czyli telekomunikacja. Fińska poczta to dawny telekomunikacyjny monopolista przekształcony w spółkę pozostającą pod kontrolą państwa - quasi monopol, monopol faktyczny, który kontroluje znaczną część krajowego rynku, świadczy usługi pożytku publicznego, ale konkuruje na rynku europejskim oferując szeroką gamę zintegrowanych usług logistycznych. Podejrzewam, że fińska poczta jest nierentowna w wielu obszarach, ale dzięki świadczeniu usług publicznych ma naturalną przewagę w innych segmentach rynku, gdzie nie ma ograniczeń administracyjnych, dzięki czemu osiąga zyski umożliwiające inwestycje i ekspansję zagraniczną.

Poczta fińska obsługuje nie tylko listy do św. Mikołaja. Finlandia ma większą powierzchnię od Polski a mieszka w niej tylko niecałe 5,5 mln osób. Tamtejsza poczta jest świadoma swojej misji. Jej placówki pełnią podobną funkcję co u nas sklepy na stacjach benzynowych, czyli jest to rodzaj convenience store, w którym można kupić najpotrzebniejsze artykuły, ale też zapłacić rachunki, czy odebrać pieniądze. Okno na świat.

Fińska poczta realizuje również obowiązek meldunkowy, tzn. rejestrując swój adres na poczcie masz pewność, że cała twoja korespondencja będzie trafiała pod aktualny adres. To ogromne ułatwienie w funkcjonowaniu administracji i realizacji podstawowych usług społecznych. W Polsce w ogóle o tym nie myślimy.

Znieśliśmy obowiązek meldunkowy, co spowodowało ogromne problemy dla wielu ważnych instytucji i było przeprowadzone w sposób skandaliczny. Mamy mnóstwo definicji dla adresu - miejsce zameldowania, miejsce zamieszkania, pobyt stały i czasowy, adres korespondencyjny i adres niekorespondencyjny... 

Finowie rozumieją, że adres powinien być jeden, tzn. aktualny. Koncepcja "podwójnego awizo" funkcjonuje tam raczej jako grzecznościowa forma przypomnienia, np. o konieczności zapłacenia mandatu, a nie do wyrażenia bezradności w poszukiwaniu adresata korespondencji. W świecie smartphonów, które pozbawiają nas prywatności, możliwość wygodnej komunikacji w sposób tradycyjny jest wyjątkowo cenna. Tym też zajmuje się poczta. Jej rola w funkcjonowaniu fińskiej administracji publicznej, państwa i gospodarki jest niezwykle ważna, choć z pozoru błaha.

Imponuje mi to w jaki sposób fińska poczta odnajduje się w internetowych realiach. W Polsce już od 10 lat wdrażamy e-administrację i dalej to u nas nie działa. Wydaliśmy setki milionów z Unii i z własnej kieszeni a rezultaty są nadal opłakane. W Finlandii wiele ważnych dla życia obywateli instytucji integruje poczta.

W ostatnich latach Poczta Polska podjęła trud restrukturyzacji. Jej potencjał rynkowy jest ogromny - nigdzie chyba nie ma takich kolejek, jak na poczcie. Dobrym posunięciem było utworzenie Banku Pocztowego, który powinien zachować swoją niezależność w grupie poczty. Liczę na to, że Poczta odbuduje swoją pozycję rynkową, odzyska dawny prestiż, pocztowcy będą dumni ze swojej firmy. Praca na poczcie jest bardzo trudna, wiąże się z dużą odpowiedzialnością, wynagrodzenia są jednak dość kiepskie. Mam nadzieję, że za parę lat będziemy dumni z jakości obsługi i wizerunku Poczty, a nasze życie stanie się dzięki temu wygodniejsze i bezpieczniejsze.


2 komentarze:

  1. Który rok wdrażamy e-administrację? Ile to już projektów było? Informatyzacja ZUS, informatyzacja NFZ (ewuś), jakieś cepiki dla aut, poza tym kojarzę EPUAP, elektroniczne PIT-y....

    Kurcze, a nie lepiej byłoby komputeryzować się przez pocztę polską, która tak czy siak obsługuje większość publicznych instytucji, z którą obywatele mają kontakt na co dzień?

    Dowolny punkt pocztowy mógłby zapewniać kontakt (zdalny) z instytucjami publicznymi. Wystarczyłaby rejestracja konta na poczcie i udostępnianie w nim nowych paneli i aplikacji (deklaracje podatkowe, ubezpieczenia społeczne, rejestracja adresu, samochodów, bezpieczny podpis, itd).

    Poczta jest genialnym wynalazkiem. To pewna idea integracji komunikacji za pomocą najnowocześniej infrastruktury teleinformacyjnej.

    My po prostu kochamy wydawanie publicznej kasy bez sensu... Uwielbiamy, gdy nasze działania "informatyzujące instytucje publiczne" okazują się koszmarnie drogie, absurdalnie długie i ostatecznie niepraktyczne. To choroba która niszczy naszą demokrację.

    OdpowiedzUsuń
  2. Toruńska OpusCapita to część grupy fińskiej poczty. Praca w tej firmie w dużej mierze polega na wklepywaniu danych. Po prostu fińska poczta ma świadomość, że o ile dziś jeszcze sporo faktur wysyłanych jest pocztą w formie papierowej, to przyszłość należy do e-faktur. Tym mniej więcej zajmuje się OpusCapita.

    Moim zdaniem w Polsce różne lobby próbują rozwalić pocztę i przejąć jej rynki, zająć jej miejsce. Tymczasem narodowy operator pocztowy jest częścią fundamentu na którym rozwija się państwowość. Poczta jest wynalazkiem który rozwijał cywilizacje od starożytności.

    ...ale my wolimy zdać się na łaskę i niełaskę Januszy biznesu.

    OdpowiedzUsuń