Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

środa, 23 stycznia 2013

Łapmy okazję

Z ostatnich, pesymistycznych wpisów nadal możemy jednak skalkulować bardzo ciekawy projekt 



Dalsze przeciąganie kwestii Jordanek skutkować będzie nie tylko utratą pieniędzy europejskich przez Toruń, ale ich niewykorzystaniem przez województwo. 



Mamy 2013 rok, ostatni rok kontraktacji środków europejskich na lata 2007-13. Władze Torunia nie wybudowały 14 km Trasy Wschodniej za ok 530 mln zł netto, bo Zaleskiemu najwyraźniej pomylił się rząd cyfr (powstanie zaledwie 4km drogi donikąd z mostem donikąd). O Trasie Średnicowej też w zasadzie możemy zapomnieć, bo dziś realna jest jedynie dróżka równoległa do Żwirki i Wigury z rondami efektywnie spowalniającymi ruch na Grudziądzkiej i Chełmińskiej. Tramwaje? A po co nam tramwaje, skoro nie ma nawet karty miejskiej. Hala sportowa? Czekamy na kolejny przetarg, pod względem finansowym do zakończenia realizacji inwestycji jest równie daleko jak było przed rozpoczęciem budowy. Sala koncertowa na Jordankach? Pozamiatane. 


Dobrze by więc było, aby Zaleski dał przynajmniej szanse wykorzystania tych środków europejskich innym podmiotom bez presji terminów i nadmiernego pośpiechu. No chyba, że chce powtórzyć sytuację z wiaduktem na Kościuszki, gdzie czekał aż sytuacja rozwiąże się sama, czekaliśmy na to razem z nim w korkach i się nie doczekaliśmy samoistnego rozwiązania problemów tylko tłumaczenia, że "to wina poprzedników".

Gdyby burmistrz Ciechocinka pan Dzierżewicz nieco się zreflektował i wyraził łaskawie odrobinę więcej przychylności panu Robertowi Zarębie, który ma otwartą głowę pełną pomysłów na unowocześnienie ciechocińskiego kurortu byłaby szansa na powstanie w sąsiedztwie Torunia aquaparku. Odbudowany basen termosolankowy zachowujący jak najwięcej elementów architektonicznych projektu Romualda Gutta miałby większe pozytywne efekty dla atrakcyjności turystycznej Torunia niż sala koncertowa na Jordankach. Dla Ciechocinka byłby zaś trampoliną do odbudowy uzdrowiskowej świetności. (Wybaczcie tę poetykę rodem z jakiegoś prowincjonalnego urzędu; ma ona jednak swój urok dla tych, którzy cenią inicjatywę).



O korzyściach z tej inwestycji najlepiej opowie inwestor, informacje dostępne są na stronie termyciechocinek.eu. Wydaje mi się, że jest jeszcze akurat tyle czasu, że przy pełnej mobilizacji urzędników kilku samorządów, inwestora i mieszkańców udałoby się zrealizować inwestycję, która byłaby początkiem rozwoju i budowy prestiżu najbardziej znanego w kujawsko-pomorskiem uzdrowiska. 

Zaleski zlikwidował publiczne kąpielisko na Wodniku (de facto), musi się więc liczyć z perspektywą utrzymywania sezonowych połączeń autobusowych nad jeziora w Zalesiu, Kamionkach czy Osieku oraz dalszym - intensywnym i dynamicznym - rozwojem infrastruktury składanych basenów. Sąsiedztwo aquaparku niewątpliwie byłoby znakomitym uzupełnieniem tych jakże efektywnych działań prezydenta zwiększających turystyczną atrakcyjność Torunia. 


Czego potrzeba aby projekt odbudowy basenów termalnych zrealizować? Tak naprawdę tylko chęci i zdolności do podjęcia wyzwania. Możemy czekać na "nową unijną perspektywę", co oznacza, że basenów nie będzie przez kolejnych 6-7 lat. Albo stworzyć sztab kryzysowy, który uprości projekt do tego stopnia, że najbardziej kosztowna część inwestycji zostanie zrealizowana do połowy 2015 roku, na czym skorzysta nie tylko Ciechocinek ale również Włocławek i Toruń, dwa duże miasta położone jakieś 20km od ciechocińskiego uzdrowiska.

Śmigam odśnieżać i czekam na wasze komentarze! 

2 komentarze:

  1. Chciałbym to zobaczyć: "orły Dzierżewicza w akcji". Ale nawet jeśli to wydaje się śmieszne, a na prowincji niemal wszystko jest śmieszne, to przecież właśnie tak rodzą się dobre projekty a wraz z nimi dobrobyt wspólnoty samorządowej: zaangażowanie, inicjatywa, rzucanie wyzwań, pełna mobilizacja, wciąganie w pracę jak najwięcej środowisk i ludzi. Nie wyjdzie? No to co. Kapitałem nie jest obiekt, tylko właśnie ten przepływ wiedzy, koordynacja pracy, twórcza inicjatywa.

    Efektywność pracy to klucz to zrozumienia wzrostu gospodarczego. A efektywność pracy rośnie, jeśli łączy się ludzi, koordynuje ich pracę, tworzy zespoły. Takie zjawiska trwają dalej, nawet po zakończeniu realizacji projektu.

    W Toruniu dominuje jednak inny rodzaj myślenia: prezydent wymyśla a widzowie oklaskują. W ten sposób nie buduje się miast.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo jak ktoś zarządzał spółdzielnią mieszkaniową z nadania PZPR, to myśli, że może zarządzać prawie dwustu-tysięcznym miastem. Teraz widać, do czego doprowadziły dziesięcioletnie rządy spółdzielczego ciecia.

    OdpowiedzUsuń