Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

sobota, 16 czerwca 2012

Kasi Łuczak

Niech między jednym a drugim mostowym sprostowaniem, dedykowanym największemu szkodnikowi we współczesnej historii Torunia, którego głupkowate wyczyny układają się w ponurą symfonię nonsensu zabrzmi na moment nieco głośniej skromny, równy i pogodny ragtime - melodia, którą może rzadko słyszymy, ale która zawsze jest z nami, wypływając z tła zwłaszcza wtedy, gdy robi się ponuro od nieszczerych intencji. 

Kasi Łuczak najwięcej zawdzięczają ci, którzy słusznie pragnąc kakofonię inwestycyjnej bezmyślności Michała Zaleskiego zakłócić mimowolnie, a nieraz wbrew swej woli, stają się częścią prostackiej retoryki, która ją uzasadnia. Mnie to równiez spotkało i  głupio się czuję będąc jakimś tam elementem powiatowego cyrku prowadzonego przez grupę spółdzielców, którym bardzo łatwo - zbyt łatwo - przychodzi przekonanie opinii publicznej za pomocą toruńskich dziennikarzy, w jaki sposób należy patrzeć i oceniać działania ludzi, którzy postanowili coś dla swojego miasta zrobić i akurat nie jest to po myśli "gospodarzy Torunia". Obecność w tym półświatku ułożonym z pozorów banalizuje życie. Warto mieć wtedy ciebie blisko, Kasia.
Kasia

Ciężko jest wytrwać w uczciwej walce z silniejszym przeciwnikiem. Staje się to jednak o wiele łatwiejsze mając u boku Kaśkę Łuczak. Trudno jest pozostać wiernym swoim przekonaniom, gdy tak niewiele osób, z którymi się współpracuje, je podziela. Wtedy dobrze jest pogadać z Kasią przez telefon, choć nie jest łatwo przyzwyczaić się do tego, że ona oddzwania i płaci za te pogaduchy. Lubię posłuchać i porozmawiać o lokalnej polityce, ale zawsze po takim politycznym seansie odczuwam zdrową potrzebę uproszczenia tych układanek do spraw istotnych, a więc zastąpienia informacji o tym "kto" informacją o tym "co" i "dlaczego". Za to, że można z tobą o tym naprawdę porozmawiać, dziękuję Kasiu.

Projekt Restart trwał 12 miesięcy, ale o "Kasi Łuczak" nie usłyszeliście ani razu. Nie usłyszeliście dlatego, że była w tym projekcie przez cały czas, całą sobą, przez 24 godziny na dobę, przez 12 miesięcy. O innych osobach słyszeliście, bo byli w tym projekcie dlatego, że Kasia ich do niego wciągnąła, lub przyszli, aby coś z niego wykroić. 

Restart nie jest na pewno pierwszym takim wystąpieniem wróżki Kasi, która niby jest, niby jej nie ma, ale gdy się pojawia to nigdy nie na niby. Mam też wielką nadzieję, że nie jest to jej ostatnia rola w Toruniu. Dla takich ludzi jak Kaśka to miasto jest wybitnie niegościnne. 

Gdy złości mnie bezczelna hiperaktywność medialna Michała Zaleskiego, który każdego dnia, a często trzy razy na dzień, "dynamicznie rozwija Toruń", myślę o tym ile bezinteresownej pracy i pasji poświęciła Toruniowi Kasia, ile z tego, co zrobiła wiem, ile mogę się domyślać, a czego nigdy się nie dowiem. Charakter i postawa Kasi pozwalają głośno śmiać się oglądając nadętego prezydenta w spółdzielczej telewizji, który z narcystyczną swobodą opowiada o swych wybitnych osiągnięciach. Bez Ciebie normalnie  szlag by człowieka trafił po kolejnej spółdzielczej audycji.

Kasiu, Radku, 3majcie się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz