Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

sobota, 2 maja 2015

Świeżość bywa tylko jedna


Druga świeżość to nonsens! Świeżość bywa tylko jedna – 
– pierwsza i tym samym ostatnia. 
A skoro jesiotr jest drugiej świeżości, to oznacza to po prostu, 
że jest zepsuty.

                                                   (Bułhakow, Mistrz i Małgorzata)


Nowości, 24 kwietnia 2015 r.

"Pan prezydent od około dwóch lat posiada dom letniskowy w gminie Obrowo. Po szczegóły odsyłam do oświadczenia majątkowego. Od lat mieszka natomiast na Chełmińskim Przedmieściu - informuje Aleksandra Iżycka, jego rzeczniczka". 

Ta altanka za 160 tys. zł stoi, jak mniemam, na działce (1000 m2, 50 tys zł), która w planie miejscowym ma przeznaczenie siedliskowe?

"Od lipca ub.r.  natomiast, w związku kampanią wyborczą, naszym głównym miejscem zamieszkania stał się Toruń - dodaje Scheuring-Wielgus. - Teraz w Obrowie spędzamy noce i weekendy". 

Ja dla odmiany spędzam noce i weekendy w Toruniu. Zaraz się pewnie dowiem, że z tego wynika, że mieszkam w Obrowie. 

Kot Schrödingera.


Tak wyjaśnia ów eksperyment myślowy doktor UMK, który przewodniczy toruńskiej radzie miasta:

"Radny nie musi być zameldowany w mieście, w którym kandyduje. Joasia wiem, że mieszka na pewno tam [w gminie Obrowo – przyp. Śledz po toruńsku]. Ona się przemeldowała do jakiegoś swojego starego mieszkania na Rubinkowie, bo musiała jako kandydatka na prezydenta być zameldowana w Toruniu."

Kot żyje i jest martwy. Wszystko w porządku. 

Zastanawiam się, jak to jest gdy się patrzy na świat oczami doktora Czyżniewskiego. Taki świat nie ma w sobie żadnych sprzeczności i tajemnic. Świeżość jest w nim kwestią interpretacji. 

Czym różnią się poniższe wypowiedzi, co mają ze sobą wspólnego, o co w nich tak naprawdę chodzi?



"Działalność w Radzie Miasta traktuję jako służbę na rzecz torunian, z wielką uwagą przyjmując wszelkie ich sugestie i opinie. Moją dewizą jest skuteczność w działaniu na rzecz rozwiązywania konkretnych problemów miasta i jego mieszkańców. Dziękuję za każdy oddany głos, wszelką życzliwość i pomoc, jakiej doświadczam z Państwa strony w codziennej działalności."

Łukasz Walkusz, facebook.com

Joanna Scheuring-Wielgus, Nowości 24 kwietnia 2015 r.

"Ale moje centrum życiowe jest i było w Toruniu. Tutaj prowadzę działalność gospodarczą, podobnie jak mój mąż. Tutaj uczą się moje dzieci. W Toruniu również obecnie płacę podatki - podkreśla radna.
I dodaje, że dom kupili w 2003 r. Gdy dzieci podrosły, coraz częściej cała rodzina nocowała w Toruniu, w mieszkaniu dziadków. Na przełomie 2013 i 2014 roku postanowili dom sprzedać i kupić „M” w Toruniu. Transakcję i przeprowadzkę radna z rodziną zaplanowała na wakacje br. - Od lipca ub.r. natomiast, w związku kampanią wyborczą, naszym głównym miejscem zamieszkania stał się Toruń - dodaje Scheuring-Wielgus."



"Maciej Cichowicz, wiceprzewodniczący rady miasta z CzM podkreśla: - Dojazd od trasy średnicowej pozwoli efektywnie wykorzystać zainwestowane środki w infrastrukturę drogową: most za ponad 700 mln zł, dwa etapy trasy średnicowej za około 160 mln zł i planowane wydatki na dalszy ciąg trasy mostowej za ponad 550 mln zł."

Pozwoli efektywnie wykorzystać zainwestowane środki???


Dalej jest chyba tylko schizofrenia.

"Podkreślamy jednocześnie, że jesteśmy przeciwni budowaniu wielu nowych dróg w mieście, część z nich wyznaczona dziesiątki lat temu dziś jest już niepotrzebna. Rezygnując m.in. z Trasy Staromostowej zaoszczędzamy miliony złotych."

(Dlaczego mamy rezygnować z placu Rapackiego, modernizacji mostu Piłsudskiego i budowy "tzw. "głównego układu szkieletowego", i co ma piernik do wiatraka?)

"Apelujemy do mieszkańców o wsparcie naszej inicjatywy - mówi Cichowicz - Wzywamy również siły polityczne tworzące porozumienie z prezydentem Zaleskim, aby dla dobra mieszkańców i efektywnego wykorzystania publicznych tzn. również naszych pieniędzy, poparły jak najszybszą budowę Trasy Średnicowej" (Gazeta Wyborcza Toruń, 30 kwietnia 2015 r.).



PS

"Skandal z Protasiewiczem" (Super Ekspres, 2014)

Posłużę się sofizmatem Czyżniewskiego-Protasiewicza. Polski poseł pijany awanturował się na niemieckim lotnisku krzycząc Heil Hitler? Nie. Po pierwsze, pił wino. więc pijany nie był. Po drugie, grzecznie zwrócił uwagę awanturującemu się celnikowi, żeby nie mówił do niego "raus", bo w Polsce to się kojarzy z Heil Hitler. Po trzecie, celnik był krótko ostrzyżony i przypominał kibica.

"Żona i rodzice Nowaka: Zegarek był prezentem od nas. "Mąż od dawna o tym marzył" (Gazeta Wyborcza, 2015)

"Potwierdziła, że na prośbę syna zamiast prezentów na różne okazje przekazywali mu z mężem - za pośrednictwem synowej - gotówkę na zegarek, o którym Sławomir Nowak marzył"

18 komentarzy:

  1. Teraz tylko czekać, aż ktoś zapyta kiedy odbyło się zebranie założycielskie stowarzyszenia..

    OdpowiedzUsuń
  2. "Ale moje centrum życiowe jest i było w Toruniu. Tutaj prowadzę działalność gospodarczą, podobnie jak mój mąż. Tutaj uczą się moje dzieci."

    Całe Obrowo dojeżdża do Torunia do pracy, szkoły, kina, sklepu. To normalne, że centrum życiowe mieszkańców podmiejskich gmin jest w mieście.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trasa Staromostowa na odcinku od Średnicowej do 700-lecia (hotel Mercure) to bardzo potrzebny odcinek:

    - wyprowadza ruch z Chełmińskiej na drogę przy cmentarzu na Gałczyńskiego, gdzie nie ma budynków
    - rozwiązuje problem skrzyżowania Bema z Podgórną
    - odciąża skrzyżowanie koło NOT (tam dorzucono tramwaje z myślą o tym, że ruch przeniesie się na staromostową)
    - wyburzenia budynków wzdłuż zachodniej pierzei Chełmińskiej jest faktem

    Apel do mieszkańców by rezygnować z tego odcinka jest niedorzeczny.

    Należy powalczyć o to, by stara Chełmińska była przyjazna pieszym i rowerzystom, zwężona.

    Problemem jest odcinek staromostowej od średnicowej do Polnej, na północ. To obszar potężnego konfliktu społecznego. Warto rozważyć tunel na tym odcinku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedłużenie alei 700-lecia spotka się z bardzo dużym uznaniem mieszkańców. To potrzebna i ważna inwestycja drogowa.

      Jaki mamy interes w tym by staromostowej za targowiskiem nie budować?

      Apel Czasu Mieszkańców jest niepoważny, niezrozumiały, szalony. To polityczne harakiri. Z czego to się bierze?

      Moim zdaniem przydałoby się teraz zapewnić fajny parking dla targowiska gdzieś od strony nowej trasy i maksymalnie dużo zieleni, ławek, ścieżki rowerowe, chodniki i fontanny wzdłuż Chełmińskiej, a może też wygospodarować miejsce na tramwaj.

      Poza tym Chełmińska na odcinku do Bema jest drogą o fatalnej nawierzchni, bardzo uciążliwą z powodu hałasu i niebezpieczną dla pieszych. Czas Mieszkańców apeluje by zaniechać zrobienia czegoś, na czym powinno im zależeć, nie wskazując żadnych sensownych argumentów. Jedynym uzasadnieniem by nie budować staromostowej równolegle do Chełmińskiej w apelu Czasu Mieszkańców jest kuriozalne stwierdzenie o "wydawaniu naszych, publicznych pieniędzy na budowę tej drogi" - bo ich zdaniem są one potrzebne na budowę średnicowej do Okrężnej "by karetki mogły dojechać do szpitala szybciej". Jeśli chodzi o czas przejazdu karetki to zawsze kierowcy ustępują jej drogę, nigdy nie stoi na światłach, nawet na starym moście sobie radzi. Najistotniejszy dla zespołu ratunkowego jest czas reakcji na wezwanie od telefonu, dojazd do pacjenta, trafienie pod właściwy adres.

      Słabiutko wyglądają te propozycje.

      Usuń
    2. ha, teraz jesteś mądry. w czasie kampanii wyborczej zablokowanie Staromostowej na tym właśnie odcinku (Bema-Cz. Droga) było postulowane przez CzM jako jeden z elementów programu. Wskazywałem, że to błąd. Ty dalej twierdziłeś, że CZM ma świetne pomysły itd itp.
      Wielką zagadką pozostanie rozwiązanie z Chełmińską. Chcą ją zrobić jako ślepą ulicę (przed Bema), a przecież istnieje wyjątkowa możliwość lekkiego naprostowania jej (wygięcie przy byłym uniwersamie), by stworzyć kilkanaście ważnych miejsc parkingowych przy US Pierwszym, przedzkolu mały światek, biurze wicemarszałka Sejmu hehe. stworzyć zielony pasaż przyjazny dla rowerów, pieszych, puścić tramwaj. Skończy się wiadomo jak... tak jak na Solidarności. Nieporozumienie,.

      Usuń
    3. Dziękuję za docinki, Hubert. Plan, który wisi na ssc zakład połączenie Chełmińskiej z 700 lecia za Uniwersamem, przy targowisku.

      http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?p=115047046

      Wówczas dalej w stronę Podgórnej Chełmińska będzie ślepą drogą dojazdową z parkingami. Miejmy nadzieję, że oprócz parkingów powstaną ławki, chodniki, ścieżka rowerowa, place zabaw i dużo drzew.

      Alternatywą jest przedłużenie Grudziądzkiej do Gałczyńskiego tylko wymagałoby przejścia przez teren prywatny na którym od lat planowane jest centrum handlowe. Tylko co by to miało dać?

      Mi się kiedyś marzyło, aby tramwaj dwójka pojechał Grudziądzką przy Filmarze. To by znacznie przybliżyło go do osiedla, które praktycznie pozbawione jest komunikacji zbiorowej (między Żwirki i Wigury, Chełmińską i Grudziądzką autobusy jeżdżą tylko w osi pn-pd ulicą Legionów, a to bardzo gęsto zabudowany teren. Dwójka jeździ dziś przy Kaszowniku, bez przystanków, z dala od osiedla. Na Grudziądzkiej jest sporo miejsca, nawet na torowisko poza jezdnią (trzeba by zwęzić chodnik i pogodzić się z utratą części miejsc parkingowych), ale tramwaj dojeżdżałby blisko targowiska.

      Co ty na to?

      Usuń
    4. Dodam tylko, że to rozwiązanie wcale nie wyklucza pomysłu, na którym kiedyś bardzo mi zależało, czyli tramwaju Trasą Kościuszki (wzdłuż wieżowców na Głowackiego do Bema i dalej do UMK).

      W ten sposób obok jednej trasy autobusowej w osi pn-pd na Chełmińskim powstałyby dwie trasy tramwajowe (Grudziądzką przy Filmarze i na przedłużeniu Kościuszki do Bema) i trasa tramwajowa na północ, w kierunku Wrzosów.

      Wydaje mi się, że "nowa perspektywa" powinna być bardziej zrównoważona jeśli chodzi o rozwój transportu. My w Toruniu znów stawiamy na drogi. Nawet Czas Mieszkańców w tej chwili idzie w kierunku dalszej budowy dróg.

      Ja się spodziewałem, że w tej "nowej perspektywie" będziemy nadrabiali budując wyłącznie infrastrukturę komunikacji zbiorowej, przede wszystkim linie tramwajowe. Liczyłem też na to, że Czas Mieszkańców będzie bezkompromisowym zwolennikiem takiego podejścia do wydawania pieniędzy publicznych na transport.

      Tymczasem Czas Mieszkańców apeluje o budowę trasy średnicowej "co pozwoli efektywnie wykorzystać zainwestowane środki". Traktuję to jako kopa w dupę. (I z wzajemnością, Macieju, jeśli to czytasz).

      Co to za problem zrezygnować z drogi i wybudować linię tramwajową? Albo zrezygnować z dwóch tras i wybudować dwie linie tramwajowe?

      Koszty infrastruktury tramwajowej są wysokie tylko na początku. Potem ten rodzaj transportu jest tańszy. Są z nim związane głównie koszty stałe: wieloletniej, liczonej w dekadach, amortyzacji pojazdów, sieci, torów... Pieniądze europejskie są właśnie po to, aby wybierać warianty, które w analizach ekonomicznych wypadają gorzej (bo tramwaje to konieczność zaangażowania większych środków, duże koszty pieniądza, większe ryzyko, dłuższy zwrot z inwestycji).

      Mam wrażenie że Czas Mieszkańców przesuwa się w stronę beznadziei. Tak na własne życzenie.

      Usuń
  4. co do tramwaju na Grudziądzkiej - możliwe, że słusznie, ale nie wierzę, by mieszkańcy tego chcieli. Wyjdzie dwóch emerytów i stwierdzi, że tramwaje za bardzo hałasują. i zresztą jest linia 100 m dalej, więc nie chcą. Żaden z polityków zatem tego nie zaproponuje, gdyż szanse na powodzenie niewielkie. Dlatego budują nowe trasy i tramwaje tam, gdzie ludzi nie ma (Skłodowskiej, Gagarina).

    Na zagospodarowanie Chełmińskiej naprawdę powinien pojawić się jak najszybciej pomysł solidnych konsultacji, jest duuużo miejsca na zrobienie różnych fajnych rzeczy, aż do Bema.

    Przebicie tramwaju Głowackiego jest ciekawą opcją, znowu - b. trudną do przeforsowania. Łatwiej władzy poszerzyć Podgórną. Bez sensu, oczywiście.

    Długa i Żwirki powinny załatwić sprawę dojazdu do szpitala. Nie wierzę już w sens ciągnięcia średnicówki dalej. CzM jest dziwnym tworem, oj dziwnym.

    przepraszam za docinki, w sumie to nawet fajnie, że nie brniesz w obronę swoich niedawnych kandydatów. Ale to też pokazuje, jak szybko rozczarowali.

    Problem tramwajowy jest złożony: miasto stoi jakoś w rozkroku: albo rozbudowywać, albo nie. Pójdzie Rubinkowem, super. Ale co z Podgórzem, co z Chełmińskim-Jarem-Wrzosami? Zrobią do połowy, rozgrzebią, zostawią.




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Trasa Kościuszki czy choćby tramwaj w jej przebiegu są coraz mniej realne bo trwa zorganizowana kampania deweloperów wyburzeń starych budynków i zagęszczania zabudowy, np. w okolicy Czarlińskiego jakiś Grabowski, Morozowski czy Przedpełski za chwilę zablokują wszystkie opcje wyprowadzenia Kościuszki w Bema. Głównym problemem Chełmińskiego i Bydgoskiego są firmy deweloperskie, które poukładały się z władzą polityczną w mieście i służbami odpowiedzialnymi za ład urbanistyczny. Moje rozczarowanie Czasem Mieszkańców bierze się stąd, że mam wrażenie że oni nie chcą się wbijać w te interesy - a na tym mi najbardziej zależało. Potrzebujemy w radzie kogoś odważnego, kto będzie bronił miasta i przestrzeni publicznej. Żeby jej bronić trzeba wykazać się gotowością do narażenia się grupom dbającym wyłącznie o swój interes i swój biznes. Nie ma sensu toczyć z nimi wojny, trzeba po prostu bezkompromisowo rozmawiać. Jest JAR, są inne tereny, ale chałturnicy wolą małe działeczki na zagospodarowanych osiedlach.

      Podobnie sprawa ma się z tramwajem, który pewnie komuś nie przypadnie do gustu. Trzeba zdobyć się na odwagę, wyjść, porozmawiać, zaproponować, przekonywać, dobijać targu.

      Zarząd wspólnoty mieszkaniowej do której należę mocno protestował przeciwko budowie tramwaju na ul. Sienkiewicza. Do dziś walczy, ostatnio z ich inicjatywy odbył się przegląd budynków bo podobno pękają. Wydaje mi się, że lepiej byłoby gdyby samorząd np. dorzucił nam na remont elewacji albo chociaż pomógł uporządkować jakiś trawnik, zrobił plac zabaw. Albo wyremontował płot, który jest stary i się wali, a mógłby jeszcze bardziej dodać uroku okolicy. (Dla nas płot będzie zawsze na końcu listy remontów, miasto skorzysta na tym, że poprawi wygląd ulicy). Nie umiem negocjować, więc pewnie wystarczyłoby mi, gdyby wyremontowali nam ładnie nasze nieszczelne drzwi. To raptem kilka sztuk ładnych drewnianych drzwi, które mają już 100 lat i tylko czekać, jak praktyczny gospodarz uzna, że można je wymienić na porządny produkt z Castoramy...

      Jest naprawdę wiele możliwości aby przekonać ludzi do realizacji inwestycji. Przekona ich kasa. Nie mówię o tym, by dać komuś kasę do ręki jako łapówkę za zgodę, tylko o transakcji barterowej, która ma wymiar finansowy. Ludzie liczą kasę. Utrzymanie budynku kosztuje. Każdy chciałby mieć ładny trawnik, szczelne okna, drzwi, remont dachu, ocieplenie ścian. Jeśli przyjmiesz, że realizując inwestycję za 10 mln zł wydasz 0.5% na konsultacje społeczne i 4.5% na "wartość dodaną", którą jest zadowolenie mieszkańców i spokój społeczny to za dodatkowe 500 tys zł zrobisz więcej, szybciej, lepiej i taniej niż gdybyś miał wojować w kolejnych instancjach i sponsorować kolejne kancelarie prawne i radców na etatach w urzędzie a potem płacić np. Mentor Consulting za potwierdzenie, że ściany pękają ze starości kilkadziesiąt tysięcy...Widać, że komuś jest to potrzebne, ale ci ktosie potem przeprowadzają się do apartamentowca w przebiegu Trasy Kościuszki z garażem podziemnym i na benzynę dostają z takich właśnie ekstra zleceń.

      Wydaje mi się więc, że twoje doświadczenie z konsultacji społecznych na Chełmińskim nie powinno prowadzić do wniosku, że "nie-da-się". Wręcz przeciwnie, tzn. robienie w ten sposób takich trudniejszych projektów spotkałoby się z wielką aprobatą mieszkańców: do tego stopnia, że ludzie wręcz chcieliby, aby w ich okolicy powstała np. linia tramwajowa. Dobry rezultat w jednym miejscu zachęcałby to kolejnych. A taka "wartość dodana", tzn. zostawienie ludziom w portfelu kilku tysięcy złotych na rok pozwoliłoby podnieść jakość życia, mieszkania, uczynić przestrzeń bezpieczniejszą i jeszcze starczyłoby by pojechać z dzieciakami nad morze na tydzień. A tak to ludzie robią sobie te remonty na tyle, na ile ich stać, czyli gorzej, drożej i dłużej.

      Usuń
    2. Niektórym ludziom ciężko jest wyjść z propozycją do samorządu: odnówcie nam bramę to będziemy zadowoleni. Ale gdyby samorząd wyszedł z propozycją to mogę sobie wyobrazić, że ten twój emeryt na konsultacjach społecznych w pierwszym odruchu byłby zdziwiony i zgorszony bo przecież on się nie da w ten sposób przekupić, ale potem poszedłby do domu i zaczął zastanawiać i liczyć ("Brama!? Też coś! No ale jakby zrobili cały płot i dali karnet na basen dla wnuków i jeszcze wejściówki do planetarium to bym mógł je zabierać co weekend za darmo i byłyby z dziadka zadowolone...). Budżet nie zbiednieje rozdając takie fanty bo niewielu emerytów stać aby co tydzień fundować takie wyjścia. A można w ten sposób pomóc nie tylko instytucjom publicznym ale także bardziej prywatnym inicjatywom (np. na Barbarce), można zrefundować kolacje w restauracjach na starówce, na czym skorzysta tamtejszy biznes...

      Robienie takich trudnych projektów to bajka.

      Nie rozumiem dlaczego nasze samorządy tak bardzo boją się wychodzić z propozycjami, które są korzystne dla wszystkich a skupiają się na potwierdzaniu, że mają rację i inaczej "nie-da-się, nie-da-się". A właśnie to "inaczej" pozwoliłoby rozwinąć skrzydła i przysporzyło politycznego poparcia. U nas cały czas władza chce koniecznie dowodzić tego, że ma władzę i w związku z tym, że ma władzę, ma również rację. "Moja racja jest mojsza, bo jest najmojsza".

      Usuń
  5. ja doskonale rozumiem. Robienie powaznych projektów z udziałem mieszkańców jest po prostu trudne i wymaga dużego nakładu sił i cierpliwości. Co więcej, nigdy nie masz pewności że osiągnie to, czego chce. Ludzie są nieprzewidywalni. Polityczna kalkulacja uwielbia wykluczać ryzyko, element burzący równowagę: władza - ludziki, w której ta pierwsza ma kasę i decyzyjność.
    Oczywiście, że wszystko się da. niestety, każdy najmniejszy spór z mieszkańcami, nieudany plan inwestycji, konsultacje nie po myśli organizatora - będzie wykorzystane przez polityczną konkurencję, która nic takiego nie robi, do samego końca. efektem może być odsunięcie od władzy. Stąd nie-da-się, stąd brak ochoty na ryzyko.
    no i jeszcze - trzeba potrafić. A co potrafią Jacusie-tancerze, prywatni-z-PO, ząbiko-zające? retoryczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do takich działań bierze się mediatora.

      Jak zostałem oskarżony o zniesławienie prezydenta sąd zaproponował mediację. Zgodziliśmy się (prezydent i ja). Dla mnie to się okazała najszybsza droga zamknięcia tej sprawy.

      Mediator w sprawach inwestycji miejskich jest korzystny dla adwokatów obu stron i sądu. Zamiast kłócić się ze Stefanem i Michałem dyskutujesz z mediatorem o racjach Stefana i Michała. Możesz swobodnie wyjaśnić mediatorowi czego się obawiasz, wytargować korzystne warunki zgody. To trwa o wiele szybciej niż napieprzanie się po urzędach i sądach, które są dużo mniej bezstronne niż może być mediator. Sukcesem mediatora jest bowiem zawsze to, że strony nie pójdą do sądu więc najbardziej stronniczy mediator po prostu będzie zawsze przegrywał.

      Usuń
    2. Zamiast profesjonalnych mediacji Czas Mieszkańców zaoferował nam powrót do skompromitowanych wzorców z poprzedniej kadencji: ludzie na Długiej obawiają się inwestycji, kupmy ich sympatię proponując inną lokalizację (średnicową) a przy okazji ubijmy swój prywatny interes (staromostowa). Litości...

      Usuń
    3. Z tymi z Długiej to już skandal. Pisałem o tym na blogu, zero profesjonalizmu i odpowiedzialności. Od kiedy mieszkam na Chełmińskim, wiedziałem, że Długa będzie pociągnięta dalej. Ale popatrz na głosowania CzM: nie mają jednego zdania w ważnych kwestiach. co oznacza: amatorszczyzna, o czym też przestrzegałem na jesieni, kiedy zobaczyłem listy.

      Usuń
    4. Jest o wiele gorzej. Przecież ten ostatni apel z jednej strony odbierany jest jako odwrócenie się od programu ("zastąpmy jedną drogę inną, wykorzystajmy efektywnie nakłady na drogi budując kolejne") a z drugiej wyraża gotowość do wykorzystywania nadarzających się okazji by forsować własne interesy ("popieramy obawy mieszkańców na Długiej by zahamować staromostową").

      Maciej Cichowicz pokazuje w ten sposób, że z polityką mu nie po drodze. Wszyscy dziennikarze wiedzą, że zależy mu na uwaleniu węzła Kluczyki, który miałby pod domem, gdyby doszło do realizacji całej trasy staromostowej, a on im podsuwa gotowe wyobrażenie o tym, co jest w stanie zrobić by dopiąć swego. Tego nawet nie można nazwać strategią polityczną. To jest strategia zaplanowanej katastrofy.

      Usuń
  6. http://czasmieszkancow.pl/trasa-srednicowa-co-dalej/
    "Rozpoczynamy publiczną dyskusję o kluczowych projektach dla Torunia na najblższe lata."

    https://www.facebook.com/CzasMieszkancow/posts/817396478309567

    "Właśnie wywołujemy ten temat aby rozpocząć publiczną debatę nad całym układem drogowym miasta, który jest bardzo niespoójny. Chemy aby mieszkańcy wypowiedzieli się w tej sprawie."

    ------------------------------

    Rozpoczynamy dyskusję z własnym elektoratem na temat swoich obietnic wyborczych.

    Punkt pierwszy: O co nam chodzi?
    Punkt drugi: Co, oprócz oczywiście dróg, chcemy budować?
    Punkt trzeci: Dlaczego wam się ta dyskusja nie podoba?

    To jakiś kabaret jest czy rada miasta?

    OdpowiedzUsuń
  7. RMT - to zbiór przypadkowych ludzi dbajacych o tylko swój interes, a nie o mieszkańców. Z kabaretu można się pośmiać, a w (bez)Radzie Miasta Torunia bardziej straszno niż śmieszno!

    OdpowiedzUsuń