Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

wtorek, 29 września 2015

Pytania na wybory


Zebrało się trochę pytań.
Nie są retoryczne, liczę na odpowiedź.


1. Zadałem na fejsbuku panu radnemu i liderowi listy PO Arkadiuszowi Myrsze pytanie dotyczące organizacji niedzielnego marszu nienawiści przeciw uchodźcom. Pytanie to zadał publicznie red. Grzegorz Giedrys na łamach toruńskiej Gazety Wyborczej w artykule "Toruń za pół ceny, rasizm za darmo".



Dlaczego policja nie reagowała? Dlaczego nikomu z ryczących rasistowskie hasła nie postawiono zarzutów, nie został wyłowiony z tłumu i ukarany przez sąd?

Dlaczego państwo polskie nie reaguje, gdy stadionowy rasizm wylewa się na ulice. Dlaczego miasto dopuszcza mowę nienawiści na Szerokiej, w samym centrum, pod okiem strażników miejskich i policji?

Robi mi się nieswojo, gdy słyszę słowo "ciapaty". Kojarzy mi się ze słowem "pejsaty", które prowadzi dokładnie do tego, do czego prowadzi każda mowa nienawiści. Tymczasem w środku miasta, pod okiem policji, przy milczeniu radnych, posłów, senatorów czy marszałka paradują ulicami miasta ludzie, którzy wykrzykują "jebać islam" i władza nie reaguje.

Szanowni Państwo radni, senatorowie, posłowie. Szanowne eurozjady! Kto was wybierał? Kibole? A może faszyści? 

Proszę więc tam szukać poparcia w najbliższych wyborach, nie u mnie. Gdy pani premier Ewa Kopacz pyta "jakiej Polski chcemy" to chyba oczekuje, że ludzie, którym dała miejsce na liście Platformy zachowają się godnie także podczas kampanii wyborczej. Życzę nam wszystkim, aby ludzie, którzy reprezentują Toruń zachowywali się przyzwoicie.

* * *

Nie będę się rozpisywał o swoim stosunku do uchodźców czy emigrantów ekonomicznych. Byłem za granicę na tyle długo, aby poczuć się emigrantem - zarówno w krajach, gdzie bycie białym mogło rodzić poczucie wyższości, jak i w krajach, w których wymiana zdań "Where are you from? From Poland" szybko kończyła rozmowę z atrakcyjną dziewczyną. Mniejsza z tym, bo uważam, że każdy ma prawo do swojego zdania także w sprawie emigracji obcokrajowców do Polski. Wcale nie twierdzę, że jest to łatwy temat w którym wystarczy polityczna poprawność, co nie znaczy jednak, że w dyskusji można zrezygnować z elementarnej kultury czy dopuścić łamanie prawa.

O wiele bardziej dziś istotny wydaje mi się jednak mój własny stosunek do osób, które okazują wrogość emigrantom, a są wśród nich moi przyjaciele i bliscy znajomi, których darzę szczerą sympatią. Jak reagować na ich lęki? 

Myślę, że najważniejsze jest to, aby samemu się nie bać. Gdy patrzę, jak boją się nasi radni, prezydent, marszałek, posłowie, senatorowie, kandydaci na posłów, senatorów i eurodeputowanych to mam wrażenie, że trzeba być odważnym. I mam żal, że moje miasto i mnie reprezentują dupki.

Mam nadzieję, że artykuł Grzegorza Giedrysa z GW odbije się echem w naszym mieście w trakcie i po kampanii wyborczej, że osoby odpowiedzialne za samorząd oprzytomnieją i posypią się wyroki z art. 257 kk wobec organizatorów i uczestników niedzielnego marszu.

Art. 257. Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.


2. Trasa Średnicowa: odcinek Grudziądzka - Curie-Skłodowskiej.

To i inne zdjęcia w dużym rozmiarze:

To i inne zdjęcia w dużym rozmiarze:
portal ssc.com


"Inwestycja" (w tak niefortunny sposób zakwalifikowano to betonowo-asfaltowe monstrum) budzi wiele pytań. Zastanawiam się na przykład kiedy jej piewcy w samorządzie i mediach się zreflektują?

Gdzie są radni tego okręgu? Łatwo zmienić okręg (Paweł Gulewski z PO) zostawiając po sobie taki architektoniczny kicz. Gdzie jest pan marszałek Całbecki, któremu tak zależało na tej "wielkiej inwestycji"? Gdzie jest Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Warszawie i jego kolega z RDOŚ z Bydgoszczy? Gdzie są w Polsce architekci, inżynierowie, drogowcy? Gdzie są ludzie, którym leży na sercu jakość życia w mieście i estetyka miasta? Gdzie są ludzie, którzy życzą Toruniowi dobrze?

Gdzie są posłowie z toruńskiego okręgu wyborczego? Gdzie jest pan radny z jedynką na liście PO Arkadiusz Myrcha, który reprezentuje mieszkańców Mokrego przez które przebiega trasa średnicowa?

Gdzie Lenz, Mężydło, Karpiński? Walczą "o pieniądze dla Torunia" które można zdobyć tylko wciągając Bydgoszcz do współpracy opartej na dyktowanych jej politycznych warunkach? Wykorzystują lokalny antagonizm w kampanii wyborczej by "pozyskać środki unijne"? Ale po co, panowie? Zobaczcie jak je marnujecie. Obejrzyjcie Trasę Średnicową. Zobaczcie na co pieniądze wydajecie.

Toruń nie potrzebuje więcej pieniędzy. Potrzebuje więcej rozsądku, zainteresowania, codziennej pracy, inteligentnego rozwoju i mądrych decyzji, a nie pieniędzy, gadania o pieniądzach i marnowania pieniędzy podatników.

Obejrzyjcie to, co zbudowaliście, zanim zaczniecie prosić o więcej.


3. Metropolitalne rozwolnienie

Wszyscy kandydaci Platformy z Torunia budują swoją kampanię w oparciu o sprawę metropolii. Wszyscy bez wyjątku winni są temu, że ów projekt nigdy nie wyszedł poza slogany, hasła i kilka luźnych niezwiązanych ze sobą "inwestycji", a dziś padł ofiarą politycznej, partyjniackiej gierki.

Poniżej przypominam swój komentarz do wpisu Wojciecha Giedrysa na śledzu: "Metropolia - tu nie ma wygranych"; jest coraz bardziej aktualny.


Bydgoskie poczucie krzywdy jest bardzo silne i wybuchło powstaniem Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska. Ludzie różnych środowisk które wcześniej kontestowały możliwość partnerskiej współpracy z Toruniem połączyli siły.

Metropolia Bydgoska odegrała ważną rolę w wyborach samorządowych. Duża część głosów oddanych na Bruskiego z PO była wyrazem niechęci do Konstantego Dombrowicza z PiS, który przez środowiska związane z metropolią oskarżany był o uległość wobec Torunia i brak wyraźnego artykułowania interesów Bydgoszczy.

Bruski gra na tych nastrojach bardziej umiejętnie. Wykorzystuje je w rywalizacji o wpływy w partii. W zasadzie powinienem napisać "w Partii" bo przez blisko dekadę jedna partia rządziła województwem w sposób wyraźnie partyjny. Koalicjanta nie liczę bo brał stanowiska (w poprzednim ustroju też był ZSL).

Bardzo pan wszystko uprościł. Toczyłem kiedyś na forum GW dyskusje z ludźmi z Bydgoszczy i widzę, że ówczesne ich nastroje wcale nie osłabły tylko przybrały zinstytucjonalizowaną formę.

To w Toruniu nastroje antybydgoskie były przez polityków podsycane. My, mieszkańcy, rzeczywiście nie rozumiemy o co chodzi. Ale nasi politycy lubią takie zagrywki jak zdjęcie "witacza" na rogatkach miasta.

Moim zdaniem my po prostu mamy za dobrze. Pisząc, że nie rozumie pan wojny bydgosko-toruńskiej i nie będzie dyskutował o pieniądzach nie jest pan w stanie wyjść poza truizmy o "sztuczności całego sporu i potrzebie współpracy". Nie jesteśmy na etapie na którym możemy tak powiedzieć licząc, że w Bydgoszczy to podchwycą.


"Bydgoskie poczucie krzywdy"? A co z "toruńskim poczuciem krzywdy"? Nie ma takiego? Jest. Każde miasto ma swoje i dlatego nie będzie zgody między miastami. Żadne z miast nie chce oddać nic ze swojego znaczenia, rangi drugiemu.

A czym cię Bydgoszcz skrzywdziła? Tym, że ma pretensje, że dostała mniej kasy w przeliczeniu na mieszkańca w latach 2007-2014 czy tym, że toruńscy samorządowcy twierdzą, że to wynika ze "słabych wniosków składanych przez Bydgoszcz"?

A może krzywdzące jest dla ciebie to, że Bydgoszcz ma pretensje, że nie ma sejmiku i urzędu marszałkowskiego, który dzieli kasę europejską oraz to, że toruńscy samorządowcy uważają, że Bydgoszcz zgodziła się na takie niekorzystne dla siebie rozwiązanie?

A może masz pretensje o to, że Bydgoszcz ma pretensje, że władzę partyjną w regionie, która decyduje o tym, kto wejdzie do sejmiku i zarządu województwa dzierżą torunianie? Irytuje cię zapewne również to, że kandydat Bydgoszczy do zarządu województwa złożył zawiadomienie w prokuraturze wskazując na domniemaną korupcję polityczną tych działaczy bo oferowali mu wyższą pensję za rezygnację z ubiegania się o miejsce w zarządzie?

A może po prostu wkurza cię to, że z Bydgoszczy do zarządu województwa trafiają tylko ci, którzy wierzą w przywództwo marszałka z Torunia?

Tak, każdy ma swoje pretensje. Każde miasto ma prawo do swoich pretensji. Pretensje nas, torunian, jeśli w ogóle się pojawiają to mają właśnie taką dziwaczną konstrukcję będącą wytworem jakiegoś działacza młodzieżówki PO który załapał się do rady miasta i polityki, i chce błysnąć w oczach swoich partyjnych mocodawców.

Moim zdaniem Bydgoszcz nie chce metropolii właśnie dlatego, aby zachować niezależność. Chce sama występować z projektami inwestycyjnymi po pieniądze z budżetów centralnych i europejskich. Nie chce wspólnej strategii. Chce rywalizacji. Nie chce jakiegoś czopka instytucjonalnego, w którym karty rozdawać będzie ten, kto rozdaje etaty w urzędzie marszałkowskim, od sprzątaczki, przez referenta, po dyrektora. W takiej rywalizacji Bydgoszcz przegra i jej nie chce.

To nie jest moja wizja świata tylko moje rozumienie bydgoskich pretensji i ich niechęci do wspólnej metropolii. Co o nich sądzę? Cóż, jest tego bardzo dużo. W ciągu ostatnich kilku lat władza samorządowa z Torunia zatopiła ideę metropolii zarządzając regionem w partyjniackim, peerelowskim stylu. W Toruniu strach samorządowców przed Bydgoszczą - strach że Bydgoszcz nam zabierze to, co mamy w Toruniu tylko dzięki temu, że tworzymy z Bydgoszczą wspólne województwo - był w ciągu ostatnich dwóch kadencji samorządowych tak duży, że doprowadził do eksplozji antytoruńskich nastrojów w Bydgoszczy.

Wiele razy pisałem na forach i blogu, że odpowiedzialność i winę za bydgoską frustrację ponosi zarząd województwa. Nie mówiłem tego z przekonaniem, czekałem na gesty, które pozwoliłyby mi tę ocenę zmienić. Z chwilą gdy dowiedziałem się w jaki sposób działacze z Torunia zabiegali, żeby do zarządu nie trafił dyrektor szpitala z Bydgoszczy, kandydat merytoryczny i apolityczny, uznałem, że ten zarząd województwa który mamy nie ma prawa mówić o wspólnej metropolii.



* * *


Dziś chciałbym tylko dodać, że radni, posłowie, kandydaci na posłów, eurozjady i inni partyjni kandydaci na kandydatów na posłów, senatorów i eurozjadów, którzy dziś zajmują się metropolią zamiast potrząsnąć prezydentem miasta i szefem policji w Toruniu, i zrobić porządek z chuliganami na ulicach, są w moich oczach dupkami. Tchórzliwymi dupkami.


PS. Wydaje mi się, że pan poseł i zarazem kandydat na posła Grzegorz Karpiński, z racji swojej funkcji w MSWiA powinien zadać publicznie pytanie prezydentowi i szefowi policji dotyczące ich działań, a raczej zaniechań, podczas niedzielnego marszu. Wydaje mi się, że na tym stanowisku, które pan Karpiński zajmuje, nie tylko wrzuca się zdjecia na fejsa z otwarcia nowych komisariatów, ale także reaguje właśnie w takich sytuacjach, gdy samorząd okazuje się niewydolny, bojaźliwy, zastrachany.

Po co nowe komisariaty, skoro policja zachowuje się w taki sposób?

Policjanci nie boją się demonstrujących. Policjanci boją się swoich szefów. Ich szef powinien więc im dać do zrozumienia czego oczekuje, a jeśli tego nie robi, to jego szef powinien nim potrząsnąć. Sorry, takie mamy w Polsce prawo, trzeba go przestrzegać.

Poza tym uważam, że w tej sprawie nie wystarczy indywidualne zaangażowanie posła, kandydata czy eurozjada. Potrzebne jest wspólne stanowisko tych ludzi, którym leży na sercu nasza demokracja.

8 komentarzy:


  1. Policjanci nie boją się demonstrujących.

    Policjanci boją się swoich szefów.

    Jeśli szef lokalnej policji bo się swojego szefa, to ów szef powinien coś z tym zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  2. PachOłków z Partii Oszustów nie pytaj, bo Tobie nie odpowiedzą. Bierni, mierni i wierni swoim dwóm zasadą: stołki kasa. Trzymać się koryta i pogłębiać do to hasło PO (Partii Oszustów).

    OdpowiedzUsuń
  3. Wywiad Marcina Behrenda z GW z posłem Tomaszem Lenzem:

    http://torun.wyborcza.pl/torun/1,48723,18951160,wybory-2015-trudne-pytania-do-posla-tomasza-lenza-z-po.html

    Może później więcej o tym napiszę, choć wywiady z Lenzem nie należą do ciekawych. To erystyczne popisy. Jak ktoś chce się nauczyć w jaki sposób szybkim sprintem oddalić się od trudnego pytania w bezpieczne rejony okrągłych zdań i "ciężkiej pracy posła w regionie" to ten wywiad z pewnością mu się spodoba.

    Tomasz Lenz twierdzi, że "nic się nie stało". Paru kolesiom i koleżankom w PO trochę się w głowach poprzewracało i to wszystko, i tyle, nie ma o czym gadać.

    Pozostała część wywiadu nie zawiera dosłownie nic. To są ucieczki od pytań. Poseł nawet nie próbuje rozwinąć żadnego wątku społecznego czy gospodarczego w taki sposób, żeby wyjść poza banały, że "mamy program i to naprawiamy, a że nie udało się przez 8 lat, to nie nasza wina".

    Ja w tym wywiadzie naprawdę nie widzę szczerego zainteresowania choćby jednym tematem społecznym czy gospodarczym: śmieciówkami, górnictwem czy sześciolatkami. Lenz podsumowuje każdy z tych tematów w jednym akapicie. Koniec, kropka, to wszystko co mam w tej sprawie do powiedzenia. A to nie są proste tematy.

    Chciałbym zwrócić uwagę na to:
    - jednolity kontrakt o pracę ma za zadanie osłabić umowę o pracę (etat) w kodeksie pracy oraz usunąć inne, jeszcze bardziej korzystne dla pracownika regulacje, np. kartę nauczyciela
    - nie ma mowy o jednolitym oskładkowaniu a umowy o dzieło zostają po staremu. (Lenz: "zostawiamy umowy o dzieło bo są ludzie, którym odpowiada taka forma zatrudnienia" - śmiech na sali; w sposób ten koleś każdego kota wywróci ogonem do góry. Wystarczy zostawić jedną śmieciówkę - tylko tyle chcą pracodawcy, którzy z tych umów korzystają)
    - reasumując: śmieciówki zostają, tylko etat i kartę nauczyciela zabieramy...
    - no i zabieramy składki które płacicie do ZUS i przenosimy je do Ministerstwa Finansów...


    Wątpię, czy Tomasz Lenz ma świadomość co próbuje sprzedać wyborcom. Ale sprzedaje ten toksyczny produkt świetnie:

    "W ten sposób znikną umowy śmieciowe. Damy Polakom stabilność pracy, umożliwiającą zaplanowanie sobie życia, co dla wielu, chcących założyć rodzinę, jest bardzo istotne".

    Proponuję aby posłowie byli zatrudnieni na umowę o dzieło. Bez składek.

    Proponuję aby można było zwolnić posła z dnia na dzień. Miesięczny okres wypowiedzenia. Albo 2 tygodnie.

    "Zlikwidujmy wszystkie śmieciówki" - i zatrudnijmy posła Lenza na taką umowę o dzieło. Jak każdy Polak, potrzebuje stabilności. Dajmy mu ją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę mi teraz powiedzieć, czy poseł Lenz nie jest oderwany od życia?

      Udaje, że nie jest. A jest oderwany. Proponuje "umowę o dzieło bo są ludzie, którym to odpowiada". Tak jakby ludzie mieli wybór. Tak jakby pracownik nie dostawał oferty: otwierasz działalność i sam płacisz ZUS, masz pracę".

      Nawet na UMK, gdzie jest pan Antonowicz czy pan Kolasiński, ludzie są zwalniani i po miesiącu zatrudniani na umowę na czas określony, bo jest to ich kolejna umowa i powinni przejść na etat. Jest to powszechne na toruńskim uniwersytecie. Co pan na to, panie pośle Lenz? Ci ludzie mają wybór? Mogą nie podpisać tego, co im się podtyka pod nos?

      To jest oderwaniem od życia: poseł siedzący na etacie poselskim. A jak go straci, koledzy pomogą i wrzucą na wiceministra.

      Usuń
    2. Dziwię się też, że poseł Lenz wymienia dr Antonowicza i Kolasińskiego jako kandydatów, którzy "chcieli, ale nie mogli". Takich rzeczy się nie robi. Może przedstawili wymówki, by nie startować. Może kariera naukowa jest dla nich ważniejsza niż polityka i nie wyobrażają sobie łączyć mandatu z pracą naukową i wykładaniem na uniwersytecie. Wówczas nawet nie powinno się ich brać pod uwagę. Poza tym z wypowiedzi Lenza wynika, że obaj naukowcy podpisują się pod programem Platformy w którego przygotowaniu nawet nie brali udziału. W takiej sytuacji jestem po prostu ciekaw co oni myślą o tym programie, czy rzeczywiście jest tak, jak insynuuje poseł Lenz, że ten program im odpowiada. Dziś wypadałoby aby się z tego tłumaczyli, a w to tłumaczenie wrobił ich poseł.

      -------

      Dla mnie zasadniczym problemem jest to, że Platforma to jest ugrupowanie czy środowisko do której jest mi najbliżej, ale program który przedstawili jest bardzo odległy od moich wyobrażeń. Sympatyzuję z PO. Ale czuję się zrobiony na szaro przez ostatnie 4 lata a nowe otwarcie jest dla mnie demagogią.

      Nie wybieram Partii Razem z powodów programowych czy ideowych. Dalej mi do nich niż do PO. Ale potrzebuję uczciwego języka, autentyczności i szczerości. A w programie PO zapisane są przerażające propozycje, które sprzedawane są w iście diaboliczny sposób. Recepta PO na państwo w którym praca będzie lepiej chroniona jest demontaż systemu i budowa systemu jeszcze bardziej opresyjnego wobec pracowników. Ale sprzedawane jest to jako coś na czym mam skorzystać.


      Usuń
  4. Podejrzewam, że intencją programu Platformy jest przemeblowanie systemu emerytalnego w taki sposób, aby gwarantował wszystkim "emeryturę państwową" (minimalną). Będzie to obłudnie sprzedawane jako "system amerykański", co nie jest prawdą.

    To właśnie system emerytalny który obowiązywał dotychczas w Polsce był podobny do amerykańskiego i skalibrowany na nasze demograficzne możliwości. ZUS był social security a II filar był 401k (tylko obowiązkowy, bo w Polsce, kraju który w przeciwieństwie do USA pozwala sobie by pracodawcy uciekali nawet od ZUS-u, II filar musiał być siłą rzeczy obowiązkowy).

    Platforma przez ostatnie 4 lata rozwaliła nasz 401k (II filar) a z ZUS, który teraz pobiera składki w sumie takie, jakie płaciliśmy na I i II filar PO chce zrobić "amerykański social security", czyli emeryturę podstawową, minimalną.

    W Polsce ZUS, czyli nasze social security, też ma charakter redystrybucyjny mimo zapisów, że "tyle ile zaoszczędzisz, tyle wyniesie twoja emerytura" (kapitał / średnie dalsze trwanie). Średnie dalsze trwanie życia jest mocno redystrybucyjne. Emerytura minimalna jest gwarantowana i w dużej mierze jest i będzie dotowana. Poza tym w ZUS jest nadal wiele przywilejów branżowych.

    Problem polega na tym, że w Polsce to ZUS miał być takim social security a II filar naszym 401k (emeryturą dodatkową). Platforma zabrała nam II filar i wrzuciła do ZUS, który wypłaci tylko tę podstawową emeryturę. A ja mam podejrzenie, że PO chce teraz jeszcze w ramach ZUS wprowadzić kolejne spłaszczenie redystrybucyjne tak, żeby nasze składki na I i II filar gwarantowały tylko podstawową, minimalną emeryturę.

    To jest plan Platformy. Zamiast emerytury z I i II filara które miały wynikać z tego ile ktoś zarabiał i zaoszczędził, będzie tylko emerytura "państwowa", minimalna, wypłacana z budżetu. Ale składki się nie zmieniły. Zmieni się wysokość świadczenia.

    Wypada więc zapytać: "gdzie są nasze pieniądze"? Gdzie jest II filar? Gdzie jest Fundusz Rezerwy Demograficznej? Gdzie są obligacje z OFE?

    Wszystko to zostało przeżarte przez 8 lat rządów PO. I mimo, że zostało przeżarte, dług publiczny w Polsce wzrósł!

    Jedyna partia, która ma potencjał aby tworzyć ustrój na potrzeby przetrwania i rozwoju polskiego państwa dokonuje jego demontażu poprzez zadłużenie i puchnięcie sektora publicznego, który dziś koncentruje się na "pozyskiwaniu środków z Unii" i przepuszczaniu ich przez partyjno-urzędowy system "dotacji", na którym bogaci się głównie klasa polityczna i biznes, a nie pracownicy, nie niższa klasa średnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Stanach emerytura minimalna finansowana jest z ok 13% składki. W Polsce, tak spekuluję, PO zmierza do tego, aby ta minimalna emerytura była finansowana dalej ze składek na poziomie prawie 20%... I już dziś PO "zachęca do oszczędzenia", myśli o budowie III filara (dobrowolnego) choć tak naprawdę to byłby już chyba IV filar... Ale kogo na to stać? Aż 20% pójdzie na I i II filar i minimalną emeryturę, żeby dostać normalną trzeba będzie składek na poziomie 25%-30% wynagrodzenia. Nie ma tu znaczenia, czy zapłaci je pracodawca czy pracownik bo ostatecznie zapłaci za to pracownik: klinem podatkowym jeszcze większym niż dziś!

      Program PO to zabójstwo dla polskiego państwa w perspektywie, na przyszłość. Na teraźniejszość polityczną to jest bardzo dobry pomysł, ale jego skutkiem będzie rozpierdzielenie życia naszym dzieciom i rozwalenie kraju. Rozwalenie jego gospodarki.

      Usuń
    2. Aha, jeszcze jedno. Przywileje emerytalne zostaną. Wierzcie mi, że tylko tak się ten system PO da wprowadzić. Zostawiając przywileje emerytalne wybranym grupom

      Usuń