Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

wtorek, 7 czerwca 2016

Czwarta kadencja Michała Zaleskiego


Jest nijaka.
Nie ma mostu, nie ma wrogów, nie ma pomysłów, nie ma "inwestycji". 

Trzy kadencje, aż 12 lat, Zaleski budował był most. Nikt bardziej niż prezydent nie przysłużył się opóźnieniu realizacji tej inwestycji i nikomu nie udało się zyskać na niej tyle popularności. Wrogowie mostu byli wszędzie: wśród inżynierów, polityków, byłych prezydentów czy stowarzyszeń. Wszyscy oni chcieli stać w korkach.

Tymczasem Zaleski budował: most, stadion żużlowy, halę sportową i salę koncertową. Zakupiono nowe tramwaje i wybudowano fragmenty dróg, które co prawda nie układają się w żadną logiczną całość (brakuje zwłaszcza połączenia z autostradą), ale są. Co dalej? Jakie są priorytety prezydenta w czwartej kadencji?

Dla mnie liczy się przede wszystkim jeden wskaźnik skuteczności prezydentury w mieście - liczba stworzonych miejsc pracy. W działaniach Zaleskiego nie widzę na tym polu efektów. Toruński samorząd pod kierunkiem obecnego prezydenta nawet nie próbuje być aktywny w obszarze gospodarki. To po prostu nie jest domena Zaleskiego.






"W Polsce może powstać 20 tysięcy miejsc pracy" - pisze Gazeta Wyborcza. Chodzi o rozwój centrów usług dla biznesu.

- Kluczowa dla przyciągania tego typu inwestycji jest oferta powierzchni biurowych, miasta nakłaniają deweloperów do budowy nowych biur. Poza tym ważna jest obsługa inwestora, oraz instrumenty rynku pracy - mówi dyrektor Haponik (Iwona Chojnowska-Haponik, dyrektor departamentu inwestycji zagranicznych w PAIiIZ)
 
Oprócz Lublina na arenę walki o inwestorów usługowych wchodzą m.in. Kielce, Olsztyn, Częstochowa, Zielona Góra. 
PAIiIZ rozmawia obecnie ze 180 potencjalnymi inwestorami. Mogą oni zainwestować 3,6 mld euro i utworzyć 40 tys. miejsc pracy. Połowa tych etatów dotyczy centrów usług. Z dotychczasowych doświadczeń wynika, ze umowa inwestycyjna podpisywana jest z co trzecim negocjującym.

Załóżmy, że Toruń ma realną szansę na 10% projektów które zrealizuje PAIZ, czyli 6 inwestorów, 120 mln euro i 1.3 tys miejsc pracy. Jeśli wykorzystamy nasze szanse w połowie, w Toruniu zainwestowanych zostałyby aż 200 mln zł w powstanie ok 600 miejsc pracy. Dlaczego prezydent Zaleski obawia się takich wyzwań?

Szanse Torunia w wyścigu z Zieloną Górą, Kielcami, Częstochową czy Olsztynem są bardzo duże. Nie wierzę, że nie uda nam się przyciągnąć do miasta ani jednego dużego inwestora, który rozważa wejście do Polski. Toruń ma naprawdę dużo do zaproponowania i tylko brak aktywności samorządu sprawia, że dotychczas nas omijano.

Największym naszym błędem jest bowiem czekanie - aż ktoś zapuka do drzwi magistratu, aż ktoś napisze maila z pytaniem, aż ktoś zadzwoni. Największym błędem jest wpatrywanie się w słuchawkę telefonu. W ten sposób nigdy nic nie sprzedamy, a przecież mamy produkt lepszy niż inni - miasto w którym wydano miliardy na "inwestycje".

Wydaje mi się, że naszym głównym problemem jest to, nikt w magistracie czy w spółkach przez niego stworzonych nie chwyci za telefon bez zgody prezydenta. Inicjatywa należy do Zaleskiego. Sukcesy są wynikiem jego działań. Mamy bardzo zdolne kadry urzędnicze, ale ludzie nie są przez prezydenta motywowani do przejawiania inicjatywy i okazywania samodzielności. Odbierać telefony - tak. Dzwonić z ofertą w imieniu miasta - nie bardzo.

* * * 

Gdzie są nasi młodzi radni, którzy trąbili o przedsiębiorczości? Gdzie jest Myrcha (został posłem, ale to go nie zwolniło z obietnic w samorządowej kampanii wyborczej), Jóźwiak, Gulewski czy Rzymyszkiewicz? Na czym polega aktywność pana Krzysztofa Komana z toruńskiego biura wsparcia biznesu?

Gdzie jest nasza powierzchnia biurowa, o której tak elokwentnie opowiadał pan radny Bartłomiej Jóźwiak w czasie kampanii wyborczej? Pytania można mnożyć. W mieście nic się nie dzieje.

Radni chcą sobie przyznać podwyżki, ale efektów ich działań sprawiających, że wszyscy mamy szanse na coraz lepszą pracę nie widać.

O potrzebie budowy wysokiej klasy biurowców pisałem od bardzo dawna, ostatnio wspominałem o niej przy okazji planów remontu basenu elanowskiego. Kolejna stracona okazja - zjeżdżalnię w basenie konsultowaliśmy latami, a działań na rzecz rozwoju gospodarki nie widać. Bydgoszcz za prezydentury Bruskiego może być dla nas przykładem aktywności i inicjatywy gospodarczej ze strony samorządu.

* * *


Jesteśmy liderami w wylewaniu asfaltu na ulice i betonu pod fundamenty, ale nie są to fundamenty rynku pracy i dobrobytu. Marnujemy kolejną samorządową kadencję. Żeby dostać podwyżkę, trzeba się bardziej postarać, szanowni radni.

Czy podwyżki dostaje się dlatego, "że dawno podwyżek nie było i benzyna podrożała"?

Tak tłumaczy podwyżki Paweł Gulewski, radny PO, dla DD Toruń:
- Po pierwsze: stabilizacja finansów miasta - wymienia Gulewski. - Po drugie: spore różnice między tym, co otrzymujemy jako toruńscy radni, a co otrzymują radni z Włocławka czy Bydgoszczy. Po trzecie: podwyżka niweluje koszty drożejącego paliwa, a samochodami jeździmy na spotkania z mieszkańcami, dyżury. To się znacząco nie odbije na budżecie.
No jakbym górnika słyszał! "Sytuacja na kopalni jest dobra, więc deputaty się należą. Węgiel drożeje - czas na podwyżki". A potem okazuje się, wydajność pracy w górnictwie w Polsce jest najniższa na świecie. Dlaczego? Bo górnicy - czy radni Platformy - myślą takimi właśnie, nierynkowymi kategoriami i kultywują postawę roszczeniową.

W 2009 lider Sierpnia 80, Bogusław Ziętek, tak uzasadniał podwyżki: "Dobra sytuacja ekonomiczna kopalń uzasadnia nasze żądania". Podobnie wypowiadał się Roman Brudziński z Solidarności JSW: Postulat 7-procentowej podwyżki płac to nie jest wygórowane żądanie. Wysoka inflacja oraz znaczny wzrostu kosztów utrzymania, żywności, czynszów, energii i paliwa , w pełni uzasadniają nasze żądania. Dziś po takie właśnie argumenty, z braku innych, sięgają toruńscy radni.

W normalnej pracy premię czy podwyżkę dostaje się za efekty, a nie dlatego, że dawno podwyżki nie było czy dlatego, że podrożało paliwo i dojazd do pracy więcej kosztuje (tym bardziej, że radny porusza się do pracy po Toruniu a nie dojeżdża gdzieś dalej, jak wielu).

* * *

Ja naprawdę życzę wam, Państwo radni, podwyżek i sukcesów zawodowych. Wasze sukcesy będą sukcesami miasta i moimi. Wierzę w wasze możliwości. Po prostu próbujcie. Motywujcie prezydenta do podejmowania wyzwań! Nikt nie będzie miał pretensji o podwyżki jeśli pokażecie jakieś poważne efekty swojej pracy.


2 komentarze:

  1. Przecież towarzysz Zaleski tworzy miejsca pracy swoim znajomym i znajmomym znajomego króliczka. A Gulewski jak zwykle jest oderwany od rzeczywistości. Oderwano koryto członkomm Partii Oszustów i teraz biedactwa nie mogą się znaleźć w nowej rzeczywistości. Mało chamy zarabiają! Nie ma gdzie kombinowac i zabierać. Od pasożyty...

    OdpowiedzUsuń
  2. A Zaleski będzie czwartą kandecję się opierdalać, a mieszkańcy będą płacić jemu i całej jego bandzie niekompetentnych derektorów nie małe pensyjki.

    OdpowiedzUsuń