Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

poniedziałek, 22 września 2014

Wybory 2014: Test kompetencji


Jakich kompetencji oczekujemy od przyszłego prezydenta Torunia?
W jaki sposób ocenić silne i słabe strony kandydatów na ten urząd?
Mam propozycję bardzo prostego i powszechnie stosowanego narzędzia.


Wydaje mi się, że ani Mariusz Orłowski z Telewizji Toruń, ani Andrzej Padniewski z Anty-Toruń nie mają kompetencji-do-oceny-kompetencji kandydatów na urząd prezydenta miasta. Powinniśmy więc zdać się na opinię specjalistów.

Proponuję, aby toruńskie media relacjonujące kampanię wyborczą zaproponowały kandydatom na prezydenta przejście prostych testów kompetencyjnych przygotowanych przez niezależną firmę rekrutacyjną. Tylko w ten sposób można zobiektywizować (wystandaryzować) wyniki testów kompetencyjnych dwóch liczących się kandydatów do tego stołka: Joanny Scheuring Wielgus i Michała Zaleskiego.




Naturalnie, testy te powinny mieć charakter wspólnej zabawy. Taką zabawę Mariusz Orłowski przygotował na poziomie Telewizji Toruń kandydatce Czasu Mieszkańców, Joannie Scheuring Wielgus. Redaktor Orłowski ma podobno startować w wyborach do rady miasta z listy komitetu obecnego prezydenta, Michała Zaleskiego; poza tym dał się poznać jako wybitny znawca pytań na które lubi odpowiadać Michał Zaleski, więc wymyśloną przez niego zabawę proponuję powtórzyć w bardziej laboratoryjnych warunkach, z udziałem obu liczących się w tych wyborach kandydatów.

Joanna przeszła "test spółdzielni MSM" bardzo dobrze radząc sobie z pytaniami na które nie znała odpowiedzi. Podkreślę za redaktorem Orłowskim: "nie znała odpowiedzi" - dziś testy kompetencji w głównej mierze koncentrują się bowiem na ocenie zachowania kandydatów w sytuacjach w których nie czują się komfortowo.

Niestety, red. Orłowski zadawał pytania proste: o janosikowe, finansowanie oświaty z budżetu miasta, dług publiczny i dochody własne budżetu. Pytania te miały charakter zamknięty, a więc nawet udzielenie poprawnej odpowiedzi nic ciekawego nie powiedziałoby o kandydatce. Wiem to stąd, że znałem odpowiedzi na wszystkie zadane przez Orłowskiego pytania (bo są to pytania, na które Michał Zaleski uwielbia udzielać publicznej odpowiedzi nawet gdy nikt go o te sprawy nie pyta; gromadzenie takiej wiedzy nie ma żadnych wymiernych skutków dla miasta, daje ona złudzenie że coś się umie).

* * *

Nawiasem mówiąc, zdarza się, że odpowiedzi udzielanie przez Zaleskiego w takich sprawach jak np subwencja oświatowa są błędne a wręcz demagogiczne jak kampania: "Stawka większa niż 8 miliardów" w którą po stronie prezydenta Zaleskiego zaangażował się prezes Stowarzyszenia Czas Gospodarzy a zarazem sędzia Sądu Rejonowego w Toruniu z XI Wydziału Cywilnego Paweł Luberadzki; no chyba że mamy do czynienia z jakąś zbieżnością nazwisk, bo trudno mi sobie wyobrazić sędziego związanego z jakąkolwiek władzą wykonawczą czy ustawodawczą.
Jeśli zaś chodzi o janosikowe, pytanie należy do tych, które mieszczą się tej samej szufladzie, w której leży pytanie: "ale dlaczego muszę płacić podatki" lub, jak ujął to Orłowski, "czy pani wie, ile podatku pani płaci a ile dostaje w zamian?".

Gdyby stowarzyszenie Zaleskiego i Liberadzkiego znało odpowiedź na pytanie skąd wzięło się 149 mln zł dofinansowania na most, skąd wzięło się wcześniejsze 320 mln zł dofinansowania na most, i skąd weźmie się kolejne np. 200 mln zł na dokończenie trasy mostowej, albo skąd biorą się środki europejskie w ramach RPO wówczas nie wnosiłoby o wyrównanie subwencji oświatowej (a środki te biorą się stąd że rząd przekazuje dużą część wpływów z podatków pośrednich do budżetu unijnego podczas gdy samorządy nic do tej puli nie wnoszą, a tylko z niej wyciągają w ramach programów operacyjnych).


* * *


Na wyższe stanowiska menadżerskie w korporacjach testy kompetencji prowadzone są w drodze tzw. Assessment Center. Standaryzacja testów polega na tym, że ich wyniki są w dużej mierze niezależne od długości stażu i doświadczenia zawodowego, a koncentrują się na ocenie nabytych kwalifikacji, interdyscyplinarnych umiejętności pozyskanych w trakcie kariery zawodowej oraz indywidualnych predyspozycji, którymi dysponuje kandydat (w istocie jest to jeszcze bardziej paskudne niż wynika z tego opisu).

Profesjonalne testy kompetencyjne nie mają dziś wiele wspólnego z teleturniejem "Jeden z dziesięciu". Nie sądzę, aby w ocenie kompetencji na stanowisko prezydenta przydatna była znajomość pakietu ustaw samorządowych. Do niczego nie przyda się wykucie na pamięć kwot z wykonania budżetu, wieloletniej strategii finansowej czy wieloletniego programu inwestycyjnego (u Zaleskiego zmieniają się co roku jak w kalejdoskopie, a jeśli chodzi o wykonanie budżetu to zawsze pod koniec roku jest nowelizowany aby osiągnąć 99% wykonanie, podobnie zresztą zachowuje się budżet województwa co pokazuje brak zdolności samorządów do zaplanowania swoich wydatków w perspektywie 12 miesięcy, a co tu mówić o horyzoncie wieloletnim).

Finansowanie działalności samorządu jest w dużej mierze czynnością techniczną i wtórną wobec strategii rozwoju - a tę jak wiemy determinuje struktura wydatków budżetowych w długim okresie, przede wszystkim inwestycyjnych, którą Joanna Scheuring Wielgus słusznie moim zdaniem kwestionuje. Podobnie jest z wiedzą o prawnych normach w jakich osadzona jest działalność samorządu - jest niezbędna na etapie realizacji na stanowiskach kierowniczych magistratu, ale nie jest szczególnie istotna przy określaniu strategicznych kierunków działań samorządu.


* * *

Nie będę przeciągać tego wpisu, więc napiszę krótko: wczytywałem się w ustawy z obszaru pomocy społecznej (bardzo skomplikowane i trudne, tzw. "becikowe" to jest mały miki a przecież tyle z tym problemu), ustawy z zakresu ochrony środowiska (uooś, poś), ustawy z zakresu planowania przestrzennego, w ustawę o finansach publicznych, ustawy o samorządzie, itd. Znajomość tych ustaw moim zdaniem nie ma żadnego znaczenia z punktu widzenia zdolności do dobrego pełnienia funkcji prezydenta i wytyczania kierunków rozwoju miasta.

Być może lepiej przeszedłbym test Orłowskiego niż Joanna, ale wyniki tak skonstruowanych testów naprawdę nic nie znaczą. Co więcej, na stanowisko o jakie ubiega się Joanna nie jest potrzebny człowiek z wiedzą, ale człowiek z przekonującą wizją funkcjonowania miasta. Mnie ujmuje wizja Joanny: żaden pomysł nie będzie odrzucony i zmarnowany, słowo "niedasię" zostanie wykreślone ze słownika inwestycji razem ze słowem "dyslokacja", które tak często powtarzał podczas wywiadu Orłowski.

Na stanowisku prezydenta nie wystarczy wiedza "jak powinno być", bardziej liczy się umiejętność zjednywania do swojej wizji innych. Wydaje mi się, że to co Michał Zaleski, ja czy ktoś inny wiemy o inwestycjach drogowych jest w sumie mało istotne bo nasze miasto jak kania dżdżu potrzebuje kogoś, kto będzie starał się zrozumieć po co w ogóle te drogi budujemy, jak mają wyglądać i w jaki sposób rozwiązywać konflikty społeczne które ich budowa wywołuje.

Ja czasem próbuję przekonywać innych do swoich pomysłów, pomysłem Joanny jest wspólne poszukiwanie najlepszych, dlatego jej kwalifikacje do stanowiska prezydenta miasta oceniam wyżej niż swoje. Z kolei Michał Zaleski nigdy nie czuł potrzeby aby kogokolwiek do swych pomysłów przekonywać, raczej szantażował miasto niewykonaniem swojej mostowej woli lokalizacyjnej. A gdy ktoś kwestionuje jego, Michała Zaleskiego, pomysły, prezydent wpada w złość (przy okazji podpowiem, że to słabo wypada w testach kompetencji w części: innowacyjność).

Nie wyobrażam sobie, aby prezydentem znów był ktoś kto przy okazji dużych miejskich inwestycji dzieli ludzi; oczekuję że będzie nim ktoś kto ludzi z pomysłami przyciąga i gromadzi wokół siebie. Doktrynę "dziel i rządź" z powodzeniem wcielał życie przez trzy mostowe kadencje Michał Zaleski. Joanna Scheuring Wielgus chce to wreszcie zmienić, to mi wystarcza.



* * *

Zachęcam pana prezydenta Michała Zaleskiego do spróbowania swoich sił w prostych testach kompetencji na portalach z ofertami pracy. Mogą się przydać, zarówno w trakcie kampanii wyborczej jak i po niej. Może dowiemy się co daje wkuwanie ćwiczeń testujących umiejętności pracy w grupie.

* * *

Mam nadzieję, że ktoś w tej kampanii wyborczej obieca przekazanie spraw związanych z rekrutacją do urzędu miasta firmie zewnętrznej, która przy okazji stworzy development center dla urzędników.



3 komentarze:

  1. Trochę z innej beczki: te 149 mln zł zastrzyku ma niebagatelne znaczenie dla finansów miejskich. W uproszczeniu: jeśli wydaje się wam, że widzieliście "inwestycje" to jeszcze ich na dobrą sprawę nie widzieliście. Pamiętacie, że mamy jeszcze 1 kredyt w EBI (ten most) i 2 kredyt w EBI (który już na obiecali), a teraz te 149 mln zł.

    Nic dziwnego, że PO Lenza i Całbeckiego leci na ten szmal. Nawet takiemu Rzymyszkiewiczowi, Jóźwiakowi czy Gulewskiemu coś z tego skapnie: nich to będzie ekstra 5 tys albo 10 tys albo 100 tys. Etatowy wiceminister Karpiński weźmie wszystko co dadzą bo swoją karierę związał z polityką.

    W Toruniu nie ma też zasadniczej różnicy miedzy PiS a PO. Nie w PO Całbeckiego i Lenza.

    Moim zdaniem wygląda to po prostu tak, że przy pewnych kwotach nie ma się co kłócić o koryto bo starczy dla wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Chciałbym powiedzieć, że przylecą jak pszczoły do miodu, ale kolega ze stowarzyszenia zawsze mnie poprawiał: jak muchy do główna.

      Bo też cały problem sprowadza się znów do tego w co wpompować pieniądze: bo one są i trzeba je wydać.

      A jeśli komuś z was wydaje się, że te inwestycje w jakikolwiek sposób podniosą jego dochody to możecie być pewni, że w pierwszej kolejności podniosą dochody tych państwa, którzy budują nowa samorządową nomenklaturę wzorując się na PZPR, która przecież miała różne frakcje: Piotrka, Tomka, jednego czy drugiego Grześka, itd.

      Usuń
    2. Idea gromadzenia i wydawania publicznych pieniędzy sprowadza się do tego: gromadzić coraz więcej (choćby drukowaniem pustego pieniądza) i wydawać coraz więcej, przy czym w pierwszej kolejności nasze pieniądze będą trafiać w ręce politycznej nomenklatury, dalej w ręce ich rodzin, znajomych ich rodzin, ich sympatyków i pochlebców... Jak się wydaje milion to można zostać przyłapanym na 10 tys zł, ale jak się wydaje miliard to spokojnie parę milionów można między siebie podzielić.

      Problem z tą doktryną polega na tym, że jej stosowanie rozpieprza gospodarkę i fundamenty demokratycznego państwa. To nie tylko pospolita korupcja, to także - a może przede wszystkim - rozpowszechnienie mechanizmów mających na celu wybór gorszego. Zrobić coś szybciej, dla szybkiego efektu, dla efektu politycznego. Zatrudnić swoich znajomych. Wybierać wiernych i lojalnych, choćby nic nie umieli (Zapytam przewrotnie: co umie pan Karpiński, pan Gulewski czy pan Rzymyszkiewicz, bo mam wrażenie że w życiu nic nie robili poza zabawą w politykę).

      ============================

      Fontanna pieniędzy publicznych w samorządach dopiero tryśnie.

      "Nowa perspektywa" to właśnie oznacza: cała kasa unijna przejdzie przez samorządy.

      Dotychczas największe pieniądze leżały w PO IiŚ przy którym wszystkie programy regionalne (RPO) były stosunkowo małe. Teraz będzie odwrotnie: zamiast dużych programów krajowych będą bogate programy regionalne.

      W ręce ludzi niekompetentnych oddane zostaną setki miliardów złotych.

      Proszę spojrzeć na radnych sejmików, na urzędników urzędu marszałkowskiego, na ten cały cyrk - to naprawdę daleko odbiega pod względem efektywności pracy od przeciętnej małe czy średniej firmy w Polsce.

      Tego co ci ludzie tu będą wyczyniać nie sposób sobie wyobrazić. Trochę wiem jak to wygląda od środka i wiem w jakim kierunku to pójdzie.

      PO dąży do sojuszu z Zaleskim z tych właśnie powodów a architektem tej koalicji jest Piotr Całbecki.

      Usuń