Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

wtorek, 5 lipca 2016

Czy ekonomia to nauka

Temat zasługuje na więcej niż notka z telefonu, z błędami, ale okoliczności czynią sposobność. 

Nauką jest to, co płynie z pisanej przez inteligentnych ludzi konfrontacji zjawisk z próbami ich wyjaśnienia. Trudno więc odmówić ekonomii przymiotu nauki gdy zmierza się ze zjawiskami najtrudniejszymi do zbadania i nie sposób ją lekceważyć gdy prezentuje proste i jednoznaczne odpowiedzi które pasują do modelu a nie do rzeczywistości. Ekonomia jest więc tym bardziej ciekawa im bardziej krytykuje swoje osiągnięcia. Wyśmiewanie się z homo economicus jest równie niepoważne co literalne traktowanie wynikow modeli równowagi posługujących się tym pojęciem. Ekonomia jest starciem idei politycznych świadomą targających nią interesów, która błyszczy w dyskusji doktrynerów. 

Negowanie ekonomii jako nauki płynie z lewej flanki, ale te interesy ekonomiczne moim zdaniem produkują własną wizję stosunków gospodarczych, własną ekonomię opartą na bardzo racjonalnych podstawach. Nauka jest syntezą przeciwstawnych tez więc słabość ekonomii jako nauki można upatrywac w tym, że nie dość poważnie traktuje jeden ze swych bardziej heretystycznych dziś kierunków. 

Jako ekonomista praktykujący mogę powiedzieć tak: wycena może być przeprowadzona wieloma różnymi metodami, w zależności pd tego kto płaci i jaki chce uzyskać wynik. Sztuka ksiegowania nie polega na tym, że aktywa zgadzają się z pasywami, ale że zgadzają się przy oczekiwanych założeniach. Księgowi czy audytorzy 95% swoich umiejętności mogą wycenić na średnią krajową ale rynek płaci eksta za te 5% które polega na zamieszczeniu się w założeniach przy maksimum kreatywności. 

Wiem, jak to brzmi. Dlatego właśnie uważam że prawdziwa ekonomia jest tam, gdzie interes, który za omawianą sprawą stoi, się ujawnia. Ekonomia jest sztuką demaskacji interesów. Mówienie, że ekonomia polega jedynie na maskowaniu własnej doktryny i własnych interesów poprzez pseudonaukowe rozprawki jest jednak oznaką pychy lub ignorancji wobec tych wszystkich, którzy krytycznie podchodzą do danych, procesów, modeli, wniosków. Mówiąc do ekonomistów: hej, wy, przemądrzali spiskowcy z klapkami na oczach, wasze modele są oparte na trywialnych założeniach - można trafić zarówno na kogoś obrażonego na pretensje, jak i na kogoś kto takie uwagi zbywa uśmiechem rozumiejąc że nie wykłada nauki o życiu i zabijaniu tylko bawi się założeniami i wynikami. 

Z jednym na pewni zgodzić się trzeba, tzn z tym że dziś mało jest ekonomii w ekonomii, a nauka przegrywa z presja. 

Natomiast nie sposob dziś narzekać na brak ciekawych problemów. Moim zdaniem, na gruncie teoretycznym, tzw agency models sa jednak dużym krokiem naprzód. W makro z kolei wiążącym nie jest wcale neoliberalny model tylko new keynsian z założeniem sticky prices. Dyskusja w której wskazuje sie ISLM jako model obowiązujący jest jednak śmieszna. 

Z kolei jako praktyk wciąż uczę się czym jest konfrontacja oczekiwań z rzeczywistością, z "prawdą". Kazdy ma swoją rzeczywistość i własna prawdę; banki, skoki, knf czy bfg. Ekonomista wie że wszędzie, w każdym środowisku, jest jakiś interes. Wie rownież że autorytet knf jest kluczowy dla rynku. O czym więc może toczyć sie dyskusja?

Reasumując, ekonomia to taka dziwna nauka w której można błysnąć oryginalnym podejściem do tematu, w której trudno dojść do złych wniosków, w której trudno sie mylić, ale w której szalenie łatwo uznać wszystkich nieprzekonanych za pomyleńców. 

1 komentarz:

  1. Można się więc zastanawiać czy Ben Bernanke, rodem z Przemyśla, ocalił świat, czy ocalił potwora, który go zjada.

    OdpowiedzUsuń