Włączyłem się do dyskusji na fejsie Michała Rzymyszkiewicz, radnego PO, o toruńskiej imprezie sylwestrowej z tvp2 za 1,6 mln zł. Staram się zyskać zainteresowanie radnych tematem atrakcyjności inwestycyjnej miasta.
* * *
Dwójka zerwała kontrakt z Wrocławiem i przenosi w tym roku Sylwestra do Torunia. Wrocławska impreza kosztowała 5 mln zł, przy wkładzie miasta 3 mln zł, w tym 1.5 mln zł na honoraria a 1.5 mln zł na ochronę i przygotowanie. Nie wiem jeszcze na czym zamierzamy oszczędzić, czy na ochronie, czy na pompie z jaką otwierać będziemy szampana. Radny obiecał, że do poniedziałku to ustali.
Efekt promocyjny, jaki, zdaje, się chcemy uzyskać, w dużej mierze zależy bowiem od tego, na ile uda nam się przebić sylwestra we Wrocławiu. Przy budżecie o połowę mniejszym może to być trudne, jeśli w ogóle możliwe. Miasta współpracujące z Polsatem czy TVN dokładają po 2 mln zł. Być może więc przy okazji nowego roku chcemy pokazać całej Polsce i wypromować nasz gospodarski, tani samorząd?
Dyskusja na fejsie dotyczy sensu stricto pieniędzy: czy nasze miasto stać na przebalowanie 1,6 mln zł w ciągu kilku godzin, czy nie. Wrocław stać: jest Europejską Stolicą Kultury 2016, jest też w pierwszej dziesiątce europejskich miast przyciągających najwięcej inwestycji zagranicznych. Pod względem strategii przyciągania inwestycji bezpośrednich Wrocław znalazł się na pierwszym miejscu wśród europejskich miast w prestiżowym rankingu FDI Intelligence. Wrocławianie mogą otwierać szampana za 3 mln zł, my nie.
Jak wypada w rankingu FDI Intelligence Toruń? Cieniutko. Jest, jak zwykle, dobrym miejscem do życia - do inwestowania już nie.
W latach 2007-2015 Polska była liderem w Europie pod względem napływu zagranicznych inwestycji bezpośrednich. Ambiwalentne ich ujecie w planie Morawieckiego nie neguje ich gospodarczego znaczenia: dzięki nim powstały w Polsce dziesiątki tysięcy miejsc pracy, głownie w nowoczesnych usługach i przetwórstwie przemysłowym. Wydaje się, że dla polskich miast właśnie te inwestycje były głównym silnikiem rozwoju gospodarczego w ostatniej dekadzie.
W zestawieniu przygotowanym na podstawie info PAIZ studenci z Częstochowy pokazali do jakich miast napływały inwestycje bezpośrednie do 2012 roku. Niestety, jest tu tylko ich liczba, bez wskazania miejsc pracy jakie zostały stworzone.
Warszawa 509, Poznań, Kraków, Wrocław po około 50, Łódź 35, Gdańsk, Katowice, Szczecin po ok 20-30. W naszym regionie: Bydgoszcz 25, Włocławek 8.
Torunia nie ma w zestawieniu. Problem polega na tym, że Torunia nie ma w żadnym zestawieniu inwestycji budujących nowoczesne miejsca pracy. Chciałbym więc, za pośrednictwem radnego, dopytać o sukcesy gospodarcze miasta w minionym roku. Co w zasadzie chcemy świętować podczas tego sylwestra?
Może inaczej: jakie inwestycje bezpośrednie przyciągnęliśmy w ciągu ostatnich 10 lat? Nie pytam o Lidla, Biedronkę, Kaufland i galerie handlowe. Co opijamy w tym roku, panie i panowie radni?
EY pisał o rekordowych inwestycjach zagranicznych w Europie w 2015 i w Polsce, która stała się ich liderem. Dziwne, że owa koniunktura szerokim łukiem ominęła tak atrakcyjne do życia miasto jak Toruń, siedzibę sejmiku i zarządu województwa kujawsko-pomorskiego.
Pisząc o promocji miasta radny wspomniał o badaniach ruchu turystycznego, które wykażą efekt podjętej decyzji o organizacji imprezy sylwestrowej z dwójką. Od lat chwalimy się rosnącymi w turystyce słupkami i dyskutujemy co zrobić, aby turyści zatrzymali się na dłużej niż 1 dzień.
Tymczasem inne miasta w Polsce przyciągają nie na jeden dzień, nie na tydzień, ale na kilkanaście lat. Przyciągają nie turystów, którzy zostawiają kasę w "naszych hotelach" (należących do sieciówek z siedzibą poza województwem czy poza krajem), czy napiwek w restauracji zatrudniającej za minimalną krajową w sezonie turystycznym, ale inwestorów zatrudniających na umowę o pracę, na wiele miesięcy i lat.
Dochody samorządu miejskiego pochodzą z PIT: od lokalnych przedsiębiorców (głównie liniowy PiT) i od pracowników, a nie z CIT czy VAT. Cóż nam więc z tego "ruchu turystycznego". W Wielkiej Brytanii do pracy w hotelarstwie i gastronomii zatrudnia się cudzoziemców; te branże płacą niewielkie pensje, sezonowo, pod stołem. Dlaczego więc, gdy inne europejskie czy polskie miasta walczą o inwestycje bezpośrednie, my skupiamy się na rozwoju ruchu turystycznego?
Zostawmy, do licha, tę turystykę. To nie jest sektor na którym można opierać przyszłość i rozwój dużego miasta. Tak można planować w Jastarni, Krynicy, Zakopanem czy Ciechocinku. Jesteśmy w Toruniu na dobrej drodze by stać się sanatorium Europy, "uzdrowiskiem", choć w regionie wciąż wyprzedza nas Ciechocinek, więc w tym wyścigu mamy jeszcze sporo do zrobienia. Czy warto?
Wszedłem sobie na stronę PAIZ, gdzie inwestorzy mogą wyszukać tereny pod inwestycje w Polsce. W Toruniu oferta jest niezmiennie ta sama od lat. Mamy absurdalne ceny gruntów miejskich, które dopiero w ostatnim czasie doczekały się uzbrojenia. Dlaczego? Może dlatego, że jest prywatna oferta: 150 hektarów (!) Elany. Oferta miejska to kilkadziesiąt hektarów, których od lat nie umiemy, a raczej nie chcemy zagospodarować pod przemysł, czy usługi, bo spadłyby ceny gruntów prywatnych. W zestawieniu nie wykazano terenów po Polchemie, czyli kolejnych kilkadziesiąt hektarów. Mamy tego bardzo dużo, ale trzymane jest w rękach kilku ludzi, a miasto wspiera ich posiadanie prowadząc politykę wysokich cen nieruchomości.
Mamy więc w Toruniu przeszło 200 hektarów gruntów, na których spokojnie mogłoby znaleźć pracę kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Jednocześnie mamy ogromny w stosunku do wielkości miasta UMK, który co roku wypuszcza kilka tysięcy absolwentów. W większości opuszczają Toruń, bo nie ma dla nich pracy.
Co jest więc naszym problem? Gdzie jest diagnoza gospodarczej stagnacji w mieście? Widzę kilka kwestii, o których trzeba w mieście rozmawiać i proponuję aby tę dyskusję przeprowadzić przed otwieraniem szampana za półtorej bańki.
1) Grunty inwestycyjne mamy. Ale nie są dostępne ze względu na ceny. Moim zdaniem samorząd toruński zawyża ceny nieruchomości, bo na wysokich cenach korzystają właścicieli gruntów prywatnych: Elany i Polchemu. Naszym problem są ceny działek. Samorząd je sztucznie zawyża dlatego nikt ich nie chce kupić. Obniżmy ceny gruntów miejskich i przygotujemy dobrą ofertę dla inwestorów.
2) Brak aktywności strony samorządowej. Nie ma strategii, nie ma aktywności, nie ma urzędniczej inwencji, prezydenckiego zainteresowania, nacisków radnych. Prowadzimy politykę wysokich cen.
3) Nie ma strategii jak wykorzystać potencjał UMK, aktywność samorządu i dostępność terenów.
Wydaje mi się, że jeśli chodzi o rozwój gospodarczy ostatnią dekadę straciliśmy. Prezydentura Zaleskiego obfitowała w spektakularne inwestycje publiczne, ale zabrakło inwestycji prywatnych, bezpośrednich, zagranicznych, zwiększających liczbę miejsc pracy. Bydgoszcz wygrywa 25:0.
* * *
Link to sylwestrowej dyskusji na facebooku radnego Rzymyszkiewicza:
Skoro naszą przyszłością jest turystyka powinniśmy pominąć UMK i skupić się na kształceniu ustawicznym w CKU i zawodówkach; zamiast politologii, prawa, administracji, zarządzania i marketingu skupmy się raczej na gastronomii, hotelarstwie, obsłudze ruchu turystycznego, szkoleniu w prowadzeniu drobnej sezonowej działalności gospodarczej w zakresie sprzedaży wyrobów pamiątkarskich, mieczy świetlnych, zabawek w formie toporów i hełmów średniowiecznych. Myśle ze toruński rynek juz odczuwa brak wykwalifikowanych rąk do pracy przy produkcji zapiekanek i kebabów. Pożądane są rownież specjalizacje w zawodach gofrowniczych: nakładacz bitej śmietany i owoców oraz obsługiwacz gofrownicy. Tutaj widzę sporo sukcesów prezydenta Zaleskiego i radnych. Miasto kwitnie. Ludzie mają pracę. Turyści zajadają nasze tradycyjne wyroby toruńskie: piernik, gofr, zapiekanka i kebab.
OdpowiedzUsuńBa! Nie mozna zapominać o szkoleniach w profesjach garmażeri lodowo cukierniczej. Podawacz wafelków - myśle ze absolwent UMK marzy by zaraz po uzyskaniu dyplomu mgr trafić za ladę do Lenkiewicza i robić karierę w szeroko pojętej obsłudze klienta.
http://www.bip.torun.pl/inw_info.php?Oferta=1050&FOf=Aktualna&WL=1&To=0&Ts=0&Kod=277&o=0&s=0
OdpowiedzUsuńPowierzchnia: 5.5 ha
Cena: 4.1 mln zł.
Cena m2: 76 zł!
"Zbywany grunt jest niezabudowany, niezagospodarowany i nieuzbrojony, porośnięty drzewami i krzewami. Grunt stanowi użytek Ls."
Las, nieużytek, nieuzbrojony, niezabudowany za 76 zł!
Karkosik na Elanie: 100 zł/m2 uzbrojone działki z drogami przyjmowanymi przez miasto.
http://invest-in-wroclaw.pl/wp-content/uploads/2014/03/Krzyzowice_Wierzbica-Wroclaw-District-145-ha.pdf
OdpowiedzUsuńWrocław: uzbrojone po 90 zł/m2. U nas Karkosik chce 120 zł/m2 netto. Brutto 14 zł/m2. Z kolei samorząd oferuje krzaki bez dróg, prądu, gazu, kanalizacji i żadnych pozwoleń za 75 zł/m2. Chore miasto.
A bezradzie siedzą 24 zera...
OdpowiedzUsuń