Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

sobota, 21 maja 2016

The fall of the Roman Empire


Nie chcę zadzierać z grubymi rybami,
ale chciałbym skomentować tę sprawę.
Tytuł wpisu zapożyczyłem z komentarza pod artykułem: "Ruszył proces karny małżeństwa Karkosików". Jest przewrotny.

Dziennikarz Gazety wspomina, że miliarder przyszedł do sądu rozluźniony i chętnie rozmawiał z dziennikarzami. Tłumaczył, że transakcje z żoną służyły optymalizacji podatkowej: ujednoliceniu cen akcji spółki, które kupował w różnych okresach po różnych cenach.

Nie znam się na prawie podatkowym ale wydaje mi się, że obrót publiczny nie służy do prowadzenia "optymalizacji podatkowej". Nie życzę państwu Karkosik źle; wręcz przeciwnie, chciałbym aby udało im się wyjaśnić sądowi w sposób przekonujący naturę zawieranych transakcji.

* * *


Przestępstwa związane z obrotem publicznym nie są, moim zdaniem, traktowane w Polsce wystarczająco poważnie. Mam nadzieję, że zarówno polskie prawo jak i skuteczność KNF będą podążały za światowymi trendami zwiększania przejrzystości transakcji na rynkach kapitałowych. 

Lekceważące podejście do KNF ze strony dużych inwestorów jest nie do zaakceptowania. Powoływanie się na "brak dokumentów określających dobre praktyki rynkowe" jest w dzisiejszych, pokryzysowych czasach anachronizmem. W Stanach brzmiałoby jak przyznanie się do winy. 

Jeśli chcemy wzmocnić rynek kapitałowy w Polsce, choćby mając w perspektywie Plan Morawieckiego i jakieś formy naszych GSE, musimy dążyć do wzmocnienia autorytetu nadzoru finansowego. Niskie kary finansowe, brak odpowiedzialności karnej, zagrożenie niewielką karą "w zawiasach" za takie sprawy jak Petrolinvest czy fundusz Idea, hamują naszą gospodarkę. 

Na taśmach kelnerów jeden z miliarderów gratulował poprzedniemu rządowi przyjęcia rozwiązania, które pozwalało unikać odpowiedzialność karnej za rozwalenie firmy z powodu braku poszkodowanych. Moim zdaniem to był cios zarówno w gospodarkę jak i w demokrację. Grube ryby nie są od tego, aby tworzyć ustrój gospodarczy. Instytucje państwa powołane są do tego, aby im patrzeć na ręce, obserwować ich działania w sposób bardziej wnikliwy niż resztę obywateli. Podmioty gospodarcze są tworzone po to, by prowadzić działalność gospodarczą więc karanie za działanie na szkodę spółki nie jest "durnym przepisem".

* * *
Wracając do procesu toruńskiego, wydaje mi się, że linia obrony prezentowana w mediach, czyli bagatelizowanie sprawy, nie jest dobrym pomysłem. Mówię to z życzliwością a nie satysfakcją.

Bardzo żałowałem swego czasu, że Boryszew nie dostał pieniędzy na zagospodarowanie terenów przemysłowych po Elanie w Toruniu. Potem z kolei uznałem, że tak ogromna koncentracja terenów przemysłowych w jednej grupie kapitałowej jest największym czynnikiem hamującym rozwój gospodarczy Torunia. Wyszukanie tych wpisów przez google nie powinno być trudne więc ich tu nie linkuję.

Wystarczy przejechać się ulicą Skłodowskiej-Curie. Wzdłuż niej znajduje się mnóstwo zakładów usługowych i produkcyjnych, które duszą się na jednej pierzei. Kawałek dalej mamy zaś znakomite, uzbrojone tereny Elany przejęte przez Boryszew za niewielkie pieniądze, które od dekady zarastają krzakami.

Podczas prezentacji Biznes Park Elana w CSW kilka lat temu menadżer Boryszewa wspominał, że jadąc przez tę działkę może się spokojnie rozpędzić do ponad 200 km/h. Okazało się jednak, że bez publicznych pieniędzy nic bardziej oszałamiającego na tym znakomitym terenie przemysłowym nie potrafi zdziałać. Jakiekolwiek działania biznesowe Boryszewa na Elanie wydają się ściśle związane z pomocą publiczną w formie zwolnień podatkowych, włączenia do strefy gospodarczej, czy budową dróg przez samorząd miasta.

Morawiecki mówił o "reindustrializacji gospodarki". Nie jestem przeciwnikiem pomocy publicznej, ale nie jest to jedyny instrument. Rozwój gospodarczy nie może być zakładnikiem skoncentrowanej własności prywatnej, tym bardziej gdy jest ona wynikiem prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego. Wydaje mi się, że ochrona konkurencji wymaga zmiany podejścia do przemysłowych latyfundiów, które hamują inwestycje i czynią je zakładnikiem dalszego wkładu publicznego. UOKiK ma podstawy to interwencji gdy nadmierna koncentracja gruntów w mieście hamuje jego rozwój gospodarczy. 

* * *

Państwo powinno stosować zarówno marchewkę jak i kij. Życzę miliarderom żeby zdobywali kolejne miliardy, ale aby wraz z nimi bogaciło się miasto i jego mieszkańcy, a do tego niezbędna jest konkurencja. 

Pomoc publiczna nie powinna trafiać do wybranych inwestorów tylko dlatego, że skoncentrowali w swoich rękach dużą część najatrakcyjniejszych dla biznesów gruntów miejskich.

Mam nadzieję, że skończą się czasy, gdy grube ryby drwią z KNF wierząc, że sąd odda sprawiedliwość w ręce "biegłych".








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz