Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

czwartek, 20 października 2016

Platformo, wróć!


Straciłem złudzenia związane z rządem PiS.
Nie wiem, co by się musiało stać, bym je odzyskał.

23.10.2016: Znaczna część stwierdzeń dotyczących zakupu śmigłowca została zrewidowana w kolejnych wpisach.

Wiem, że Platforma raczej nie wróci w swej krasie. Większe szanse ma dziś koalicja budowana wokół Nowoczesnej. W każdym razie, im szybciej skończy się to, co trwa obecnie, tym lepiej dla kraju.

Liczyłem na rozsądny i odpowiedzialny rząd ludowy, rządy rozsądnego ludu. Przeliczyłem się. Dziś tęsknię za przekrętami, aferzystami i etatyzacją gospodarki środowiska, które zawłaszczyło i wypaczyło wartości liberalne dominując na scenie politycznej do 2014.





* * *

Nie umiem powiedzieć, jakie wydarzenie przelało czarę goryczy i zaważyło na moim negatywnym stosunku do rządu Beaty Szydło. One się wzajemnie przenikają budując wizerunek rządu nie tyle niekompetentnego, co po prostu nieobliczalnego.

Czystki kadrowe i skok na stanowiska w sektorze publicznym możemy uznawać za przypadłość cechującą każdą partię w Polsce, jednak w postępowaniu PiS widać głęboką przepaść między zapowiedziami przejrzystości w sferze publicznej a praktyką upychania swoich na stołkach. Nikt nie dokonywał czystek tak głębokich, sięgających samego dołu i nikt inny nie opowiadał takich pięknych bajek przed wyborami.

W ministerstwie skarbu, pod kierunkiem człowieka, który został w końcu ze stanowiska usunięty, chodziło o to, by szybko umieścić jak najwięcej swoich ludzi na dobrze płatnych stanowiskach mając absolutnie gdzieś stabilność i rozwój publicznych firm i sprawność działania urzędów i instytucji publicznych.

Duże spółki mają znaczenie strategiczne, odgrywają szalenie istotną rolę w systemie. Zafundowano im rewolucję i karuzelę kadrową ryzykując kondycją ich kontrahentów, klientów, wiarygodnością na rynku, kosztami kapitału, inwestycjami... Wydaje mi się że Kaczyński nie rozumie na jakie ryzyko naraził kraj dopuszczając do tego wyścigu do koryta i jakie będą jego konsekwencje. A będą na pewno, bo zniszczono pamięć firmy. Wybrano ludzi, którzy mogą co najwyżej nie spieprzyć tego, co zastali. Życiorysy niektórych postaci wymienianych w mediach jako osoby przyjęte dzięki protekcji politycznej mają charakter karykaturalny. Skutki takich nominacji na pewną odbiją się na kondycji dużych firm, co z kolei będzie miało konsekwencje dla ich dostawców, pracowników, banków, klientów, samorządów: dla setek tysięcy ludzi w ich otoczeniu

* * *

W negocjacjach z Francją w sprawie zakupu śmigłowców od Airbusa trudno byłoby spieprzyć coś bardziej niż spieprzył to rząd Beaty Szydło. Spieprzono absolutnie wszystko, tak jakby spieprzenie relacji gospodarczych i politycznych było celem samym w sobie.

Można było zrezygnować z tych rozmów na wiele rożnych sposobów i ponieść nieprzyjemne tego konsekwencję widząc większą wartość w rozpoczęciu procedury od nowa, jeśli rząd miał na oku lepszego partnera niż Airbus. Ale nie miał.

Duet Morawiecki - Macierewicz zamiast ograniczyć straty robił chyba wszystko, co mógł i co był w stanie zrobić, aby je powiększyć. Nie oszczędzano na naszej reputacji, trwoniliśmy ją jak się dało. Nie wystarczyło nam obrażenie Airbusa, musieliśmy obrazić cały naród francuski, który jest do Polski raczej przyjaźnie nastawiony i okazuje nam sympatię o wiele większą niż francuskie siły polityczne. A gdy już ich obraziliśmy, kupiliśmy sobie BlackHawk'i by im udowodnić, jak bardzo gardzimy ich propozycją. Tymczasem jest wielce prawdopodobne, że Francuzi lepiej wiedzieli, jakiego helikoptera potrzebujemy i na co nas stać, niż Morawiecki z Macierewiczem i Szydło, więc pukali się w głowę obserwując nasz polityczny obłęd. Wyszliśmy na niepoważnego partnera politycznego i gospodarczego nie tylko w oczach Francuzów, ale całego świata, zwłaszcza naszych najlepszych sojuszników, którzy od początku mogli mieć obawy związane ze zmianą polityczną w Polsce. Mamy szczęście, że w USA są wybory - ale bez względu na ich wynik, zachowanie rządu PiS na długo zapadnie w pamięć i będzie chętnie przywoływane w najmniej sprzyjających nam okolicznościach.

* * *

Wybór helikoptera dla polskiej armii był dużym problemem. Ich brak jest odczuwalny podczas naszych misji w rejonach działań wojennych w Azji. Potrzebujemy ich by ratować żołnierzy, transportować ich na miejsce, zapewniać łączność i logistykę jednostkom. Parę lat temu na gwałt kupiliśmy kilka rosyjskich wiropłatów by móc pojechać na te misje, brać w nich udział, mieć czym latać.

Tymczasem w konkursie nie oferowano nam maszyn, których potrzebujemy. AgustaWestland produkująca min. w Świdniku nie wystawiła w konkursie śmigłowca o parametrach jakich potrzebuje nasza armia chociaż ma taki w ofercie. Wystawiła inny śmigłowiec, za mały, z rodzaju tych, których braku nie odczuwamy. Zresztą, z podobnych względów odpada BlackHawk: to zupełnie inna maszyna niż Mi8/Mi17 które staramy się zastąpić.

Dobrą propozycją dla polskiej armii byłyby NH90, ale taka oferta też nie padła w konkursie. Nawet gdyby została zaproponowana, NH90 kosztuje cztery razy tyle, ile kosztuje H225M Caracal. Wojsko polskie potrzebuje ponad 200 śmigłowców, z trudem stać je na zamówienie 50 sztuk H225M, więc gdybyśmy chcieli kupić NH90 (stealth), ilość nowych maszyn spadłaby do zaledwie 10-15.

Być może warto kupić mniej lepszych maszyn, które stają się standardem w europejskim NATO. Jeśli nie idziemy na wojnę, ale chcemy być dobrze wyposażeni na misjach, rozsądniejsze byłoby kupienie mniej śmigłowców, ale tak dobrych, jakie są na wyposażeniu innych europejskich armii. Im trudniej je zestrzelić, zwłaszcza z broni do jakiej mają dostęp terroryści, tym dłuższy okres eksploatacji, trwałość i niższe koszty eksploatacji.

Oferta na NH90 nie pojawiła się; można spekulować, dlaczego? Może dlatego, że AgustaWestland, która opracowała NH90 wraz z Eurocopterem, zrobiła miejsce dzisiejszemu Airbusowi; nie chciała wygrać polskiego przetargu, dogadała się z Airbusem. Są to jednak spekulacje w tej chwili mniej istotne. Okazało się bowiem, że Polsce najbardziej opłaca się wszystkich obrazić a jednocześnie nie zaproponować polskiej armii nic - kupić BlackHawki nie pytając wojska o zdanie, lekceważąc lata przygotowań polskiej armii do wyboru optymalnego śmigłowca, wybrać taki, który nie jest nam w tej chwili potrzebny.

* * *

Nie jestem ekspertem wojskowym. Lubię zagadki. Nie lubię bezmyślności, a postępowanie rządu Szydło nosi wszelkie cechy ostentacyjnej głupoty. Zamiast zakomunikować Francji że jest nam przykro ale odpuszczamy ten przetarg, wymyślaliśmy warunki by ich zniechęcić i stworzyć naiwną bajeczkę, że nie są w stanie sprostać naszym oczekiwaniom. Francuzi dbają o swoją reputację, wygrana w przetargu ją wzmacnia, a rezygnacja z rozmów - osłabia. Strategia Morawieckiego, by nie być wobec Francji fair w tej sprawie i twierdzić, że francuskie warunki są "za słabe" była fatalnym błędem na który nie reagowało polskie MSZ. Chaos, to mało powiedziane.

Na samym końcu jednak zmieniliśmy zdanie dochodząc do wniosku, że będzie najlepiej jak ich obrazimy bo to nam się w polityce zagranicznej bardzo opłaci. Nie wiedząc jakich śmigłowców chcemy, widząc, że nie chcemy tych, które najlepiej odpowiadają naszym potrzebom i mogą zastąpić sprzęt, jaki musimy wymienić, by jeździć na misje zagraniczne, by nasi żołnierze mieli możliwość ewakuacji, kupujemy coś innego by ostatecznie wyjść na ludzi niekompetentnych i, co gorsza, kompletnie nieprzewidywalnych.

Naprawdę,  nic by nam się nie stało gdybyśmy kupili 5 sztuk H225M robiąc Francji apetyt na więcej. Ale nie, woleliśmy ich obrazić i kupić coś, czego nie potrzebujemy. Bez offsetu.

A skoro już mowa o efekcie ekonomicznym to AgustaWestland już w Polsce jest, Sikorsky też. I nigdzie się nie wybierają. Ich los nie zależy od tego przetargu, AgustaWestland go raczej wystawiła Airbusowi, którego w Polsce nie ma, a mógł nam dać najwięcej.

* * *

Najbardziej boli mnie to, że tak lekkomyślnie popsuliśmy sobie stosunki z Francją. Tego się po prostu nie spodziewałem. Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek tak porażająca głupota będzie udziałem naszej dyplomacji. To jestt na poziomie szalonej, nieprzewidywalnej afrykańskiej dyktatury.

Z trudem od lat budujemy pozycję poważnego państwa a nagle pokazujemy całemu światu, że jesteśmy nieobliczalni w relacjach międzynarodowych i gospodarczych: nie tylko Francji, ale także Niemcom czy USA. Mając na szali kryzys naszej polityki międzynarodowej naprawdę wolałbym byśmy zapłacili te 13 mld zł tylko po to, by go uniknąć - nawet kupując byle co. My zaś sami ten kryzys wywołaliśmy, mogliśmy wydać 13 mld zł na dobry sprzęt, ale jednak woleliśmy pokazać światu, że racjonalność to ostatnie czego się można po nas spodziewać.

* * *

Czy kryzys międzynarodowy i paraliż w dużych spółkach to mało? Tak.

Reformy gospodarcze? W najlepszym razie chaos. Ale jak patrzę na pomysły na ZUS to mam pewność, że ktoś chce Polsce zafundować potężny kryzys gospodarczy i społeczny o niemal takim wymiarze jak transformacja lat 90-tych. W polityce gospodarczej absurd goni absurd. Rząd nie ma absolutnie żadnych kadr zdolnych do przeprowadzenia sensownych reform. Nawet do bezsensownych reform potrzeba kadr, a PiS umie tylko zjechać się nocą do sejmu i zagłosować "za" nad jakimś rozwiązaniem, które jest na papierze i pozostanie na papierze, póki nie znajdzie się ktoś, kto zamieni je w praktykę.

Mam wrażenie, że PiS modli się do Morawieckiego widząc w nim "naszego polskiego papieża" - papieża "naszej gospodarki". Tylko czekać, aż powiedzą by duch koniunktury zstąpił odmieniając oblicze tej się ziemi. I tego, że ów duch zstąpi na gospodarkę kraju, boję się dziś najbardziej. Co prawda muszę dużo pracować, żeby pokryć wydatki i wytrzymać do 1-szego, ale było gorzej i mam wrażenie, że za chwilę znów będzie gorzej.

* * *

Reforma edukacji. Czy to można nazwać reformą? Przeniesienie dzieciaków z klasy do klasy, z jednego budynku do drugiego? Upychanie dzieci w pośpiechu w nowych klasach to jedyna treść tej propozycji.

Zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej. To pokazuje jaką treścią wypełnia się życie polityczne w Polsce.

Kaczyński chce pokazać radykalnej mniejszości, że wywiązuje się z obietnicy wyborczej. Traci poparcie większości. Więc się wycofuje. Ale za chwilę wraca do pomysłu. To mu się wymknęło spod kontroli politycznej. Poza tym sukces środowiska prolife jest zarazem jego porażką - bo o życie się walczy, ale nie wygrywa. To jest w naturze człowieka. Taka jest filozofia czy metafizyka stworzenia i istnienia: walczymy, choć wynik jest przesądzony (Syzyf). Kościołowi też chyba łatwiej walczyć z aborcją niż bronić zakazu aborcji. Syzyfowa praca jest spoiwem więzi między ludźmi. Co tu można wygrać? Nie lepiej mieć "wroga"? Lepiej być okupantem, czy ofiarą?

* * *

Na samym końcu będzie więc tak, że zostanie nam 500 plus. I długo, długo nic. A z czasem coraz gorzej. Słabsza koniunktura, większe bezrobocie, brak wzrostu płac, brak inwestycji, stagnacja. Wtedy to 500 zł się przyda, ale ludzie będą je przeklinać.

* * *

Teraz jest najlepszy moment by z Polski wyjechać. Bo tu lepiej już nie będzie. Najpierw musi się tutaj trochę zawalić, by znów można było mówić o jakiś nadziejach, perspektywach, aspiracjach.

Jakby mi ktoś dziś obiecał ciekawą robotę zagranicą, to bym namawiał rodzinę na wyjazd. Autentycznie, chętnie bym stąd nawiał. Mam wielkie obawy, co do poczytalności tych, którzy nie tak dawno obiecywali "dobrą zmianę" i wzrost bezpieczeństwa socjalnego. Tymczasem oferują rozwalenie ZUS i popisują się nieudolnością w polityce zagranicznej.

Rozważając poszukiwanie dla siebie innego miejsca biorę pod uwagę zwłaszcza bijące rekordy poparcie dla PiS. Nie umiem zgadnąć, co podobać się może w polityce rządu w ostatnich miesiącach. Boję się myśleć, co musił się zdarzyć, by poparcie dla tej nieodpowiedzialnej polityki wzrosło jeszcze bardziej.

Na antypodach czułbym się mniej obco, niż w domu. To poparcie dla PiS jest niesamowite dlatego, że pokazuje w jaki sposób radykalna, wojująca mniejszość niszczy konsensus społeczny, stosunki gospodarcze, konstytucję i wszystko co może nas łączyć. Nie ma woli dialogu i porozumienia. Jest podział tak głęboki, że rozsądny człowiek ma ochotę po prostu odejść.


2 komentarze:

  1. http://www.defence24.pl/18703,finlandia-renegocjowala-kontrakt-na-smiglowce-nh90

    Finlandia:
    NH90, 20 sztuk, za 370 mln eur
    200 sztuk kosztowałoby więc 3.7 mld eur, czyli 15 mld zł.
    W Polsce za tyle mieliśmy kupić 50 gorszych H225...

    Nie podoba mi się wynik przetargu jaki zrobił rząd PO.
    Po pierwsze, zwlekano z nim. Procedury rozpoczął już PiS w 2007
    Po drugie, wybór jest wątpliwy.
    Po trzecie, cena jest bardzo wysoka.
    Po czwarte, offset nie był atrakcyjny.

    Jeszcze bardziej nie podoba mi się sposób w jaki PiS próbował "naprawić sytuację".

    Uważam ze raczej powinniśmy iść w kierunku NH90 lub współpracy z AgustaWestland czy Sikorsky i mowić o 200 maszynach w ciągu 15 lat z offsetem na 100% kosztów eksploatacji i serwisów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisałem, że AW149, że Świdnika nie odpowiada potrzebom polskiej armii, że jest za mały. Im dłużej czytam na ten temat, tym bardziej ów wybór mnie przekonuje. W kolejnym wpisie muszę więc się poprawić.

    OdpowiedzUsuń