Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

niedziela, 15 lipca 2012

Erozja kompetencji

Don't shoot the messenger - nie strzelaj do posłańca. W Toruniu na pierwszy ogień poszły nie głupie drogowe pomysły Michała Zaleskiego, lecz ludzie którzy o nich mówili, the whistleblowers.


Ile osób protestowało przeciw zmianie lokalizacji mostu? Ilu byłych prezydentów Torunia, prezesów największych toruńskich firm, polityków, urbanistów, drogowców? Wszyscy zostali odstrzeleni. Dziś rozsądku bronią stowarzyszenia, nieliczni ich działacze, często nawet słysząc od swoich kolegów by dali już spokój bo to nic nie da. Dobrze, że nie od wszystkich (Igor, trzymaj się!).

Jak doszło do odstrzelenia toruńskich whistleblowerów? Rękę do tego przyłożyli toruńscy dziennikarze. Jest to drugie, po toruńskich politykach, środowisko o którym mam bardzo negatywne zdanie. Dzięki toruńskim dziennikarzom zamiast rozwoju miasta spółdzielczość dokonuje w nim
erozji społeczeństwa obywatelskiego, kompetencji menadżerskich w samorządzie, utrwalenia barier rozwojowych i niszczenia potencjałów.

Najpierw odstrzelono urbanistów, potem Boćka i Mężydłę. Toruńscy dziennikarze stali i patrzyli.

Pamiętam, gdy pojawiał się PIT. Z miejsca byliśmy podejrzani. A wręcz brakowało nam kultury osobistej, bo mówiliśmy o drogowym paraliżu i finansowej katastrofie. Odstrzelono nas nawet na prywatnym blogu dziennikarza (W.Giedrysa z Pomorskiej). Z jakich powodów? W kolejnych wpisach pojawiło się znamienne: "a o co mu chodzi?". Przecież innym chodziło o działki, a temu o co? Jeśli chodzi o Czas Gospodarzy to nikt nie zapyta o co im chodzi. Gdy pojawia się opcje ciało, uznawane jest za produkt potencjalnie toksyczny, który należy umieścić w kwarantannie i odizolować od społeczeństwa.

Nie jestem dziennikarzem, nie jestem politykiem. Wystarczył mi jednodniowy risercz w sprawie mostu, żeby zrozumieć w czym rzecz. Stało się to zresztą całkiem przypadkiem. Nie wierzę, że dziennikarz z długim stażem w Toruniu nie jest w stanie tego zrozumieć przez parę lat.

W ten sposób w Toruniu dochodzi do erozji kompetencji: wśród polityków, samorządowców, urzędników, dziennikarzy. Nie ma dyskusji o spójności układu komunikacyjnego, o rozwoju przestrzennym, o stabilności finansowej, o szansach na realizację obiecanych inwestycji, czy o tym kto ponosi odpowiedzialność za ich brak.

Toruńscy politycy za brak średnicowej obarczyli winą stowarzyszenia więc dziennikarze taki pogląd utrwalili. Żaden dziennikarz nie napisze i żadna gazeta nie opublikuje tezy, że za brak średnicowej winę ponosi Michał Zaleski, choćby była ona nieźle uzasadniona

Prasa, która niepokoi mieszkańców stanowi śmiertelne zagrożenie dla władzy. Podważa do niej zaufanie. Prasa, która trąbi o sukcesach władzę utrwala. Dziennikarze doskonale to rozumieją. I działają na rzecz polityków a nie na rzecz swoich czytelników i swojego miasta. Gdy na alarm bili urbaniści i drogowcy toruńska prasa zachowała bierność. Gdy atakowane są stowarzyszenia, toruńska prasa przykłada do tego rękę.

Dla mnie jest tylko jeden poważny dziennikarz w Toruniu: Jacek Kiełpiński. Wobec takich ludzi czuję ogromny respekt i szacunek. Ten dziennikarz jest po prostu człowiekiem, a nie piórem do wynajęcia, czy piórem stępionym przez zwykłe lenistwo.

Pozostałym życzę, aby nadal czynnie przykładali się do erozji swojego samorządu. Mamy prezydenta geografa, który do perfekcji opanował sztukę dokonywania różnych rodzajów erozji przy udziale wszystkich czynników: detersja, detrakcja, egzaracja, abracja, ablacja, erozja wgłębna, wsteczna, boczna, denna, odpadanie, obrywanie, osuwanie, spływy (solifukcja), pełzanie, osiadanie.

Niedojrzałe, pozbawione charyzmy toruńskie dziennikarstwo nie potrafi wytworzyć przeciwwagi dla spółdzielczych mediów i propagandy magistratu. Bywa, że czynnie w niej uczestniczy, choć zazwyczaj wystarczy bierna postawa by osiągnąć określony cel erozji.

W efekcie dochodzi do niegospodarności na 300 mln zł, dalszych gigantycznych strat finansowych wynikających z błędów w planowaniu przestrzennym, ograniczenia wydatków w obszarach kluczowych (edukacja), wzrostu kosztów życia w mieścia, ograniczenia usług społecznych. Jest kryzys, "samorząd zaciska pasa" - zwalnia nauczycieli, niech wzrośnie bezrobocie, niech ludzie idą szukać pracy właśnie wtedy, gdy sytuacja na rynku jest najgorsza. "Bo Toruń potrzebuje hali sportowej z prawdziwego zdarzania" - napisze dziennikarz, który pojawi się zrobić wywiad z prezydentem przecinającym wstęgę kolejnego pustego obiektu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz