Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

sobota, 4 lutego 2017

Ambition to counteract ambition


"Ambition must be made to counteract ambition" -
- James Madison, podczas prac nad konstytucją Stanów Zjednoczonych



Ludwik Szuba z toruńskiej rady miasta zastanawia się "dlaczego zmieniać kogoś, kto jest bardzo dobry". Skoro Michał Zaleski jest przez ostatnich 15 lat dobrze oceniany w wyborach prezydenckich w Toruniu, dlaczego nie miałby brać udziału w kolejnych?






Podczas prac nad konstytucją Stanów Zjednoczonych obawiano się, że władza wykonywawcza zdominuje władzę ustawodawczą i wykonawczą. Ideały oświecenia jeszcze nie funkcjonowały w praktyce na świecie. Amerykańska pionierska debata skupiła się na tym, w jaki sposób zabezpieczyć na trwałe fundamenty wolności przed tyranią dając administracji niezbędne prerogatywy do skutecznego rządzenia.

W Stanach zdawano sobie sprawę z potrzeby silnej egzekutywy zdolnej do działania w obronie młodego państwa. Jednocześnie obawiano się, że administracja federalna będzie zbyt wpływowa, zakłóci równowagę sił, zdominuje Kongres, Senat i autonomię stanową. 

Powierzając egzekutywę jednej osobie, dając jej szerokie uprawnienia w rządzeniu, warto jednocześnie jego władzę ograniczyć (limiting presidential power). Tak powstała koncepcja powierzenia władzy tymczasowo, na czas określony, kadencję. 

Pierwotnie w konstytucji Stanów urząd prezydenta miał być sprawowany przez jedną, siedmioletnią kadencję. Ostatecznie zdecydowano się na egzekutywę jednoosobową wybieraną w wyborach powszechnych, pośrednich (przez elektorów).

* * *

Każda władza deprawuje (John Acton). Im dłużej trwają rządy jednego człowieka, tym bardziej jego osoba kładzie się cieniem na demokracji. Władza ma tendencję do konsolidacji, rozprzestrzeniania się, wchodzenia w coraz nowe obszary podporządkowując otoczenie.

Apetyt władzy na naszą wolność objawia się propagandą, socjotechniką, budowaniem "wizerunku", powstawaniem dworu, dworskimi intrygami, podporządkowaniem mediów.

Z wyborów na wybory Michał Zaleski staje się coraz silniejszy, koalicja stronników prezydenta coraz większa, pluralizm społeczny coraz mniejszy, a dwór coraz bardziej rozrośnięty. Dziś z Zaleskim jest PO, PiS, PSL i SLD. Murem stoją za nim wszystkie lokalne media. Zjawisko postępującej konsolidacji władzy wokół prezydenta wskazuje na niedoskonałość ustroju samorządowego.

* * *

Z wyborów na wybory prezydentura Michała Zaleskiego staje się też coraz bardziej wybitna, dokonania Zaleskiego coraz większe, jego autorytet coraz bardziej niepodważalny, a jego kontrkandydaci gorsi, słabsi, mniej doświadczeni, bez sukcesów, które mogłyby równać się z dokonaniami Zaleskiego.

Michał Zaleski nie ma więc z kim przegrać wyborów, więc gdy Ludwik Szuba, jeden z jego koalicjantów zastanawia się, dlaczego Zaleski miałby nie móc kandydować, mam wrażenie, że powinniśmy zadać sobie raczej pytanie czy w ogóle potrzebujemy kadencyjności i wyborów. Może lepiej byśmy się czuli w XVIII wiecznej monarchii? Przecież już wybraliśmy, raz a dobrze, po co nam kolejne wybory?

Gdy powstawała amerykańska konstytucja herezją był pogląd, że egzekutywa może być powierzona na czas określony. W Europie rządziły monarchie. Amerykański prezydent miał się zmieniać co parę lat, jak więc mógł być partnerem w rozmowach dla rodzin królewskich?

Trwałość amerykańskiej demokracji przejawia się między innymi w tej niezakłóconej ciągłości koegzystencji władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej przez setki lat. Czy gdyby amerykańscy prezydenci rządzili dłużej niż dekadę, przez 20 lat (jak chciałby Zaleski), demokracja amerykańska by przetrwała? Wątpię.


***

Powinniśmy oswoić się z myślą, że nie żyjemy dziś w demokratycznym samorządzie. Żyjemy w ustroju, który ewoluował w kierunku monarchii a nasza wolność jest przez ten ustrój zagrożona.

Nie czuję się w Toruniu obywatelem demokratycznego państwa. Nie czuję, żeby moje prawa i wolności były należycie zabezpieczone. Nie ufam toruńskiej władzy, a jej propaganda mnie przytłacza. Uważam, że gospodarczo tracimy najwięcej przyjmując za dogmat wyjątkowość prezydentury Zaleskiego.

Cała toruńska polityka ograniczona jest wąskimi i ciasnymi ścianami koncepcji miasta, stylu zarządzania, pomysłów i programu Michała Zaleskiego oraz jego nachalną propagandą.

Musimy uwolnić swoją kreatywność, wolność i twórczość odrzucając dogmat nieomylności Zaleskiego i jego święte prawo do prezydentury w mieście.

Musimy mieć ambicje większe, niż Ludwika Szuba, które zamykają się w stwierdzeniu, że Zaleski nam wystarcza.

* * *

Kiedyś, dawno temu, mówiliśmy: "dajmy szansę młodym". Ci młodzi, którym daliśmy szansę - Rzymyszkiewicz, Walkusz, Wiśniewski, Jóźwiak, Gulewski, Myrcha, Jakubaszek, Wojtasik, Klabun - kiedyś byli młodzi, a dziś starzeją się w samorządzie, którego nie mają ambicji zmieniać. Stali się elementem ustroju budowanego przez charyzmę Zaleskiego. Ich wkład w miasto ogranicza się do malowania pasów na drogach, murali, pomników, stawianiu sygnalizacji, podnoszeniu limitów prędkości na drogach czy kupowaniu dronów.

Toruński samorząd zasługuje na nowe otwarcie.


1 komentarz:

  1. Wydaje mi się, że jest przestrzeń do negocjacji, tzn. jeśli urzędujący prezydent miasta pełni dziś drugą kadencję, to może być wybrany na jeszcze jedną. Jeśli obecna kadencja jest czwartą, wówczas nie może ubiegać się o piątą.

    Absolutnie odrzucam postulat SLD: przerwa w urzędowaniu na jedną kadencję pozwala znów ubiegać się o stanowisko prezydenta na dwie kadencje. To jest wariant Putin-Miedwiediew. Uważam, że okres sprawowania urzędu prezydenta (jednoosobowa egzekutywa wybierana w wyborach prezydenckich) powinien wynosić max 10 lat (łącznie). Jeśli ktoś był prezydentem jednego miasta przez 10 lat, może zostać prezydentem innego miasta, albo radnym tego czy innego miasta.

    Pomysł by by po dekadzie prezydentury i kilkuletniej przerwie mozna było się ubiegać o kolejną dekadę prezydentury jest bardzo szkodliwy.

    OdpowiedzUsuń