Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

niedziela, 5 października 2014

Filozofia Raiffeisena. Rzeczpospolita sztabińska


Selbsthilfe, Selbstverwaltung and Selbstverantwortung


Powątpiewającym w potrzebę stworzenia w Toruniu banku samorządowego chciałbym zadedykować maksymę Friedricha Wilhelma Raiffeisena na której powstało całkiem sporo najpotężniejszych instytucji finansowych na naszym kontynencie: 

1. Samopomoc
2. Samorządność
3. Samodzielność

Maksymę Raiffeisena dedykuję zwłaszcza Michałowi Zaleskiemu i Piotrowi Całbeckiemu, którzy szczycą się "pozyskiwaniem" pieniędzy. Doktryna Całbeckiego i Zaleskiego brzmi bowiem tak: nie zarabiajmy pieniędzy, nie pracujemy dla pieniędzy, ale "pozyskujmy pieniądze".

Portret Raiffeisena, źródło: wiki 


W Stanach mówią: "nie ma darmowego lunchu". W Toruniu i województwie kujawsko-pomorskim instytucje rynku prac powtarzają za prezydentem i marszałkiem: mamy dla was catering. Pracę znajdźcie sobie sami.


* * *

Jako burmistrz małego niemieckiego miasta Raiffeisen zmuszony był zmierzyć się z problemem biedy dużej liczby mieszkańców. Początkowo próbował im pomóc poprzez różnego rodzaju akcje dobroczynne. Po pewnym czasie zauważył, że los ludzi, którym w ten sposób próbował pomagać, nie zmienia się. 

Raiffeisen zdał sobie wówczas sprawę, że przyczyną problemów mieszkańców miasta, którym zarządzał nie jest bieda. Bieda była skutkiem. Przyczyną biedy był brak samodzielności.

150 lat po Reiffaisenie doczekaliśmy się rządu, który sprawdzoną w najbogatszych krajach Europy filozofię odrzuca wymyślając własną: rozwój poprzez "pozyskiwanie dotacji". Powtórzę to, co pisałem już wiele razy na blogu: nie znam kraju rozwiniętego, który w ten sposób zbudował swoją gospodarkę. 

Jeśli chcemy być w nieskończoność krajem rozwijającym się stosujmy filozofię Tuska i Kopacz: 100 mld euro dla Polski co 7 lat, z czego 30 mld w rolnictwo. Za 30 lat będziemy biednym krajem rolniczym. Cofajmy reformy, które stabilizowały dług publiczny w perspektywie pokoleniowej, takie jak reforma emerytalna z 1999 roku. Wstrzymujmy reformy, które przywróciłby sprawiedliwość społeczną w miejsce funkcjonowania przywilejów dla wybranych grup interesu: rolników, górników, polityków.

Panią premier Ewie Kopacz chciałbym zapytać: ile lat działał w Niemczech plan Marshalla? W Polsce mieliśmy plan 2004-2006, potem 2007-2013, za chwilę będziemy mieli 2014-20. Czyżbyśmy słabiej radzili sobie z wykorzystaniem pomocy zewnętrznej niż Niemcy w chaosie powojennym? A może to właśnie z taką sytuacją miał do czynienia Raiffeisen w mieście, którego był burmistrzem - przyjmowanie pomocy prowadziło wprost do pułapki hamującej dalszy rozwój.

Nikt w rządzie nie zadaje sobie dziś takich pytań bo wydawanie cudzych pieniędzy zawsze było ulubioną czynnością słabych polityków. Unia Europejska po prostu daje najsłabszym politykom najlepsze usprawiedliwienie by robić to, co jest ich powołaniem: trwonić.

* * *

Jakiś czas temu szukając informacji o korzeniach rodziny natknąłem się na artykuł o rzeczpospolitej sztabińskiej Krzysztofa Pogorzelskiego (Rzeczpospolita sztabińska. Utopia na ziemiach polskich)

Sztabin to obecnie niewielka miejscowość położona nad Biebrzą, na południe od Augustowa, zamieszkana przez niecały tysiąc osób. W pierwszej połowie XX wieku, około 20 lat przed rozwijającymi niemiecki, holenderski czy belgijski kapitalizm działaniami Raiffeisena, hrabia Karol Brzostowski, ziemianin, właściciel podupadłych dóbr sztabińskich przeprowadził tam reformy, które dziś nazwalibyśmy terapią szokową. Na początek zlikwidował na swych włościach pańszczyznę, która utrzymywała się na terenach wschodnich ziem polskich jeszcze przez 40 lat, do reform Wielopolskiego i reformy z 1864 roku. Krzysztof Pogorzelski tak opisuje dalsze działania Brzostowskiego:

Brzostowskiemu zależało na tym aby mieszkańcy, przez ciężką pracę, brali los w swoje ręce. Uważał on, że człowiek, który nie zarabia na siebie jest pasożytem społecznym, dlatego dawał ziemię pod dzierżawę tylko pod jednym warunkiem, że właściciel będzie dbał o utrzymanie produkcji. Aby wykształcić w ludziach odpowiednie postawy, założył szkołę i wprowadził przymusową, darmową edukację. Poza tym wybudował szpital do którego sprowadził lekarza. Stworzył tartak, browar, gorzelnię, wytwórnię wódek gatunkowych, wiatrak, młyn i cegielnię. Założył także kasę oszczędnościową (jedna z pierwszych w Polsce) i wprowadził kodeks karny, dzięki któremu na ziemiach sztabińskich panowała całkowita tolerancja religijna i każdy obywatel umiał czytać i pisać (efekt zaskakujący: w 1860 roku większość mieszkańców umiała czytać i pisać podczas, gdy 2/3 mieszkańców ziem polskich stanowili analfabeci). Brzostowski umarł w 1853 roku we Francji. W swoim testamencie przekazał wszystkie ziemie na wieczystą dzierżawę.

Rzeczpospolita sztabińska istniała przez ok 35 lat. W tym czasie społeczność małego obszaru położonego w oceanie biedy, zacofania i niewolniczej pracy dokonała skoku cywilizacyjnego osiągając być może względnie wyższy poziom dobrobytu i rozwoju niż społeczeństwa zachodniej Europy: wszyscy mieszkańcy umieli pisać i czytać, mieli zapewnioną opiekę medyczną, dobrą pracę, wysoki standard życia. Jak wyglądałaby gospodarka Polski i jej społeczeństwo, gdyby idee Brzostowskiego nie umarły z jego śmiercią tylko rozprzestrzeniły się po ziemiach polskich?

hrabia Brzostowski ze Sztabina, wiki


Czy hrabia Brzostowski "pozyskiwał fundusze"? Czy rzeczpospolita sztabińska oparta była na "pozyskiwaniu dotacji", czy na ciężkiej pracy?

Ludzie tacy jak Piotr Całbecki i Michał Zaleski nie mają wiedzy, umiejętności i wyobraźni dzięki którym społeczeństwo Torunia i gospodarka miasta będą się rozwijać. Działania tych panów polegają na budowaniu koalicji, pozyskiwaniu pieniędzy, zadłużaniu miasta czy wspieraniu kolesiostwa. To wszystko co mają do zaproponowania nie licząc medialnego show, które towarzyszy ich działaniom.

* * *

Otwierając samorządowy bank, o jakim wspominałem w poprzednim wpisie, zatrzymalibyśmy w Toruniu znacznie większe kapitały niż fundusze z Unii. 

Przede wszystkim zatrzymalibyśmy proces wyprowadzania kapitałów z Torunia który w ostatnich latach uruchomił i napędzał Zaleski przy wydatnym wsparciu Całbeckiego: do każdego euro z Unii dokładamy bowiem drugie euro naszego długu, a potem oddajemy te dwa uciułane euro, firmom które z Toruniem nie mają nic wspólnego. W jaki sposób? Zamawiając różnego rodzaju obiekty które Zaleski i Całbecki nazywają "inwestycjami" a które po prostu mnożą koszty.

Mając bank po pierwsze zaprzestalibyśmy wydawania naszych pieniędzy na zbytki, które wymyślają Całbecki i Zaleski wmawiając nam, że potrzebujemy a to sali koncertowej za 200 mln zł, a to hali sportowej za 100 mln zł. Zaczęlibyśmy gromadzić w Toruniu pieniądze, które dziś tak lekkomyślnie wypychamy na zewnątrz w inwestycyjnej gorączce. 

Po drugie, zaczęlibyśmy zgromadzonymi środkami obracać w taki sposób, aby je pomnażać. Inwestycją nie jest zamiana naszych ciężko zarobionych lub, co gorsza, pieniędzy danych nam kredyt, na jakiś obiekt budowlany. Oddając nasze pieniądze innym godzimy się na to, że już do nas nie wrócą. Jeśli chcemy mówić o inwestycjach to musimy widzieć dwa strumienie pieniądza: ten, który od nas wypływa, i ten który do nas wraca. Tymczasem z Torunia kasa wypływa dziś szerszym strumieniem niż Wisła w okresie powodzi, a wracają wyłącznie rachunki za użytkowanie obiektów, w których dobrze płatną pracę znajdą przyjaciele samorządowej nomenklatury z Torunia w której pierwsze skrzypce gra duet: Całbecki - Zaleski.

* * *

Nie bierzmy pomocy z zewnątrz. Wybierzmy samopomoc.

Sami decydujmy na co przeznaczymy nasze środki zamiast wybierać inwestycje których oczekuje od nas Unia Europejska, jak hala sportowa czy sala koncertowa, które łącznie kosztowały nas ponad 300 mln zł.

Inwestujemy w miejsca pracy i przedsiębiorczość - wspierajmy inwestycje firm poprzez samorządowy bank udzielający tanich kredytów na okres znacznie przekraczający 7 lat. Nasze pieniądze zamiast przechodzić z rąk do rąk będą pracowały na rzecz lokalnej społeczności. Wybierzmy Samorządność.

Nie od razu będziemy zamożni i wykształceni, ale skoro dziś stać nas na wybudowanie stadionu żużlowego, sali koncertowej, hali sportowej i mostu, które łącznie kosztowały ponad miliard złotych to stać nas również aby wszyscy w Toruniu mieli pracę, prawda?

Czy żyjemy w ustroju, który uniemożliwiałby osiągnięcie tego celu? Nie. Żyjemy w ustrój kapitalistycznym, w demokratycznym państwie ze zdecentralizowaną władzą i silnymi samorządami. Czemu więc nie umiemy osiągnąć tak prostego celu? Dlaczego sięgając po środki europejskie oddalamy się od niego widząc jak wskaźnik bezrobocia w mieście i regionie rośnie wraz ze wzrostem naszego zadłużenia, wraz ze wzrostem nakładów na "inwestycje" Zaleskiego i Całbeckiego w stadiony?

To nie ustrój jest zły. Błędna jest polityka gospodarcza. Decyzje podejmowane przez Zaleskiego i Całbeckiego są dla nas szkodliwe. 

Może ci panowie chcą dobrze, a może chcą tylko być przy korycie i nie interesuje ich czy zmierzają w dobrym kierunku. Nie wiem. Jestem od nich obu lepszym ekonomistą i widzę jak bardzo się mylą: historia nie zna przypadku sukcesu osiągniętego poprzez stosowanie recepty na rozwój jakie proponują pan Zaleski z panem Całbeckim.

* * *

Rocznie z budżetu Torunia wydajemy ponad 30 mln zł tylko na odsetki od zadłużenia miasta bo swoje kredyty wciąż zwiększamy i zmniejszać nie zamierzamy. Gdybyśmy te pieniądze zatrzymywali w Toruniu wówczas co 3 lata moglibyśmy wybudować salę koncertową czy halę sportową za 100 mln zł.

W Niemczech odsetki od kredytów zaciąganych przez samorządowe banki trafiają do lokalnych banków i służą finansowaniu kultury, sportu, przeznaczane są na działalność charytatywną. Nas nie stać na kulturę ani sport. Tniemy edukację.

Mając swój własny samorządowy bank sami kredytowalibyśmy swoje inwestycje wybierając odpowiedni kierunek rozwoju. Bez bankowej instytucji, która wspiera rozwój lokalnej gospodarki będziemy skazani na pomoc z zewnątrz. Proszę tylko pamiętać: żadna pomoc europejska nie może być przeznaczona na spłatę odsetek lub zadłużenia. To jest podstawowa zasada każdego programu europejskiego: koszty kredytów są niekwalifikowalne.

Dokąd trafia dziś 30 mln odsetek od zadłużenia? Głównie trafia do Europejskiego Banku Inwestycyjnego, który udziela nam z tych środków nowych kredytów. Płacimy również bankom w Warszawie dzięki którym stolica się bogaci. Działając w ten sposób, powierzając rządzenie takim Całbeckim i Zaleskim, zawsze będziemy biedni (co nie znaczy, że biedny będzie pan Zaleski czy pan Całbecki, i ich świta, bo jak parę dni temu pokazywałem, pensje partyjnych koleżków pana Całbeckiego rosną bardzo szybko, dla nich są miejsca pracy w urzędach i instytucjach podległych tej władzy).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz