Film promujący województwo kujawsko-pomorskie w ciągu niespełna trzech lat
uzyskał 114 wyświetleń.
Jaką inwestycją Toruń przekonuje do siebie inwestorów?
Zaskoczenie: "construction of the diametrical route".
Szczerze polecam.
Dla porównania, wpisuję do google hasło: invest in Bavaria. Pierwszy link prowadzi mnie na stronę gdzie od razu wyświetla się w widocznym miejscu informacja o osobach, z którymi mogę się skontaktować po polsku gdybym był zainteresowany robieniem interesów w tej części Niemiec. "Do państwa dyspozycji na całym świecie" - zachęcają Bawarczycy.
* * *
Niemcy i Austria mają najbardziej rozdrobniony system bankowy w Europie; tak trudny, że odnalezienie w jego strukturze powiązań istotnych dla ryzyka systemowego wymyka się Europejskiemu Bankowi Centralnemu. Silna decentralizacja systemu a zarazem szeroko rozwinięta współpraca między różnymi ogniwami niemieckiego systemu bankowego są fundamentem najsilniejszej europejskiej gospodarki.
Chcąc przybliżyć strukturę niemieckiego pomysłu na rozwój gospodarczy bez wchodzenia szczegóły trzeba uciec się do uproszczeń. Spróbuję zilustrować w jaki sposób funkcjonowałby niemieckie rozwiązania na gruncie polskim: tam każdy powiat lub związek powiatów ma swój bank, który na obszarze działania ma kilkanaście lub kilkadziesiąt placówek z łatwością dostępnych dla mieszkańców. Oferują one podstawowe usługi bankowe mieszkańcom, ale ich rolą nie jest osiąganie zysków tylko osiąganie celów gospodarczych wyznaczonych lokalnie. Są one instytucjami spółdzielczymi lub publicznymi.
Sieć małych banków oszczędnościowych w Niemczech wspierana jest przez publiczne banki regionalne a także instytucje parasolowe, które z jednej strony im pomagają bankom zrzeszonym, z drugiej je kontrolują.
Oprócz banków spółdzielczych i publicznych (samorządowych) działają w Niemczech również banki prywatne, ale cały rynek podzielony jest mniej więcej po połowie między sektor prywatny i quasi-publiczny, składający się z małych, lokalnie kontrolowanych instytucji ściśle współpracujących z samorządami.
* * *
Spójrzmy na sieć banków spółdzielczych w województwie kujawsko-pomorskim; mapę zapisałem ze strony Spółdzielczej Grupy Bankowej:
Do ilu banków spółdzielczych należą te placówki? Próbowałem zgadywać: 5-10 instytucji? Nie. Naliczyłem (za pomocą wyszukiwarki internetowej) aż 32 banki spółdzielcze działające w naszym województwie. Dla porównania mapa banków oszczędnościowych w Niemczech (nie wiem, na ile wiarygodna), którą znalazłem w jednej z prezentacji poświęconych systemowi niemieckiemu:
Sytuacja jeśli chodzi o infrastrukturę wsparcia biznesu w województwie kujawsko-pomorskim nie wygląda więc źle. Co jednak ciekawe, jeśli sięgniemy do opracowań przygotowanego na zlecenie naszego Urzędu Marszałkowskiego na temat rozwoju gospodarczego województwa, nie znajdziemy o sieci banków spółdzielczych ani słowa:
Proszę ściągnąć dowolny z dokumentów, których przygotowaniem może się pochwalić marszałek Piotr Całbecki w ciągu ostatnich 8 lat:
1. Identyfikacja kierunków rozwoju sektora MŚP w województwie kujawsko-pomorskim
2. Projekt KUJPOMRIS 2007 - Regionalna Strategia Innowacji Kuj-Pom 2007
3. Regionalna Strategia Innowacji do 2015
W żadnym z nich nie ma ani słowa o sieci banków spółdzielczych (możecie to sprawdzić: ctr+f). Jakby mnie ktoś poprosił o identyfikację kierunków rozwoju sektora MŚP to nie raz i nie dwa napomknąłbym o tych instytucjach.
Grono wysokiej klasy specjalistów przygotowujących ten dokument oraz grono najlepszych urzędników po stronie naszego Urzędu Marszałkowskiego (wyselekcjonowanych w drodze z naboru wśród znajomych znajomych działaczy Platformy) zaledwie 21 razy użyło ciągu literowego "bank" na 179 stronach swojego opracowania poświęconego MiŚ-om.
Przerażające, prawda? Na tym tle przesłuchanie Bieńkowskiej w PE wypadło fenomenalnie.
* * *
(Nawiasem mówiąc, byłem kiedyś na rozmowie kwalifikacyjnej na jakieś nowe stanowisko związane innowacjami w urzędzie Całbeckiego. Najpierw odrzucili mnie na ocenie formalnej bo mam dyplom z finansów a nie z ekonomii (przeszedłbym gdybym miał dyplom z socjologii i politologii), ale w końcu dobrnąłem do rozmowy z jakimś panem, który zapytał mnie zblazowanym głosem: co to są innowacje. Wyjątkowo udało się dobrze wypaść i odpowiedziałem lepiej niż Bieńkowska w PE, ale na szczęście nie dołączyłem do tego zespołu).
* * *
Wracając do naszych baranów, z iloma z ponad 30 banków spółdzielczych w regionie współpracuje samorząd województwa?
Spodziewałem się, że z żadnym. Tymczasem Urząd Marszałkowski naszego województwa podjął decyzję o tym, aby inicjatywę Jeremie realizować nie poprzez Bank Gospodarstwa Krajowego, jak większość pozostałych województw, ale przez Kujawsko-Pomorski Fundusz Pożyczkowy. Ów fundusz organizuje tzw. "konkursy" w wyniku których wybierani są partnerzy, którzy będą pożyczki w ramach Jeremie udzielać. Dotychczas w tym "trybie konkursowym" operatorami Jeremie w naszym wojewódzwie są trzy banki spółdzielcze oraz Kujawsko-Pomorski Fundusz Poręczeń Kredytowych (bez kolegów ani rusz).
Przyznaję, zostałem zaskoczony. Założenia ekonomiczne w inicjatywie Jeremie są najbardziej optymalnym mechanizmem wsparcia rozwoju gospodarczego. I Całbeckiemu coś się udało - być może przypadkiem - ale włączył do projektu kluczowych partnerów w regionie. A może włączyli się sami? Nie mogę jednak nie pogratulować.
* * *
Nie umiem drwiąco patrzeć na kwoty w ramach tego konkursu choć porównując je do aktywów małych niemieckich banków oszczędnościowych działających w skali powiatu widać przepaść: tam mówimy co najmniej o kwocie kilkuset milionów euro dla lokalnych instytucji. W regionalnych bankach operowalibyśmy już kwotami w miliardach euro (dziesiątkach mld, setkach mld euro aktywów).
Kwoty w ramach Jeremie były jednak niewielkie nawet na tle aktywów naszych banków spółdzielczych które wzięły udział w w konkursie na operacje w ramach (niewielkie ale istotne w ich skali).
Poza tym błędem byłoby wprowadzanie dużych kwot na samym początku - choć docelowo (w perspektywie najbliższych 3 lat) powinniśmy mówić o kwotach idących w setki milionów złotych które rozwalają tamę ciasnej polityki monetarnej KNF-u (który moim zdaniem bardziej oddziałuje na rynek niż RPP).
* * *
Z jednym pogodzić się jednak nie mogę jeśli chodzi o nasze Jeremie: ostatni "konkurs" (po co w tym wypadku te ciuciubabki tego nie wiem) na wybór operatora wygrała spółka ze Szczecina, ze słowem "fundusz" w nazwie, co oznacza, że idzie to w tym kierunku, co zawsze. Powoli zaczyna się też rysować lekceważący stosunek samorządu województwa do tej inicjatywy: tylko trzy banki spółdzielcze chciały włączyć się do projektu więc naturalnie zostały wybrane "w konkursie". Co z pozostałymi i co dalej z inicjatywą? "A kogo to obchodzi?" - mówią w urzędzie.
Mam wrażenie, że urząd marszałkowski po prostu woli poszukiwać "aniołów biznesu" i tworzyć "w formule ciągłej" organizacje udostępniające seed capital. Tworzy takie nowe nieudane byty bo nie wie na czym sam stoi i na czym stoi gospodarka regionu. Nasz urząd jest wyalienowanym bytem funkcjonującym w sferze dotacji, a więc oderwanym od realiów rynków i bez know-how niezbędnego do stymulowania wzrostu gospodarczego.
Tu cenna będzie następująca refleksja: dla urzędników dawanie dotacji jest zawsze sukcesem. Dlaczego? Bo nawet najgorszy biznesmen osiągnie sukces, gdy ktoś pokryje jego koszty inwestycyjne.
Nigdy nie dowiemy się, który z projektów sfinansowanych z dotacji jakie udzielił urząd Całbeckiego zakończył się sukcesem, a który porażką. W przypadku tanich kredytów zawsze będziemy mieli sytuację że ich część się wywali. Ekonomista chciałby wiedzieć, ile projektów zostało trafnie wybranych na podstawie obowiązujących kryteriów by podjąć odpowiednie działania. Urzędnik - nigdy. Dlatego rozstanie z dotacjami będzie dla urzędnika zawsze bardzo traumatycznym i bolesnym przeżyciem (a dla biznesmena czy ekonomisty - nigdy).
* * *
W trakcie dwóch kadencji Całbeckiego straciliśmy wiele szans rozwojowych, na które bogatsze od nas landy nie mogłyby sobie pozwolić. Najwyraźniej pan Całbecki szykuje się do kolejnego czteroletniego zachowawczej działalności na stanowisku marszałka, którą urozmaici tak mało innowacyjnym rozwiązaniem jak współpraca ze spółką Polskie Inwestycje Rozwojowe przy budowie obwodnic w partnerstwie publiczno-prywatnym.
Nie mogę się powstrzymać w tym miejscu od wątpliwości: dlaczego wykonawca inwestycji drogowej ma zarządzać drogami kilkadziesiąt lat, skoro inwestycję i tak sfinansuje w większości spółka państwowa (PIR) udzielając województwu kredytu lub wchodząc w bardziej złożone formy finansowania? Ktoś tu coś robi na siłę nie wiedząc, co chce osiągnąć.
O wypaleniu Całbeckiego na stanowisku mógłbym jeszcze sporo napisać. Zdaję sobie zarazem sprawę, że takie wywody będą odebrane jako wyraz osobistej niechęci a nie obiektywnej oceny. Wówczas zapytam: z czego miałoby wynikać moje pragnienie wendetty wobec tego środowiska?
Moje negatywne nastawienie do tych ludzi nie może wynikać z przyczyn osobistych bo jestem im głęboko wdzięczny za to wszystko, co dzięki nim otrzymałem: fajną pracę i przygodę na pewien czas.
Może ono wynikać więc albo z próby racjonalnej oceny czteroletniej działalności tego środowiska w przestrzeni publicznej, z poczucia rozczarowania efektami ich tej działalności, albo z przeświadczenia, zostałem przez nich oszukany bo uwierzyłem w coś, o czym oni od początku wiedzieli, że jest ich kłamstwem, na które ludzie tacy jak ja moją się nabrać.
Moja ocena nie jest oceną odosobnioną. To ocena, która jest tym bardziej powszechna im większe poczucie zaangażowania i zainteresowania sprawami, których ta ocena dotyczy.
Dodam tylko jedną rzecz: w Niemczech takie Jeremie jest w skali tysiące razy większej na porządku dziennym od dziesiątków lat... A u nas jakieś konkursy organizują.
OdpowiedzUsuńDruga sprawa: ten instrument jest obenie bardzo mocno ograniczony i powodów tych ograniczeń nie rozumiem. Skąd wzięła się kwota i okres kredytowania? O wiele więcej można tu zrobić zarządzając ryzykiem po stronie samorządowej.
Tutaj prezentacja landbanku Turyngii. Ten region, jak można przeczytać w prezentacji, jest podobnej wielkości co kujawsko-pomorskie (2mln). Stolicą Turyngii jest miasto Erfurt (nieco ponad 200 tys mieszkańców, trochę większe od Torunia. Region leży w centrum Niemiec.
OdpowiedzUsuńhttp://ec.europa.eu/regional_policy/conferences/od2011/Open-Days-FTP-2011/docs/565-11A23-03_Open_Days_2011_TAB_.ppt
Bank Turyngii jest bankiem publicznym należącym do samorządu. Zarządza 2.7 mld euro aktywów.
Ten bank zajmuje się przede wszystkim współpracą z małymi bankami oszczędnościowymi na obszarze kraju związkowego: refinansuje im kredyty rozwojowe. Polecam tę prezentację bo wyjaśnia mechanizm.
W jakimś sensie Jeremie w naszym województwie idzie w tym kierunku, tzn. mamy Kujawsko-Pomorski Fundusz Pożyczkowy który od biedy można by uznać za "landbank" no i trzy banki spółdzielcze, które udzielają nisko-oprocentowanych kredytów.
...Wydaje się jednak, że to raczej przypadek że można to podobieństwo dostrzec bo przecież w żadnym dokumencie strategicznym tego mechanizmu nie ma opisanego. Poza tym widząc jak się to ślamazarnie odbywa można od razu powiedzieć: miną dekady zanim to zacznie działać.
Nie patrząc na wartość tego filmu prawda jest taka, że samo umieszczenie go na youtubie nic nie da, jeśli nie pomyśli się o jego rozpromowaniu.
OdpowiedzUsuńZ kolei patrząc na jego wartość, oglądając go, można dość szybko wyciągnąć wniosek, że na jutubie jest bez szans.
UsuńZresztą, co zostaje w głowie po jego obejrzeniu? Nic. Po co więc angażowano zasoby w jego przygotowanie? Bo były. Jak ktoś może sobie pozwolić aby zatrudniać urzędników od których nie wie czego wymagać i ma stały dostęp do środków na niekontrolowany przerost biurokracji to efekt może być tylko jeden: chaos organizacyjny. Nie ma zarządzania rozwojem regionu. Jest politykierstwo.
Porównując system niemiecki do polskiego można dostrzec jakąś bardzo odległą analogię do problemu: zus czy ofe. W Polsce zastrzyk dotacji, subwencji czy inny administracyjnie (politycznie) ukierunkowany strumień pieniądza na inwestycje ma swoje źródło w podatkach lokalnych lub dotacji zewnętrznej, zagranicznej.
OdpowiedzUsuńW Niemczech natomiast mamy fundusz gromadzący głównie oszczędności lokalne, które są inwestowane w formie kredytów w gospodarkę również lokalnie.
Bilans niemieckiego banku wygląda tak, że w pasywach - źródłach finansowania - będą głównie wszelkiego rodzaju oszczędności no i kapitał własny, który ma stosunkowo niewielki udział w sumie bilansowej. Po stronie aktywów będą wszelkie instrumenty wspierające rozwój lokalny.
Mechanizm niemiecki nie jest zależny od tego, czy Całbecki z Lenzem i Karpińskim pojadą przed wyborami po dotację do Warszawy wracając ze 150 mln zł.
Model niemiecki działa w sposób ciągły, raz uruchomiony napędza się siłą reinwestycji zysków. W modelu Całbeckiego pojęcie zysków i stopy zwrotu nie istnieje, zostało zamienione na słowo: ewaluacja. Ewaluacja RPO to dokument bardzo mało wiarygodny, napisany w celu obrony polityki urzędu marszałkowskiego, tam wszystko będzie sukcesem.
W modelu niemieckim dostęp do środków jest łatwy i powszechny. W modelu polskim dostęp do nich jest selektywny i zależy głównie od znajomości i szczęścia. Dotacja idzie w trybie tzw. "konkursu". W efekcie mamy 20 przedsiębiorców z których 19 przygotuje projekty odrzucone a 1 dostanie pieniądze przy czym wcale nie będzie to ani najlepszy projekt, ani projekt spójny z innymi projektami, ani nawet nie będzie trwały bo jego trwałość określają przepisy wymyślone przez marszałka i klepnięte przez Unię Europejską (np. "5 lat trwałości"). Gdy biorę kredyt 10 letni to projekt musi mieć trwałość 10 letnią - jak jej nie ma to jest strata (ale tylko części wartości, poza tym to dobrze, że widzę stratę i rozumiem skąd się wzięła, to koszt zdobycia wiedzy).
Moim zdaniem procesy i mechanizmy tworzone przez pana Całbeckiego są złe, nieekonomiczne, hamują rozwój i wspierają nieuczciwą konkurencję która hamuje inwestycje. Absolutnie nie akceptuję sytuacji w której działalność tego urzędu jest wyjęta spod krytyki publicznej - a tak się dzieje, bo urząd pana Całbeckiego ingeruje w przekaz informacji i tworzy medialną rzeczywistość: w gazetach i telewizji.
I rzecz najważniejsza, którą bardzo często powtarzam: najważniejsza jest liczba (a nie kwota). Im większa liczba tym mniejsze ryzyko kredytowe, tym większa stopa zwrotu. Lepiej udzielić 10 dotacji czy 1000 kredytów które w sumie będą na tę samą kwotę? O wiele większy efekt przyniesie ten 1 tys. Bo w przypadku 10 poziom ryzyka idiosynkratycznego jest ogromny, a przy tysiącu jest już tylko ryzyko systemowe, które można w prosty sposób mierzyć.
UsuńUrząd nigdy nie będzie zainteresowany rozproszeniem środków, będzie dążył do ich koncentracji. "Mała skala jest zła, bo jest mała" - nie widać jej medialnie. Zaleski buduje jedną halę sportową za 200 mln zł, zamiast 5 obiektów sportowych bo interesuje go widowisko a nie sport. Żyjemy w czasach gdy samorządowcy organizują igrzyska. To jest inwestycyjna orgia a nie część jakiejś strategii rozwojowej bo przecież Zaleski nigdy w życiu nie stworzył żadnej strategii oprócz strategii na kampanię wyborczą a Całbecki idzie dokładnie w tym samym kierunku: stąd przecież wzięła się kariera Łukasza Walkusza, stąd biorą się kariery innych "specjalistów od wizerunku" (najlepiej żeby to był wizerunek w sieci, bo wtedy można pracę połączyć z rozrywką).