Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

piątek, 17 października 2014

Zbuduj swój region z Krzysztofem Ślebiodą


Krzysztof Ślebioda z PZR włączył się w "akcję społeczną"
marszałka Piotra Całbeckiego. Co z tego budowania regionu wyjdzie?
Nic dobrego.


Dokładnie tydzień temu w najbardziej poczytnych piątkowych "Nowościach" (największy dziennik toruński) pojawiły się dwa całostronicowe płatne ogłoszenia. Na str. 9 kandydat do sejmiku kujawsko-pomorskiego Andrzej Gross (PSL), dyrektor ARMiR opowiadał o grupach producenckich. Na str. 11 marszałek województwa kujawskiego Piotr Całbecki (PO) rozpoczynał "akcję społeczną" pod tytułem: "Zbuduj swój region". Obie kampanie społeczne których głównymi bohaterami są kandydaci w wyborach zostały sfinansowane przez urzędy którymi kierują, co sugeruje że mogło dojść do wykorzystania stanowisk publicznych i środków publicznych do celów politycznych związanych z kampanią wyborczą przez działaczy partyjnych koalicji PO - PSL.

Co znajdziemy w dzisiejszych "Nowościach"? To samo tylko inaczej.


Nowości, 17 października, str 3
Krzysztof Ślebioda z PZR opowiada dyrdymały
o środkach europejskich w ramach akcji społecznej
marszałka

Urząd Marszałkowski ani myśli zaprzestać akcji społecznej "Zbuduj swój region" na czas kampanii wyborczej do samorządu. Pomocną dłoń panu marszałkowi Całbeckiemu wyciągnął Krzysztof Ślebioda z Pracowni Zrównoważonego Rozwoju. Posłuchajmy pana Ślebiody:

Mówiąc w skrócie: od 7 lat nasza działalność polega na kreowaniu i realizowaniu projektów z zakresu partycypacji obywatelskiej, dialogu społecznego, włączania użytkowników w kreowanie przyjaznych przestrzeni publicznych. (...) Trudno bez niej wyobrazić sobie lokalne inwestycje, międzynarodowe przedsięwzięcia i globalne planowanie przyszłości - mówi Krzysztof Ślebioda.

Panie Krzysztofie, to są dyrdymały. Proszę nie zaprzeczać bo doskonale pan rozumie o co tu chodzi. Jeśli chce pan wyjaśnić w jakim celu pan te dyrdymały opowiada chętnie posłucham. 

Wyobraźmy sobie, że Pracownia dysponuje pewną pulą unijnych pieniędzy - takie pytanie zdaje panu pytanie aktualny dysponent środków europejskich kandydujący w wyborach w samym środku kampanii wyborczej na początku tzw. "nowej perspektywy", czyli przed rozpoczęciem podziału środków europejskich na lata 2014-2020.


Panie Krzysztofie, nie jest pan dzieckiem, prawda? Dlaczego więc traktuje pan obywateli Torunia dla których pracuje Pracownia jak dzieci? Dlaczego pan w tym uczestniczy?


* * *


Jeśli chce się Pan przekonać, panie Krzysztofie, w czym pan uczestniczy, proszę przewrócić "Nowości" ze strony 3 na stronę 5:

Andrzej Owczarz z ARMiR 
o modernizacji gospodarstw rolnych

Na tej stronie pan Andrzej Owczarz, podwładny pana Andrzeja Grossa, podaje swojemu przełożonemu pomocną dłoń i włącza się w jego kampanię promującą działalność ARMiR.

Pan sobie zdaje sprawę z analogii, prawda? Mam nadzieję, że oburzyłby się pan gdybym zapytał, czy jest pan podwładnym pana Całbeckiego i zachowuje się wobec marszałka tak jak pan Owczarz wobec swojego przełożonego, pana Andrzeja Grossa, szefa ARMiR.


* * *

Twierdzę, że rozpoczynanie akcji społecznych i reklamowych przez instytucje publiczne kontrolowane przez PO i PSL w trakcie kampanii wyborczej miało wyłącznie jeden cel: wzmocnienie i promocję osób zajmujących się dysponowaniem środkami publicznymi które kandydują w wyborach samorządowych. Uważam że te kampanie powinny być natychmiast zakończone. 

Nie rozumiem dlaczego toruńska Gazeta Wyborcza piórem redaktora Tomasza Ciechońskiego drąży sprawę reklamy ARMiR a pomija znajdują się w tej samej gazecie na sąsiedniej stronie reklamę Urzędu Marszałkowskiego. Taki zabieg podważa obiektywizm redakcji. Dlaczego wątpliwości dotyczą całostronicowego wywiadu z Tomaszem Grossem a w przypadku całostronicowego wywiadu z Całbeckim ich nie ma? Czy aż tak istotna jest kwestia tego czy i kiedy zaplanowano "kontynuację" akcji promocyjnej poprzez wywiady ze współpracownikami, którzy mają prywatny interes by utrzymać dobre stosunki z politykami?

* * *

W jakim celu Urząd Marszałkowski promuje ze środków publicznych takie płytkie i lapidarne wywody jak przemyślenia pana Krzysztofy Ślebiody "na co by wydał pieniądze z Unii"? Czy to są mądrze wydane pieniądze na promocję wykorzystania środków europejskich? Pan Ślebioda i pan Całbecki powinni zdawać sobie sprawę, że wyrzucają w błoto pieniądze, które otrzymali na rozwój naszego województwa.

Krzysztof Ślebioda mówi, że nie wydawałby pieniędzy na drogi ale na ścieżki rowerowe i energetykę - w jaki sposób rozpowszechnianie tak sformułowanych myśli szefa toruńskiego PZR "buduje region"? Dlaczego zabraliśmy się za to medialne budowanie regionu w trakcie kampanii wyborczej? Czy przemyślenia Krzysztofa Ślebiody są dla społeczeństwa, gospodarki i obywateli tego województwa "budujące"?

Krzyśku, a na ankiety o społecznej partycypacji byś kasy europejskiej nie wydał? Akurat to Ci przez głowę nie przeszło? Niesamowite!

* * *

Zanim powiesz, że przesadzam i nic się nie stało, dobrze się zastanów. Jeśli bowiem przesadzam to wyłącznie dlatego, że moje oczekiwania dotyczące zmiany stosunków między organizacjami społecznymi, obywatelami i władzą publiczną w naszym mieście są bardzo duże. 

Nie próbuj mnie przekonywać, żebym sobie odpuścił. Kilka razy minęliśmy się przy różnych okazjach i nie sprawiałeś wrażenia człowieka, który nie zdaje sobie sprawy w czym uczestniczy. 

Finansowanie kampanii ze środków publicznych jest jednym z najgorszych czynów skierowanych przeciwko demokracji a szczególnie łatwo szkodzi demokracji lokalnej, tej w samorządach. Jakiekolwiek podejrzenie o prowadzenie takiej nieczystej grę podczas kampanii wyborczej powinno być piętnowane, zwłaszcza że rządzą nami ludzie niekompetentni, lokalni działacze samorządowi tworzący "struktury" w których zrobienie jakiegokolwiek wyłomu oceniane jest przez publicystów za czyn niemożliwy i niewykonalny!


* * * 

Panu Całbeckiemu i panu Ślebiodzie proponuję, by zamiast wciskać ludziom kit za pieniądze publiczne zaczęli pisać wspólnie Strategię rozwoju województwa do 2020 roku.

Dokument który został w urzędzie kierowanym przez Piotra Całbeckiego przygotowany, a który ma być podstawą do wydania 25 miliardów złotych w ciągu 7 lat jest żenująco płytki i nie spełnia kryteriów stawianych opracowaniom o charakterze strategicznym zarówno jeśli chodzi o treść jak i formę. Od tej strategii zależy los 2 mln obywateli regionu który jest jednym z najbiedniejszych i najbardziej zacofanych w Polsce a jednocześnie z roku na rok oddala się od ścisłej czołówki województw o najwyższym poziomie i najszybszym tempie rozwoju gospodarczego. 

Zamiast organizować sobie promocję proszę zabrać się do pracy.




7 komentarzy:

  1. Z innej beczki: Wojciech Giedrys o wyborach.

    http://wojciechgiedrys.redblog.pomorska.pl/2014/10/17/nie-bede-sie-denerwowac-wyborami/

    Dla leniwych streszczenie: najpierw wyjaśnia jak długo zbierał się do napisania tej notki potem wyjawia, że nie chce mu się jej pisać bo i tak Zaleski wygra, i tak karierowicze i obiboki z PO wejdą, i tak bezkształtna masa będzie nami rządzić...

    Jednym słowem, u W. Giedrysa wszystko dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tezę, że program Czasu Mieszkańców wskazuje, że ten komitet nie idzie po władzę w nadchodzących wyborach mógłby postawić dziennikarz który zajmuje się polityką od wczoraj.

      Program Czasu Mieszkańców jest czytelny i zrozumiały dla wyborców; to jest typowy program przygotowany na kampanię wyborczą. Oczekiwanie, że że podczas kampanii wyborczej zaprezentowany zostanie program zarządzenia miastem w pojedynkę jest infantylne i niedorzeczne.

      Ja też mam trochę inne oczekiwania od tego programu, inaczej bym widział punkty, ale do licha - to jest ich kampania wyborcza. Z mojej perspektywy ten program jest po prostu najciekawszy.

      Drugi program który mi się podoba to program Michała Zaleskiego. Z tym, że u Zaleskiego między programem a zarządzaniem jest tak ogromny dysonans. On w każdych wyborach powie coś co ma trafiać do ludzi a w trakcie kadencji wymyśli salę koncertową czy halę sportową wmawiając, że tego mieszkańcy oczekują najbardziej.

      Nie znam programu PO. Tam po prostu nie ma programu. Tam jest bezkształtna masa działaczy politycznych, żałosnych akwizytorów (wolontariuszy) którzy próbują sprzedać swoje garnki za 20 tys zł czy pościel z lamy leczącej reumatyzm za jedynie 15 tys zł.

      O PiS i SLD tradycyjnie nie ma co pisać.

      Usuń
    2. Z drugiej strony:
      http://wyborcza.pl/magazyn/1,141464,16824054,Nie_mam_kredytu_mieszkaniowego__jestem_do_przodu.html

      Wywiad publikujemy w wersji nieautoryzowanej. Joanna Erbel proszona o autoryzację odesłała wywiad w postaci odbiegającej od faktycznego przebiegu rozmowy: zupełnie zmieniając niektóre swoje wypowiedzi, część pomijając, wypaczając sens innych. Rozmowę, w której konfrontowała się z trudnymi pytaniami i odmienną od swojej wizją społeczeństwa, zmieniła w pochlebną dla siebie autoprezentację wyborczą. Uważamy, że tak daleko idące zmiany są nadużyciem prawa do autoryzacji, która nie może być próbą napisania przez rozmówcę zupełnie nowego wywiadu, z wypowiedziami odmiennymi od tych, których rzeczywiście udzielił. Ponieważ między przeprowadzeniem a publikacją wywiadu do programu wyborczego Joanny Erbel wprowadzono poprawki, zaproponowaliśmy, aby sama w notce pod wywiadem zrelacjonowała zmiany. Pod wywiadem publikujemy informację otrzymaną od kandydatki.

      Publikujemy też wersję wywiadu po autoryzacji dokonanej przez Joannę Erbel. Można porównać obie wersje rozmowy. Tekst po autoryzacji znajdziesz tutaj



      Usuń
    3. Jestem bardzo daleko od "młodych, energicznych aktywistów bez specjalnych obciążeń życiowych, zobowiązań wobec rodziny i finansowego noża na gardle".
      Niestety bliżej mi do "40-latka, który założył rodzinę, kupił mieszkanie, płaci 2 tys. zł raty kredytu miesięcznie i 1,2 tys. zł za opiekunkę dla dziecka, które nie dostało się do przedszkola z braku miejsc" - toutes proportions gardees.

      Po przeczytaniu tego wywiadu nie mogę oprzeć się wrażeniu że "40-latek który 15 lat temu uwierzył, że dzięki wykształceniu i ciężkiej pracy może mieć przyzwoite życie" jest w dużej mierze kliszą zużytą, skompromitowaną i płytką, a jego podejście do świata nie rozwiązuje problemów tego świata tylko je mnoży.

      Muszę jeszcze się zastanowić:) W każdym razie nie mam za grosz zaufania do dziennikarki prowadzącej ten wywiad - czy w podobny sposób rozmawiałaby z Hanną Gronkiewicz Waltz?
      Giedrys, Hołub, Berendt czy Ciechoński w ten sposób nie rozmawialiby z Zaleskim. Nigdy.

      Usuń
    4. Chwyt zastosowany jest na granicy dziennikarstwa, o krok od manipulacji dziennikarskiej. Najpierw drapieżne pytania w obronie jedynie słusznej ideologii z jedynie słuszną prezydenturą: wodociągi, kanalizacja, drogi, infrastruktura techniczna i "inwestycje". Po takim maglu, którego nie przeszedł żaden z rządzących Warszawą polityków zagrywka na autoryzację i rzekoma "sensacja" - wywiad się różni.

      Ciekawe jak zachowałaby się Gronkiewicz Waltz (czy Zaleski) gdyby przeprowadzić z nimi w ten sposób wywiad. Ja bym chętnie zastąpił pana Holuba, Giedrysa jednego i drugiego, Berendta czy Ciechońskiego i przeprowadził wywiad z Michałem Zaleskim o moście, trasie średnicowej, węźle Kluczyki... Zacząłbym od pytania, które tym redaktorom tak ciężko przechodziło przez gardło: "dlaczego pan, panie prezydencie, mówił mieszkańcom nieprawdę o różnicy w kosztach budowy mostu na Wschodniej i na Waryńskiego". To akurat bardzo trafne porównanie w jaki sposób na stosunek dziennikarzy GW do polityków i kandydatów w wyborach przekłada się na ich wydźwięk.

      Usuń
    5. "Cenisz dobre dziennikarstwo? Mamy dla ciebie więcej takich artykułów" - Gazeta Wyborcza.

      Usuń
  2. "Po przeczytaniu tego wywiadu nie mogę oprzeć się wrażeniu że "40-latek który 15 lat temu uwierzył, że dzięki wykształceniu i ciężkiej pracy może mieć przyzwoite życie" jest w dużej mierze kliszą zużytą, skompromitowaną i płytką, a jego podejście do świata nie rozwiązuje problemów tego świata tylko je mnoży."

    Inaczej. To właśnie ów 30 czy 40-latek jest kluczem, ale autorka wywiadu w GW Katarzyna Kęsicka, zawłaszcza go i robi z niego idiotyczną kliszę przymuszoną do głosowania na durniów od "inwestycji". Tu jest fundament na którym Kęsicka osadziła swoją dziennikarską manipulację która bardzo przypomina mi wywody Krzysztofa Komana czy styl Mariusza Orłowskiego ("ale skąd na to pieniądze").

    Totalna katastrofa dziennikarska.

    OdpowiedzUsuń