Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

środa, 8 października 2014

Postawmy na mieszkańców (2)



Gdyby w naszym miejskim parku był taki speakers corner jak w Hyde Parku 
pewnie spędzałbym tam każdy swój urlop.

Speakers corner, Hyde Park (The Guardian)



"Postawmy na mieszkańców" jest przypadkowo wyciętym tytułem z bieżącej toruńskiej prasy. Mimo objętości poprzedni wpis cieszył się sporą jak na ten blog popularnością więc postanowiłem go kontynuować pod niezmienionym tytułem jako zbiór luźnych przemyśleń.

Krytyczna ocena toruńskiej polityki gospodarczej prezydenta Michała Zaleskiego i marszałka Piotra Całbeckiego buduje samorządowy pluralizm. Jesteśmy w trakcie kampanii wyborczej i to jedyny moment aby zyskać uwagę polityków.

Dziś chciałbym przedstawić jedną z propozycji do miejskiej polityki rozwoju gospodarczego, która moim zdaniem charakteryzuje się najwyższą rzeczywistą stopą zwrotu. Jeśli ktoś poważnie myśli o rozwoju gospodarczym Torunia i chciałby szybko osiągnąć duże korzyści to ten pomysł powinien przypaść mu do gustu.

Zanim to jednak nastąpi muszę wyrzucić z siebie dygresje, który ostatnio zaprzątają mi głowę do tego stopnia, że jeśli nie zapiszę ich na blogu, nie dadzą mi spokoju. Numerację kontynuuję więc z poprzedniego wpisu.

5. 

Znów wyłudziliśmy dotację z Unii Europejskiej dopuszczając się oszustwa. Muszę napisać "my" z dwóch powodów. Po pierwsze, czuję się jako mieszkaniec Torunia współodpowiedzialny za pieniądze, które od kogoś wziąłem. Dostałem je bo ktoś w moim imieniu przekonywał, że ich bardzo potrzebuje na coś szalenie ważnego bez czego ja nie mogę się obyć. Teraz okazuje się, że to była zwykła ściema.
Po drugie, muszę mówić "my" bo zdaje sobie sprawę, że pan Michał Zaleski kwestie niegospodarności w ramach "inwestycji" bierze bardzo osssobiśśśśśśśście.





Podobnie było w sprawie mostu, ale w przypadku trasy średnicowej rozbieżność między dokumentacją o rzeczywistością widzimy gołym okiem. Na odcinku od Grudziądzkiej do Chełmińskiej nic nie jeździ. Tam w zupełności wystarczyłaby jedna dwukierunkowa jezdnia (ze skanalizowanymi skrzyżowaniami). Nie są potrzebne żadne ekrany akustyczne.

Ten obiekt, bo trudno nazwać drogą coś na czym nie ma samochodów, przypomina arterię w Phenianie.




Nie, nie porównuję Michała Zaleskiego do Kim Ir Sena (Grzegorz Giedrys by mi zwymyślał). Po prostu widzę, że Michał Zaleski podziela te same gusty co Wielki Wódz Towarzysz oraz jego syn - Kochany Wódz - i jego wnuk - Szanowny Przywódca.

...A może to nie droga ale początek pasa startowego dla toruńskiego lotniska, które Szanowny Przywódca i jego sponsor z urzędu marszałkowskiego, Wielki Wódz, budują używając kryptonimu Trasa Średnicowa dla zakamuflowania przed mieszkańcami Bydgoszczy prawdziwego przeznaczenia tego obiektu?


"Piątek w samo południe. Dziesięć minut na trasie średnicowej północnej w Toruniu. 
W tym czasie przejechało 75 pojazdów w tym 12 razy nauka jazdy"


Nie twierdzę, że Michał Zaleski zlecił specjalistom przygotowanie opracowania które prezentowało fałszywe dane o natężeniu ruchu na trasie średnicowej, które miałoby uzasadniać postawienie ekranów akustycznych, czterech pasów z rezerwą w środku na kolejne cztery pasy. Zakładam, że Michał Zaleski jest podobnie jak pół Torunia zdziwiony rozbieżnością między liczbami, które przedstawił w Urzędzie Marszałkowskim ubiegając się o dotację a rzeczywistością.

Załóżmy, że natężenie ruchu wzrośnie po oddaniu do użytku budowanego w stronę Rubinkowa odcinka TŚ. Czy wtedy ruch ma odcinku między Chełmińską a Grudziądzką się zwiększy?

Prognoza ruchu dla TŚ - raport środowiskowy Tebodin

Autorzy tego opracowania zakładają, że po wybudowaniu Trasy Średnicowej od Grudziądzkiej do nieistniejącego (nawet niezaprojektowanego) węzła z mostową trasą wschodnią w 2011 roku natężenie ruchu na Trasie Średnicowej będzie wyższe niż na ul. Grudziądzkiej. Z tego co na razie widzimy jest jednak niższe niż na ul. Legionów.

Może więc te dane nie są aktualne? A może nigdy nie były aktualne? Może po prostu zostały zmyślone?

No dobrze, to proszę mi coś wytłumaczyć. Na całym odcinku od Grudziądzkiej do Curie - Skłodowskiej natężenie ruchu ma być wg prognozy zamieszczonej powyżej większe niż na odcinku, którym już jeździmy (między Chełmińską a Grudziądzką). Mimo tego buduje się tam tylko jedną dwukierunkową jezdnię. Budowane jest też pół wiaduktu, tzn. jedna jezdnia. 

Dlaczego więc wybudowano aż 4 pasy ruchu na odcinku od Grudziądzkiej do Chełmińskiej? Mniejszy ruch, ale pasów dwa razy więcej niż na odcinku z wiaduktem.

Nie mogę tego inaczej nazwać jak zwyczajną niegospodarnością, oszustwem i wyłudzeniem pieniędzy europejskich. 

W podobny sposób zamierzamy wyłudzić kolejną porcję pieniędzy - na budowę tzw. Trasy Wschodniej, czyli odcinka od mostu na Wschodniej do ul. Grudziądzkiej. Będzie nas to kosztowało bagatela 200 mln zł i jest totalnie bez sensu. Ale jestem pewien, że prognozy ruchu pokażą, że warto tę drogę budować. 

Wychodzimy na oszustów. Mam wrażeni - może się mylę - że jesteśmy miastem które skutecznie wyłudza kolejne dotacje europejskie i osoby które to robią są absolutnie bezkarne.

* * * 
Powstaje więc pytanie: co robić? Przechodziłem ścieżkę administracyjną wykorzystując legalne środki przewidziane prawem. Co się wydarzyło? Zostałem zwolniony z pracy, natychmiast podjęto decyzję o próbie likwidacji Stowarzyszenia Toruń bez hałasu, na co na szczęście nie zgodził się sąd, a sprawę, którą początkowo wygrywaliśmy w Warszawie ukręcono łeb poprzez ingerencje polityczne o czym świadczy znajdująca się w aktach sprawy korespondencja.

W ślepym zaułku zakończyła się legalna ścieżka europejska. Trwała zdaje się trzy lata i wszystkie tamtejsze instytucje zgodnie stwierdziły - po trzech latach - że w ogóle nie są od tego, aby podejmować decyzje dotyczące tej inwestycji. 

Nie mam zamiaru znów bawić się w ciuciubabkę, działania administracyjne i prawne są nieskuteczne wobec tej kliki. Wydaje mi się, że trzeba spróbować działań medialnych. W poprzedniej kampanii wyborczej most była świętością. Mam więc nadzieję, ze w tej kampanii wyborczej o Trasie Średnicowej będziemy mogli mówić bardziej swobodnie, a więc wprost przyznać, że jest to: przekręt, oszustwo, wyłudzenie dotacji i niegospodarność.


6.


Reasumując dyskusję o bilansie płatniczym w Polsce w związku z absorpcją funduszy unijnych warto podkreślić kilka wniosków.

Państwa, które przekształciły swoje gospodarki z rozwijających w rozwinięte gospodarki kapitalistyczne dokonały tego w wyniku konkurencji na rynku międzynarodowym budując nadwyżki na obrotach bieżących. Osiągnięcie tych celów wymagało zrównoważenia finansów publicznych, dużych inwestycji prywatnych (akumulacji kapitału) a w związku z tym również wysokiej stopy oszczędności. 

Każda znana mi próba budowania dobrobytu poprzez zadłużenie zagraniczne kończyła się fiaskiem.

Toruński policy mix ma wybuchowy charakter. Co prawda nie znamy liczb dotyczących sektora prywatnego (a jest on znacznie większy w Toruniu niż sektor samorządowy) a więc nie mamy pełnego obrazu przemian w mieście ale możemy to, co wyprawia toruński samorząd określić podręcznikowym przykładem złej polityki gospodarczej. Zwiększamy zadłużenie "zagraniczne" (zewnętrzne) powiększając zadłużenie gminy i "pozyskujemy" środki zewnętrzne robiąc sobie w ten sposób bardzo duże nadwyżki na obrotach kapitałowych, którym towarzyszyć musi ogromny deficyt na rachunku obrotów bieżących. Importujemy przede wszystkim usługi budowlane i materiały budowlane. Mimo, że sami nie jesteśmy w stanie ich dostarczać na rynek, wciąż je zamawiamy w absurdalnych ilościach nie patrząc, jak w przypadku TŚ, na swoje rzeczywiste potrzeby.

Mniejsza z tym, że taką politykę prowadzimy przez trzy kadencje Michała Zaleskiego. Najgorsze jest to, że zamierzamy ją realizować przez kolejne 7 lat "kończąc" te tzw. "inwestycje", które upodabniają nasze drogi do dróg w stolicy Korei Północnej.


7.


Nie będę opisywał na blogu jakie elementy powinny się znaleźć w strategii rozwoju gospodarczego miasta bo widzę, jak wygłodniałe tej wiedzy jest robactwo gnieżdżące się na X piętrze, które zalało toruńskie forum Gazety Wyborczej aktywując nowe loginy tuż przez rozpoczęciem kampanii wyborczej. 

(Nawiasem mówiąc, byłby wdzięczny bywalcom tego forum aby ich trochę pogonili. To są znane postacie reprezentujące toruńską nomenklaturę, którym wydaje się, że są cwani bo są anonimowi. Szanuję anonimowość forum GW, jestem za tym, aby niemal bezwarunkowo jej dotrzymywać (tzn. z wyj. sytuacji przewidzianych prawem). Mnie anonimowości w sieci pozbawił były poseł Grzegorz Karpiński, za co mam do niego żal. Mówiąc wprost: to był chamski numer).

Jeden pomysł bez obaw mogę przedstawić bo wiem, że żaden koalicyjny toruński komitet wyborczy go nie wykorzysta. Liczę, że skorzysta z niego Czas Mieszkańców. 


* * *

Tytuł projektu: Podniesienie najniższych dochodów

Uzasadnienie: 

Podnoszenie dochodów najuboższych ma dużą wartość nie tylko społeczną ale i ekonomiczną. W strategii rozwoju lokalnego w cywilizowanych krajach ten element ma priorytetowy charakter. Znajduje się na pierwszym miejscu w ich strategiach nie dlatego, że te społeczeństwa są bogate, że je stać ich na wyrównywanie dochodów, ale dlatego, że podnoszenie dochodów pozytywnie wpływa na wzrost gospodarczy lokalnie.

Ludzie ubodzy konsumują w zasadzie całe swoje dochody - nie stać ich na oszczędzanie. Ta konsumpcja ma bardzo specyficzny charakter: to dobra pierwszej potrzeby, wytwarzane lokalnie.

Każda złotówka wydana na wsparcie siły nabywczej najuboższych zostaje w lokalnej gospodarce (nie licząc podatków pośrednich).

Załóżmy, że jest szansa aby zamiast wypłacać spółce Strabag 550 mln zł (faktura za most) wypłacić jej tylko 545 mln zł, a te 5 mln zł różnicy przekazać na zwiększenie dochodów najbiedniejszych mieszkańców Torunia. Jaki byłby efekt ekonomiczny takiego działania dla finansów gminy? Ciekaw jestem, co powiedziałby Zaleski: że inwestycje spadły o 5 mln zł? 

Moim zdaniem prezydent Torunia powinien powiedzieć, że właśnie uratowaliśmy nasze 5 mln zł przed wywiezieniem z Torunia.

Pieniądze wypłacone Budimeksowi, Strabagowi, Mostostalowi Warszawa trafią do Warszawy gdzie napędzą gospodarkę stolicy. Ludzie biedni dochody uzyskane w wyniku redystrybucji skonsumują kupując lokalne produkty. Ludzie w umiarkowanie dobrej sytuacji finansowej za dodatkowe dochody wyjadą na wycieczkę do Turcji albo kupią sobie Smart-Tv żeby oglądać smart-programy, np. Taniec z gwiazdami. Nie o to chodzi.

* * * 

Nie chcę tutaj poruszać tematu redystrybucji dochodów i jej stopnia. Jedni wolą duże progresywne podatki, inni niskie i liniowe. To zupełnie inny temat do dyskusji. Tu rzecz dotyczy wyłącznie dolnego percentyla dochodów i populacji którą stać na minimum egzystencji, czyli koszyk najbardziej podstawowych dóbr.

Metod podnoszenia dochodów ludzi ubogich jest bardzo dużo, w ostateczności to tak proste jak wypłata zasiłku. Jest jednak jeden warunek którego trzeba przestrzegać aby wpisać takie działania do strategii rozwoju miasta i przypisać im cechy inwestycji: podnoszenie dochodów musi zwiększać aktywność zawodową.

Samorządy w cywilizowanych krajach podejmują bardzo dużo bardzo mało skomplikowanych działań, które przerastają polską administrację samorządową. W dużej mierze wynika to z idiotyzmów ustaw tworzących polski system pomocy społecznej, które powinny być po prostu napisane w całości od nowa.

Należy skupić się na finansowaniu następujących form aktywności zawodowej:

- praca na ćwierć etatu, pół etatu, na zlecenie
- wykonywanie prostych czynności typu robienie zakupów, wyprowadzenie psów, sprzątanie
- praca sezonowa: w okresie świątecznym w supermarketach, zimą przy odśnieżaniu ulic przed domkami jednorodzinnymi, itp
Należy pamiętać, że ta praca ma mieć dodatkowy charakter, tzn. 3-4 godzinny dziennie, wtedy gdy jest potrzeba (np. w godzinach rannych: zaprowadzenie dziecka do przedszkola, zrobienie zakupów).

Chodzi o to, żeby te formy aktywności zawodowej które mają socjalny charakter były utrzymywane poza właściwym rynkiem pracy. Miejsca pracy, które tworzymy w segmencie socjalnym powinny jak najmniej ingerować w równowagę rynku pracy, która jest przecież czynnikiem warunkującym efektywność pracy (czyli wzrost PKB). Z tego też powodu zatrudnienie socjalne po prostu bardzo się opłaca: tworzymy miejsca pracy, których rynek sam nie stworzy. Ponosimy z tego tytułu koszty bo jest to zatrudnienie subsydiowane, ale wydane pieniądze trafiają do lokalnej gospodarki i ją napędzają, więc bardzo dużo ich odzyskujemy.

Działania o których piszę adresowane powinny być przede wszystkim do osób starszych, do emerytów żyjących za 900-1300 zł miesięcznie. Dla nich dodatkowe 400 złotych miesięcznie to kupa pieniędzy. Chodzi o pracę adekwatną do możliwości: to mogą być tylko 2-3 dni w tygodniu po 2-4 godziny dziennie, w zależności od zdrowia. Przy tak niewielkiej intensywności pracy łatwiej objąć pomocą dużą liczbę osób: nie trzeba wymyślać im wielu zajęć. 

* * *
W perspektywie system o którym piszę może nawet nie potrzebować dofinansowania ze strony samorządu, Mieszkańców Torunia stać, aby płacić za takie drobne czynności.

Jedynym problemem jest więc chyba organizacja systemu. Samorządy w cywilizowanych krajach tego obowiązku nie zaniedbują, my kompletnie go lekceważymy. Nie wyobrażam sobie, abyśmy w perspektywie najbliższych kilku lat realizowali inwestycje za miliardy złotych a zarazem kompletnie zaniedbywali działania wspierające dochody ludzi żyjących za minimum egzystencji. To niemoralne ale też nieekonomiczne. Nowoczesny samorząd to samorząd który przede wszystkim koncentruje się na eliminacji biedy! Kiedy to dotrze do tych zakutych samorządowych głów?

* * *

Ludzie ubodzy sami się wokół swoich spraw nie zintegrują bo bieda nie integruje tylko alienuje. Ale tej biedzie często towarzyszy duża energia i zaradność. Bardzo często widzimy ludzi grzebiących w śmietnikach, szukających puszek i butelek po parkach, pchających jakieś wózki ze złomem. Na bazarkach starsze panie sprzedają bazie, handlują rzeczami z głębokiego recyklingu. Dla tych ludzi dodatkowe 20 zł dziennie to kwota o bardzo dużym znaczeniu, która często oznacza po prostu dobry posiłek.

(Zdaję sobie sprawę, że poseł Ryszard Kalisz reprezentujący polską lewicę widzi przede wszystkim problem polegający na tym że dieta poselska na poziomie 8 tys zł ośmiesza go przed aplikantami a nie widzi problemu pani, która handluje baziami czy starymi Harlequinami na osiedlowym bazarku by dorobić do nędznej emerytury. Nie jestem ani socjalistą, ani politykiem, ale nie rozumiem jak można chcieć głosować na takiego idiotę, który w trakcie kampanii wyborczej mówi, że jako poseł za mało zarabia. Nie przyszłoby mi nigdy na myśl by głosować na kogoś kto popełnia tak głupie błędy. Z dwojga złego: wolę zagłosować na cwaniaka niż na idiotę.
.
* * *

Chciałbym jedno uprzedzić: na polskim rynku pracy i w polskim systemie pomocy społecznej są złe przepisy wykluczające takie formy aktywności lub prowadzące do tego, że koszty ich organizowania są duże: od takich dochodów płacone są składki, podatki, zusy, srusy, pracodawca musi zapewnić odpowiednie ubranie i warunki pracy, ubezpieczenie i co tam jeszcze. Miejsca pracy, które miałyby w wyniku programu wsparcia niskich dochodów powstać inaczej by nie powstałyby, rynek by ich nie stworzył. Dlatego nie powinny być opodatkowane w ten sposób co miejsca pracy stworzone przez rynek. Mówimy bowiem cały czas o pracy dorywczej, o dorabianiu - o takiej pracy, która nie jest konkurencyjna dla miejsc pracy tworzonych na właściwym rynku pracy. Takie socjalne zatrudnienie może co najwyżej przygotowywać do wejścia na rynek pracy, nie może być stałą formą zatrudnienia chyba że dotyczy ludzi starszych, na emeryturze.


Wydaje mi się, że takie uzasadnienie do przedstawionych działań jest wystarczające: mamy zarówno korzyści gospodarcze jak i korzyści społeczne. Dlaczego toruński samorząd takich działań przez 3 ostatnie kadencje nie podjął? Przyczyn jest chyba kilka. Po pierwsze: koszty. Zaleski nie rozumie czym jest inwestycja stąd mylnie przypisuje działaniom które opisuję wyłącznie atrybut kosztów.

Po drugie: dużo pracy organizacyjnej. Mam ogromną przyjemność znać osobę, która zajmuje się pracą z ludźmi z którymi praca nie jest łatwa. Nie próbuję sobie wyobrażać jak jej praca wygląda bo domyślam się jak bardzo jest wyczerpująca. Tą osobą jest oczywiście Kaśka Łuczak. Mam wrażenie, że nasi samorządowcy po prostu nie lubią projektów skomplikowanych, trudnych, wymagających dużo zdolności organizacyjnych i zespołowej pracy na początku (potem jest łatwiej). Najchętniej wykazaliby się robiąc jakiś przetarg: a to na projekt, a to na dokumentację, a to na wykonawstwo. W efekcie ich praca to zlecanie pracy innym. 

* * *

Bardzo liczę, że znajdzie się w Toruniu jakiś komitet który zacznie głośno mówić o tym, że podniesienie dochodów ludziom ubogim jest świetną inwestycją a zarazem dużo lepszą kiełbasą wyborczą niż "inwestycje" takie jak budowa dróg, które upodabniają Toruń do stolicy Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej.

Za zakończenie dodam, że inspirację do przedstawienia tego pomysłu zaczerpnąłem z rozmowy między moimi znajomymi: koleżanką która właśnie wróciła ze Stanów i kolegą, który był tam kilka lat wcześniej. Oboje mówili, że tam wszędzie jest dużo osób starszych, które wykonują różne prace, które wydają się niepotrzebne, np. pomagają na lotnisku znaleźć drogę do bramki, spakować zakupy w supermarkecie, itd. Kolega powiedział: "nic dziwnego, że mają niskie bezrobocie, skoro wykonują prace, które nie są tak naprawdę potrzebne". 

Wtedy przypomniało mi się jak kiedyś dawno mój amerykański przełożony zobaczył, że stoję z miotłą pod ścianą. Gdy mu powiedziałem, że już skończyłem sprzątać, zapytał, czy w takim razie ma mnie zwolnić. Dość szybko do mnie dotarło, że muszę chodzić z tą miotłą przez 10 godzin nawet jeśli już dawno podłoga jest czysta.

Nie znam Ameryki, ale amerykański styl wydaje mi się utożsamiać człowieka z pracą. Dzięki pracy człowiek czuje się potrzebny, staje się częścią ich społeczeństwa, które na pracy jest oparte. 

Mam wrażenie, że poseł Ryszard Kalisz w swojej poselskiej pracy zachowuje się jak ja przed rozmową z moim amerykańskim przełożonym, z tym że nawet podłogi mu się nie chciało posprzątać ale już przymierza się do rozmowy o podwyżce. Powodzenia!

4 komentarze:

  1. Poprawiłem chyba większość błędów stylistycznych; dość sporo znaków wystrzeliłem w ostatnim czasie. Życzę wszystkim miłej lektury i mam nadzieję, że te poglądy skłonią was do refleksji, dyskusji, do pogłębionej oceny tego co się w naszym samorządzie dzieje. To zawsze będzie nasz samorząd, nas mieszkańców, a nie jakiejś "niewielkiej ale hałaśliwej grupki". Jeśli chcemy by żyło nam się lepiej musimy mieć odwagę podejmować ważne, przełomowe decyzje, np. takie by oderwać od koryta kilka osób, które przy nim od lat tkwi nie bardzo wiedząc w jakim kierunku chcą tę wspólnotę rozwijać.

    OdpowiedzUsuń
  2. od walki z ubóstwem zaczynał również Raiffeisen.

    http://www.nowomostowa.torun.pl/2014/10/filozofia-raiffeisena-rzeczpospolita.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Wg OECD fundusze unijne pomogły zmniejszyć społeczne nierówności w Polsce mierzone współczynnikiem Gini.

    http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,16761396,OECD__Przepasc_w_dochodach_najwieksza_od_rewolucji.html

    Z badań na UMK wynika coś innego:

    https://www.ur.edu.pl/file/36614/12.pdf

    Największe dotacje ładowano w latach 2009-2012, bez porównania większe niż w latach wcześniejszych. I nic się nie zmieniło.

    OdpowiedzUsuń
  4. uzupełniłem wpis o kilka fotek i film ze średnicowej oraz wywiad z prezydentem Zaleskim na temat tej "inwestycji" z Nowości.

    OdpowiedzUsuń