Most na Waryńskiego

Most na Waryńskiego
Lata 70. Rys. inż. A. Milkowski. Sensowna lokalizacja trasy mostowej (zmieniona przez Zaleskiego)

wtorek, 28 października 2014

Bank Miasta. Miejski Fundusz Rozwoju Torunia.


Jak go zrealizować?


Program, który przedstawiło stowarzyszenie Czas Mieszkańców zawiera priorytetowe kierunki rozwoju miasta na najbliższe lata. Zgadzam się co do hierarchii celów i wartości. Proponowałem wcześniej instrumenty do ich realizacji, zwłaszcza tych wpływających na powstawanie miejsc pracy i wsparcia rozwoju gospodarczego miasta, takie jak praca subsydiowana i socjalna, zmiana sposobu działania i funkcji PUP, itp.

Sygnalizowałem też potrzebę stworzenia miejskiego banku; dziś chciałbym przybliżyć ów pomysł sceptykom.



Gdybym miał publicznie obronić tezę o potrzebie stworzenie miejskiego banku odwołałbym się do licznych przykładów z historii bankowości, które pokazują rolę banków w kształtowaniu stosunków ekonomicznych i społecznych. Jeśli taka historyczna refleksja was nie interesuje a chcielibyście przejść od razu do propozycji dla miasta zejdźcie kilka akapitów niżej.




* * *

Wspominałem o spółdzielczych bankach Raiffeisena w Niemczech, Austrii i Holandii, które pomogły wyrwać się z biedy i usamodzielnić drobnym rolnikom w XIX wieku; rolnicze korzenie ma również jeden z największych na świecie banków, francuski Credit Agricole. Z inicjatywą ich tworzenia wychodziły samorządy starając się przełamać dominację banków miejskich, które niechętnie wspierały drobnych producentów rolnych.

Te miejskie banki z kolei powstawały pod koniec średniowiecza przyczyniając się do uzyskania coraz większych wpływów i swobód przez stan mieszczański doprowadzając do ostatecznego upadku feudalizmu i rozwoju ustroju kapitalistycznego z demokrację burżuazyjną.

Po zakończeniu zwycięskiej dla rewolucjonistów wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych starły się ze sobą dwie odmienne wizje przyszłości gospodarczej nowego państwa. Autor Deklaracji Niepodległości z 1776 roku Thomas Jefferson był wielkim przeciwnikiem koncepcji silnej władzy federalnej wpływającej na gospodarkę młodego państwa, której autorem był Aleksander Hamilton, pierwszy Sekretarz Skarbu w gabinecie Georga Waszyngtona. Hamilton był autorem raportów, które w dużej mierze do dziś kształtują amerykańską doktrynę gospodarczą opierającą się na protekcjonizmie i interwencjonizmie. Jej kształt jest jednak wynikiem ciągłego ścierania się wizji Jeffersona i Hamiltona, czego chyba największym przejawem była krwawa wojna secesyjna z lat 60-tych. Staraniami Aleksandra Hamiltona, jedynego nie-prezydenta na dolarowych banknotach, powstał pierwszy National Bank, który miał napędzać rozwój przemysłowej północy która uformowała amerykańską potęgę gospodarczą w przeciągu kilkudziesięciu lat.

Obejmując tekę premiera Władysław Grabski rozpoczął reformę skarbową od powołania emisyjnego Banku Polskiego, który wprowadził do obiegu polskiego złotego zamiast marki. Bank Polski powstał z inicjatywy rządu ale jego kapitał stanowiły wpłaty obywateli polskich i przedsiębiorstw. Wprowadzenie złotego powstrzymało hiperinflację i odegrało kluczową rolę w utrwaleniu zaufania obywateli do instytucji państwa oraz zdobywaniu wiarygodności przez kraju, który po ponad 100 latach odzyskał niepodległość. Grabski stworzył również Bank Gospodarstwa Krajowego, jak podaje wikipedia, wspierał również rozwój innych prywatnych banków.

* * *

Reasumując, silna gospodarka i samodzielność ekonomiczna nieodłącznie wiązała się z rozwojem instytucji bankowych często wspieranych przez władze publiczną: samorządową lub centralną.

Rozwój lokalnej gospodarki uwarunkowany był napływem kapitału, dostępem do taniego kredytu i trafnym zarządzaniem polityką kredytowania inicjatyw gospodarczych.

Działalność bankowa nie jest powinna być ukierunkowana na zysk, bo wysokie zyski bankiera przynoszą duże straty dla gospodarki. Im bliżej działalności bankowej do działalności non-profit, tym szybszy będzie rozwój gospodarczy. Wyciskanie pieniądza z gospodarki przez banki jest bardzo silnym hamulcem w długim terminie. (To tylko w Polsce możliwe aby konkurencja w sektorze finansowym przebiegała dziś nie na płaszczyźnie obniżki cen i zwiększania dostępności kredytu ale na podnoszeniu cen poprzez wymyślanie produktów nastawionych na wyłudzenie, z rodziny bancassurance czy "pożyczek bezzwrotnych". W skrajnej formie ta rywalizacja toczy się między lichwiarskimi firmami pożyczkowymi których jedynym celem jest odebranie ludziom wszystkiego i uczynienie z nich niewolników co zagraża bezpieczeństwu państwa a jest praktyką którą państwo marginalizuje zapowiadając kiedyś jakieś ustawy).

Zwiększanie dostępności kredytu lokalnie, ocena zdolności kredytowej klienta i rentowności przedsięwzięcia w ujęciu lokalnym, z uwzględnieniem lokalnych warunków


W kapitalizmie słowa bank i rozwój często są ze sobą łączone: powstają banki rozwoju regionalnego, banki wspierania inicjatywy gospodarczych, banki odbudowy i rozwoju. Dwa największe banki chińskie które znajdują się na pierwszym i trzecim miejscu pod względem wielkości aktywów na świecie to: Industrial and Commercial Bank of China oraz China Construction and Commercial Bank. O znaczeniu bankowości w kapitalizmie świadczy nawet to, że kryzys gospodarczy jednoznacznie kojarzy się z bankami.


* * *

Nasza obecność w Unii Europejskiej skutecznie hamuje rozwój lokalnych instytucji bankowych. Ciężar finansowania rozwoju gospodarczego w ciągu ostatnich 10 lat przesunął się w kierunku instytucji publicznych dysponujących pomocą bezzwrotną z budżetu europejskiego. Wadą mechanizmu opartego na dotacjach jest wykluczenie rachunku ekonomicznego finansowanych przedsięwzięć - tzw. biznesplan jest wyłącznie narzędziem wyłudzenia jakichkolwiek środków z jakiejkolwiek instytucji publicznej pod byle jakim pretekstem za co tzw. zarówno beneficjentowi jak i instytucji przyznającej granty nie grożą praktyczne żadne konsekwencje.

Kluczem sukcesu gospodarczego nie jest wybór dobrych projektów tylko właściwy mechanizm wyłaniania projektów. Projekt finansowany z kredytu wymaga takiego zwrotu, który pozwala pokryć koszty płatności ratalnych. Jeśli skala chybionych przedsięwzięć jest duża instytucja kredytowa również znajdzie się w trudnej sytuacji. Z drugiej strony, zwrot z inwestycji pozwala finansować kolejne projekty. 

* * *

Pisząc o potrzebie stworzenia miejskiego banku mam tak naprawdę na myśli powołanie bardzo dużego Miejskiego Funduszu Rozwoju zarządzanego przez kilku lokalnych operatorów wybranych spośród banków spółdzielczych.

MFR (nazwa robocza) integrowałaby dwa instrumenty: kredyt celowy i dotację celową. Wprowadzenie subsydiów jest niezbędne aby promować kierunki rozwoju lokalnego. 

Wyobrażam to sobie w następujący sposób: zamiast wydawać 100 mln zł na Trasę Wschodnią tworzymy Fundusz z kapitałem początkowych w kwocie 100 mln zł. Zamiast wydawać 50 mln zł na trasę średnicową wrzucamy 50 mln zł do Funduszu. Zamiast rozdawać miejskie pieniądze wykonawcom pomników z betonu i asfaltu na część wodza z MSM zostawiamy kasę w mieście aby ją reinwestować w nasz rozwój.

Ponadto fundusz emituje obligacje i/lub udziały celem pozyskania kapitału z zewnątrz.


* * *

Fundusz Inwestycji i Rozwoju składałby się z bardzo dużej liczby subfunduszy, np:

- subfundusz mieszkaniowy - współfinansowałby kredyty wieloletnie na budowę mieszkań dla młodych ludzi 

- subfundusz rozwoju społecznego - współfinansowałby mikropożyczki, kredyty konsumpcyjne ludzi zarabiających poniżej średniego wynagrodzenia poprzez umorzenie ostatnich rat (np. skrócenie o 1/3 lub nawet o 1/2 okresu spłaty kredytu zaciągnięto w związku z koniecznością podniesienia warunków życia wynikającą choćby z powiększenia rodziny, itp)

- subsfundusz wsparcia przedsiębiorczości - współfinansowanie pożyczek inwestycyjnych dla przedsiębiorców (oprocentownanie do 3%) o długim okresie kredytowania, do 10 lat (z dotacją, możliwość umorzenia końcowych spłat)

- subfundusz remontowy - niskooprocentowane kredyty na remonty i modernizację lokali mieszkalnych i usługowych przez wspólnoty mieszkaniowe i spółdzielnie (kredyty wieloletnie, z dotacją), w tym wymiana instalacji, naprawa dachu, itd.

- subfundusz socjalny - mikropożyczki dla osób ubogich, niskooprocentowane

- subfundusz projektów infrastrukturalnych - kredyt dla gminy i gminnych spółek na realizację dużych projektów infrastrukturalnych takich jak budowa nowej linii tramwajowej, rozwój geotermii i wytwarzania energii przez duże bloki energetyczne na potrzeby miejskie, realizacja dużych projektów w obszarze recyklingu

- subfundusz innowacji i wdrożeń - kredyty na realizację projektów gospodarczych przez toruńskie szkoły zawodowe i techniczne oraz jednostki badawcze uniwersytetu oraz indywidualne projekty naukowców (np. projekty konkursowe dla szkoły samochodowej i elektrycznej: konstrukcja silnika elektrycznego dla samochodu elektrycznego czy baterii, itd)

- subfundusz dla inwestora - kredytowanie wejścia na rynek toruński

- subfundusz wsparcia lokalnego handlu - ukierunkowany na finansowanie kredytów obrotowych dla handlarzy i producentów, tworzenia grup i spółdzielni producenckich 

- subfundusz... nie, no nie będę wymieniał wszystkich bo wyobraźnia jest nieograniczona, ale im więcej subfunduszy powstanie i im więcej projektów w ramach tych funduszy będzie realizowanych tym większa dywersyfikacja ryzyka i mniejsze straty wynikające z niepowodzenia niektórych projektów 


Nie ukrywam, że celem Fundusz jest kontrola zadłużenia miasta: wszystkie środki jakie nasz samorząd znajduje w ramach wkładu własnego przekazywałbym do Funduszu, który by je gromadził zamiast wydawać. 

Miasto mogłoby się zadłużać ale w niewielkim stopniu i głównie zadłużałoby się u siebie, tzn. w Funduszu, który kredytowałyby miejskie pomysły. W ten sposób odsetki od długu miasta trafiałyby do Funduszu, a nie do banków w Warszawie czy Luksemburgu. 

Jednocześnie pomysły, które prezentuje miasto podlegałyby ocenie banków zarządzających funduszem: prezydent musiałby przedstawić jakiś rachunek ekonomiczny lub społeczny dla swoich projektów.

Problemem toruńskich przedsiębiorców nie jest brak pomysłów tylko brak dostępności kapitału. Fundusz dysponujący portfolio kilku tysięcy aktywnych kredytów z których każdy jest projektem gospodarczym wz różnej branży bardzo dobrze dywersyfikuje ryzyko (na tyle skutecznie, że jest w stanie się samofinansować).

Fundusz miejski rozwijałby się wraz z toruńską gospodarką, jego aktywa rosłaby w tempie w jakim w mieszkańcy realizowaliby swoje projekty ekonomiczne. Każdy kredyt jest bowiem jakimś przedsięwzięciem, nawet jeśli jest to projekt polegający na zakupie nowej pralki czy lodówki.

Pomysł stworzenia miejskiego funduszu rozwoju działającego na zasadzie parabankowej wynika stąd, że formuła w jakiej działa Toruńska Agencja Rozwoju Regionalnego S.A. już się moim zdaniem całkowicie wyczerpała. Ta firma działa w zasadzie wyłącznie dla siebie w celu pozyskiwania dotacji a jej niewielkie oddziaływanie na gospodarkę miasta jest zupełnie nieadekwatne do potrzeb.

* * * 

Zaleski mówi, że Toruń się rozwija w miarę jak zwiększa się zadłużenie miasta. Nie zgadzam się - stwórzmy Miejski Fundusz Rozwoju i patrzmy jak rosną jego aktywa kredytowe, reinwestujemy zyski z przedsięwzięć realizowanych przez mieszkańców, przedsiębiorców czy gminę. Spróbujmy zaoszczędzić na jednym z projektów Zaleskiego 100 mln zł (co jest naprawdę bardzo proste) i wykorzystajmy te środki jako kapitał założycielski na finansowanie przedsięwzięć rozwijających gospodarkę i społeczeństwo.

Myślę, że dopiero z chwilą gdy powstanie Fundusz Inwestycji i Rozwoju obecny prezydent Torunia zrozumie różnicę między inwestycją a wydatkiem majątkowym.




11 komentarzy:

  1. Zgadam się ze zdaniem, że TARR ciężko jest nazwać organem wspierającym przedsiębiorczość. Wystarczy krótka lektura strony, żeby zobaczyć, że jest to instytucja nastawiona na generowanie zysków, co w jakiejś mierze też jest ok. Jeżeli chodzi o bank to pomysł musiałby być dobrze przemyślany, mam obawy czy zawsze patrzenie przez pryzmat liczb jest ok. Sam pomysł jest dobry, ale każdy z subfunduszy musiałby mieć dodatkowe instrumenty. Na przykład: przydałoby się wsparcie merytoryczne na płaszczyźnie subfunduszu wsparcia przedsiębiorczości. Na tą chwilę ciekawą ofertę ma PTE o. Bydgoszcz ( http://www.profesjonalni.pl/pte/index.php?id=124 ), dla już działających firm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobrze, spójrz na to jak na równowagę Nasha.

      Masz w regionie kilka banku spółdzielczych działających na rzecz niewielkiej liczby klientów, głównie rolników ponieważ rolnictwo jest sektorem subsydiowanym a cała reszta gospodarki jest bardzo słabo rozwinięta i nie inwestuje.

      Teraz tak: gdyby wszystkie te banki zebrały dodatkowe kapitały i zwiększyły dwukrotnie akcje kredytową to poziom ryzyka globalnie by spadł na tyle, że opłacalne byłoby udzielanie kredytów których dziś z powodu ryzyka się nie udziela.

      Równowaga Nasha jest więc dziś taka: wszyscy jesteśmy ostrożni. Gdybyśmy wszyscy byli mniej ostrożni to na nowym punkcie równowagi mielibyśmy wszyscy dwa razy wyższe zyski. Ale wymagałoby to podjęcia wspólnej akcji zbierania kapitałów i ponoszenia dodatkowych kosztów.

      Policy-maker który to widzi robi więc coś takiego - stwarza warunki, by wszyscy uczestnicy rynku uwierzyli, że wszyscy przystąpią do gry i będą mniej ostrożni, więc bycie ostrożnym przestanie być najlepszą strategią.

      Tutaj mała uwaga: w mikro skali to zadziała. Lokalnie tak. W skali makro to byłby nieco bardziej ryzykowny eksperyment. Ale w skali miasta czy regionu stabilność systemu jest fundamentem którego twoje działanie nie narusza, jest "dana". Uzyskujesz przewagę komperatywną nad innymi miastami i regionami, nad innymi rynkami.

      Druga sprawa: nie ma znaczenia, czy ten fundusz ostatecznie przetrwa czy go wyczerpiesz. Tak naprawdę uruchomisz mechanizm, który sprawi, że bez problemu będziesz zasilać taki fundusz: początkowo ze wzrostu dochodów podatkowych, ale ostatecznie twoja interwencja już nie będzie potrzebna bo aktywa lokalnego systemu finansowego kilkukrotnie wzrosną: tzn. banki spółdzielcze będą miały duże większe aktywa i depozyty. Dlatego ważnym elementem programu jest nacisk na gromadzenie oszczędności.



      Usuń
    2. Kolejna sprawa: wsparcie merytoryczne. Moim zdaniem nie można iść w kierunku mechanizmów znanych z funduszy europejskich. To głęboka patologia, wręcz korupcja. Mam na to zbiór poszlak (dowodów nigdy nie będzie), wyniki oceny jednego z konkursów. Ale nie o tym chciałem rozmawiać.

      Trudno znaleźć eksperta który oceni projekt polegający na tym, że facet, handlujący na bazarku chce otworzyć sklep i zatrudnić do pracy ludzi, zwiększyć obroty i asortyment. To ten przedsiębiorca jest ekspertem w tej branży. Ty możesz tylko ocenić jego kwalifikacje, on cię musi przekonać że jest ekspertem i jego wyliczenia są prawidłowe.

      Jeśli ktoś nie umie zrobić wyliczeń: zebrać danych, prognozować sprzedaży i kosztów to nie nadaje się do biznesu.

      Usuń
    3. W tej dywersyfikacji ryzyka istotne jest zaprojektowanie ryzyka, tzn. budowa odpowiedniego porfolio inwestycji w taki sposób, aby sukces jednego ciągnął kolejne. Sukces pewnej puli projektów może wynikać z wyższej subwencji, to będą obszary strategiczne dla rozwoju, natomiast kolejne projekty powinny mieć rentowność skorelowaną z tymi strategicznymi i mniejszy poziom subwencji, itd.

      Z upływem czasu subwencja będzie odgrywać coraz mniejszą rolę.

      Ważne jest to, aby uniknąć polityki urzędu marszałkowskiego, tzn. robienia "konkursu" który trwa 3 lata i do którego staje 100 razy więcej chętnych niż jest kasy. To niedorzeczne by tracić czas na pisanie i ocenę projektów których się nie chce realizować. Należy stworzyć mechanizm łatwej dostępności do realizacji bardzo wielu projektów za pomocą optymalnej zachęty, a nie zachęty która wynika z przepisów czy względów politycznych lub wręcz z korupcji, której rozwój w takim środowisku jest wyłącznie kwestią czasu.

      Usuń
    4. Przyznam szczerze, że moja wiedza z zakresu ekonomii nie sięga tak daleko żeby dyskutować wystarczająco merytorycznie, co nieco musiałem też nieco doczytać. Jednak w ogólnym zarysie rozumiem ten zestaw pomysłów i zasadniczo się z nimi zgadzam. Istotną sprawą jest realizacja tych założeń. Mam wrażenie, że z obecnymi władzami lokalnymi taka polityka nie przejdzie. Może to górnolotnie zabrzmi, ale fundamentem działania lokalnego banku musiałaby być transparentność i profesjonalizm, jak również zgoda na kontrolę zadłużenia i wszystkie jej konsekwencje. Odrębna sprawa to czy działanie takiego banku nie powinno być szersze (lub powstanie osobnej instytucji) o współpracę z Bydgoszczą. Reforma administracyjna z 1999 zakładała, że to samorządy będą realizowały zadania i najważniejsze interesy życiowe mieszkańców, a nie agendy rządowe. Może Bank Miasta to kolejny krok to przybliżenia się do tych ideałów?

      Usuń
    5. Dotykasz najistotniejszej kwestii:) Ona mi zaprząta głowę i przyznam, że nie znam w tej chwili odpowiednich rozwiązań. W uproszczeniu: nikt nas nie zabezpieczy przed niskim poziomem merytorycznym władzy samorządowej, ich uciekaniu od ekspertów w kierunku nepotyzmu i populizmu.

      W treści wpisu proponowałem tak: fundusz ze środków publicznych zarządzany przez banki spółdzielcze. Jak chcesz mogę to rozwinąć, choć chciałbym pewne rozwiązania zostawić dla siebie, nie wszystko oddawać za darmo na blogu. Konkretne rozwiązania z odpowiednim uzasadnieniem mogę zaprezentować.

      Szczerze jednak ci powiem, że wolałbym odwołać się do rozwiązań sprawdzonych, tzn. przede wszystkim poczytać o tym jak to działa w praktyce w Niemczech. Tam to poszło dalej, tzn. banki spółdzielcze są własnością gmin; ja chciałbym aby banki zachowały swoją strukturę właścicielską tylko dostały ekstra kapitał/fundusz.

      Na przeszkodzie przed poznaniem rozwiązań niemieckich stoi niestety język. Nie znam niemieckiego.

      Usuń
    6. Jestem ciekaw jak miałoby to wyglądać. Rozumiem, że tak jak piszesz idea jest nieco szersza niż klasyczny bank spółdzielczy, taki jak na przykład Krakowski BS: http://www.kbsbank.com.pl/O_banku,str,25.html Poza tym sprawa jest o tyle ważna, że po 2020 roku kiedy już na pewno przekroczymy 75% próg PKB strumyczek z pieniędzmi się skończy i jakoś trzeba bez tego funkcjonować.

      Usuń
    7. Poczytaj o sparkasse.

      Tylko żeby ci zilustrować sytuację:

      http://www.lista500.polityka.pl/rankings/finance

      Największa polska instytucja finansowa, grupa PKB BP.
      Aktywa 193 mld pln, 28 tys. pracowników.

      Największa niemiecka spaarskase - Hamburger Sparkasse.
      Aktywa: 39 mld euro (ok 160 mld pln), 5 tys pracowników.

      To daje pojęcie o niemieckim sektorze finansowym, ich gospodarce i kapitalizmie, skali inwestycji i oszczędności, efektywności, podaży pieniądza...

      Kto jest właścicielem Hamburger Sparkasse?

      "Hamburger Sparkasse AG, Haspa for short, is Germany’s largest Sparkasse(savings bank). It has total assets of more than € 38 billion and employsmore than 5,600 people.

      Haspa offers a wide range of financial services forprivate individuals and businesses, serving the more than three million people living in the Hamburg Metropolitan Region.

      Haspa is a public sector savings bank committed to serving the public interest. HASPA Finanzholding, a legal entity formed under old Hamburg law, holds 100 percent of the shares in Hamburger Sparkasse AG.

      HASPA Finanz holding has no owners and is obligated by its articles of association and bylaws to fulfil the mission entrusted to the savings bank"

      Dwa zdania są tak piękne, że aż je przetłumaczę (swobodnie):

      Haspa, bank Hamburga, jest bankiem publicznym całkowicie oddanym pracy na rzecz interesu publicznego.

      HASPA Finanz, właściciel banku w Hamburgu, sam nie ma właściciela i jest zobowiązany statutem i regulacjami do pełnienia powierzonej misji banku uniwersalnego.

      =====

      Pytasz, jak to działa? Otóż z tym jest problem. To działa od 1773 roku więc już wszyscy zapomnieli jak. To jest coś co działa od setek lat; przetrwało kryzys, faszyzm, okupację amerykańską, zimną wojnę, itd...

      Pytanie brzmi więc nie czy my mamy stworzyć taki bank, ale kiedy go stworzymy.

      Usuń
    8. Jak ja sobie wyobrażam miałoby to działać w mieście czy województwie? Każdy pewnie zaproponuje swoje rozwiązania, myślę, że moje nie będą najgorsze, ale opisywanie szczegółów wykracza poza ramy bloga. Jak chcesz mnie wynająć - zapraszam do składania ofert - jestem tani:) No chyba że potrzebujesz wsparcia w pracy naukowej wtedy mogę pracować charytatywnie ale komentarze na blogu to nie jest środowisko do dyskusji.

      W uproszczeniu już wspominałem: gminy i banki spółdzielcze tworzą fundusz (taki jak np OFE czy TFI) ze składek, funduszem zarządza natomiast jakiś PTE, ja proponuję oddać zarządzanie bankom spółdzielczym. Każdy dysponowałby pewną pulą na różne subfundusze, ważne żeby trzymał się limitów zaangażowania, kontrolował ryzyko.

      Ryzyko kredytowe powinno znaleźć się więc po stronie samorządów i po stronie banków, które w części kapitalizują fundusz. Początkowo w niewielkiej części, potem w coraz większej części mają udział w zyskach i w ryzyku.

      Stworzenie "architektury" takiego systemu nie jest jakieś szczególnie trudne, ważne żeby wbudować weń mechanizmy: incentive compatible constraints. To po prostu kwestia pracy: regularnej, ciężkiej, obliczonej na efekt w długim terminie. Tego stanu nasi samorządowcy nigdy nie osiągną, dla nich jest perspektywa kadencji - 4 lata. To mało, bo pierwszy rok marnują, a w ostatnim robią kampanię wyborczą, zostają więc dwa lata, przy czym w jednym odpoczywają po kampanii w drugim mobilizują się przed kampanią... To jest ich życie, Całbecki, Zaleski tak funkcjonują: 2-3 kadencje, może 4 kadencja...

      Usuń
  2. Tak na marginesie mały komentarz do wątpliwości klasyków i zarzutów, że lokalne zwiększenie dostępności kredytu i podaży pieniądza to pomoc publiczna: "taki kredyt z miejskiego funduszu jest tańszy niż rynkowy".

    No dobrze, ale czym jest rynkowy kredyt? Załóżmy, że dziś rynek udziela kredytu na 6-7%. Ta rynkowa stopa kształtowana jest przez kondycję gospodarczą Warszawy i Sląska. Reszta kraju ma jest biorcą tej stopy.

    Zadajmy sobie pytanie: a co gdybyśmy ustalali stopy procentowe oddzielnie dla kujawsko pomorskiego i mazowieckiego? Jaki byłby ich poziom.

    To mogłoby wyglądać tak: mazowieckie 8-9%, kujawsko-pomorskie 1-3%, średnia ważona stopa procentowa, gdzie wagami są PKB tych województw to 6-7%.

    Innymi słowy: Warszawa ma powiedzmy o 1 p.p. niższą stopę procentową dzięki temu, że ciągnie za sobą ogon. A te regiony gdzie gospodarka się zwija lub raczkuje mają stopę o 5 punktów proc. wyższą.

    Dostępność instytucji finansowych i kapitału: w Warszawie napływ, z Torunia odpływ za sprawą gospodarskich inwestycji w drogi. I jesteśmy w dupie.

    OdpowiedzUsuń
  3. http://m.katowice.gazeta.pl/katowice/1,106509,16823593,Andrzej_Sosnierz__Katowice_powinny_stworzyc_wlasny.html

    "- Jako pierwszy wprowadziłem kartę chipową, jako pierwszy mogę otworzyć miejski bank - mówi Andrzej Sośnierz, kandydat PiS na prezydenta Katowic"

    Cóż, facet był w PO teraz jest w PiS, więc jest zdecydowanie nie z mojej opcji politycznej (od kiedy PiS i PO biją się o względy rolników i górników, których przywileje jestem przez nich zmuszony finansować swoją dodatkową pracą doszedłem do wniosku że mogą liczyć tylko na głosy rolników i górników, niech się nimi podzielą).

    OdpowiedzUsuń